Biuletyn DSW 2010 nr 10.pdf

(6916 KB) Pobierz
numer 10 – zima 2011
Biuletyn
ISSN 2080-5780
Ano urodziło się!
Tym razem po przewidywanym terminie – i to sporo.
Stał się tak z przyczyn wielu. Po pierwsze, w przewidywa-
nym terminie PT Autorzy nie dopisali. Po drugie, gdy już
napisali, mnie z kolei dopadła seria zdarzeń, które pochło-
nęły mój czas i energię. Ale nie ma nic złego…
Okazało się więc, że potencjał autorów z naszego fo-
rum jednak się – miejmy nadzieję chwilowo – wyczerpał.
Stąd pomysł na poszerzenie kręgu piszących i obecność
w tym numerze Biuletynu kolegów z innych for. Na razie
miłośników cesarskiej i królewskiej armii: www.fahnen.pl .
Ale… mam nadzieję, że w przyszłości dołączą do nas ko-
lejni. Zapraszam!!!
Zaczynamy jakże aktualnym tekstem Grzegorza Wą-
sowskiego. Temat gorący. I takim zapewne przez wiele
miesięcy pozostanie. Tekst o tyle wart uwagi, że skupia się
na konkrecie, a to w zalewie – byle jakiej często – publicy-
styki, wartość sama w sobie.
Teksty Pawła Grudnia i Sławomira Kułacza (znanego
już z łamów Biuletynu) są o tyle ciekawe, że Wielka Wojna
dla wielu wciąż jest wielką enigmą. A działania na pozio-
mie, o którym obaj piszą, całkowicie popadły w zapomnie-
nie. Nie dziwne to, bo to nie była nasza wojna. Ale skoro
toczyła się tutaj, to przeczytać warto.
Następny tekst to prawdziwa ozdoba numeru. Po-
przedzony solidnym Janowiakowym wprowadzeniem,
pamiętnik Leona Błażeja Zwolińskiego. Ten policjant, za-
stępca komendanta powiatowego PP w Janowie Lubel-
skim, jeszcze w czasie okupacji spisał wspomnienia. Część
dotyczącą września 1939 publikujemy za sprawą Łukasza
Pasztaleńca. To naprawdę świetna lektura, znakomity
obraz codzienności wojennej, a której nader często w „pa-
triotycznym” uniesieniu się zapomina. A przy okazji – nie-
które fragmenty pamiętnika są znakomitym pendant do
prac pewnego młodego historyka Luftwafe.
Plan „Zachód” Michała Miazgi, to kolejna propozycja inte-
lektualnej zabawy. Czy mogliśmy przegrać w lepszym stylu?
I na koniec recenzje. Trzy. Kupił, nie kupił… Sprawdzić
warto przed :)
spis treści
Grzegorz Wąsowski
6. Brygada Wileńska Armii Krajowej przeciwko
poszukiwaczom złota w Treblince . . . . . . . . . . . . . . . 2
Paweł Grudzień (pablo8019)
Działania niemieckiego 217. rezerwowego pułku
piechoty w okolicach Markuszowa
(31.07–3.08.1915 r.) .............................. 4
Sławomir Kułacz (AlterUrsi)
Kwatera Tyrolskich Strzelców Cesarskich na
cmentarzu w Kamieniu ......................... 7
Łukasz Pasztaleniec (Janowiak)
Kampania wrześniowa 1939 r. we wspomnieniach
janowskiego policjanta ........................ 10
Leon Błażej Zwoliński
Pamiętnik czasu wojny......................... 14
Michał Miazga
Alternatywny plan „Zachód”.
Koncepcja obrony głębokiej ................... 32
Tadeusz Zawadzki (TZaw1)
Biuletyn.DWS.org.pl
nr 10 – zima 2011
Łukasz Pasztaleniec (Janowiak)
Grzegorz Motyka, W kręgu „Łun w Bieszczadach”
(recenzja)...................................... 38
Wydawca, redakcja, DTP:
Tadeusz Zawadzki
biuletyn-dws@pro.wp.pl
Łukasz Pasztaleniec (Janowiak)
Piotr Niwiński, Działania komunistycznego aparatu
represji wobec środowisk kombatantów wileńskiej AK
19 45 –19 8 0 (recenzja) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 40
Projekt graiczny:
Teresa Oleszczuk
Biuletyn jest bezpłatny. Prawa Autorów są chronione
ustawami i konwencjami międzynarodowymi.
Kopiowanie, przedruk i wykorzystanie fragmentów obszer-
niejszych niż przewiduje ustawa tylko za zgodą Autorów.
Wojciech Kania (woj45)
Edward Kospath-Pawłowski, Chwała i zdrada –
Wojsko Polskie na Wschodzie 1943-45 (recenzja) ..42
ISSN 2080-5780
803418583.009.png 803418583.010.png 803418583.011.png 803418583.012.png
2
BIuletyN DWS.org.pl
6. Brygada Wileńska Armii Krajowej przeciwko poszukiwaczom
złota w Treblince
czyli o czym powinniśmy pamiętać w kontekście nowej książki Jana Tomasza Grossa
Grzegorz Wąsowski
@
W marcu na polskim rynku księgarskim ma ukazać się nowa książka Jana Tomasza Grossa zatytułowana
„Złote żniwa”. W zamiarze autora, publikacja ta ma przybliżyć historię bogacenia się, w pierwszych latach po za-
kończeniu okupacji niemieckiej, przez część naszych krajan na mieniu pożydowskim. Jeden z istotnych wątków
nowej książki Grossa dotyczy procederu przekopywania terenu obozu zagłady w Treblince przez mieszkańców
okolicznych wsi w poszukiwaniu kosztowności.
Do premiery Złotych żniw zostało jeszcze kilka tygodni. Już
dziś wiadomo jednak, że książka ta wywoła żywą dyskusję, czy
raczej wymianę ciosów między tymi, którzy chcieliby obraz
naszych przodków z tamtych lat sprowadzić do „hien cmen-
tarnych” z kieszeniami napchanymi precjozami zdartymi z led-
wo ostygłych trupów Żydów lub, w najlepszym wypadku, do
zbiorowości akceptującej rabowanie mienia oiar Holocaustu,
a tymi, którzy w obronie źle pojętego honoru narodowego bę-
dą kwestionować lub pomniejszać fakt, że ten haniebny pro-
ceder był rzeczywiście udziałem niektórych naszych rodaków.
Jest wysoce prawdopodobne, że w większości mediów wygra
„wrażliwość” bliższa pierwszej z zarysowanych powyżej wizji
„historii Polski”, co dla osób wyznających drugą optykę będzie
tylko kolejnym dowodem na słuszność trwania przy swoim.
Przegra, jak zwykle w konfrontacji dwóch zwalczających się
obozów, prawda. Bo nie satysfakcjonuje ona żadnej ze stron
konliktu. Bo propaganda, niezależnie od swej ideowej charak-
terystyki, nie znosi niewygodnych dla niej faktów. Bo albo się
robi w propagandzie albo się robi w historii. Te zajęcia są nie
do pogodzenia, to alternatywa wykluczająca.
Pierwsze opinie na temat książki Grossa, formułowane
przez tych, którzy, jak twierdzą, zapoznali się z jej maszynopi-
sem, zwracają uwagę na trudną do zaakceptowania tendencję
autora do rozszerzania odpowiedzialności jednostkowej, tych
naszych rodaków, którzy dopuścili się hańbiących ich dobre
imię czynów, których treścią było niezgodne z prawem bo-
skim i ludzkim wzbogacenie się na mieniu pozostawionym
przez oiary Holocaustu, na cały naród, czy też większą jego
część. Czy tego rodzaju opinie są uzasadnione treścią książki,
będziemy mogli przekonać się wkrótce.
Na pewno jednak książka Grossa, mając na uwadze jej
spodziewany wielki rezonans medialny, wprowadzi do świa-
domości ogólnospołecznej informacje, których szersza opinia
polska nie posiada, bądź posiadać nie pragnie. Dlatego warto
do wątku „hien cmentarnych” plądrujących kiedyś teren obo-
zu w Treblince dorzucić garść informacji, które, w moim prze-
konaniu, są obiektywnie ważne dla odmalowania pełnego
obrazu tego epizodu historii.
Chcę mianowicie przypomnieć, że jedna z najważniejszych
jednostek partyzanckich podziemia antykomunistycznego na
Podlasiu, jaką była odtworzona na rozkaz majora Zygmunta
Szendzielarza” Łupaszki” 6. Brygada Wileńska AK, dowodzona
kolejno przez ppor./por. Lucjana Minkiewicza„Wiktora”, por./kpt.
Władysława Łukasiuka „Młota” i kpt. Kazimierza Kamieńskiego
„Huzara”, podjęła w początkach 1946 r. działania porządkowe
wymierzone przeciwko osobom uprawiającym na terenie Treb-
linki proceder grabienia szczątków ludzkich z kosztowności.
Oddział ten, operujący zwykle w innych rejonach Podlasia,
zawitał w okolice Treblinki w pierwszych dniach lutego 1946
r. Oto co w tamtych dniach zanotował kronikarz 6. Brygady
Wileńskiej AK (kronika Brygady wpadła w ręce komunistów
po bitwie, którą partyzanci stoczyli z obławą komunistyczną
30 kwietnia 1946 r. pod Śliwowem; następnie przeleżała się
w archiwach MSW, dziś pozostaje w zasobach IPN-u):
2.II.1946 r. Zbliżamy się do sławnej Treblinki. Według opowia-
dań ludności, ciągłe rozkopywanie i ograbianie trupów
doszło do ostatnich granic zezwierzęcenia . Wyrywa się
zęby, całe szczęki, obcina ręce, nogi, głowy, aby zdobyć kawa-
łek złota . Profanacja, a władze nie przedsiębiorą [żadnych
działań – przyp. G.W.] celem zabezpieczenia tego jedyne-
go w swoim rodzaju cmentarzyska, na którym spoczywa
przeszło 3 miliony [liczba oiar zawyżona – przyp. G.W.] Ży-
dów, Polaków, Cyganów, Rosjan i in. narodowości.
3–4.II.1946 r. Chmielnik. Jesteśmy o trzy km od „obozu
śmierci”. Wywiad przeprowadzony w „obozie” potwierdził
dane o profanacji. Wieczorem 4.II.1946 r. jedziemy do wsi
Wólka - Okrąglik na ekspedycję karną przeciw poszuki-
waczom złota w Treblince .
Przez kolejne dwie noce (z 4/5 i 5/6 lutego 1946 r.) licząca
wówczas kilkudziesięciu partyzantów 6. Brygada Wileńska AK
numer 10 – zima 2011
803418583.001.png
3
BIuletyN DWS.org.pl
wypuszczała w teren patrole, w celu ujęcia zdemoralizowa-
nych rodaków uprawiających haniebny proceder profanowa-
nia szczątków oiar hitlerowskiego obozu zagłady w Treblince
w poszukiwaniu złota i innych kosztowności. Winnych, którzy
zostali przez partyzantów schwytani, ukarano solidnymi bata-
mi.
Dlatego też nie należy dziwić się, że z poszukiwaczami
złota w Treblince, z którymi powinny i mogły szybko oraz sku-
tecznie uporać się państwowe agendy przymusu, starali się
rozprawić partyzanci.
Uważam, że ważne jest, aby przywołany w niniejszym
tekście epizod z dziejów 6 Brygady Wileńskiej AK nie umknął
naszej świadomości. Zwłaszcza, że obraz „leśnych” w polskich
mundurach z orłem w koronie na czapkach i ryngrafem z Mat-
ką Boską Ostrobramską na piersiach, bo tak właśnie prezen-
towały się oddziały walczące w 1946 roku pod rozkazami
„Łupaszki”, „Wiktora” i „Młota”, ścigających i karzących chłostą
amatorów mienia zamordowanych w Treblince oiar Holocau-
stu może nie pasować do wizji, którą lada moment prezento-
wać będą co poniektóre media. Warto ten obraz wszem i wo-
bec przywoływać, w imię pełnej prawdy o naszych przodkach,
w tym kontekście historycznym.
Niech mi będzie wolno wspomnieć na koniec, że epopeja
odtworzonej na Podlasiu 6. Brygady Wileńskiej AK zakończy-
ła się dopiero jesienią 1952 r., kiedy to komunistom udało się
rozbić ostatnie grupy partyzantów z tego oddziału. Z grona
kolejnych dowódców tej jednostki partyzanckiej, jak również
dowódców jej pododdziałów, zwanych szwadronami, nie oca-
lał nikt. Padła w kolejnych walkach bądź została zamordowana
w komunistycznych kazamatach także większość szeregowych
żołnierzy 6. Brygady. Wszyscy oni dotrzymali zapewnienia, ja-
kie zawarli w odezwie pochodzącej z 1946 r., kolportowanej
na terenie Podlasia, sygnowanej: 6. Partyzancka Brygada Wi-
leńska AK :
Z przywołanego powyżej fragmentu kroniki oddziału par-
tyzanckiego wynika kilka interesujących kwestii.
Po pierwsze, zjawisko grabienia ludzkich szczątków na te-
renie Treblinki miało miejsce jeszcze w 1946 roku, a jego skala
w tym czasie musiała być niemała, skoro praktyki te były szeroko
komentowane przez okolicznych mieszkańców.
Po drugie, według przywołanej w kronice 6. Brygady oce-
ny okolicznej ludności, władze komunistyczne przez cały czas
od odejścia Niemców z Podlasia w sierpniu 1944 r. aż do przy-
najmniej początków 1946 r. (czyli przez blisko półtora roku!),
pomimo, że dysponowały rozbudowanym aparatem przymu-
su, nie podjęły żadnych środków zaradczych mających ukrócić
plądrowanie cmentarzyska w Treblince.
Po trzecie, część ludności zamieszkującej wsie położone
nieopodal Treblinki jednoznacznie potępiała „hieny cmentar-
ne” grasujące na terenie byłego obozu. Obecność oddziału
partyzanckiego wykorzystała dla opisania tego procederu
partyzantom, licząc zapewne na podjęcie przez nich działań
wymierzonych w osoby dopuszczające się okradania ludzkich
szczątków. I nie zawiodła się.
Dla każdego badacza okresu pierwszych lat rządów komu-
nistów w Polsce jest mniej więcej jasne, że instytucje przymu-
su państwowego, które w normalnym, tj. szanującym wolność
i własność indywidualną, państwie prawa są wykorzystywa-
ne dla ochrony obywateli oraz porządku, były wówczas na-
rzędziem w rękach partii komunistycznej do zaprowadzenia
i utrzymania zniewolenia komunistycznego na ziemiach pol-
skich. Z tego powodu Milicja Obywatelska praktycznie nie
zajmowała się tropieniem i zwalczaniem złodziejstwa, ale była
pochłonięta wspieraniem Urzędu Bezpieczeństwa oraz Kor-
pusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w działaniach wymie-
rzonych przeciwko wrogom „władzy ludowej”, czy pomocą
w werbunku agentury na potrzeby UB. Rolę stróżów prawa
i porządku spełniało natomiast, w miarę swych możliwości,
ścigane przez władze państwowe podziemie antykomuni-
styczne. Bardzo duża liczba zachowanych do naszych czasów
raportów przeróżnych struktur podziemnych z informacjami
o wykonanych przez nie w latach 1945–1947 akcjach przeciw-
ko przestępcom pospolitym, w szczególności złodziejom, jest
dowodem zarówno na to, że mające miejsce podczas okupacji
niemieckiej zjawisko silnego osłabienia poszanowania norm
społecznych, przejawiające się m.in. istotnym wzrostem prze-
stępczości, utrzymywało się także w okresie tuż powojennym,
jak i na to, że zagrożona pospolitym bandytyzmem ludność
szukała i znajdowała swoich obrońców nie na posterunkach
MO, lecz pośród partyzantów walczących z komunistami
o wolność. I to właśnie m.in. z tego powodu znaczna część lud-
ności partyzantkę antykomunistyczną popierała i udzielała jej
pomocy, dzięki czemu oddziały „żołnierzy wyklętych” mogły
tak długo, bo aż do przełomu lat czterdziestych i pięćdziesią-
tych ubiegłego stulecia, utrzymać się w terenie.
Nie obchodzą nas partie lub te, czy owe programy. My chce-
my Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski – polskiej.
[…]. Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny, czy na gru-
zach kochanej stolicy – Warszawy – z Niemcami, by świętej
Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legnie-
my, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie
będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie
wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie
deptał Polską Ziemię.
Grzegorz Wąsowski
Fundacja Pamiętamy
Tekst został opublikowany między innymi na stronie:
http://podziemiezbrojne.blox.pl
numer 10 – zima 2011
803418583.002.png
4
BIuletyN DWS.org.pl
Działania niemieckiego 217. rezerwowego pułku piechoty
w okolicach Markuszowa (31.07–3.08.1915 r.)
Paweł Grudzień (pablo8019)
@
Przełamanie rosyjskiego frontu pod Gorlicami w pierw-
szych dniach maja 1915 r. doprowadziło do generalnego
odwrotu wojsk rosyjskich, w trakcie którego armie austro-wę-
gierskie i sprzymierzone z nimi oddziały niemieckie stopniowo
odzyskiwały utracone wcześniej tereny i zajmowały w pościgu
coraz większe obszary Królestwa Polskiego. Rosjanie cofali się
stawiając zacięty opór na kolejnych liniach obrony – jedną
z nich, na której walki rozgorzały w dniach 31 lipca–3 sierp-
nia 1915 r. była pozycja ciągnąca się od wzgórz leżących na
północ od Lublina wzdłuż drogi prowadzącej z Lublina do
Kurowa i dalej do Puław. Na tej linii przyszło toczyć ciężkie
walki m.in. legionistom Piłsudskiego (słynna bitwa pod Jast-
kowem), natomiast na odcinku Kurów–Markuszów chlubne
karty swej historii zapisała w tych dniach niemiecka 47. Re-
zerwowa Dywizja Piechoty. Dywizja, która w 1915 r. składała
się z dwóch brygad: 93. (217. i 218. rezerwowy pułk piecho-
ty – dalej rez. pp) i 94. (219. i 220. rez. pp), swój szlak bojowy
rozpoczęła w okolicach Verdun we Francji jednak z końcem
1914 r. została przetransportowana na front wschodni. Tu,
na wiosnę 1915 r., wzięła udział w przełamywaniu rosyjskich
pozycji w Beskidach, a latem 1915 r., przydzielona do austro-
węgierskiej 4 Armii i należącego do niej VIII Korpusu, znalazła
się na terenach Lubelszczyzny działając w okolicach Kraśnika,
Chodla i Nałęczowa.
31 lipca o godzinie 5.45 rano 217. rez. pp wymaszerował
z Nałęczowa. Przed Piotrowicami Małymi przecięto linię kole-
jową Chełm–Nowa Aleksandria (dzisiejsze Puławy) i skierowa-
no się w kierunku Bronic, gdzie pułk otrzymał rozkaz, by w po-
ciętej wąwozami dolinie rzeki Kurówki, na północ od Kalenia,
przygotować się do działań ofensywnych. Zadanie rozpozna-
nia terenów leżących na osi planowanego natarcia otrzymał
II batalion. Rozpoznanie wykryło najpierw na północnych
krańcach doliny rosyjskie ubezpieczenia, które jednak nie sta-
wiły oporu i wycofały w kierunku północnym. Patrole stwier-
dziły następnie iż nieprzyjaciel zajmuje słabo obsadzone (jak
się wtedy jeszcze wydawało) pozycje na północ od szosy
Markuszów–Kurów, które ciągnęły się w kierunku północno-
zachodnim od wzgórza 186. Swoistym dopełnieniem prowa-
dzonego rozpoznania było pochwycenie pierwszych jeńców
w liczbie 62. Miało to miejsce na obrzeżach Markuszowa w Ła-
nach, gdzie zapędziła się ubezpieczająca rozpoznanie od stro-
ny Zabłocia 5 komp./II.
Dysponując najnowszymi wiadomościami o przeciwni-
ku dowództwo 93. brygady opracowało plan ataku, zgodnie
pierwsza linia obrony Rosjan na odcinku 217. rez. pp
druga linia obrony Rosjan na odcinku 217. rez. pp
Pozycje rosyjskie pod Markuszowem
z którym 218. rez. pp (zajmujący pozycje na wschód od 217.
rez. pp) miał zaatakować wzgórze 186 i teren na zachód od
niego, natomiast 217. rez. pp przypadło zajęcie wzgórz do li-
nii: wschodnia krawędź stawów w Płonkach – wzgórze 158 na
południe od Kłody. W tym celu bataliony I/217 i III/217 rozwi-
nęły się na lewo od znajdującego się do tej pory w pierwszej
linii II batalionu. Dalej na zachód znajdowały się pozycje 219.
rez. pp z 94. Brygady.
Atak rozpoczął się o godzinie 16.15. Rozwinięci w tyraliery
żołnierze poruszając się szybkimi skokami ok. godziny 18.30
osiągnęli linię porośniętych zbożem wzgórz przylegających
do szosy Markuszów–Kurów. Tkwiący w swoich okopach Ro-
sjanie nie dali się zaskoczyć i atakujący od razu dostali się pod
silny ostrzał z broni ręcznej i maszynowej, nie próżnowała tak-
że nieprzyjacielska artyleria. Wskutek takiej reakcji nieprzyja-
ciela tempo natarcia gwałtownie spadło, jednak poszczególne
kompanie wytrwale posuwały się do przodu, nie zważając
na ponoszone straty. Około godziny 21.00 Niemcy dotarli na
odległość pozwalającą na bezpośredni szturm umocnień ro-
syjskich. Dokonano ostatnich przemieszczeń jednostek (m.in.
podciągnięto na pierwszą linię dwie znajdujące się w rezer-
wie kompanie) i dano sygnał do szturmu. W zapadających
ciemnościach kompanie wdarły się do nieprzyjacielskich oko-
numer 10 – zima 2011
803418583.003.png 803418583.004.png 803418583.005.png
5
BIuletyN DWS.org.pl
pów – walka wręcz trwała stosunkowo krótko i zakończyła się
wyparciem Rosjan z zajmowanych pozycji. Zwycięski szturm
kosztował jednak Niemców wielu zabitych i rannych, również
w kadrach oicerskich. Ranny został m.in. dowódca I batalio-
nu major von der Osten i jego adiutant porucznik Schellert,
podobnie jak i dowódca 4 komp./I porucznik Rosenow. Stra-
cono także podporucznika Bischofa z 3 komp./I oraz dowód-
cę 7 komp./II podporucznika Schrötera, który został raniony
w pierś i zmarł w punkcie opatrunkowym (nagrobki dwóch
ostatnich oicerów zachowały się do dziś na cmentarzu wo-
jennym w Olesinie). Wszystkie bataliony przeszły tymczasowo
do obrony wykorzystując zdobyte umocnienia przeciwnika.
W samą porę, bowiem już o godzinie 23.00 rozległo się głośne
Urra ! i nastąpił pierwszy kontratak rosyjski na pozycje II bata-
lionu, został jednak krwawo odparty. O godzinie 1.00 w no-
cy Rosjanie kontratakowali również na odcinku I batalionu,
a o 3.00 nad ranem na odcinku III batalionu – we wszystkich
przypadkach bezskutecznie. Kolejne kontrataki już nie nastą-
piły i nad polem bitwy zapadła cisza.
Jeden z uczestników walki, sierżant Paul Weiss z 1 komp./I,
tak opisywał później te wydarzenia:
O godzinie 4 po południu nadszedł rozkaz abyśmy grupkami
przesunęli się ku szosie Markuszów–Kurów, za którą lekko
wznosiło się wzgórze będące celem ataku [wzgórze 186 –
przyp. aut.] . Zachowując spore odległości miedzy sobą ruszy-
liśmy skokami naprzód. Wśród żółtych łanów żyta i owsa sta-
nowiliśmy dobry cel dla nieprzyjacielskich strzelców i szybko
dostaliśmy się pod ich morderczy ostrzał. Drużyny rozluźniły
szyk. Z jednej strony rozległo się wezwanie do ataku na bag-
nety, z drugiej ktoś zaczął wołać sanitariuszy. Do tego nie-
przyjacielskie baterie zaczęły zasypywać nas szrapnelami. Do
godziny 6 po południu, kiedy to osiągnęliśmy rów przy szosie,
prawie połowa z nas została po drodze traiona. Z mojej dru-
żyny pozostało jedynie 4 ludzi. Pewnemu 40-letniemu siwo-
brodemu landwerzyście, który mimo swego wieku był jednym
z naszych najodważniejszych żołnierzy, przestrzelono twarz,
inny został jednocześnie traiony dwoma kulami. Naszemu
majorowi von der Ostenowi odstrzelono szpic z hełmu. Z na-
pływających stopniowo informacji wynikało iż 1 kompania
zostawiła po drodze 50 ludzi.
Rosyjskie okopy dostały się teraz pod nasz ostrzał. W za-
padającym zmierzchu nadeszły również pozostałe kompa-
nie. Dano sygnał do szturmu. Rozbrzmiał ochrypły ryk Hurra!
i kolumny rzuciły się do ataku. Przyjął nas tak wściekły ogień
z broni ręcznej i maszynowej, że musieliśmy przypaść do zie-
mi. Major von der Osten pociągnął nas do przodu. Ponownie
rzuciliśmy się skokami naprzód. Rosyjski ogień wkrótce ucichł
– nieprzyjaciel rzucił się do ucieczki, ścigany naszym ogniem.
Obsadziliśmy uparcie bronione okopy, które po mistrzowsku
nawzajem się lankowały. Otwory strzelnicze wykonaliśmy po
ich drugiej stronie i wystawiliśmy czujki na przedpolu. Oko-
ło 3 rano na przedpolu pojawiły się gęste rosyjskie kolumny.
Głośno krzycząc starali się wprowadzić nas w błąd iż chcą
zdezerterować. Ostrzeżeni wcześniejszymi takimi manewra-
mi i bojąc się podstępu otworzyliśmy do nich ogień i dopiero
teraz większość z nich rzuciła broń i przeskoczyła za nasze
okopy. Pozostali uciekli.
Widok ze wzgórza 186 na południe,
w kierunku szosy Markuszów–Kurów
1 kompania ucierpiała najbardziej: 7 zabitych i 53 ran-
nych; 130 ludzi wyruszyło dalej. Nieprzyjacielskie kule zebrały
szczególnie duże żniwo wśród starej kadry 217. pułku, która
wyruszyła z nim w pole jeszcze z Magdeburga. Ludzie czuli się
nieswojo po tym jak okazało się iż major von der Osten został
ciężko ranny a jego adiutantowi przestrzelono rękę.”
Wstający świt 1 sierpnia rozproszył ciemności i jednocześ-
nie rozjaśnił sytuację na polu walki. Rosyjskie okopy na odcin-
ku biegnącym przez wzgórze 186 zostały wprawdzie zajęte,
jednak ich część biegnąca przez wzgórze 163 znajdowała się
nadal w rękach przeciwnika. Ponieważ były one tu uformowa-
ne w kształt litery S, Rosjanie mogli dzięki temu ostrzeliwać
zarówno lankę jak i tyły pułku. Z tego też powodu znajdują-
ca się na lewym skrzydle 9 komp./III została cofnięta do tyłu
z zadaniem utworzenia pozycji ryglującej wzgórze 163. Dalsze
posuwanie się naprzód było uzależnione od zdobycia wspo-
mnianych wyżej pozycji rosyjskich – zadanie to otrzymał III ba-
talion. Po silnym przygotowaniu artyleryjskim oraz ostrzale
z broni maszynowej okopy zostały wespół z 219. pułkiem zdo-
byte o godzinie 14.00. III batalion wziął przy tym do niewoli
109 jeńców.
Pozycje I i III batalionu dostały się teraz pod wściekły ogień
nieprzyjaciela, w tym ciężkiej artylerii, który chciał w ten spo-
Widok ze wzgórza 186 w kierunku północnym,
wzdłuż drogi prowadzącej do Olempina
numer 10 – zima 2011
803418583.006.png 803418583.007.png 803418583.008.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin