Fetzer Amy J. - Niania z CIA.pdf

(309 KB) Pobierz
299727306 UNPDF
Amy J. Fetzer
Niania z CIA
299727306.002.png
PROLOG
Hongkong
Był agentem służb specjalnych. Ona pracowała dla CIA.
Nie ukrywał tego faktu, a ona owszem. W tej chwili jednak
niczego przed sobą nie kryli. Zawładnęła nimi gwałtowna
namiętność. Klara z rozkoszą jej uległa. Teraz, gdy w
podnieceniu rozpinała pasek spodni mężczyzny, na jego
twarzy malowało się pożądanie.
Z jękiem przyparł ją do ściany i pocałował tak
gwałtownie, że wszystko wymknęło się im spod kontroli.
Klara właściwie na to liczyła. Pragnęła tego człowieka od
chwili, gdy go zobaczyła. Chciała spędzić z nim tę noc. Był
przystojny i tak pociągający, jak to potrafi tylko tajny agent
Miał ciemne włosy, błękitne oczy, subtelne rysy twarzy, co
sprawiało, że chciała całować się z nim do świtu. Dodatkowo
zniewalał urokiem dżentelmena z Południa.
Tuż za nimi na podłodze hotelowego pokoju kłębiły się
ich ciemne ubrania. Takie, jakie nie rzucają się w oczy, co jest
konieczne w tej pracy. Teraz jednak oboje byli prawie nadzy.
Mężczyzna westchnął, jakby przyznawał, iż jest gotowy
na wszystko, czego tylko Klara zapragnie. Wysłała taki sam
sygnał - zsuwając mu spodnie, ujmując za pośladki i
przyciągając ku sobie.
- Doprowadzasz mnie do szaleństwa - powiedział,
przesuwając ustami po jej szyi i ramionach.
- Nie bardziej niż ty mnie.
Rozpiął staniczek, odrzucił go za siebie i dotknął piersi
Klary. Westchnęła głęboko, gdy kciukiem zaczął pieścić sutki.
Od samego dotyku mogła eksplodować.
- Myślałem o tym, odkąd cię zobaczyłem.
- To również sobie wyobrażałeś? - spytała z uśmiechem,
dotykając językiem brodawki męskiej piersi, od czego drgnął,
a co sprawiło jej przyjemność.
299727306.003.png
- Tak.
Klara zsunęła mu spodnie, schyliła się, by je odrzucić
dalej, a potem położyła dłonie na męskich biodrach.
Dotknięcie muskularnego ciała podnieciło ją jeszcze bardziej.
Przesunęła rękę niżej i przekonała się, że Bryce był bardzo
podniecony.
Nie wytrzymał, chwycił jej dłoń.
- Moja kolej - powiedział.
Ukląkł i zdjął jej majteczki. Poczuła, że traci oddech.
Ściągając z jej nóg pończochy, całował teraz każdy centymetr
odsłanianej skóry.
- Przypuszczałem, że nosisz właśnie takie - mruknął.
Takie myśli w sali pełnej dyplomatów i osobistości
wielkiego świata, wśród których znajdowała się również żona
byłego prezydenta, budziły w nim dzikie pożądanie. Teraz
Klara miała na sobie tylko sznurek pereł.
- Widzę, że mój tajny agent fantazjował odważniej, niż
przypuszczałam - zażartowała i zaraz jęknęła, bowiem usta
mężczyzny dotknęły najintymniejszego zakątka jej ciała.
Jego język nie ustawał w intensywnych pieszczotach, więc
zagryzła wargi, by nie krzyczeć z rozkoszy, co mogłoby
zwrócić uwagę służby hotelowej. Przez chwilę dziwiła się, że
mogła pozwolić na to zupełnie obcemu człowiekowi. Po
chwili jednak przestała myśleć o czymkolwiek. Bryce okazał
się wymarzonym kochankiem. Kiedy uniósł jej nogę i oparł na
swoim ramieniu, poddała się rozkoszy. Osunęła się na
podłogę, by znaleźć się między jego udami.
- Parę kroków stąd mamy łóżko - powiedział.
- Za daleko - szepnęła.
Bryce sięgnął po zabezpieczenie, co ledwie zauważyła, bo
nie zaprzestał pocałunków. Po chwili podniósł ją nieco i
wniknął w jej ciało. Palcami błądził we włosach, rozkoszując
299727306.004.png
się jej westchnieniami, które dowodziły, iż jest go równie
złakniona jak on jej.
Nigdy nie pragnął kobiety od pierwszego wejrzenia, nigdy
nie przeżywał podobnych fantazji, nie podniecał się od
samego patrzenia. A dziś wystarczyło, że ją zobaczył w
prostej czarnej sukni z pertami na szyi, by zacząć się
zastanawiać, co kryje pod tym strojem. Odczuwał
przyjemność, słysząc szelest jedwabiu, który ją okrywał.
Wyobrażał sobie, jak wyglądałaby z rozpuszczonymi
włosami. Podobał mu się nawet sposób, w jaki piła szampana,
wzrok, jakim spoglądała w jego kierunku, nie kryjąc
zainteresowania. Teraz już wiedział, jak wygląda naga i jak
smakuje je] skóra.
Nikt by się tego po niej nie spodziewał. Miała
najniewinniejszy w świecie wyraz twarzy, ale ciało gwiazdy
filmowej. Wszystko w niej było niezwykle pociągające.
Podobała mu się. Miał w ramionach prawdziwą kobietę.
Pragnął zobaczyć rozkosz na jej twarzy.
Pieszczoty odkrywały wrażliwe miejsca na ciele Klary. Po
chwili oboje toczyli się po dywanie, przeżywając orgazm. W
ciągu kilku minut kochali się w trzech pozycjach, na przemian
śmieli się, doznając szczęścia lub z trudem chwytając oddech,
gdy rozkosz porażała swoim natężeniem. Kiedy Klara znalazła
się pod nim, poruszył się w jej ciele z taką mocą, że nie
zdołała powstrzymać krzyku. Spazmatycznie otoczyła jego
biodra nogami i odtąd przeżywali wszystko razem. Bryce
jeszcze nigdy nie był z tak niesamowitą kobietą. Kiedy
pierwsza fala orgazmu przeniknęła go gwałtownym
dreszczem, Klara szepnęła:
- Weź mnie z sobą.
Przyspieszył ruchy i po chwili oboje zastygli w bezruchu.
Czas się zatrzymał, słychać było tylko pospieszne oddechy.
Bryce drżał z emocji. W świetle księżyca rozjaśniającym mrok
299727306.005.png
ekskluzywnego pokoju dostrzegł uśmiech na twarzy Klary.
Leżała wtulona w niego, jakby się znali całe życie, a nie kilka
godzin. Westchnął, zsunął się z niej, a potem przyciągnął ją do
siebie. Wtedy zadzwonił telefon komórkowy.
- Nie odbieraj - rzekł, całując ją.
- Nie mogę - odparła, lecz nim się odsunęła,
odwzajemniła pocałunek.
- Dokąd idziesz? - spytał.
- Muszę odpowiedzieć. Przecież nie chcesz, by ktoś ze
służby zainteresował się moją nieobecnością.
Nie obchodziło go to. Ciągle jej pragnął. Jednak już
sięgała po telefon, po drodze zbierając bieliznę i sukienkę.
Wiedziała, że nie spuszczał zachwyconego wzroku z jej
nagiego ciała. Uśmiechnęła się, co go tylko bardziej
podnieciło, a potem znikła w łazience.
Bryce sięgnął po ubranie, lecz po chwili opadł bezwładnie
na dywan. Nigdy dotąd nie zrobił czegoś podobnego.
Oczarowała go ta syrena w czarnej sukni i perłach, która po
pięciu minutach wyszła z łazienki całkowicie ubrana. Podeszła
do niego, a on nie mógł się nie tylko poruszyć, lecz nawet
odetchnąć.
- Muszę iść - rzekła.
Jej wzrok świadczył o tym, że myślami była już gdzie
indziej.
- Teraz?
- Tak. Przecież mieliśmy się nie wiązać, pamiętasz?
- I nie wymieniać nazwisk.
- Tak jest lepiej. Wykonujesz odpowiedzialną pracę, którą
bym ci tylko komplikowała.
- Kim ty, u licha, jesteś?
- Sekretarką w ambasadzie.
- Kłamczucha.
299727306.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin