103 Barwy szat kościelnych, Ołtatz i jego ozdoba.doc

(792 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

Szaty kapłańskie do Mszy św.

 

 





 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Szaty kapłańskie do Mszy św.

Ewangelista św. Łukasz opowiada, że dwóch ludzi wstąpiło do kościoła na modlitwę: faryzeusz i celnik.

Faryzeusz modlił się z pychą, bo uważał się za sprawiedliwego i modlitwa jego została odrzucona – przeciwnie celnik, w poczuciu grzechów swoich, nie sądził się być godnym łaski Bożej i usprawiedliwiony odszedł do domu swojego (Łk 18, 9–14). Widać z tego, że wartość modlitwy zależy od usposobienia serca, z jakim się kto modli.

Jak złotnik nie patrzy tylko na połysk metalu, aby mógł orzec jaki to jest kruszec, ale musi znać zawartość jego wewnętrzną, tak Pan Bóg wszystkowiedzący, nie patrzy na zewnętrzne czynności, na marne słowa, ale na myśli, na usposobienie serca.

To zaś, co mówimy o modlitwie, możemy zastosować i do każdego innego dobrego czynu; a więc i każda ofiara o tyle jest Panu Bogu przyjemniejsza, o ile ofiarujący ma szczersze, lepsze usposobienie serca.

Wiadomo nam z Pisma św. Starego Zakonu, że ofiara Abla podobała się Panu Bogu; przeciwnie, ofiarą Kaina wzgardził.

Cóż więc powiedzieć o tej ofierze Nowego Zakonu, o Mszy św., w której sam Syn Boży ofiaruje się Ojcu swojemu? Czy ta ofiara ma być odrzucona?

Ale my podobno nie zawsze otrzymujemy te owoce ze Mszy św., o jakie prosimy. Jesteśmy nieraz na kilku Mszach św. i zdaje się nam, że się szczerze modlimy, a przecież po Mszy św. wychodzimy może z kościoła bez zadowolenia, nie czujemy żadnej radości w sercu. Co to za przyczyna? Drodzy moi, krótka na to odpowiedź: my ciałem tylko jesteśmy obecnymi tej ofierze, dusza nasza nie bierze w niej udziału – usta nasze szepcą modlitwę, ale serce nic o tym nie wie, ono daleko za kościołem.

Żebyśmy więc mogli korzystać z tej ofiary, żebyśmy to serce nasze przykuli do niej, żebyśmy sami zrozumieli, o co prosimy, przychodzi nam z pomocą Kościół św.

On to otoczył tę ofiarę ceremoniami, nakazał odpowiednie szaty i sprzęty do jej sprawowania. Te wszystkie ceremonie, te sprzęty, mają nam dopomóc do skupienia ducha.

Jeśli zaś mamy przez nie osiągnąć ten skutek, musimy poznać ich znaczenie.

W przeszłej nauce, przyglądaliśmy się ołtarzowi, na którym odprawia się Msza św.

Widok ołtarza, św. relikwii, świec i kwiatów, a przede wszystkim wizerunek Ukrzyżowanego, już powinny pobudzić duszę naszą do skupienia, przejąć serce nasze tym, że będziemy patrzeli na pamiątkę ofiary krzyżowej – wtenczas wszelka myśl inna, jaka się nasunie, opuści nas, zajmiemy się jedynie tą ofiarą, a w takim usposobieniu jeśli Mszy św. wysłuchamy, przekonamy się, jak wielka z niej korzyść.

W dzisiejszej nauce wytłumaczę wam znaczenie szat, w jakie się kapłan ubiera, wychodząc z zakrystii do odprawienia Mszy św.

Już w Starym Zakonie przepisał Pan Bóg kapłanom izraelickim szaty przy składaniu ofiar. Za zaniedbanie tego przepisu zagroził karą śmierci.

O ileż bardziej musi się Pan Bóg domagać, by przy sprawowaniu Mszy św. używano szat odpowiednich. Samo poczucie przyzwoitości, sama świętość domu Bożego, a przede wszystkim cześć należna Najświętszej Tajemnicy domagają się szat nie zwykłych, ale świętych. W pierwszych wiekach Kościoła używali kapłani do Mszy św. szat, które nie tyle formą, jak raczej pięknością, wartością materii, różniły się od szat codziennych. Z biegiem czasu i w formie tych szat zaszły pewne zmiany. I nic to dziwnego, bo kapłan, występując jako zastępca Chrystusa Pana, powinien mieć strój odmienny od innych ludzi. Jak sędzia, gdy wydaje wyrok w imieniu monarchy, prezydenta czy państwa, przywdziewa na siebie strój przepisany, tak kapłan odprawiając Mszę św. w imieniu Chrystusa Pana powinien przywdziać inne szaty.

Kościół św. przepisał sześć szat, w które się kapłan ubiera do sprawowania Mszy św. Wartość tych szat polega nie tyle na cenności materii, bo niektóre z nich z jedwabiu, złota i srebra, ale na poświęceniu tych szat przez biskupa lub kapłana, mającego na to pozwolenie.

Te szaty poświęcone mają dwojakie znaczenie przy służbie Bożej. Jedno nadają im pisarze obrzędów św., drugie nadaje im sam Kościół św.

Zanim je kapłan włoży na siebie, umywa ręce i mówi te słowa: „Daj Panie moc rękom moim do zmycia wszelkiej zmazy, abym mógł Ci służyć bez skazy umysłu i ciała”. Pierwszą z tych szat jest tak zwany humerał. Jest to chustka lniana, biała, którą kapłan całuje, zarzuca na głowę i spuszcza na ramiona.

U pisarzy w obrzędach św. ma ona oznaczać ową hańbiącą zasłonę, którą zarzucili żydzi na oczy Pana Jezusa, wołając z naigrawaniem: „Prorokuj Chrystusie, kto Cię uderzył”. Znaczenie zaś, jakie jej nadaje Kościół św., poznajemy z modlitwy, którą kapłan odmawia przy zakładaniu humerału. Mówi on te słowa: „Włóż Panie na głowę moją przyłbicę zbawienia, potrzebną do zwalczania napaści szatańskich”.

Co to jest ta przyłbica zbawienia? Tłumaczy nam to św. Paweł Apostoł w liście do Tessaloniczan w tych słowach: „Bądźmy trzeźwi, oblókłszy pancerz wiary i miłości w przyłbicę nadzieję zbawienia” (1 Tes 5, 8). Przyłbica czyli hełm zbawienia oznacza więc nadzieję chrześcijańską.

Uzbrojony w taką przyłbicę, wsparty nadzieją otrzymania dobra wiecznego, nie tylko kapłan, ale każdy chrześcijanin na mocy tej nadziei wzgardzi marnością ziemską, dobrami znikomymi – pokrzepiony tą nadzieją nie ulęknie się żadnej walki z nieprzyjaciółmi duszy, ale odważnie sprzeciwiać się im będzie, bo, którzy nadzieję mają w Panu, mówi Duch Święty, „odmienią siłę, wezmą pióra, jako orłowie, pobieżą, a nie upracują się, chodzić będą, a nie ustaną” (Izaj 40, 31).

Prośba o taką nadzieję jest bardzo odpowiednia w ustach kapłana, gdy ma się zbliżać do ołtarza, bo jest mu ta nadzieja konieczna, by się odważył, pomimo swej nędzy, zabrać się do sprawowania najświętszych Tajemnic; by tą nadzieją odparł pokusy szatana, który wtenczas właśnie wysila się, by obudzić roztargnienia w czasie tej ofiary.

Lecz nie tylko kapłan, jak powiedziałem, ale każdy, kto ma być obecny na tej ofierze, niech się uzbroi w wielką nadzieję ku Bogu, a przy takiej ufności więcej łask zaczerpnie ze zdrojów Zbawicielowych.

Po humerale przywdziewa kapłan albę. Jest to długa szata biała, sięgająca do stóp kapłana.

Według pisarzy kościelnych, ma ona oznaczać szatę białą, w którą ubrali Pana Jezusa dworzanie Heroda, na pośmiewisko, wzgardę.

Wdziewając albę, mówi kapłan te słowa: „Wybiel mię Panie i oczyść serce moje, bym obmyty we Krwi Baranka, zażywał wiecznych rozkoszy”.

Z tych słów poznajemy znowu, jakie znaczenie przypisuje albie Kościół św. Śnieżna białość tej szaty napomina do życia niewinnego, niepokalanego.

Św. Jan Ewangelista pisze w Księdze Objawienia, że widział 24 starszych i niezliczoną rzeszę ze wszystkich narodów i pokoleń, stojącą przed tronem i obliczem Baranka, przyobleczonych w białe szaty, a w ręku ich palmy. Jeden ze starszych zapytał go, kto są ci obleczeni w białe szaty i skąd oni przyszli? Gdy mu św. Jan odpowiedział: Panie mój, ty to wiesz – mówi ów starszy: „Ci są, którzy przyszli z ucisku wielkiego i obmyli szaty swoje i wybielili je we Krwi Barankowej, dlatego są przed stolicą Bożą i służą Mu we dnie i w nocy w Kościele Jego, a który siedzi na stolicy, mieszkać będzie nad nimi i otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich” (Apok 7, 9–17).

To widzenie św. Jana przedstawia nam kapłanów z nieprzeliczoną rzeszą wiernych, którzy na całej kuli ziemskiej gromadzą się koło ołtarza Boskiego Baranka w czasie Mszy św. Ci wszyscy muszą się okryć białą szatą niewinności, muszą się obmyć we Krwi Baranka, tj. w sakramencie chrztu św. albo później w sakramencie pokuty.

Ale człowiekowi podobno trudno zachować czystość nieskalaną, sukienkę niewinności Chrztu św. daleko trudniej raz zwalaną grzechami, oczyścić. Tu trzeba wielkiej pracy, wielkiego żalu, wielkiej pokuty; tu trzeba cierpień ustawicznych. Te trudy, tę walkę ze swoim ciałem o zachowanie czystości, przedstawia nam właśnie ta biała szata: alba zrobiona z płótna lnianego. Zanim to płótno nabierze czystej białości, wiele to pracy potrzeba! Tak kapłan i każdy chrześcijanin musi wiele łez wylać, musi pokutować; żadna ofiara nie może mu być za ciężką, jeśli chce zachować czystość nieskalaną, jeśli chce korzystać z owoców Mszy św.

Sam Pan Jezus, chociaż najczystszy, daje nam wzór tej walki ze sobą. Dla uwolnienia nas od grzechów, dla uświątobliwienia naszego, zjawia się w postaci sługi, pracuje bez wytchnienia we dnie, a noce przepędza na modlitwie – więc jakże daleko więcej my powinniśmy pracować nad własnym zbawieniem.

Musimy koniecznie umartwiać ciało swoje, abyśmy mogli stanąć godnie przed obliczem Baranka Bożego w czasie Mszy św. a w przyszłym życiu oglądać Go twarzą w twarz w niebie.

Albę przepasuje kapłan: paskiem (cingulum – przyp. red. Zawsze wierni). Ten pasek przypomina nam one powrozy, którymi skrępowano Pana Jezusa w ogrójcu, po czym wleczono Go przed radę sędziów.

Przy zakładaniu paska mówi kapłan te słowa: „Opasz mię Panie paskiem czystości i wygaś w biodrach moich żar pożądliwości, aby mię zdobiła cnota wstrzemięźliwości i czystości”.

Opasywanie bioder, jak widzimy z tej modlitwy, jest oznaką powściągliwości, umartwienia ciała. Przepasują się zwykle robotnicy, pielgrzymi, żołnierze, by im szaty nie przeszkadzały w spełnieniu ich czynności. Najmilsi, my wszyscy jesteśmy robotnikami w winnicy Pańskiej, jesteśmy pielgrzymami, dążącymi do ojczyzny niebieskiej, jesteśmy żołnierzami Chrystusowymi. Szatą, która nam przeszkadza w spełnieniu naszych obowiązków, w dobrym słuchaniu Mszy św. to jest lekkomyślne usposobienie, rozproszenie ducha.

Jeśli więc chcemy z niej korzystać, jeśli chcemy, jako robotnicy, otrzymać nagrodę, kiedy się zbliży wieczór naszego życia, jeśli chcemy dojść jako pielgrzymi do niebieskiej ojczyzny, jeśli jako żołnierze chcemy wyjść zwycięsko z trudnych bojów życia, musimy według napomnienia św. Piotra apostoła, przepasać biodra umysłu naszego (1 P 1, 13), to znaczy czuwać nad zmysłami, trzymać je w skupieniu, nałożyć kajdany na złe pragnienia naszego serca. Jeśli tego skupienia ducha nie ma w czasie Mszy św. nie będzie z niej żadnej korzyści.

Te trzy szaty: humerał, alba i pasek mają pewne podobieństwo do zwykłego stroju kapłanów. Humerał zastępuje kołnierzyk, alba rewerendę, na którą zakładają pas. To ubranie ma przedstawiać wiarę, chrześcijańską nadzieję i zaparcie się siebie z czystością.

Czwartą szatą, którą kapłan wdziewa do Mszy św. jest manipularz.

Zakłada go na lewą rękę. Manipularz jest obrazem kajdanów, którymi obciążono Pana Jezusa. Przy jego zakładaniu mówi kapłan te słowa: „Spraw Panie, bym godnie nosił manipularz płaczu i boleści, bym z radością otrzymał zapłatę za trudy i prace”.

Z tych słów wynika, że manipularz oznacza znoje i cierpienia, ale zarazem pociechę i zapłatę niebiańską.

Drodzy moi, ile to razy słyszeliśmy, że ziemia jest miejscem wygnania, padołem płaczu, ale ten płacz, utrapienie nasze, mówi apostoł, „sprawują na wysokości wielką wagę chwały wiekuistej” (2 Kor 4, 17).

Niechże więc widok manipularza zachęca nas do naśladowania świętych Pańskich, do naśladowania Pana Jezusa. Święci Pańscy opuścili dla Pana Jezusa wszystko, wśród trudów i cierpień prowadzili to życie, niektórzy z nich i śmierć ponieśli z miłości ku Panu Jezusowi; to też wspaniałą przyrzekł im Pan Jezus nagrodę: „Wy, coście dla mnie opuścili wszystko i poszliście za mną, stokroć tyle weźmiecie i żywot wieczny osiągniecie” (Mt 19, 27). Sam Boski Zbawiciel cierpiał całe życie, a obecność Jego na ołtarzu to nowy dowód, jak wszystko, największe nawet zniewagi i obelgi gotów za nas wycierpieć. Więc się nie cofajmy przed cierpieniem, bo mówi Pan Jezus: „Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 5).

Po manipularzu bierze kapłan stułę. Zakłada ją na ramiona i na piersi.

Stuła przypomina drzewo krzyża, które włożono na ramiona cichego Baranka Bożego. Przy jej zakładaniu mówi kapłan: „Przywróć mi Panie szatę nieśmiertelności, którą utraciłem przez przestępstwo pierwszego rodzica, a chociaż niegodny zbliżam się do Twych świętych tajemnic, niech jednak wysłużę sobie radość wieczną”.

Stuła jest oznaką godności urzędu kapłańskiego, dlatego zakłada ją kapłan przy wszystkich ważniejszych czynnościach kościelnych, jak np. przy udzielaniu św. Sakramentów. Wskazuje więc na tę władzę, jaką mu dano przy święceniach, a upomina wiernych, że ręce kapłańskie otwierają im niebo przez udzielanie św. Sakramentów.

W końcu ubiera się kapłan w ornat.

Dawniejsza forma ornatu była taka, że okrywała całe ciało od szyi do stóp. Ten kształt pierwotny był niewygodny do przyklękania i podnoszenia rąk, więc go zmieniono od XVI wieku na formę dzisiejszą.

Ornat przypomina nam płaszcz szkarłatny, którym okryło żołdactwo Pana Jezusa, szydząc z Jego królewskiej godności.

Przy zakładaniu jego mówi kapłan: „Panie, który powiedziałeś, jarzmo moje jest słodkie a brzemię moje lekkie, spraw, abym go tak mógł nosić, żebym osiągnął Twoją łaskę. Amen”.

Ornat, którym pokrywa kapłan wszystkie szaty kościelne, służące do Mszy św., ma oznaczać miłość. Miłość jest matką, duszą, życiem cnót innych. Bez miłości wszystkie cnoty nic nie znaczą przed Panem Bogiem. Gdybyśmy tej miłości nie mieli, choćbyśmy mówili językami anielskimi, choćbyśmy całe majątki rozdali na ubogich i ciało nasze wydali na spalenie, wszystko się na nic nie przyda. Ta miłość tak silna, że ona osładza jarzmo Pańskie, a brzemię przykazań Boskich czyni lekkim. Taką miłością musi kapłan gorzeć, kiedy przystępuje do ołtarza sprawować Najświętszą Ofiarę za wszystkich bez wyjątku; za żywych i umarłych, za sprawiedliwych i grzeszników, za przyjaciół i wrogów. Wy zaś najmilsi, na widok ornatu, pobudzajcie się do wzajemnej miłości, aby wszyscy byli jedno, jak Chrystus jest jedno z Ojcem swoim. Wtenczas poznacie, jak wielkie źródła łask otworzą się wam w tej Najświętszej Ofierze. A jeśliby nam zabrakło której z tych cnót, do jakich nas wzywają szaty kapłana zbliżającego się do ołtarza, a nade wszystko, gdyby nam zabrakło miłości prawdziwej, módlmy się wzajemnie za siebie, aby nas Pan Jezus ozdobił tymi cnotami, byśmy tu na Niego mogli na ołtarzu pod postacią chleba i wina godnie spoglądać, a w przyszłym życiu stanęli przed tronem Baranka Bożego z rzeszą wybranych, w białych szatach i z palmami w ręku. Amen.

 

 

Barwa szat kościelnych

Miłującym Boga wszystko dopomaga ku dobremu

Rzym 8, 28 Jak w życiu naszego Zbawiciela, żaden, chociażby najdrobniejszy szczegół, nie jest bez głębokiej nauki i znaczenia, tak i w życiu Oblubienicy Chrystusowej – w Kościele św., który prowadzi dalej dzieło odkupienia świata, rozpoczęte przez Pana Jezusa, wszystkie drobne na pozór urządzenia mają wielkie znaczenie.

Roztropność, mądrość, jaka się w nich przebija, dowodzi jasno, że jest w nim Chrystus Pan obecny, że Duch Święty rządzi tym Kościołem. Nieświadomość tylko lub zuchwała zarozumiałość może napadać na urządzenia Kościoła, zarzucając im bezmyślność, ale wierni synowie jego widzą w nich ukryte prawdy głębokie, rozumieją głos martwych przedmiotów, który ich wzywa do miłości Pana Boga.

W nauce poprzedniej o Mszy św. poznaliśmy ile to zbawiennych przestróg podaje nam Kościół św. w szatach, służących do sprawowania tej Najświętszej Ofiary.

Dzisiaj chcę wam wykazać, że nawet same barwy szat kościelnych mają swoje głębokie znaczenie.

Jak miłość w różnych okolicznościach różne wzbudza uczucia, raduje się z wesołymi, a smuci z płaczącymi, tak i ta najważniejsza szata kapłańska do Mszy św. – ornat, który jest symbolem miłości, a z nim stuła, manipularz i okrycie kielicha, odmieniają barwy w dniach roku kościelnego, aby przez tę zmianę wyraził Kościół św. swoje uczucia. I słusznie to czyni, bo te odmienne barwy są nie tylko obrazem rozmaitych tajemnic i prawd, ale wywierają nadto większy lub mniejszy wpływ na rozum i uczucie, na życie naszego ducha i serca.

Zastanowimy się nad znaczeniem barwy szat kościelnych.

Rok kościelny porównałbym z pięknie urządzonym ogrodem. W środku takiego ogrodu widać bijące źródło czystej wody; naokoło ziemia podzielona na kilka części w różne kształty, na nich zieleń i rozmaite kwiaty.

Takim źródłem w Kościele św. jest ofiara Mszy św., z której na wszystkie strony biją strumienie łaski i życia. Pojedyncze części ogrodu, a na nich kwiaty, to są święta Pana Jezusa i Jego Najświętszej Matki, zarazem Świętych Pańskich.

Jak znowu ziemia, z której wyrastają kwiaty, nie wszędzie jest jednakowej barwy, bo w jednym miejscu jest ciemniejsza, w drugim jaśniejsza; jak kwiaty nie wszystkie mają jednakowy kolor, tak ma się ze świętami w Kościele św. Jedno święto przedstawia nam inną tajemnicę, inną prawdę, inne cnoty, a drugie znowu inną. Otóż ta rozmaitość uroczystości i świąt jest przyczyną, że Kościół św. zmienia kolor szat.

Tak więc koło tego źródła Najświętszej Ofiary wyrasta kwiatek koło kwiatka, święto około święta, a każde z nich orzeźwia nas swoim zapachem cudownym i wzywa do naśladowania.

I jeśli już Stary Zakon używał czterech kolorów szat przy służbie Bożej, tym więcej Zakon doskonały musi tę zmianę uwzględniać.

Tak pierwszą barwą, jaką się Kościół posługiwał do IV w., była przeważnie biała. Tam występował Kościół św. jako światło między ciemnościami, jako gołębica pokoju między zepsutym rodzajem ludzkim, jako odblask wspaniałości aniołów i świętych Pańskich w niebie.

Do szat białych dodano wkrótce czerwone, bo krew męczenników dała wzrost Kościołowi.

Te dwa kolory, biały i czerwony, są najczęściej używane przy obrzędach kościelnych, bo Kościół, jako niepokalana Oblubienica Boga--człowieka, zmarłego na krzyżu, uświęciła się we Krwi Jego Najświętszej, dlatego też zawołać może z oblubienicą z Pieśni nad pieśniami: „Miły mój jest biały i rumiany, wybrany z tysięcy” (PnP 5, 10).

Kiedy znowu patrzymy na działanie i życie, jakie Kościół św. daje swoim dzieciom, jest jego kolor zielony, bo Kościół jest drzewem żywota między narodami; on niesie gałązkę oliwną pokoju wszystkim ludziom, którzy się do niego zwracają. Do tych trzech kolorów dodaje fioletowy, jako oznakę pokuty i nieba, a wreszcie czarny jako oznakę smutku.

Kolor czarny jest to kolor zamarłego życia – to barwa, jaka powstaje po zgaszeniu światła. Jest on obrazem głębokiego smutku, bolesnej skargi, którą śmierć wywołuje. Stąd pisze papież Innocenty III, że w czarne szaty ubierać się mają kapłani w dniach żałoby – dlatego widzimy ten kolor przede wszystkim w Wielki Piątek, na znak smutku Kościoła po stracie Oblubieńca. Przy tej śmierci cała przyroda pogrążyła się w wielki smutek – ziemia zadrżała z boleści, a nawet słońce zakryło jasne oblicze ciemną zasłoną – więc słuszną rzeczą, by i Kościół św. w pamiątce tego dnia okrył się żałobą.

Lecz nie tylko za Oblubieńcem smuci się Kościół św., ale i nad stratą swoich dzieci. Stąd to każe wdziewać kapłanom czarne szaty przy pogrzebaniu umarłych i przy Mszach, odprawianych za dusze w czyśćcu cierpiące, bo im jeszcze nie świeci światło wieczne. Widok tych czarnych, żałobnych szat, ma nas zachęcać do modlitwy za dusze zmarłych – on zarazem ma wskazać na marność tej ziemi, na śmierć, na sąd i cierpienia czyśćcowe.

Takie rozważanie ostatecznych rzeczy prowadzi do tego drugiego koloru, który jest także obrazem surowości, lecz nie tak pełnym grozy, jak pierwszy: jest to kolor fioletowy. Ten kolor o ile przywodzi na pamięć ponurą barwę popiołu, którym na znak pokuty posypywano sobie głowę, ma pobudzać w nas poważne usposobienie pokutnicze – o ile znowu przypomina barwę fiołka ukrytego, który wonią tylko się zdradza, uczy nas pokory, świętego osamotnienia, bolesnej tęsknoty za niebem. Barwa więc fioletowa napomina do pokuty, wzywa do smutku. Smutek ten nie jest jednak zupełny. Łagodzą go pewne promienie radości; jest to smutek podobający się Panu Bogu; jego zachwala apostoł narodów w liście do Koryntian: „Smutek, który jest wedle Boga, pokutę ku zbawieniu nieodmienną sprawuje” (2 Kor 7, 10). Przejęty takim smutkiem, woła człowiek z żałością: „Nieszczęsny ja, kto mię wybawi od ciała tej śmierci” (Rzym 7, 24). Albo z psalmistą zawoła: „Biada mi, że się mieszkanie moje (na ziemi) przedłużyło” (Ps 69, 5). W tym smutku słyszy głos pociechy Ducha Świętego, że, gdy zepsuta będzie ta lepianka jego, w której mieszka dusza na ziemi, ma mieszkanie wieczne w niebiosach.

Koloru fioletowego używa Kościół w dniach poświęconych na pokutę, a więc: w wigilie większych uroczystości, w Suche Dni, w dni krzyżowe, w Adwencie i w Wielkim Poście.

Idźmy więc drodzy moi, za nauką Kościoła, gdy on stroi swe sługi w szaty pokutne. Na widok tych szat fioletowych niech w duszy naszej rozbrzmiewa wezwanie Księcia Apostołów: „Pokutujcie i nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz Ap 3, 19).

Jeśli sprawiedliwy nie zbawi się bez pokutnego umartwienia ciała, to cóż się stanie z nami grzesznikami? Wspomina Pan Jezus w Księdze Objawienia: „Bądź żarliwym a pokutuj, oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśliby kto usłyszał głos mój i otworzył mi, wnijdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Apok 4, 19–20).

Z pokuty prawdziwej płynie nadzieja wiecznego szczęścia, a tę nadzieję przedstawia nam trzeci kolor szat kościelnych, tj. kolor zielony. Zieloność pośredniczy między kolorami słabymi a silnymi, dlatego jest pokrzepiająca, miła dla oka. Jest ona obrazem nadziei. Widzimy to w przyrodzie. Gdy spod śniegu wydobywają się zielone roślinki, spodziewamy się miłej wiosny; obfita znowu zieloność wiosny daje nadzieję pięknych plonów. Podobnie szaty zielone w Kościele, oznaczają zawsze zielone, nigdy niewiędnące błonia raju niebieskiego.

Takich szat używa Kościół w pewne niedziele i dni powszednie od święta Trzech Królów do niedzieli Starozapustnej i od oktawy Zielonych Świątek do Adwentu. W tym czasie od święta Trzech Królów do niedzieli Starozapustnej ożywia nas nadzieją pozyskania błogiego pokoju, który przyniósł Pan Jezus z narodzeniem swoim ludziom dobrej woli – zaś po Zielonych Świątkach tęsknimy za niebieską ojczyzną, spodziewamy się posiąść dobra wyższe, niebiańskie.

Niechże więc, najmilsi, widok zielonych szat kościelnych krzepi nas nadzieją nadprzyrodzoną, niech obudza pożądanie dóbr wiecznych. Trwając w takiej nadziei, postąpimy szybko z jednej cnoty w drugą, aż dojdziemy tam, gdzie nadzieja przejdzie w posiadanie, gdzie króluje sama miłość.

Obrazem tego ognia miłości, jaką Duch Święty roznieca w sercach naszych, miłości, która pobudza do ofiarowania wszystkiego, nawet największego dobra doczesnego, tj. życia, za przedmiot umiłowany, jest czwarty kolor, którego Kościół używa, a tym jest kolor czerwony.

Św. Jan Ewangelista pisze: „Nie ma większej miłości nad tę, jak, gdy kto życie swe ofiaruje za przyjacioły swoje” (J 15, 13). Dowodem takiej najdoskonalszej miłości jest śmierć męczeńska. Stąd Kościół św. używa szat czerwonych na wszystkie te uroczystości, w których cierpiący Zbawiciel jest przedmiotem naszego rozmyślania. W czerwonych szatach przystępuje kapłan do ołtarza w święto Podwyższenia i Znalezienia Krzyża Pańskiego.

Te szaty czerwone przywdziewa kapłan i w uroczystość tych Świętych, którzy z miłości dla Pana Jezusa ofiarowali swe życie. Są to apostołowie, którzy Kościół św. użyźnili krwią swoją, dalej męczennicy i męczennice, których miłość silniejsza od boleści i od samej śmierci.

Czerwone szaty zawdziewa wreszcie kapłan po uroczystości Zesłania Ducha Świętego dla przypomnienia tego ognia miłości, który rozniecił Duch Święty w Apostołach, zstępując na nich w widzialnej postaci ognistych języków.

Bez trudności więc możecie, drodzy moi, sami wywnioskować, jakie uczucia powinien w nas pobudzać widok koloru czerwonego przy Mszy św. Oto przypominając nam mękę Pana Jezusa i męczeństwo Jego Świętych, powinien nas zagrzewać do naśladowania ich gorącej miłości, do znoszenia codziennych, drobnych naszych krzyży. Ten ogień miłości nie może nigdy zgasnąć w sercach naszych, ale mamy być gotowymi przelać krew naszą za Boskiego Zbawcę. Ostatnim wreszcie kolorem szat kościelnych, jakich się używa przy Mszy św. jest kolor biały.

Biel jest barwą światła, obrazem blasku, wspaniałości, niewinności, czystości, świętości i wiecznej chwały. Białą szatę daje kapłan ochrzczonemu dziecięciu, życząc mu, by ją nieskalaną dochowało do końca życia i otrzymało w przyszłym życiu jasną szatę chwały. Szczęśliwi, którzy w takich szatach stoją przed tronem Baranka Bożego!

Przy przemienieniu swoim na górze Tabor odsłonił Pan Jezus nieco swej chwały niebieskiej, bo twarz Jego jaśniała jako słońce, a szaty były białe jako śnieg.

W czasie Mszy św. zstępuje do nas ten sam Pan Jezus, by rozdzielać skarby łaski i prawdy, by chwałą swoją kiedyś nas uradować. Z radością tedy spoglądajmy na te białe szaty, byśmy przy czystości serca i duszy stanęli w takich szatach przed Bogiem. Kościół św. przepisuje te białe szaty na wszystkie uroczystości Pańskie, w których rozpamiętujemy tajemnice radosne lub chwalebne.

I jakaż może być odpowiedniejsza barwa wśród uroczystości Bożego Narodzenia, w święto Trzech Królów, nad barwę białą, jasną, barwę radości i wesela, gdy rozpamiętujem...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin