Arct Bohdan - Cena życia [195s].pdf

(1253 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Arct - Cena \257ycia.doc)
Bohdan Arct
Cena ycia
103995468.001.png
Rozdział 1
ycie w milionowym mie cie powróciło ju do normalnego stanu, a ogrom
Singapur pozornie zapomniał o swej niedawnej tragedii.
Po zalanych tropikalnym sło cem ulicach ródmie cia płyn ły sznury
samochodów. Po chodnikach pieszyli dostatnio i elegancko ubrani Europejczycy,
wiec cy nienagann biel garniturów. Witryny sklepów przyci gały oko
norodno ci wystawionych towarów. Rozliczne kina, teatry, kabarety,
restauracje i bary tej dzielnicy wypełnione były tłumami publiczno ci, po ród
której nie brakowało mundurów wszystkich rodzajów broni. Wspaniała, szeroka
tama w poprzek cie niny Johore, pieczołowicie odbudowana po zniszczeniu w
1942 roku, l niła asfaltow gładzi nawierzchni.
Gdzieniegdzie tylko na białych cianach pretensjonalnych pałacyków i willi
europejskiej cz ci miasta widniały szczerby po artyleryjskich i karabinowych
pociskach. Czasem w rz dzie budynków pojawiała si wyrwa w miejscu, gdzie
ongi wybuch lotniczej bomby poczynił spustoszenia. A przecie zaledwie przed
czterema laty miasto i wysp Singapur spowijały dymy po arów, dokoła rozlegał
si ogłuszaj cy łomot dział, ulicami przetaczały si stalowe cielska czołgów, w
górze mkn ły wrogie samoloty, nios ce mier i zagład .
Ubo sze i przeludnione dzielnice tubylcze bardziej dotkni te zostały minion
wojn , wi cej ucierpiały podczas pami tnego obl enia. Znikły z powierzchni
ziemi setki drewnianych domostw. Inne, połatane i wyreperowane byle jak,
wystawiały na widok publiczny sw przera aj c bied , a rozliczne sklepiki i
kramy szewców, krawców, fryzjerów, handlarzy starzyzn czy owocami,
gnie d ce si jeden obok drugiego, stwarzały obraz odra aj cego, egzotycznego
ubóstwa. Chi czycy i Malajczycy, stanowi cy przewa aj c wi kszo
mieszka ców miasta, cierpieli niedostatek tak jak przed wojn czy te nieco
niej, w czasie japo skiej okupacji. Co gorzej, ich straty były niepowetowane,
jako e niemal w ka dej rodzinie kto zgin ł b d w czasie nalotów,
bombardowa artyleryjskich, b d te , cz ciej, skutkiem okrucie stwa
naje d ców z Krainy Wschodz cego Sło ca.
Ale i w ródmie ciu nie wszyscy zapomnieli o wojnie. W pobli u obszernego
placu Rafflesa, opodal zielonego skweru, gdzie mie cił si swego czasu wielki dom
towarowy Gurthie'go, kompletnie wypalony w pierwszym nieprzyjacielskim
nalocie, przed wysokim murowanym budynkiem z powiewaj c na dachu flag
Union Jack, stał wyci gni ty i nieruchomy szereg ołnierzy Military Police. Ich
od wi tne mundury, białe tropikalne kaski, białe pasy i kabury pistoletów
wiadczyły, i w budynku mie ci si jaka wa na instytucja. Wra enie to
pot gował i potwierdzał widok zaaferowanych oficerów kr c cych si przed
gmachem oraz rz dy wojskowych aut na prostok tnym parkingu. Wysoki
budynek oddany został do u ytku War Crimes Court, a w jednej z rozlicznych sal
odtwarzano wła nie wydarzenia sprzed kilku lat, ustalano fakty, wyci gano na
jaw uczynki, których sprawca został uj ty i oddany do dyspozycji trybunału.
Atmosfera była napi ta, podniecenie dochodziło zenitu, mimo za otwartych
okien, stale obracaj cych si pod sufitem łopat gigantycznych wentylatorów i
stosunkowo pó nej pory dnia twarze wieciły potem, koszule lepiły si do skóry.
2
Publiczno , szczelnie wypełniaj ca rz dy krzeseł, z niezwykłym skupieniem
wsłuchiwała si w zeznania wiadków, w cyniczne o wiadczenia oskar onego i
suchy głos prokuratora.
Za długim stołem, na podwy szeniu, siedziało siedmiu s dziów wojskowych z
przewodnicz cym, siwowłosym pułkownikiem Hughes Mitchellem w rodku, i z
zainteresowaniem, granicz cym z obrzydzeniem, wpatrywało si b d w posta
niskiego, sko nookiego oficera, b d w le cy na suknie stołu zakrzywiony miecz,
je-den z dowodów rzeczowych. Miecz ten, a raczej szabla, typowa japo ska bro
oficera piechoty, jeszcze niedawno nale ał do kapitana Teruci Amado.
Przed s dziowskim stołem, wyprostowany jak na paradzie, stał oskar yciel,
major Marcus Shell, chudy, wysoki m czyzna, o podłu nej, ko skiej twarzy i
ciemnych włosach gładko zaczesanych do tyłu. Co chwila nachylał si , spogl dał
na trzymane w dłoni maszynowe zapiski, cytował z nich co , znów si
wyprostowywał, a jego gestykulacja ograniczała si do kilkakrotnego wskazania
wyci gni tym ramieniem połyskuj cej gładzi klingi miecza.
Na ławie, umieszczonej tu przed pierwszym rz dem krzeseł publiczno ci,
siedział w otoczeniu uzbrojonych andarmów kapitan Teruci, w wybrudzonej i
wymi tej koszuli koloru khaki, spodniach tej samej barwy i owijaczach na
goleniach. Na jego płaskiej, okr głej twarzy nie drgał aden mi sie , nie
uwidaczniało si adne uczucie. Niski i barczysty Japo czyk wzrok utkwiony miał
w zespół s dziowski, patrzył na wrogich oficerów odwa nie, zuchwale, niemal
wyzywaj co.
Słowa oskar yciela wojskowego płyn ły jedno po drugim, układały si w
zdania, odtwarzały fakty, ujawniały niepoj t , niemal patologiczn mentalno
oskar onego, a tak e system rz dów imperium „boskiego” tenno Hirohito,
potomka bogów, zało yciela epoki, przezwanej paradoksalnie Siowa.
Ale gdy wyznaczony z urz du tłumacz wiernie powtarzał kapitanowi pełny
tekst oskar enia, ten nie poruszał si , nie usiłował protestowa czy przeczy ,
chocia i bez tłumacza rozumiał słowa Marcusa Shella. Czasem tylko kiwał
potakuj co głow , czasem za beznami tnie dodawał jaki szczegół, uzupełniał
zeznanie czy o wiadczenie.
- Wysoki S d wysłuchał ju wiadków - kontynuował major Shell. - Niektóre
zeznania zostały tylko odczytane, gdy nie wszyscy zdołali dotrze na czas do tej
sali. Mam na my li mi dzy innymi majora Shannona którego zeznania stanowi
wa ki przyczynek do aktu oskar enia...
W pierwszym rz dzie krzeseł dla publiczno ci jaki wysoki i opalony na
ciemny br z oficer w lotniczym mundurze, ze skrzydełkami pilota na lewej piersi
i rz dem barwnych baretek odznacze , poruszył si nagle, podniósł z miejsca, ale
po chwili potrz sn ł głow , mrukn ł co niedosłyszalnie i opadł z powrotem na
krzesło.
- Wszystko zostało wielokrotnie sprawdzone i potwierdzone, nie ma adnych
w tpliwo ci co do wiarygodno ci zezna wiadków i ustalonych faktów - mówił
dalej oskar yciel, odruchowo przygładzaj c włosy. - Sam Teruci przyznał si do
popełnionych przest pstw, chocia starał si wybieli swe intencje - chudy major
Shell na chwil obrócił si twarz do kr pego Japo czyka i zmierzył go
wyblakłymi, niebieskawymi oczami. - Oskar ony zasłania si tradycjami
3
samurajów. przytacza wskazania kodeksu Busido. Wysoki S dzie! Pozwol sobie
zwróci wasz uwag na kilka wydarze , przedstawi je w skrócie.
Prokurator zawiesił na moment głos, odchrz kn ł, przelotnie spojrzał na
notatki, wydobył z kieszeni chustk do nosa i otarł pot z czoła. Na sali panowała
boka cisza. Zespół s dziowski tkwił nieruchomo za stołem, nikt nie wykonał
najl ejszego ruchu.
- Na par lat przed rozpocz ciem wojny i przed napadem na ameryka sk
baz w Pearl Harbor, armie cesarza Hirohito, uderzyły na Chiny, zdobywaj c
prowincj po prowincji. W zaborczej kampanii w Chinach brał udział Teruci
Amado, podówczas w stopniu porucznika. W pa dzierniku 1938 roku dowodzona
przez niego kompania piechoty przeprowadzała w okolicach miasta Suczu
wiczebne ataki na bagnety. Dziwnego rodzaju były te wiczenia - w głosie
oskar yciela zabrzmiała nuta ironii i pogardy. - Wykonywano je w ten sposób, i
wi zano schwytanych je ców chi skich i u ywano ich zamiast worków
treningowych. Kłuto bagnetami, dopóki nie padli martwi. Teruci jednak bagnetu
nie u ywał, był przecie oficerem. Teruci t oto broni - major Shell wskazał
miecz na stole s dziowskim - ci ł głowy co najmniej dwudziestu je com
chi skim...
Wzrok Japo czyka przeniósł si powoli i leniwie z głowy pułkownika
Mitchella na stal miecza. Wywody chudego prokuratora o ko skiej szcz ce
poczynały go nu y . Teruci nie miał adnych złudze co do czekaj cego go losu,
ale przedłu aj ca si procedura s dowa zło ciła go i denerwowała.
Nieodgadnionym zrz dzeniem bogów Biali mieli go w swych r kach, mogli z nim
zrobi , co chcieli. To była tragiczna, ponura i przygn biaj ca prawda, z któr
nale ało si pogodzi . Ale jaki cel miała idiotyczna s dowa farsa? Po co
marnowa czas, siły i energi ? A przede wszystkim, jakim prawem gadatliwy
prokurator zarzucał mu popełnienie zbrodni? Teruci walczył z wrogiem, zabijał,
bo wrogów Nipponu trzeba było zabija , bo obowi zek nale ało wypełnia .
„Bakajaro” – zakl ł w duchu Japo czyk.
Po sali s dowej rozniosły si dalsze słowa prokuratora:
- Dnia dwudziestego drugiego stycznia 1942 roku resztki broni cej si
Czterdziestej Pi tej Brygady Australijskiej musiały si podda u wybrze y rzeki
Simpang.
Kiri na Półwyspie Malajskim. Cz brygady zdołała si jako przedrze ,
poddali si ranni, niezdolni do trzymania si na nogach. Wtedy kapitan Teruci,
ju wówczas członek Kemei Tai... - Marcus Shell zatrzymał si i zastanowił. -
Wysoki S d z pewno ci wie, co znaczy to okre lenie. Kemei Tai to „policja
my li”, japo ski odpowiednik hitlerowskiego gestapo.
Siwowłosy pułkownik Mitchell pokiwał kilkakrotnie głow . Inni członkowie
zespołu s dziowskiego poruszyli si , wymienili mi dzy sob kilka o ywionych
zda . Na Dalekim Wschodzie policja Kemei Tai dobrze dała si wszystkim we
znaki.
- Nad brzegiem Simpang Kiri kapitan Teruci wraz z podległymi sobie
ołnierzami, nie zwa aj c na flag Czerwonego Krzy a i oczywisty fakt poddania
si bezbronnych przeciwników, rozpocz li masakr . Ranni Australijczycy zgin li
wszyscy, z wyj tkiem jednego człowieka, który zdołał uciec niepostrze enie.
4
Teruci Amado własnor cznie ci ł głowy czterem je com t oto broni - palec
oskar yciela raz jeszcze skierował si ku mieczowi.
Oczy Teruci Amado błysn ły, ale ich błysk momentalnie zgin ł pod
przymkni tymi powiekami. Bogowie jednak okazali łask , w jednej chwili
podsun li honorowe wyj cie z sytuacji pozornie beznadziejnej, wyj cie godne
potomka walecznych jusi, członka wybranej rasy Jamato. Tam, w odległo ci
zaledwie kilku ken, le y przecie jego miecz. Ten miecz u yty zostanie raz jeszcze,
za chwil .
- W nocy z trzynastego na czternasty lutego 1942 roku kapitan Teruci brał
udział w masakrze w szpitalu Aleksandry w Singapurze. Na jego rozkaz ołnierze
wymordowali bagnetami wychodz cych im na spotkanie lekarzy i sanitariuszy,
zgwałcili i wymordowali piel gniarki opiekuj ce si rannymi - kobiety, które nie
chciały si ewakuowa , by nie pomoc innym. Podwładni kapitana Teruci
wymordowali pó niej wszystkich rannych, a kapitan - ten wyraz Shell wymówił
przez z by - Teruci własnor cznie zabił dwie piel gniarki i trzech rannych
ołnierzy, u ywaj c do tego swej szabli...
Wargi Teruci wykrzywiły si , Japo czyk, dobrze znaj cy j zyk wrogów, nie
zamierzał upokarza si u ywaniem angielskiej mowy. Nachylił si do tłumacza i
co mu szepn ł na ucho. Na twarzy tłumacza odmalowało si zdumienie. Wstał i
oznajmił gło no:
- Taii Teruci Amado pragnie sprostowa o wiadczenie oskar yciela. W
szpitalu Aleksandry zabił nie pi ciu, ale o miu wrogów swego kraju.
W sali s dowej War Crimes Court rozszedł si szmer grozy. Wysoki oficer w
lotniczym mundurze, siedz cy w pierwszym rz dzie krzeseł, zerwał si z miejsca.
Energiczny stukot młotka przewodnicz cego trybunału momentalnie przywrócił
spokój.
- Po zako czeniu działa wojennych na Półwyspie Malajskim i poddaniu si
twierdzy singapurskiej, Teruci i jego koledzy z Kemei Tai, którzy w krótkim
czasie równie stan przed obliczem Wysokiego S du, zn cali si w czasie bada
nad je cami wojennymi we wszystkich obozach, szczególnie za w obozie Pasir
Pandziang. Te fakty znane s głównie z zeznania majora Shannona, poniewa
poza nim nikt z Pasir Pandziang nie unikn ł mierci. Teruci własnor cznie, jak
zawsze mieczem, poranił okaleczył wielu je ców, kilku z nich zabił... - Shell
zatrzymał si , namy lił, zajrzał do notatek i potrz sn ł głow . - O działalno ci
oskar onego na Jawie mówiłem ju poprzednio...
Wysoki i opalony oficer w lotniczym mundurze po raz trzeci podniósł si z
krzesła i płon cym wzrokiem wpatrzył w posta Japo czyka, odwróconego do
plecami. Dłonie mu dr ały, palce zakrzywiały si raz po raz, jakby za chwil
chwyci miały taii Teruci za grdyk i zacisn si na niej miertelnie.
- Domagam si dla kapitana Teruci Amado, oficera imperialnych wojsk
japo skich, kary mierci. Kary mierci przez powieszenie, nie za rozstrzelanie -
ko czył prokurator dono nym głosem, a jego ko ska twarz, z kropelkami potu na
czole, wydłu yła si jeszcze bardziej, przybrała kształt niemal karykaturalny. - W
tym przypadku najsurowsza kara jest zbyt łagodna!
Teruci nieco si poruszył, poprawił na ławie, niepostrze enie spr ył do
skoku. Jego sko ne oczy nie spogl dały teraz na szabl - doskonale znał jej
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin