010 - Złote kółka.pdf

(1311 KB) Pobierz
Ewa wzywa 07... nr. 10 Złote kółka – Władysław Krupiński
1
959592549.001.png
Ewa wzywa 07... nr. 10 Złote kółka – Władysław Krupiński
2
959592549.002.png
Ewa wzywa 07... nr. 10 Złote kółka – Władysław Krupiński
Lot z przeszkodami
Horyzont raptownie znikł sprzed oczu i w samolocie zapanowała nagła
ciemność, rozświetlana jedynie zygzakowatymi ogniami przelatującymi obok
maszyny. Znaleźli się w zasięgu burzy.
Samolot przechylał się niebezpiecznie raz w jedną, raz w drugą stronę,
chwilami spadał w przepaść, aby za kilka sekund unieść się znowu w górę.
Pasażerowie poczuli się nieswojo. Zwłaszcza kobiety. Mira gwałtownie zbladła.
Zgrabna stewardessa mówiła coś do podróżnych, ale docierał do nich jedynie
uspokajający ton jej głosu. Zapaliła więc tylko światła i weszła do pomieszczenia
załogi.
Po chwili zjawił się wśród pasażerów "młody człowiek w granatowym
lotniczym mundurze i uśmiechnął się szeroko, dając do zrozumienia, że taka
pogoda to właściwie drobiazg i nie ma się czym przejmować.
— Proszę państwa — powiedział. — W tej chwili mijamy front burzy i
dosłownie za kilka minut wyjrzy słoneczko. Lot będzie spokojniejszy niż jazda
taksówką. Nie ma powodu do obaw. — Uśmiechnął się raz jeszcze i wrócił do
kabiny pilotów.
Stewardessa zaproponowała jakieś środki uspokajające, a w chwilę potem
zgasiła światło.
Mira, szczególnie wrażliwa na niespokojny lot, nie mogła przyjść do siebie.
Niewiele dały dwie tabletki aviomariny, które profilaktycznie zażyła przed
podróżą.
Resztkami sił walczyła z uczuciem mdłości.
W niedalekim sąsiedztwie ulokował się przystojny młodzieniec, brunet o
pociągłej twarzy, który już od początku podróży bacznie przyglądał się
współpasażerce. Widać piękna sąsiadka wpadła mu w oko. Spostrzegłszy, że z
trudem walczy ze swym buntującym się organizmem, poprosił stewardessę o
uspokajający środek i wręczył go nieznajomej.
— Proszę to wypić, ale szybko! — powiedział stanowczo.
Mira bez słowa chwyciła kieliszek i wypiła jego zawartość. Przez chwilę
pozostawała bez ruchu. Później z wdzięcznością spojrzała na swego wybawcę.
— Pomogło mi. Serdecznie dziękuję za pomoc.
— Proszę teraz ułożyć głowę wyżej i głęboko oddychać. Wkrótce wszystko
będzie dobrze — rzek£ tonem dobrotliwej, troskliwej niańki, ustawiając
wywietrznik tak, by strumień powietrza padał wprost na twarz dziewczyny.
W Berlinie
Jak się pani czuje, dobrze już? Wkrótce wylądujemy w Berlinie.
Dziękuję! Już mi przeszło. Sprawiłam panu sporo kłopotu.
3
Ewa wzywa 07... nr. 10 Złote kółka – Władysław Krupiński
— Nie ma się czym przejmować ani
krępować. Zdarza się to zarówno pilotom, jak i marynarzom.
Na płytę berlińskiego lotniska wyszli razem.
— Pan też do Berlina? — pierwsza odezwała się Mira.
— Tak. Będę tu kilka dni — odrzekł młody człowiek. — Może się jeszcze
spotkamy?
— Chyba tak! Nie jestem jednak pewna, gdzie się zatrzymam.
— Wobec tego będę liczył na szczęśliwy traf— uśmiechnął się.
Z daleka dostrzegła znajomą. Przystanęła i przekładając neseser do lewej ręki,
prawą wyciągnęła do pożegnania.
— Jeszcze raz serdecznie dziękuję za opiekę i ratunek w przykrych dla mnie
chwilach. Mira jestem... — przedstawiła się.
— Stefan Jaworski — wyraźnie wypowiedział swoje nazwisko młody
człowiek. Nie starczyło mu jednak odwagi, aby zapytać: „Mira to imię czy
nazwisko?”
W poczekalni dworcowej Mira wpadła w objęcia elegancko ubranej blondynki.
Za chwilę obie dziewczyny ulokowały się w zielonym wartburgu. Prowadziła
blondynka.
Kurt uśmiecha się
Kiedy Jaworski stracił z oczu wartburga, spostrzegł Kurta. On właśnie miał go
spotkać na lotnisku.
— Niebrzydkie... co? — mrugnął filuternie Kurt. — W pogoni za
spódniczkami nie zauważasz nawet przyjaciół. Stoję, stoję, a ty nic.
Przywitali się serdecznie.
— Żebyś wiedział, że wpadła mi w oko ta brunetka. Nazywa się Mira, ale nie
wiem, czy to nazwisko, czy imię. Przed-
stawiła się w ten sposób... Miałem okazję poznać ją w samolocie — tłumaczył
Stefan.
— Ty zawsze masz i okazję, i szczęście — przerwał Kurt. — Już my cię z tego
w Berlinie dobrze znamy, a słyszałem, że i w Warszawie masz wyrobioną markę.
— Nie przesadzaj... — słabo bronił się Stefan.
— A wiesz — ciągnął Kurt — tę twoją brunetkę widziałem już w Berlinie.
Mam pewne oko. A i blondynka bywa często na lotnisku.
Stefan opowiedział o przygodzie w samolocie. Mira podobała mu się, jednak nie
zostawiła swego adresu.
— Nic się nie martw — odrzekł wyraźnie z warszawska Kurt. — Któregoś
dnia, jak złapiemy trochę czasu, wybierzemy się do „Palace”. Tam można
spotkać wszystkie ładne kobiety Berlina. To najmodniejszy teraz lokal.
Zatrzymali się przed hotelem „Metropol”. Stefan miał tu zamówiony pokój.
Po obiedzie, kiedy już nagadali się do syta, Kurt powiedział:
Słuchaj, Stefku. Dziś nie mamy nic do roboty. Prześpij się z godzinkę. Na
4
Ewa wzywa 07... nr. 10 Złote kółka – Władysław Krupiński
wieczór dostałem bilety do teatru.
Frau Malinkę
Zielony wartburg zatrzymał się przed dużym domem przy spokojnej uliczce
Krone 11. Obie pasażerki zadzwoniły do mieszkania oznaczonego numerem pięć.
Otworzyła im niemłoda, choć dobrze jeszcze trzymająca się niewiasta. Bacznie
zmierzyła obie kobiety od stóp do głów i twarz jej rozpłynęła się w uśmiechu.
— Proszę, proszę do środka — krygowała się. — Wszystko przygotowane na
pani przyjazd, łazienka już czeka i smaczny obiad.
— To jest pani Mira — berlinianka uznała za stosowne przedstawić gościa z
Polski. — Opowiadałam pani o niej. A to jest Frau Malinkę.
— Jaką miała pani podróż? — zapytała Frau Malinkę. — Pewnie na lotnisko
odprowadził panią tłum wielbicieli, taka pani elegancka i piękna...
— Nie, nikt mnie nie odprowadzał — odpowiedziała Mira. — Spotkałam na
lotnisku tylko pana Zadrasa, który tam znalazł się przypadkiem.
— Ach, jaka piękna walizeczka! Nigdy takiej nie widziałam — zachwycała się
właścicielka mieszkania.
— Mogę ją pani podarować — wspaniałomyślnie rzekła Mira. — Mam w niej
swoje rzeczy, jeszcze dziś kupię sobie nową.
— Po cóż ma się pani trudzić, Fraulein Mira, chętnie sama to załatwię. Znam
dobrze Berlin i wiem, gdzie można dostać najlepsze. Na pewno się pani spodoba.
Nie mogę przecież przyjąć tak drogiego prezentu, a w ten sposób będzie to
zwykła zamiana.
Po obiedzie Mira i Elza wybrały się na zwiedzanie miasta. Pogoda dopisywała,
więc przed wyjściem Mira weszła jeszcze do swego pokoiku i rzuciła na
walizeczkę ortalionowy płaszcz.
Frau Malinkę, wychylona z okna pomachała dziewczętom na pożegnanie ręką,
a skoro tylko zniknęły w głębi ulicy, bez żadnego skrępowania zaczęła
manipulować przy walizeczce gościa.
Wizyta w policji
Rano Stefan Jaworski zameldował się w sekretariacie pułkownika Mirona.
Przyjęty został natychmiast.
Pułkownik Miron z Policji Ludowej
NRD przywitał go serdecznie. Za chwilę zameldowali się dwaj oficerowie — Kurt
i Heinz. Referował Kurt. Od czasu do czasu na rynku ukazuje się znaczna ilość
banknotów dolarowych, za które skupuje się złote monety dolarowe. Są one
prawdopodobnie przerzucane do Polski w jakiś nielegalny sposób. Nici tej
działalności sięgają aż do Brukseli, gdzie znajduje się mennica, wytwarzająca ze
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin