043 - Romantyczne podróże - Mansell Joanna - Bhutan, Kraina smoków.pdf

(407 KB) Pobierz
99494556 UNPDF
Joanna Mansell
Bhutan – Kraina
smoków
99494556.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Josie wysiadła z samolotu na lotnisku Dum Dum na
przedmieściach Kalkuty. Miała wrażenie, że podróż nigdy się
nie skończy. Marzyła teraz jedynie o tym, by zakopać się w
miękkim łóżku i spać co najmniej przez tydzień. Ledwie
znalazła się na lotnisku, otoczyło ją gorące wilgotne powietrze
i osłabła jeszcze bardziej. Wakacje nawet się na dobre nie
zaczęły, a już czuła się kompletnie wyczerpana!
Na lotnisku czekał autobus mający zabrać pasażerów do
hotelu. Prawie wszyscy byli turystami, którzy zarezerwowali
zbiorowe wycieczki w różne rejony. Niektórzy mieli objechać
Indie północne, kilka osób zostawało parę dni w Kalkucie,
nim wyjadą do Katmandu w Nepalu, a zaledwie garstka - tak
jak Josie - wybierała się do niewielkiego, jeszcze
odleglejszego kraju.
Chociaż dziewczyna spędziła z pozostałymi pasażerami
wiele godzin w samolocie, wymieniła z nimi zaledwie kilka
uśmiechów i uprzejmości. Zapewne dlatego, że wszyscy
pozostali podróżowali parami lub grupkami. Tylko ona
okazała się tak szalona, by wybrać się w drogę samotnie.
Oczywiście powinna mieć towarzystwo, przypomniała
samej sobie ze złością. W jej błękitnych oczach zapłonął
gniew, aż pociemniały jeszcze bardziej. Spróbowała się
opanować, lecz udało się jej to tylko częściowo. Rana była
wciąż jeszcze zbyt świeża, rozgoryczenie zbyt duże, by dały
się łatwo zepchnąć do podświadomości.
Ze zmarszczonymi brwiami wdrapała się do małego busa.
Miejsce obok niej było puste, podobnie jak w samolocie.
Chociaż boleśnie przypominało jej to o wszystkim, co
przeżyła przez ostatnich parę tygodni, czuła również
przewrotne zadowolenie. Skoro miejsce pozostało nie zajęte,
znaczyło to, że agencji nie udało się sprzedać biletu Dereka.
99494556.003.png
więc będzie musiał za niego zapłacić. Doskonale! - pomyślała
z satysfakcją. Oto kara za wycofanie się w ostatniej chwili!
Satysfakcja okazała się jednak krótkotrwała i już po chwili
wolny fotel przypominał dziewczynie tylko o jej
osamotnieniu. To z kolei sprawiło, że ogarnął ją niepokój.
Podróżowała już wcześniej samotnie, ale nigdy tak daleko od
domu ani do tak egzotycznego kraju.
To szaleństwo porywać się na coś podobnego! Powtarzała
to sobie setki razy, lecz mimo to stanowczym krokiem weszła
na pokład samolotu w Londynie. Kierowała się uporem -
którego już zaczynała żałować - lecz mimo to znalazła się w
Indiach. Teraz pozostało jej tylko zacisnąć zęby i udawać ze
wszystkich sił, że świetnie się bawi.
Wyjrzała przez okno na zalane pola i bawoły kroczące ze
stoickim spokojem przez błotnistą wodę. Była pora monsunów
- nie najlepszy czas na odwiedziny w tej części świata. Po
chwili bus wjechał do miasta i Josie po raz pierwszy ujrzała
Kalkutę.
Czytała kiedyś, że to miasto uważano za piekło na ziemi. I
jeśli nie lubi się tłumów, bez wątpienia jest to prawdą!
pomyślała. Ulica i chodniki roiły się od ludzi. Wydawało się,
że wszyscy jedzą, śpią, myją się. piorą i handlują na ulicy, w
palących promieniach słońca. Stada kóz i krów wędrowały w
ożywionym ruchu ulicznym. Riksze, ciężarówki i samochody
osobowe przedzierały się przez zatłoczone ulice z szaleńcza
brawura, klaksony trąbiły nieustannie, piesi i zwierzęta w
ostatniej chwili usuwali się z drogi i tylko cudownym
zrządzeniem losu nikt nie zostawał zabity ani ranny.
Ku uldze Josie droga do hotelu nie trwała długo. Przy
innej okazji bez wątpienia doszłaby do wniosku, że Kalkuta
jest gwarna, egzotyczna, podniecająca i godna zwiedzenia,
lecz w tym momencie nie czuła, się na siłach, by stawić jej
czoło.
99494556.004.png
Powłócząc nogami, weszła do hotelu. Niemal zasypiając
na stojąco, naskrobała swoje nazwisko w księdze gości, wzięła
klucz do pokoju, zerknęła na numer i ruszyła w stronę
schodów.
Pierwsze piętro, pokój piętnasty. Ziewnęła rozdzierająco i
spróbowała otworzyć drzwi, lecz okazało się, że są już
otwarte.
We wnętrzu panował mrok z powodu zamkniętych
okiennic. Dziewczyna nic miała siły, by je otworzyć. Widziała
przed sobą niewyraźny zarys łóżka, a jak na razie tylko to było
jej potrzebne do szczęścia. Z westchnieniem ulgi zrzuciła
buty, dżinsy i podkoszulek, nie zadając sobie trudu, by zdjąć
również biustonosz i figi. Ziewnęła znowu. Wiedziała, że
powinna wziąć prysznic, rozpakować się, coś zjeść. Mniejsza
o to. Najpierw musi się wyspać.
Wymacała łóżko, uniosła cienkie przykrycie i owinęła się
w nie z rozkoszą. Powieki same jej się zamykały.
Ułamek sekundy później głośno krzyknęła z przerażenia i
zerwała się z posłania, pociągając za sobą cienką kołdrę.
W łóżku ktoś leżał!
- Co. u diabła...? - odezwał się zirytowany męski głos.
Josie próbowała coś powiedzieć, lecz nie mogła wykrztusić
słowa. Serce waliło jej tak mocno, że zabrakło jej tchu Parę
chwil później pstryknął przełącznik i zapaliła się lampa przy
łóżku. Dziewczyna stała twarzą w twarz z mężczyzną
wyglądającym na bardzo rozgniewanego. Z drugiej strony,
ona też nie była w szczególnie ugodowym nastroju.
- Co pan robi w moim łóżku?! - krzyknęła ostro, gdy
odzyskała nieco panowanie nad sobą.
- Tak się składa, że to moje łóżko - brzmiała cierpka
odpowiedź.
Mężczyzna przesunął wzrokiem po jej niekompletnie
ubranej postaci.
99494556.005.png
- I nie przypominam sobie, żebym zamawiał dodatkowe
usługi pozą sprzątaniem - dorzucił zimno.
W oczach Josie błysnęła furia. Wiedziała, że w niektórych
hotelach w zamian za duży napiwek gościom sprowadzano
dyskretnie kobiety. Jednak żeby insynuować, że ona znalazła
się tutaj w takim celu,..
- Nie wyobrażam sobie, by jakaś kobieta przy zdrowych
zmysłach chciało dzielić z panem łóżko, nawet gdyby istotnie
pan za to zapłacił - rzuciła obraźliwie. - I jeśli nie wyniesie się
pan z tego pokoju... mojego pokoju... w ciągu pięciu sekund,
wezwę dyrektora. Każę pana aresztować!
Mężczyzna wolno podniósł się z łóżka. Josie starała się
patrzeć na niego z wściekłością i równocześnie nie przyglądać
mu się za bardzo, co nie było szczególnie łatwe. Gdyby
odwróciła wzrok, stanowiłoby to objaw słabości. Z drugiej
strony, był przecież nagi! Teraz, kiedy pierwsza fala gniewu
minęła, czuła, jak pełen skrępowania rumieniec pokrywa jej
twarz.
Wydawało się, że obcy nie ma podobnych rozterek, bo
bezwstydnie gapił się na nią. Dziewczyna podciągnęła
okrycie.
- Nie znoszę zboczeńców. Jeśli podnieca pana widok
kobiety, niech pan sobie poszuka innej! - syknęła.
Jego spojrzenie stwardniało.
- Nie lubię kobiet, które wkradają mi się do łóżka, licząc
na łatwy zarobek.
- Wcale nie wkradłam się panu do łóżka! - wrzasnęła
losie. - To moje łóżko! Mam klucz do tego pokoju i mam
prawo być tutaj. I byłabym wdzięczna, gdyby pan coś na
siebie włożył - dodała cierpko.
- Skoro moja nagość tak pani przeszkadza... - odparł z
lekkim rozbawieniem.
99494556.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin