Tove Jansson Lato Mumink�w Zoceerowa�a: Ma�gorzata "zuzanka" Krzy�aniak Rozdzia� pierwszy O okr�cie z kory i g�rze ziej�cej ogniem Mama Muminka siedzia�a na schodach w s�o�cu i przymocowywa�a osprz�t[1] do okr�tu z kory. "Je�li dobrze pami�tam, to galion[2] ma dwa du�e �agle z ty- �u i kilka ma�ych tr�jk�tnych z przodu" - pomy�la�a. Najtrudniejszy by� ster, ale chyba jeszcze trudniejsza - �adownia. Mama Muminka zrobi�a z kory malutk� przykrywk� na luk[3], a kiedy przy�o�y�a j� do otworu, pasowa�a w sam raz; jej cienkie brzegi przywiera�y �ci�le do pok�adu. - Na wypadek sztormu - powiedzia�a sama do siebie i westchn�a uszcz�liwiona. Obok niej na schodach siedzia�a Mimbla z kolanami pod� ci�gni�tymi pod brod� i przygl�da�a si�. Patrzy�a, jak Mama Mu� minka przytwierdza sztag[4] szpilkami o r�nokolorowych, szkla- nych g��wkach. Na szczytach maszt�w umie�ci�a czerwone proporczy- ki. - Kto go dostanie? - zapyta�a Mimbla z namaszczeniem. - Muminek - odpowiedzia�a Mama Muminka, zaj�ta szukaniem w koszyku z przyborami do szycia czego� odpowiedniego na lin� kotwiczn�. - Zgnieciesz mnie! - pisn�o cieniutko z koszyka. - Moja droga - powiedzia�a Mama Muminka. - Twoja ma�a siostrzyczka zn�w jest w koszyku. Pok�uje si� ig�ami! - Mi! - zawo�a�a gro�nie Mimbla, usi�uj�c wydoby� siostr� ze spl�tanego motka w��czki. - Wychod� natychmiast! Ale ma�a Mi wczo�ga�a si� jeszcze g��biej w motek i znik�a bez �ladu. - Te wszystkie k�opoty s� st�d, �e jest taka ma�a - �ali�a si� Mimbla. - Nigdy nie wiem, co si� z ni� dzieje. Czy nie mog�aby� i dla niej zrobi� ��dki z kory? P�ywa�aby sobie w beczce z wod� i wiedzia�abym przynajmniej, gdzie jest. Mama Muminka roze�mia�a si� i wyj�a z torby kawa�ek kory. - Czy my�lisz, �e to utrzyma ma�� Mi? - zapyta�a. - Na pewno - odpar�a Mimbla. - Ale zr�b tak�e jej z kory ma�y pas ratunkowy. - Czy mog� poci�� motek na kawa�ki? - krzykn�a ma�a Mi z koszyka. - Prosz� bardzo - odpowiedzia�a Mama Muminka. Siedzia�a podziwiaj�c sw�j okr�t i zastanawiaj�c si�, czy jeszcze o czym� nie zapomnia�a. Nagle przyfrun�� sk�d� wielki, czarny p�at sadzy i opad� prosto na pok�ad. - Fu! - powiedzia�a Mama Muminka i zdmuchn�a go. Ale zaraz przyszybowa� drugi i osiad� jej na Pyszczku. Powietrze pe�ne by�o sadzy. Mama Muminka podnios�a si� z westchnieniem. - To okropno�� z t� g�r� ziej�c� ogniem - powiedzia�a. - G�r� ziej�c� ogniem? - spyta�a ma�a Mi i zaciekawiona wytkn�a g�ow� z koszyka. - Tak, jest tu w pobli�u g�ra, kt�ra zacz�a zia� ogniem - wyja�ni�a Mama Muminka. - I sadz�. Od czasu gdy wysz�am za m��, zachowywa�a si� spokojnie, a teraz, kiedy akurat rozwiesi�am ca�� bielizn� do suszenia, zn�w zaczyna zia� i wszystko b�dzie czarne... - Wszyscy si� spal�! - krzykn�a ma�a Mi rado�nie. - I wszystkie domy, i ogrody, i zabawki, i rodze�stwo - wszystko si� spali! - G�upstwa! - powiedzia�a Mama Muminka, zgarniaj�c p�at sadzy z pyszczka. Po chwili wsta�a i posz�a poszuka� Muminka. .oOo. Pod stokiem, zaraz na prawo od drzewa, na kt�rym Tatu� Mu� minka zwykle wiesza� sw�j hamak, by�o oko wodne5 pe�ne jasno� br�zowej wody. Mimbla twierdzi�a zawsze, �e na �rodku nie ma ono w og�le dna. Mo�e mia�a racj�. Wok� jego brzeg�w ros�y szerokie, b�yszcz�ce li�cie, �eby wa�ki i paj�ki wodne mia�y gdzie odpocz��, a pod powierzchni� wody kr�ci�y si� chy�o r�ne stwo� rzonka z zaaferowanymi minami. G��biej l�ni�y z�ote oczy �aby, niekiedy za� w przelocie mo�na by�o zobaczy�, jak �migaj� jej tajemniczy krewni, kt�rzy mieszkali na dnie w�r�d mu�u. Muminek le�a� na swoim zwyk�ym miejscu (czy te� na jednym ze swoich zwyk�ych miejsc) zwini�ty w k��bek na zielono��tym mchu, z ogonkiem starannie podwini�tym pod siebie. Powa�ny i zadowolony patrzy� w wod� s�uchaj�c sennego brz�czenia pszcz�. "To na pewno dla mnie - pomy�la�. - Jestem pewny, �e dla mnie. Mama ka�dego lata robi pierwszy okr�t dla tego, kogo naj- bardziej lubi. A potem jako� tak wykr�ci, �eby nikomu nie by�o przykro. Je�eli ten paj�k wodny pop�ynie na wsch�d, to jolki6 nie b�dzie. Je�eli na zach�d, to jolka b�dzie, ale taka ma�a, �e strach j� b�dzie wzi�� do �apki". Paj�k wodny sun�� z wolna w kierunku wschodnim. Muminkowi �zy stan�y w oczach. W tej samej chwili trawa zaszele�ci�a i spomi�dzy �d�be� wyjrza�a jego Mama. - Hej ! - zawo�a�a. - Mam co� dla ciebie! Ostro�nie spu�ci�a galion na wod�. Zako�ysa� si� pi�knie nad swym odbiciem, po czym pop�yn�� tak naturalnie, jakby nigdy nic innego nie robi�. Muminek natychmiast zauwa�y�, �e Mama zapomnia�a o jolce. Potar� pieszczotliwie pyszczkiem o jej pyszczek (by�o to takie uczucie, jakby si� lekko dotkn�o twarz� bia�ego aksamitu) i powiedzia�: - To najpi�kniejszy okr�t, jaki kiedykolwiek zrobi�a�. Usiedli obok siebie na mchu i patrzyli, jak galion p�ynie prosto przez jeziorko i jak zatrzymuje si� po drugiej stronie przy wielkim li�ciu. Od strony domu s�ycha� by�o, jak Mimbla nawo�uje m�odsz� siostr�. - Mi! Mi! - krzycza�a. - Ty potworze! Miii! Chod� do domu, to ci� wytargam za uszy! - Zn�w gdzie� si� schowa�a - powiedzia� Muminek. - Pa� mi�tasz, jak kiedy� znale�li�my j� w twojej torebce? Mama Muminka kiwn�a g�ow� potakuj�co. Siedzia�a z pyszczkiem pochylonym nad tafl� wody i patrzy�a na dno. - Tam le�y co� b�yszcz�cego - powiedzia�a. - To twoja z�ota bransoletka - odpar� Muminek. - I naszyjnik Panny Migotki. Czy to nie jest dobry pomys�? - Wspania�y - przyzna�a Mama. - Odt�d zawsze b�dziemy trzy� ma� nasz� bi�uteri� tutaj, w br�zowej �r�dlanej wodzie. Tu wygl�da o wiele �adniej. .oOo. Tymczasem Mimbla stoj�c na schodach domu Mumink�w tak wo�a�a, �e a� zachryp�a. Wiedzia�a, �e ma�a Mi siedzi w kt�rej� ze swoich rozlicznych kryj�wek i �mieje si�. "Powinna mnie zwabi� miodem - my�la�a Mi. - A potem, kiedy przyjd�, da� mi w sk�r�". - S�uchaj, Mimbla - odezwa� si� Tatu� Muminka ze swego fotela na biegunach. - Je�li b�dziesz tak krzycze�, to ona nigdy nie przyjdzie. - Krzycz� tylko dlatego, �eby mie� czyste sumienie - wy� ja�ni�a Mimbla. - Kiedy mama wyje�d�a�a, powiedzia�a: "Zostawiam m�odsz� siostrzyczk� pod twoj� opiek�. Je�eli ty nie potrafisz jej wychowa�, to nikt nie potrafi. Ja w ka�dym razie zaniecha�am tego ju� na samym pocz�tku". - Teraz ci� rozumiem - powiedzia� Tatu� Muminka. - Krzycz sobie, je�eli to ci� uspokaja - doda�, po czym wzi�� kawa�ek placka z nakrytego do �niadania sto�u, rozejrza� si� ostro�nie i umoczy� go w dzbanuszku ze �mietank�. St� nakryty by� na pi�� os�b, sz�sty talerz sta� pod sto�em na werandzie, poniewa� Mimbla twierdzi�a, �e tam w�a�nie czuje si� bardziej niezale�na. Talerz Mi by�, ma si� rozumie�, bardzo ma�y; stal w cieniu wazonu z kwiatami po�rodku sto�u. Wtem ogrodow� �cie�k� przybieg�a Mama Muminka. - Nie spiesz si� tak, moja droga - powiedzia� Tatu� Muminka. - Przegry�li�my ju� co� nieco� w spi�arce. Mama Muminka sapi�c wesz�a na werand� i stan�a patrz�c na st� nakryty do �niadania. Ca�y obrus by� w sadzy. - Uff! - j�kn�a. - Co za upa�! I ta sadza! Okropno�� z t� g�r� ziej�c� ogniem. - Gdyby by�a cho� troch� bli�ej, mo�na by przynajmniej mie� przycisk na biurko z prawdziwej lawy - powiedzia� Tatu� Muminka z �alem. Upa� rzeczywi�cie by� niezno�ny. Muminek le�a� wci�� jeszcze nad jeziorkiem i spogl�da� w niebo, kt�re by�o zupe�nie bia�e i wygl�da�o jak srebrna tarcza. S�ysza�, jak mewy nawo�uj� si� nad morzem. "Czuje si� burz� w powietrzu" - pomy�la� Muminek sennie i podni�s� si� z mchu. I jak zawsze, gdy sz�o na zmian� pogody lub o zmierzchu, albo kiedy po�wiata na niebie by�a jaka� dziwna, zat�skni� za W��czykijem. W��czykij by� jego najlepszym przyjacielem. Oczywi�cie Pann� Migotk� lubi� tak�e, ale dziewczyna to ju� nie to samo. W��czykij by� pogodny, wiedzia� mn�stwo r�nych rzeczy, ale nie m�wi� o nich bez potrzeby. Czasem tylko opowiada� o swoich podr�ach i wtedy odczuwa�o si� rodzaj dumy, jakby si� by�o do� puszczonym do udzia�u w jakim� tajnym sprzysi�eniu. Kiedy poja� wia� si� pierwszy �nieg, Muminek razem z innymi zapada� w sen zimowy. W��czykij natomiast w�drowa� w�wczas na po�udnie i dopiero z nadej�ciem wiosny wraca� do Doliny Mumink�w. Tej wiosny nie wr�ci�. Muminek czeka� na niego od chwili, gdy zbudzi� si� ze snu zimowego, cho� nikomu o tym nie m�wi�. Kiedy stada ptak�w przele� cia�y nad dolin�, a �nieg na p�nocnych stokach znik�, Muminek zacz�� si� niecierpliwi�. Tak d�ugo nie czeka� nigdy. Przysz�o lato, miejsce nad rzek�, gdzie W��czykij rozbija� sw�j namiot, zaros�o traw� i zazieleni�o si�, jakby nikt nigdy tam nie mieszka�. Muminek wci�� jeszcze czeka�, cho� ju� nie tak bardzo; zm�- czy� si� i by� troch� roz�alony. Kt�rego� dnia Panna Migotka zacz�a m�wi� o tym przy obiedzie. - Jak ten W��czykij sp�nia si� w tym roku - powiedzia�a. - Kto wie, mo�e wcale nie wr�ci - odrzek�a Mimbla. - Na pewno Buka7 go zjad�a! - pisn�a Mi. - Albo wpad� do jakiego� do�u i rozbi� si� na kawa�ki! - Cicho b�d�! - przerwa�a Mama Muminka. - W��czykij zawsze da sobie rad�. "Mo�e jednak naprawd� co� si� sta�o... - my�la� Muminek id�c wolno wzd�u� rzeki. - S� przecie� Buki i policjanci. I przepa�ci, w kt�re mo�na wpa��. I mo�na zamarzn�� na �mier�, i wylecie� w powietrze, i uton�� w morzu, i po�kn�� o��, i tak dalej... Wielki �wiat jest niebezpieczny. Nikt tam nikogo nie zna, nikt nie wie, co kto� inny lubi, czego si� boi. A w�a�nie gdzie� tam w�druje W��czykij w swoim starym, zielonym kapeluszu... I gdzie� tam jest Dozorca Parku, jego najwi�kszy wr�g. Niebezpieczny, niebezpieczny wr�g"... Muminek stan�� na mo�cie i patrzy� ponuro w d� na wod�. Na� gle jaka� �apka dotkn�a lekko jego ramienia. Muminek podskoczy� i zakr�ci� m�ynka. - Ach, to ty - powiedzia�. - Tak mi smutno - rzek�a Panna Migotka i spojrza�a na niego prosz�co spod grzywki. Na uszach mia�a wianek z fio�k�w i okrop� nie nudzi�a si� od samego rana. Muminek mrukn�� przyja�nie. - Pobawmy si� - powiedzia�a Panna Migotka. - Pobawmy si�,...
kro.pka