Bliziński Józef - Pan Damazy. Akt 1.pdf

(113 KB) Pobierz
Józef Bliziński
Józef Bliziński
PAN DAMAZY
KOMEDIA KONKURSOWA W CZTERECH AKTACH
J.I. KRASZEWSKIEMU
w dowód głębokiej czci,
wdzięczności za zachętę
przy stawianiu pierwszych kroków
poświęca
Autor
OSOBY
PANI ŻEGOCINA
PANI TYKALSKA, jej siostra
SEWERYN, ich siostrzeniec
ANTONI, jak wyżej
DAMAZY ŻEGOTA
HELENA, jego córka
BAJDALSKI, rejent
GENIO, jego syn
MAŃKA
JAN, lokaj
Rzecz dzieje się na wsi w domu Żegocinej
AKT PIERWSZY
Scena przedstawia pokój; drzwi główne w głębi do przedpokoju; boczne po obu stronach; z
lewej strony, nieco na przodzie, kanapa, poza nią biurko itd.; po prawej zwierciadło stojące i
okno.
SCENA I
SEWERYN leży na kanapie, z książką w ręku, i pali papierosa. ANTONI, także z
papierosem,
wygląda oknem.
SEWERYN ( po milczeniu) Dobrze się bawimy, co?
ANTONI ( budząc się z zamyślenia, żartobliwie) Hm, napadło nas jakieś grobowe milczenie.
SEWERYN Co u ciebie jest rzeczą fenomenalną.
ANTONI Co tam! No, słuchaj, mieliśmy iść na kaczki, zabieraj się.
SEWERYN Nie chce mi się.
ANTONI ( biorąc dubeltówkę stojącą w głębi) A niech cię też! Jaką z ciebie babę zrobili,
daję
słowo… Boisz się nóg zamaczać, czy co?
SEWERYN E, nie plótłbyś.
ANTONI Nic innego, zapewne ciotka zabroniła swemu beniaminkowi polowania z obawy,
aby się nie zakatarzył albo nie okaleczył, bo ona spazmów dostaje na sam widok broni…
( Seweryn, nie odpowiadając, czyta; po chwili) Ja wyrzekłbym się i wszystkich
dobrodziejstw
pod takimi warunkami… być jak dziecko w powijakach… fe! No więc stanowczo
nie idziesz?
SEWERYN ( ironicznie) Gdyby nas tu kto słyszał, wziąłby cię za zapalonego myśliwego,
gotowego
na skręcenie karku dla jednego kszyka albo dubelta, a tymczasem zamiast po polu
łazisz już trzeci dzień najprozaiczniejszym gościńcem, upatrując innej zwierzyny. Myślisz,
że nie wiem?
ANTONI Może wiesz, ale nie wszystko. Pójdź ze mną, a dopowiem ci resztę.
SEWERYN Wszakże to tym gościńcem ma przyjechać pan Damazy Żegota z Heleną?
Aha…
rumienisz się?
ANTONI Nie myślę taić, że wyglądam ich przybycia z upragnieniem.
SEWERYN Aha! zgadłem.
ANTONI Ale zgadłeś, zgadłeś. ( ogląda się) I jeżeli pragnąłem, abyś mi towarzyszył w pole,
to dlatego, że chciałem, korzystając z paru godzin wolnych, wywnętrzyć ci się… Bo widzisz,
braciszku, potrzebuję twego zdania i porady…
SEWERYN A wiesz, że zaciekawia mię ten twój romans. Więc jakże tam daleko zaszło z tą
gąską? Stary nie domyśla się niczego?
ANTONI ( żywo) Cóż to znowu za ton! Masz, widzę, najfałszywsze wyobrażenie o naszym
stosunku. Ja kocham Helenę, rozumiesz, kocham i ożenię się z nią… naturalnie, jeżeli mi
ją dadzą…
SEWERYN Ach! dlaboga, z pocałowaniem ręki. ( wstając) Aleś ty bzika dostał.
ANTONI ( jak wyżej) Sewerynie!
SEWERYN Świetna partia, tobyś zrobił dobry interes!
ANTONI Partia… partia… Ja nie szukam partii, tylko żony. ( siada i zwija papierosa)
SEWERYN Najprzód, nieładna… ( Antoni śmieje się głośno) Ale pozwól no, niby w
szczegółach,
pojedynczo biorąc, nie można jej nic zarzucić, ale dla mnie ma coś antypatycznego…
ANTONI Nawet?…
SEWERYN Daję słowo… na serio… Dalej, jak powiedziałem, gąska parafialna… tak na
krótki stosuneczek ¦ nie mówię, ale na żonę… A ojciec!… bój się Boga… szlagon
ordynaryjny…
co on mógł jej dać za wychowanie?
ANTONI Poczciwe, i kwita!… A zresztą pozwól sobie powiedzieć, że wyrokujesz na
domysł.
Czyż ty ją znasz tyle, żebyś mógł sądzić? Może nawet nie mówiłeś z nią nigdy.
SEWERYN Przyznaję, żem się o to nie ubiegał… Raz jeden byłem u nich z ciotką, w
przejeździe
naturalnie, bo wiesz, że ona nie ma do nich nabożeństwa; toteż dziwi mię, skąd jej
się wzięło ni stąd, ni zowąd zapraszać ich.
ANTONI I ja tego nie pojmuję… Ale cóż? Odstępujesz od rzeczy.
SEWERYN Więc znaleźliśmy się przypadkiem. Cóż to za dom! Parafiańszczyzna!… Nie
można kichnąć, żeby ci nie życzono setnych lat!
ANTONI ( z komiczną powagą) A któż kicha przyjechawszy z wizytą.
SEWERYN Bądź co bądź, jako gość, czułem się obowiązanym bawić pannę… Ale cóż…
rozmowa nie szła i nawet nie wiedzieć, o czym było gadać… zacząłem o literaturze, ani
rusz…
ANTONI To już kłamiesz…
SEWERYN No, liznęła tam coś ¦ ale co to znaczy! Napomknąłem o Warszawie ¦ nie była
tam nigdy… Więc wszcząłem traktat o prosiątkach, o gąskach, o hodowaniu kurcząt i
zdejmowaniu im pypcia, ale papie się to nie podobało i tak znacząco zaczął mrugać i
krząkać,
jakby się obawiał, żebym nie palnął jakiegoś ekiwoku.
ANTONI Musiałeś ty tam swoim zwyczajem palnąć co?
SEWERYN Ale nie, jak cię kocham… mówiliśmy najprzyzwoiciej. Po śniadaniu
proponowano
przechadzkę, a że tam nie ma ogrodu, więc poszliśmy do obory, z panną naturalnie…
i z Dziubalską, zdaje mi się, czy jak się tam nazywa. ( śmiejąc się) Znasz ty ją?
ANTONI Najpoczciwsza w świecie kobieta, Helenkę wypiastowała.
SEWERYN Więc czy uwierzysz, że Dziubalsia kazała poodsadzać cielątka osobno od krów,
zapewne żeby widok ssącego potomstwa nie wzbudził w pannie jakich zdrożnych myśli.
Pokazuje się, że nawet dobrą gospodynią nie będzie. Nie wiem, na co ją chowają.
ANTONI Pleciesz jak na mękach. Gdybyś ją znał bliżej, tak jak ja, przekonałbyś się, co to
tam za brylańciki umysłu i serca mieszczą się pod tą parafiańską, jak nazywasz, powłoką.
SEWERYN ( szyderczo) Aj… aj!…
ANTONI ( niecierpliwie, wstając) A zresztą kocham ją, no i dosyć… a że, jak się
spodziewam,
wyczerpałeś już całą serię zarzutów…
SEWERYN Zachowałem na ostatek najważniejszy.
ANTONI Na przykład?
SEWERYN Goła!
ANTONI Och!
SEWERYN ( przedrzeźniając) Och! Dobre sobie to „och”!… Powiadam: romantyk jesteś,
my
się nigdy nie zrozumiemy, zanadto się różnimy w pojęciach…
ANTONI Nie moja wina, jeżeli zamiast serca masz w piersiach kawał mięsa.
SEWERYN ( wstając) Mój drogi, czy mam, czy nie mam serca, o tym nie możesz sądzić…
kto wie, czy też w gruncie nie jestem innym, jak się wydaję…
ANTONI Więc maskujesz się, czy co?…
SEWERYN Wiesz, że zależę od ciotki i że za obietnicę zapisania mi majątku należy jej się
coś ode mnie.
ANTONI Więc cóż, to jakoś niejasno dla mnie…
SEWERYN Gdy stanę na pewnych nogach, wtenczas i dla serca może się coś znaleźć, a
tymczasem…
ANTONI A tymczasem, ponieważ to, co nazywasz sercem, libertynie, jest po prostu
temperamentem,
masz dla rozrywki Mańkę ¦ rozumiem!
SEWERYN ( oglądając się) Cicho! Co ty gadasz?
ANTONI Ej, ty będziesz miał na sumieniu tę dziewczynę.
SEWERYN ( z fanfaronadą) Ale ładna, co?
ANTONI ( ironicznie) Dobrą opiekę znalazła… a wszakże to nawet jakaś kuzynka podobno.
SEWERYN ( dowcipkując) Ciotka ją zaniedbuje cokolwiek… ale za to we mnie ma…
ANTONI Dobrodzieja…
SEWERYN Zapewne! Myślę o jej przyszłości…
ANTONI Żenisz się z nią?
SEWERYN ( śmiejąc się, jakby usłyszał coś potwornego) Dobry sobie!… Tylko słuchaj no,
nie wygadajże się przypadkiem przed ciotką, bobyś tu narobił dopiero bigosu…
ANTONI Ładne zamiary, z którymi potrzebujesz się taić.
SEWERYN Cóż to? Nie znasz ciotki? I tak chciałaby jej się delikatnie pozbyć, namawia ją
do
szarytek… dziewczyna broni się pokusom, jak może, ale dosyć by było najlżejszego
podejrzenia,
aby padła ofiarą…
ANTONI Wybierając z dwojga złego, skoro już zawsze ma być ofiarą…
SEWERYN Dajże pokój, nie żartuj. Ale wracając do tego, o czym mówiliśmy poprzednio,
jakiejże to rady chciałeś ode mnie?
ANTONI E, nic już…
SEWERYN Powiedz otwarcie, proszę cię.
ANTONI Oto, ponieważ mają tu przybyć, chciałem prosić ciotkę, aby mię oświadczyła panu
Damazemu, a że ty masz łaski u niej, sądziłem…
SEWERYN Już to, jeżeli się spodziewasz, że wam co udzieli, tobie albo Helenie…
ANTONI Widzę, że się dziś nie dogadamy. Do widzenia! ( wychodzi głębią)
SCENA II
SEWERYN ( sam, siada na kanapie) A, jaki drażliwy… ( po chwili) Jednak przysiągłbym,
że
on rachuje na jakieś dobrodziejstwa ciotki… Cha! cha!… grubo się myli… ( po chwili) A
zresztą, któż ma większe prawo do tego majątku? ( wstaje) Gdy go otrzymam, powiedzą, że
pieczone gołąbki same mi wpadły do gąbki… A czyż kto zrozumie, ile mię to kosztowało
przymusu, pracy nad sobą?… ( szyderczo) On pracuje, powiadają, to się nazywa pracą! że
gospodaruje i robi, co chce!… Jeżeli to jest praca, to ja jestem umęczony… czyściec
przechodzę
za życia! ( łamiąc ręce i zaciskając zęby) Dusić się pod maską, która cięży jak z
ołowiu, całując rękę, którą by się gryzło do krwi!… i dziwią się potem, gdy człowiek, który
przeszedł taką szkołę, szuka odwetu na innych!… ( po chwili) Ktoś idzie! ( kładzie się na
powrót i bierze książkę)
SCENA III
SEWERYN, MAŃKA. MAŃKA wchodzi z prawej strony, następnie, udając, że nie widzi
SEWERYNA, idzie do zwierciadła i nucąc, poprawia sobie włosy.
SEWERYN ( wstaje z kanapy, obejrzawszy się, zbliża się do niej) Manieczko!
MAŃKA ( krzyknąwszy, z udanym przestrachem) Ach!
SEWERYN ( odskakując) Cicho! Na Boga!
MAŃKA Brzydki, jakżeż można tak straszyć ludzi!
SEWERYN ( z daleka) Tylko nie udawaj, proszę cię.
MAŃKA Pokazałeś się pan w lustrze niespodzianie jak jaka mara!
SEWERYN ( przysuwając się ostrożnie) Czyż wyglądam jak straszydło?
MAŃKA Cha! cha! cha!
SEWERYN Cicho, czegoż się znów śmiejesz?
MAŃKA Mnie się zdaje, żeś pan jeszcze bardziej wystraszony niż ja… No, no, nie bój się
pan… żadna z cioteczek nie zobaczy i nie usłyszy.
SEWERYN ( kwaśno) Nie dowcipkuj…
MAŃKA Obie są w ogrodzie z tym gościem, co dziś przyjechał. ( w oknie) O, proszę
patrzeć.
SEWERYN ( przysuwając się) W ogrodzie? ( bierze ją w pół i chce pocałować)
MAŃKA ( usuwając się, serio) No, no, cóż to znowu?
SEWERYN ( z ogniem) Mańka!
MAŃKA Proszę się nie zapominać.
SEWERYN Czego ty grasz komedię?
MAŃKA ( uwalniając się z objęcia) Jak to?
SEWERYN Przyszłaś, boś wiedziała, że mnie tu zastaniesz.
MAŃKA ( jak wyżej) Proszę, szukałam pana może?
SEWERYN Te raki o tym świadczą, zarumieniłaś się.
MAŃKA ( kryjąc się z twarzą) Bardzo przepraszam.
SEWERYN A teraz udajesz surowość ¦ znane sztuki.
MAŃKA Udaję!
SEWERYN ( całując ją po rękach) Udajesz!… Czy twe oczy nie mówią mi to wyraźnie?…
MAŃKA Choćbyś pan czytał w nich jaką słabość dla siebie, to jeszcze nie upoważnia do
traktowania mię w podobny sposób.
SEWERYN Namiętność nie chce znać hamulca, a czyż nie wiesz, że cię kocham?
MAŃKA Nie dałeś mi pan dotychczas żadnego dowodu.
SEWERYN Ty to mówisz?
MAŃKA Kto kocha prawdziwie, ten się nie boi białego dnia i nie potrzebuje otaczać się
tajemnicą.
SEWERYN Czyliżem ja winien, że nie chcesz zrozumieć naszego położenia?
MAŃKA Rozumiem, że pan nie zależysz od siebie i jesteś pod kuratelą…
SEWERYN Mańka! Nie rozdrażniaj mnie.
MAŃKA Mówię, jak jest; czyż inaczej potrzebowałbyś się kryć z tym, co, jak powiadasz,
czujesz do mnie?…
SEWERYN Ja się z tego położenia wyzwolę… muszę się wyzwolić… dla ciebie…
MAŃKA I cóż będzie?
SEWERYN Pójdę na swoje.
MAŃKA I cóż dalej?
SEWERYN Raj ci stworzę.
MAŃKA Chyba w sekrecie przed ciotką, boby nas z niego wygnała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin