Spadł pierwszy, obfity śnieg. Za oknem, przed oknem pokoju, Asia ulepiła bałwanka. Nazwała go Wawrzonek. Był taki, jaki powinien być bałwanek – nos miał z marchewki, oczka i guziki z węgielków. Ale minę miał smutna i wystraszoną, a nosek – opuszczony w dół. Nie wiedziała Asia, jak rozweselić bałwanka. Postąpiła wiec tak, jak dorośli w podobnych przypadkach postępują z dziećmi; pogłaskała go po śniegowej główce i pocałowała w czerwony nosek. Zrobiła to tak serdecznie, że nos bałwanka upadł pod nogi na śnieg. Dziewczynka musiała na nowo umieścić go na dawnym miejscu, poprawić oczy i usta. Wtedy....bałwanek poweselał! Nosek miał teraz zadarty do góry, a buzie uśmiechniętą. A kiedy jeszcze Asia włożyła mu na głowę kapelusz z różowej słomki, Wawrzonek stał się najweselszym bałwankiem w całym mieście.
czarownica654