Ader Powr�t Ksi�yc ja�nia� wysoko nad horyzontem, gwiazdy milk�y. Jego �wiat�o by�o na tyle silne aby rozja�ni� noc, by posta� stoj�ca w centrum le�nej polany by�a widoczna ju� z daleka. Dla Teser by� to widok normalny, od kiedy zacz�a prac� na innej fermie i najkr�tsza nocna trasa wypad�a w�a�nie t�dy. Tej nocy wysz�a wcze�niej aby dok�adniej przyjrze� si� pos�gowi. Od kilku minut sta�a u granicy polany, ksi�yc jak i pos�g mia�a przed sob�. Jak zwykle g�owa postaci, kt�ra mierzy�a oko�o stu osiemdziesi�ciu cm wzrostu zwr�cona by�a w ja�niej�c� tarcz� ksi�yca, r�ce splecione za g�ow�, w tym �wietle przypomina�y doln� par� skrzyde� motyla. W chwili gdy ju� chcia�a podej��, aby zobaczy� kogo przedstawia twarz pos�gu, wyda�o jej si�, �e si� poruszy�. Znieruchomia�a. Po kilku sekundach drgn�� wyra�nie, zupe�nie jakby chcia� rozprostowa� r�ce. Teser uciek�a w stron� nocnej fermy. Nim s�o�ce dosz�o zenitu Teser sko�czy�a prac� na porannej fermie i wr�ci�a do swego domu pod lasem. Od kiedy dobieg�a do fermy nocnej nie my�la�a o zaj�ciu na polanie. Z�udzenie czy rzeczywisto��? Pr�bowa�a si� czego� dowiedzie� od starszych pracownik�w, ale wszyscy twierdzili, �e nigdy nie byli na tamtej polanie i, �e o niczym takim nigdy nie s�yszeli. -Witaj Seem, Czy mog�aby� co� dla mnie sprawdzi�? -�aden problem. -Odszukaj co tylko si� da na temat kwadratu czterdziestego w sektorze pi�tym.- Ekran komunikatora przygas�. Po kilku minutach ponownie pojawi�a si� w niej twarz Seem. -Teser, nie ma tego wiele. Poza informacj� o zalesieniu tego obszaru przez "pierwszych" kolonist�w nic wi�cej nie uda�o mi si� znale��. Nic wi�cej nie ma, a powinno by�... -Uwa�asz, �e kto� usun�� cz�� zapis�w. -Nie wiem, jeszcze troch� poszperam. Na razie.- Ekran zgas�, a pyta� by�o jeszcze wi�cej. Teser wysz�a do nocnej fermy o tej samej porze co ostatnio. Na niebie zbiera�y si� chmury burzowe, ksi�yc jeszcze nie wsta�. Zabra�a ze sob� stacjonarn� mikrokamer� z czujnikiem na podczerwie�. Gdy dotar�a do polany chmury zakry�y ju� ca�e niebo. Ustawi�a kamer� tak aby filmowa�a ca�y obszar, musia�a wcze�niej zmieni� obiektyw na szerokok�tny. Dopiero gdy umie�ci�a kamer� w odpowiednim miejscu zorientowa�a si�, �e pos�gu tutaj niema. Nie mog�a uwierzy�, �e zab��dzi�a. Ruszy�a ku centrum polany, w po�owie drogi zorientowa�a si�, �e kto� si� zbli�a. Zacz�a biec w kierunku nocnej fermy, ale nikt jej nie dogoni�. Ju� godzin� przed po�udniem by�a w domu, spieszy�a si�. Od razu w��czy�a zapis z nocy. Widzia�a jak szybko uciek�a z polany, p�niej obraz zacz�� si� kr�ci�, jakby kto� rusza� kamer� wkr�tce transmisja zosta�a przerwana. W chwil� po tym w��czy� si� ekran komunikatora i ukaza�a si� w niej twarz Seem. By�a bardzo podekscytowana. -Witaj.- Pad�o z obu stron. -Czy znalaz�a� co� jeszcze? -Tak, nied�ugo przed rozpocz�ciem kontrofensywy w nasz rejon zbli�y�y si�... *** ... cztery lotniskowce Federacji zbli�a�y si� do uk�adu Sega, zmierza�y w kierunku planety Ambor, trzeciej planety systemu. Bardzo szybko zosta�y wykryte przez systemy obronne wojsk okupuj�cych Ambor, na pozosta�ych czterech planetach nie by�o ju� czego okupowa�. Wkr�tce w pobli�u lotniskowc�w pojawi�y si� wrogie my�liwce. Z obu stron otworzono ogie�. W pi�tej minucie i trzydziestej sekundzie od wykrycia z lotniskowca Earth wystartowa�y dwa nieuzbrojone transportowce, tr1 uda� si� w kierunku Amboru a tr2 jego ksi�yca. Po dw�ch godzinach i czterdziestu minutach od wyruszenia transportowc�w zza planety wy�oni�o si� osiem wrogich lotniskowc�w, statki Federacji rozpocz�y manewr odwrotu. W chwil� p�niej tr2 wracaj�cy z ksi�yca zosta� zniszczony, tr1 spotka� podobny los. Lotniskowce wycofa�y si�. *** -Tr1 wyl�dowa� tam gdzie dzi� jest polana? -W pobli�u, ale ju� nie wystartowa�. -A co z tymi co nim przybyli? -Wed�ug danych wojskowych wszyscy �o�nierze zgin�li podczas odwrotu po wykonaniu zadania. Po co ci te dane? -Chyba widzia�am jednego z nich... -To niemo�liwe, wojna sko�czy�a si� ponad czterdzie�ci lat temu. -A mo�e twoi prze�o�eni co� przeoczyli? Jestem pewna, �e to nie by� cz�owiek... -Lepiej tam nie chod�. Przyjad� za kilka dni. Musz� ko�czy�. -Nie wm�wisz mi, �e widzia�am ducha. *** Transportowiec wyl�dowa� w lesie, wgni�t� spory jego kawa�ek tworz�c polan�. Ze zgrzytem otworzy� si� luk, wyszed� z niego dwudziestoosobowy oddzia�. -Po�pieszcie si�, mamy tylko godzin� na wykonanie zadania. Karl, Lois i Piotr zostajecie do obrony transportowca. Przy��czcie bro� jednostk� BO. -Sir, mieli zosta� z nami przy obronie transportowca, sir. -Poradzicie sobie bez nich. Ruszamy. Do celu dotarli w ci�gu pi�tnastu minut, las by� g�sty. Z zadaniem uporali si� szybciej ni� przypuszcza� pocz�tkowo Sert, trzy jednostki BO zabezpiecza�y teren. -Czy ci BO zawsze milcz�? -Lepiej nie dopuszcza� ich do g�osu. -Nie nawijajcie tyle, zwijamy si�.- Sert by� zadowolony, wykonali najwa�niejszy cel misji. Silny promie� energii �ci�� pobliskie drzewo i roztrzaska� g�ow� BO-2. -Nie!!!- Wydar�o si� z ust jednostki BO-1. Kolejny silny promie� zabi� trzech �o�nierzy. -Odwr�t!- Nie trwa� d�ugo, gdy� po kilku minutach tego manewru dotarli do �ciany kanionu. W tym ostatnim punkcie obrony jednostkom BO uda�o si� unieruchomi� wrogi czo�g. Nie by�o ju� odwrotu, transportowiec najprawdopodobniej zosta� zniszczony, nie by�o z nim kontaktu. -Nie docenia�em was, jednostek BO.- Powiedzia� zalany krwi� Sert. -Dzi�kuj� w imieniu BO.- Odpowiedzia� BO-1, swoi nazywali go Silver, od koloru jego sk�ry. W chwil� po tym Sert ju� nie �y�, trafiony z dzia�ka. Zza unieruchomionego czo�gu niespodziewanie wy�oni� si� drugi, jednostki BO nie wykry�y go wcze�niej, wyszczeli� �adunkiem rozpryskowym w ich prawe skrzyd�o obrony gdzie silny ogie� prowadzili �o�nierze, ogie� z tej strony umilk�. Wie�yczka czo�gu obr�ci�a si� i wystrzeli�a ponownie, tym razem w kierunku jednostek BO, pocisk trafi� bezpo�rednio w BO-3, kt�ra zosta�a rozmazana po okolicy. Si�a wybuchu by�a tak wielka, �e wyrzuci�a pozosta�� jednostk� pod ostrym k�tem w stron� kanionu. Silver spada� d�ugo. Ockn�� si� po kilku godzinach na jego dnie. -Cholera!- Wsta�, bro� nadal si� trzyma�a. Chwil� rozgl�da� si� po okolicy, dostrzeg� wej�cie do jakiej� groty z kt�rej wyp�ywa�a woda.- Dobre miejsce.- Uda� si� szybko w jej kierunku. Wszed� bardzo g��boko. Gdy znalaz� odpowiednie miejsce uruchomi� procedur� rozbrajania, ale nie zadzia�a�a w zupe�no�ci.- A niech to szlag!- Uda�o si� jedynie od��czy� bro� r�czn� i cz�� zewn�trznego pancerza. Z wielkim trudem od��czy� n� od nogi i zacz�� nim grzeba� przy swojej lewej r�ce, miotacz nadal si� jej trzyma�. Musia� spowodowa� spi�cie w g��wnym uk�adzie, gdy� poczu� jak uruchamiany jest proces autohibernacji.- Tylko nie to! Do jasnej cholery! Nie...- Nie m�g� przej�� kontroli nad tym procesem. Wsta�, przyj�� pozycj� baczno��, r�ce z�o�y� za g�ow� i zastyg�. *** Sala s�dowa by�a bardzo obszerna, dzi� wype�niona by�a po ostatnie krzes�o. Nie zabrak�o reprezentant�w innych ras. To jedyny proces, w kt�rym os�dzeni b�d� mogli wybra� rodzaj �mierci. Proces dotyczy� nielegalnego handlu broni� z planetami nie nale��cymi do Federacji. Na �awie oskar�onych zasiedli jedynie ludzie. Wszyscy uznani zostali winnymi. To nie by� zwyk�y proces o przemyt, to by� proces o zdrad� Federacji, gdy� bro� dostarczana by�a stronie, kt�ra prowadzi�a wojn� z Federacj� a kt�r� to, jak dotychczas przegrywano. Zdrada oznacza �mier�, ale w tym przypadku oskar�eni mieli prawo wyboru - �mier� lub oddanie si� do laboratori�w wojskowych, gdzie szanse prze�ycia wynosi�y oko�o trzydziestu procent, a p�niej wolno��. -Oskar�ony Pat King. Jaki jest tw�j wyb�r? -Nie dam si� kroi�. �mier�. -Oskar�ony Double X. Tw�j wyb�r? -Wol� �mier� ni� pracowa� dla wojska. -Oskar�ony ... -�ycie. -Zdrajca! -Nie b�d� umiera� dla kilku sztabek z�ota! W laboratorium mam jeszcze jak�� szans�. -... -... Dziewi��dziesi�ciu skazanych wybra�o �mier� w komorze dekompresyjnej, jedynie dziesi�ciu przyj�o drugi wariant- laboratorium. Za szybami sali transformacyjnej siedzia�a publiczno��. Procesy tworzenia jednostek BO cieszy�y si� du�� popularno�ci�, ka�da wygl�da�a inaczej i ka�da zachowywa�a si� inaczej po przebudzeniu. To by� najciekawszy punkt programu. -S�uchaj Bill, ostatnio nieco przegi�li�my z usuwaniem pami�ci, stracili�my dwa egzemplarze. -Nie p�kaj. Ci�gle przychodz� nowi. -Proponuj� pozostawi� informacj�, �e jest cz�owiekiem, to chyba nie jest zbyt wiele? -Za�o�ymy mu nowe sterowniki, zwi�kszymy st�enie G34 we krwioobiegu co powinno da� po��dane wyniki w regeneracji. Co do pancerza, zmienimy nieco proporcje... Ciekawe co nam wyjdzie tym razem. -Pe�ne ukszta�towanie pancerza nast�pi w ci�gu najbli�szych pi�tnastu minut. Ten jest bardzo spokojny. Do tej pory komora powinna by� ju� wgnieciona w kilku miejscach. -Zabierzcie st�d wszystko.... Wynosimy si�... Zaraz otworzymy komor�. Komora otwar�a si� i wypad�a z niej w pe�ni ukszta�towana jednostka BO. Na pod�og� wyla�a si� resztka p�ynu od�ywczego. Publiczno�� nie czu�a jego odoru. Jednostka by�a inna ni� poprzednie. Po pierwsze pancerz nie by� brunatny ale srebrny, by� bardziej rozwini�ty, os�ania� ca�y organizm. Chwytaki na bro� by�y kr�tsze, ale za to bardziej ruchliwe. Najprawdopodobniej jednostka wy��czy�a proces uzbrajania, gdy� chwytki schowa�y si� w pancerzu. G�owa by�a dok�adnie chroniona tak, �e dla oczu zosta�a jedynie w�ska szczelina. Mimo grubego pancerza wida� by�o �e kryje on pod sob� pot�ne mi�nie. Mimo oczekiwa� ten model nie pr�bowa� niszczy� swojego otoczenia. Podszed� jedynie to jednej z szyb i przygl�da� si� publiczno�ci. Ludzie i nie tylko, cofn�li si� ze swoich miejsc, nagle przestali ufa� zabezpieczeniom. -Kiedy wy umrzecie, ja nadal b�d� �y�.- Tego publika si� nie spodziewa�a. Zacz�to ��da� zwrotu koszt�w bilet�w. -To niesamowite, tak szybko...
Widmo2015