Kiedy sztuka bluźni(1).doc

(36 KB) Pobierz
Kiedy sztuka bluźni

Kiedy sztuka bluźni?

Karykatury Mahometa, które pojawiły się prasie europejskiej, wywołały falę radykalnych protestów w społeczności muzułmańskiej na całym świecie. Dołączyli się do nich także liczni chrześcijanie. W tym samym czasie w Polsce opublikowano w prasie (por. "Machina"), nie po raz pierwszy zresztą, symbol chrześcijański w bardzo dwuznacznym kontekście. Być może zawstydzenie chrześcijan spontaniczną i masową reakcją muzułmanów skłoniło wiele środowisk chrześcijańskich i pojedynczych wierzących do podniesienia głosów krytycznych wobec tego faktu. Reakcje te okazują się bardziej spontaniczne niż odpowiednio uzasadnione, ale są jak najbardziej słuszne. U wielu ludzi, także chrześcijan, kwestia ta spotyka się jednak z obojętnością i niezrozumieniem. Jako teolog czuję się zobowiązany do zajęcia stanowiska w tej sprawie, gdyż jest to problem religijny i teologiczny o doniosłym znaczeniu dla Kościoła i ludzi wierzących. Chodzi mi o spojrzenie na problem od strony chrześcijańskiej. Oczywiście kwestia muzułmańska jest również ważna, ale ma ona inny wymiar; poza tym reakcje muzułmanów mają bardziej wymiar polityczny niż religijny.

 

Pierwsza uwaga wyrasta z ogólnego znaczenia religii dla człowieka. Tradycja chrześcijańska uznaje religię za najbardziej podstawowy i najważniejszy akt człowieka, który określa całościowo jego kształt duchowy i jego działania, oraz wyznacza cel jego życia. Jest więc tym, co w najwyższym stopniu wyznacza ośrodek jego życiowej wędrówki. Nie jest to zatem dla człowieka jakaś kwestia peryferyjna i jakby dodana do jego życia. Dlatego też zarówno wolność religijna, jak i możliwości wyrażenia własnej religijności stanowią podstawowe prawo człowieka. Nie może być ono ograniczane ani naruszane, jeśli tylko nie kwestionuje porządku społecznego. Jakiekolwiek kwestionowanie, poniżanie czy ośmieszanie religijności człowieka i tego wszystkiego, co się z nią wiąże, jest naruszeniem tego prawa. Z punktu widzenia teologicznego może być ono uznane za bluźnierstwo.

Nie chodzi tutaj o stwierdzenie, że religijność nie może być w żaden sposób analizowana z zewnątrz czy też nawet krytykowana. Owszem może, a niekiedy nawet powinna być, jeśli dochodzi w niej do nadużyć, które są przecież możliwe, skoro to człowiek ze swymi ograniczeniami jest jej podmiotem. Trzeba jednak dobrać odpowiedni sposób krytyki, który zakłada szacunek dla religii w ogóle i dla człowieka, który tę religijność wyraża. Jest to oczywiście bardzo trudne, ponieważ religia wnika bardzo głęboko w żywą tkankę osoby i jej relacji - religia żyje i wyraża się w człowieku. W każdym razie na tym etapie problem jest wspólny dla wszystkich religii i z tego powodu środowiska chrześcijańskie wystąpiły z potępieniem nadużyć także w stosunku do religii islamskiej. Chodzi w tych reakcjach o zaznaczenie wymogu okazywania religii szacunku w ogóle, gdyż stanowi ona rzeczywistość o podstawowym znaczeniu dla każdego człowieka.

Podobne nadużycia w stosunku do wiary chrześcijańskiej sięgają o wiele dalej i mają o wiele bardziej znaczącą wymowę. Tradycja chrześcijańska, wyrażająca się w sztuce i w symbolice religijnej, posiada bogaty krąg znaczeń i odniesień. Dlatego nadużycia dotyczące tej dziedziny mają również daleko sięgające konsekwencje. Najogólniej mówiąc, sztuka chrześcijańska jest specyficzną, ale bardzo znaczącą i powszechną afirmacją tajemnicy Wcielenia, czyli wydarzenia, w którym Syn Boży stał się człowiekiem. Jest ona uznaniem tego faktu za pomocą środków artystycznych, tak bardzo związanych z życiem religijnym człowieka. Chrześcijanie doszli do tej afirmacji drogą długiego wysiłku religijnego i teologicznego, niewolną od bolesnych kontrowersji (ikonoklazm), które zwieńcza II Sobór Nicejski z 787 r., który wyraził ostateczną afirmację dla sztuki w Kościele i na trwałe włączył ją w jego życie i misję. Dlatego Kościół - afirmując sztukę i jej bogate przejawy - wyznaje wiarę w zbawienie dokonane przez Wcielenie Syna Bożego. Jest to bardzo ważny element tego wyznania, z którego Kościół nie rezygnuje mimo rozmaitych braków, jakie w tym wyznaniu można rozpoznać. Także w naszych świątyniach możemy spotkać dzieła sztuki, które nie są godne tajemnicy, z której wyrastają. Dlatego dokonuje się w nich rozmaitych modyfikacji albo po prostu się je usuwa.

Nadużycia dotyczące sztuki chrześcijańskiej, jej dzieł i wypracowanych przez nią motywów mogą być uznane w sposób bezpośredni za bluźnierstwo dotykające świętej tajemnicy Wcielenia Syna Bożego i tym samym podstawy wiary chrześcijańskiej. Artysta, który tak postępuje, powinien być świadomy, że uderza w bardzo zasadniczy element wiary. Nie chodzi w tym przypadku o ograniczanie wolności artysty, ale o obronę prawa chrześcijańskiego dotyczącego świętości i nienaruszalności wiary. Cóż to zresztą za wolność, która wyraża się w obrażaniu i poniżaniu drugiego człowieka?

Sztuka chrześcijańska nie spełnia w Kościele tylko jakiejś funkcji dekoracyjnej, ale stanowi element wyznania wiary i daje świadectwo, które odzwierciedla doświadczenia, jakie z tej wiary wynikają. Ta funkcja sztuki idzie oczywiście jeszcze dalej. Chrześcijanie od początku traktują sztukę jako narzędzie swojego przepowiadania i prowadzonej katechezy, a więc nadają jej znaczenie formacyjne w służbie osoby. Służy ona przekazywaniu określonych treści religijnych i wzbudzaniu określonych postaw. Z tego powodu wpisuje się w życie i najbardziej osobiste doświadczenie wiary człowieka. Któż z nas nie pamięta mamy, która pokazując nam jakiś obraz, wprowadzała nas w pierwsze pojęcia religijne? Któż nie pamięta katechez, na których pokazywane obrazy prowadziły do pogłębionego odczytania treści, o których czytaliśmy w Piśmie Świętym i w katechizmach? Dlatego nadużycia dotyczące sztuki uderzają boleśnie w nasze najbardziej osobiste doświadczenia, z których wyrastamy i które określają nasz kształt osobowy. "Obrażanie uczuć religijnych" w takim przypadku jest faktem, którego wykazanie nie domaga się wypowiedzi żadnego eksperta. Takie nadużycia naruszają najbardziej osobiste dobra, którymi w tym przypadku są cenne doświadczenia religijne oraz wyrastająca z nich forma życia, którą przyjął człowiek wierzący. Ze względu na funkcję, jaką odegrała sztuka religijna w naszej formacji, nadużycia, które z nią się jakoś wiążą, są bezpośrednim uderzeniem w człowieka, który w oparciu o nią został ukształtowany.

Nie ulega ponadto wątpliwości, że motywy i symbole, które wypracowano na gruncie doświadczeń związanych z wiarą, stanowią oczywistą własność chrześcijan. To bardzo prozaiczna kwestia, ale w dzisiejszym świecie powinna być bardzo przemawiająca, skoro tak wielką wagę przywiązuje się dzisiaj do prawa własności. Wprawdzie nie stosuje się na wszystkim, co chrześcijańskie znaku zastrzeżonej własności: (r), ale to, który motyw i symbol ikonograficzny jest chrześcijański, nie powinno w Polsce ulegać wątpliwości dla człowieka z choćby podstawowym wykształceniem. Nie chodzi o to, by rygorystycznie zastrzec Kościołowi prawo do wykorzystywania motywów i symboli obecnych w sztuce chrześcijańskiej, bo ich wolne propagowanie ma także wymiar "misyjny". Jednak ich "odwracanie" i wyrywanie z kontekstu stanowi poważne nadużycie w stosunku do posiadacza tytułu własności, a nawet może stać się bluźnierstwem. Jest oczywiste, że nawet niewielka zmiana formalna i treściowa w jakimś symbolu lub motywie może spowodować radykalną zmianę znaczenia.

W tym miejscu nasuwa się jeszcze jedna uwaga. Wielcy artyści, i ci z epok minionych, i ci współcześni, zasadniczo nie dopuszczali się nadużyć w korzystaniu z treści i motywów chrześcijańskich, chociaż niekiedy je błędnie interpretowali i wyrażali. Tylko miernoty artystyczne dopuszczają się takich czynów. Chodzi im głównie o to, by w jakiś sposób zwrócić na siebie uwagę. Skoro nie są w stanie uczynić tego swoimi zdolnościami twórczymi, to odwołują się do zdolności prowokujących, o które najłatwiej. Podobne motywacje kierują tymi, którzy publikują tego typu twory i zajmują się ich promowaniem.

W każdym razie, wracając do ściśle chrześcijańskiego punktu widzenia, obrona wszelkiego dziedzictwa chrześcijańskiego w sztuce nie jest jakimś luksusem czy zbytkiem, ale podstawowym zadaniem wierzących. Chodzi w tym przypadku o obronę samych podstawowych tajemnic zbawczych wyrażanych i głoszonych w orędziu chrześcijańskim, z którego wyrasta wiara Kościoła i każdego wierzącego, której sztuka jest służebnicą i manifestacją.

ks. prof. Janusz Królikowski

 

Autor jest wykładowcą Papieskiej Akademii Teologicznej i Papieskiego Uniwersytetu Świętego Krzyża w Rzymie.

 

3

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin