Samusik Jezry - TRYPOLISKIE ABC - Afryka - Sahara - Libia.rtf

(1019 KB) Pobierz

 

Samusik Jezry

TRYPOLISKIE ABC

Afryka - Sahara - Libia

 

ANTYCZNE TRÓJMIASTO

Na początku była Lcptis Magna, przynajmniej na początku udoku­mentowanych dziejów ziem środkowej części południowego wybrzeża Morza Śródziemnego. Założyli ją Fenicjanie przy ujściu rzeki Lebda, nad małą zatoczką, gdzie chronili swoje statki przed śródziemnomorskimi sztormami. Napotykali je płynąc z Tyru lub Sydonu do Hiszpanii, której południowe obszary były źródłem zaopatrzenia starożytnego świata w srebro, żelazo i miedź. Dokładna data powstania Leptis Magna ginie wprawdzie w mrokach dziejów, ale wiele faktów przemawia za tym, że już w X wieku przed naszą erą był tutaj mały port. Wokół portu wyrastało powoli miasto dzięki han­dlowym kontaktom z równikową Afryką, bogatą w złoto, kość słoniową, szlachetne kamienic i czarnych niewolników. Nazywało się ono początko­wo Libadach, co miało znaczyć w języku fenickim „miasto pustyni“ lub „krawędź pustyni“, chociaż niektóre źródła podają, że nazwa „Leptis“ istnia­ła już od samego początku, będąc tego samego pochodzenia co i słowo „Libia“, wyprowadzone od nazwy starożytnego plemienia Lcbu, zamieszkującego wybrzeże Wielkiej Syrty od zarania dziejów i wymieniane w egipskich inskryp­cjach z drugiego tysiąclecia przed naszą erą. Przymiotnik „Magna“ został dodany już przez Rzymian dla odróżnienia Leptis libijskiego od innego Leptis, a mianowicie Leptis Minor, także założonego przez Fenicjan, ale na terenach dzisiejszej Tunezji, w pobliżu współcześnie istniejącego mia­sta Sousse.

Fenicjanie, najwięksi kupcy i żeglarze starożytności, docierali na swych statkach do wszystkich regionów Morza Śródziemnego, a wzdłuż afrykań­skiego wybrzeża zakładali liczne punkty handlowe. Wiele z nich pozostało niewielkimi osiedlami, ale duża część w miarę upływu czasu przeobrażała się w kwitnące ośrodki miejskie. Leptis Magna stała się dość szybko jednym z trzech słynnych w starożytności miast, leżących w pobliżu siebie, a którym Grecy dali później wspólną nazwę Trypolis. Oprócz Leptis Magna były to

jeszcze Sabrata i Oea — wielkie centra kulturalne i handlowe antycznego świata. Najmniej dzisiaj wiemy o Oei. Wybudowany na jej gruzach współ­czesny Trypolis zakrył wszelkie dawne ślady. Natomiast przetrwałe do na­szych czasów ruiny Sabfaty wskazują, że monumentalnością, a zapewne i znaczeniem miasto to niewiele ustępowało Leptis Magna.

Zakładanie na śródziemnomorskich wybrzeżach Afryki Północnej kolonii przychodziło Fenicjanom bardzo łatwo, gdyż obszary te były całkowicie pustynne, bez stałego osadnictwa, a tubylcze plemiona pędziły koczowni­czy tryb życia, nic sobie nie robiąc z niezbyt nasilonej ekspansji obcych przy­byszów. Koczownicy ci byli jednak pierwotnymi mieszkańcami ziem libij­skich i chociaż ich cywilizacja przegrywała w konfrontacji z cywilizacją Fenicjan, Rzymian czy Greków, od-nich należałoby rozpocząć opowieść o* historii tych ziem. Zrobił to zresztą już Herodot, który tak pis.ał w swoich ^Dziejach“:

„Libijczycy mieszkają w takim porządku: Poczynając od Egiptu, jako pierwsi z nich zajmują swe siedziby Adyrmachidzi, którzy mają przeważnie egipskie zwyczaje, ale szaty takie jak reszta Libijczyków. Sięgają siedziby tych Adyrmachidów od Egiptu aż do portu, który nazywa się Plynos. Z nimi graniczą Giligamowie, którzy zamieszkują, kraj na zachód aż do wyspy Afrodi- sjas. (...) Ich sąsiadami od zachodu są Asbystowie. Ci mieszkają powyżej Kyreny, nie sięgają jednak aż do morza, bo wybrzeże,morskie zajmują Kyre- nejczyjcy. Ze wszystkich Libijczyków najwięcej oni jeżdżą na kwadrygach, a starają się naśladować przeważnie zwyczaje Kyrenejczyków. Z Asbystami sąsiadują od zachodu Auschisowie. Mieszkają oni powyżej Barki i sięgają aż do morza koło Euesperydów. W środku kraju Auschisów osiedli Bakalo­wie, nieliczny lud* który sięga do morza koło miasta Teuchejra na terytorium Barki. Auschisowie mają te same zwyczaje co mieszkający powyżej Kyreny Libijczycy. Z tymi Auschisami graniczy od zachodu liczny lud Nasamonów. Ci w lecie zostawiają swe trzody na wybrzeżu morskim i ciągną w górę ku miejscowości Augila dla zbioru daktyli: drzewa daktylowe rosną tu liczne i bardzo wielkie, a wszystkie wydają owoce. Łowią też oni szarańczę, którą następnie suszą na słońcu i mielą, potem sypią na mleko i piją“ p |

Dalej na zachód zamieszkiwali w pasie nadmorskim według Herodota Psyllowie, Makowie, Gindanowie, Lotofagowie, Machlyowie, Auseowie, a w głębi lądu — Amonowie, Garamanci, Ataranci i Atlanci. Plemiona te żyły na terenach sięgających od granic Egiptu po Atlas'Saharyjski i Jezioro Triteńskie (dzisiejszy Szott el-Gerid), a więc na terytorium odpowiadającym

obszarowi współczesnej Libii. Herodot pisząc o Libijczykach miał jednak na myśli wszystkich mieszkańców Afryki Północnej, w jego czasach bowiem cały kontynent afrykański nazywano Libią, a znano dość dobrze tylko frag­ment położony nad Morzem Śródziemnym.

Ile jest prawdy w opisach starożytnego historyka, trudno dzisiaj do­ciec. Większość podanych w „Dziejach“ wiadomości dotyczących Afryki Północnej pochodzi z ust jego świadków, sam Herodot dotarł bowiem tylko do Kyreny. Wydaje się więc, że wiarygodność zasłyszanych przez niego informacji była tym mniejsza, im dalej położonych na zachód od Kyreny terenów dotyczyła. Czytając dzisiaj jego „Dzieje“ znajdujemy w nich wiele wiadomości wątpliwych, nieprawdopodobnych czy wręcz fantastycznych. Dane zaś demograficzne zawierają z pewnością wiele luk. Brak w nich zupełnie wzmianek o Leutanach i Austurianach, o Tuaregach, o plemieniu Lebu. od którego przecież miała wziąć nazwę cała libijska kraina. Nie mając innych źródeł z tego' okresu, musimy poprzestać na informacjach dostarczonych nam przez Herodota, chociaż trzeba odnosić się do nich z dużą dozą kryty­cyzmu. To, że w „Dziejach“ nie znajdujemy żadnej wzmianki o Leptis Magna, nie świadczy wcale, że miasto to jeszcze nie istniało w V wieku p.n.e. Widocz­nie Herodot nie słyszał o nim będąc w Kyrenie łub zlekceważył zasłyszane

0              nim wiadomości.

W VI wieku p.n.e. Leptis Magna była już znanym i bogatym ośrodkiem handlu. Nic więc dziwnego, że potężna wówczas i niezbyt odległa Kartagi­na starała się ją sobie podporządkować, co jej się zresztą udało. Zależność od Kartaginy, a następnie od Numidii, zahamowała rozwój miasta na kilka stuleci.

Kartagina nie wtrącała się wprawdzie w wewnętrzne sprawy fenickich miast założonych na trypolitańskim wybrzeżu, ale nic żezwalała im na po­siadanie floty i własnych sił militarnych, zmuszała do dostarczania rekrutów

1              żywności na. czas prowadzonych przez siebie wojen, nakładała wysokie podatki. Dzienny podatek płacony w owych czasach przez Leptis równy był dziennemu zarobkowi 2500 robotników. Był on więc bardzo obciążają­cy nawet dla miasta będącego znanym ośrodkiem handlowym i centrum administracyjnym rozległego regionu, któremu podlegały również Oea i Sa­brata. Zresztą dochody z prowadzenia handlu zostały w tym okresie bardzo ograniczone, Kartagina bowiem na podstawie traktatu zawartego z Rzymem w 507 roku p.n.e. i odnowionego w 348 roku p.n.e. zakazywała wpływania obcym statkom do wszystkich portów fenickich Afryki Północnej, z wyjąt­kiem własnego, ustanawiając w ten sposób swój monopol na import i eksport wszelkich towarów drogą morską. Na pociechę pozostawiono Leptis oraz

innym fcnickim miastom własne prawa i własnych urzędników sądowych. "Mogły leź one zajmować się handlem lądowym i słać w głąb afrykańskiego kontynentu karawany.

Koloniści feniecy, mając ograniczone możliwości prowadzenia handlu, zaczęli parać się uprawą ziemi. Okazali się bardzo zdolnymi rolnikami i mimo trudnych warunków glebowych i klimatycznych uzyskiwali dobre plony. Wąskie przybrzeżne pola Syrii nauczyły ich intensywnej kultywacji, a póź­niej w Afryce z powodzeniem zastosowali helleński system monokultury. To Fenicjanie sprowadzili na tereny Trypolitanii drzewa oliwne, a potem figi, granaty, brzoskwinie, migdałowce i winorośl. Oni też użyli po raz pier­wszy na tych ziemiach metalowych narzędzi rolniczych i zainicjowali pewne schematy nawadniania uprawnych pól i przechowywania wody, które zostały potem ekstensywnie rozwinięte przez Rzymian.

W połowie IV wieku p.n.e. Kartagina, dążąc do rozszerzenia swoich wpły­wów w kierunku wschodnim, zetknęła się z potężnym miastem greckim, Kyreną. Po pierwszych potyczkach na ziemiach niczyich obie strony posta­nowiły wytyczyć granicę w miejscu, w którym spotkają się posłowie wysłani naprzeciw siebie jednocześnie z obu miast. Kartaginę reprezentowali dwaj bracia Filenowie. Przemierzali oni szybko pustynne bezdroża, minęli Sabratę, Oeę i Leptis, nie popasając w nich wcale i mieli już za sobą 2/3 odległości dzielącej Kartaginę od Kyreny,vgdy stanęli oko w oko z wysłannikami grec­kiego miasta. Zdumienie Greków było wielkie, nie spodziewali się bowiem, że aż tak szybko przyjdzie im nakreślić zachodnią granicę swojego terytorium. Tym łatwiej więc posądzili kartagińskich posłów o przedwczesny start i posta­wili przed nimi takie ultimatum: Jeśli Filenowie chcą ustanowić granicę w miej­scu spotkania, muszą tutaj oddać swoje życie, w przeciwnym razie Kyrfenej- czycy ruszą dalej na zachód i oni z kolei zapłacą taką samą cenę za wyznacze­nie bardziej odległej granicy swojego państwa. Kartagińczycy wybrali pier­wszą alternatywę i w okolicy, gdzie Wielka Syrta wciska się najbardziej w głąb lądu, dali się żywcem pogrzebać. Miejsce to zostało nazwane „Arae Philaeno- rum*, a dla pełniejszego upamiętnienia nieugiętych braci usypano dwa olbrzymie kopce grobowe, s

Dzisiaj nie jesteśmy pewni, czy wydarzenie to można uznać za fakt histo­ryczny, czy jest ono tylko legendą. W każdym bądź razie „Arac Philaeno- rum'* było znanym miejscem od dawien dawna i tutaj brała początek gra­nica między Kartaginą i Kyreną, potem między rzymską Trypolitanią i, hel­leńską Cyrenajką, a i we współczesnych czasach w jego pobliżu wyznaczono linię oddzielającą prowincję trypolitańską od cyrenajskiej. Znaleziono tu nawet niedawno graniczny monument z czasów Dioklecjana, na który skła-

#

dały się cztery kolumny podpierające statuę cesarza i towarzyszących mu tctrarchów. Natomiast Filcnowic są raczej postaciami legendarnymi, i to stworzonymi przez Greków, ponieważ ich imiona tłumaczone dowolnie zna* czą „kochankowie sławy“ i są pochodzenia greckiego, a nie fenickiego. A co do grobowcowych kopców, to najprawdopodobniej brano za nie dwa bliźnia­cze szczyty górskie pasma Dżebcl Allah, znajdujące się w pobliżu „Arae Philae- norum“.

Przymierze z Rzymem, do którego doszło w 97 roku p.n.e.. dało Leptis status „niezależnego przyjaciela i sprzymierzeńca rzymskiego narodu“ i za­początkowało odrodzenie miasta. Niefortunne opowiedzenie się po stronie Pompei podczas jej wojny z Juliuszem Cezarem spowodowało jednak utratę tytułu „przyjaciela Rzymian“, a po klęsce pompejańczyków L eptis została zmu­szona przez zwycięskiego Cezara do płacenia daniny w wysokości 10 tysięcy hektolitrów oliwy i stała się wraz z Numidią całkowicie zależna od Rzymu.

0              ile danina w postaci oliwy była dla Leptis dużym ciężarem, o tyle wciele­nie do imperium rzymskiego wyszło miastu tylko na dobre. Na południo­wym wybrzeżu Morza Śródziemnego powstaje prowincja Africa Vestus. poprzedniczka Trypolitanii. Leptis Magna zostaje wkrótce stolicą tej zamor­skiej prowincji. Od tego momentu, a działo się to prawdopodobnie w 27 roku p.n.e., rozpoczął się jej burzliwy rozwój.

W pierwszych latach naszej ery powstało w niej wiele monumentalnych budowli. Zabudowane zostaje forum, nazwane później starym, i rynek; w/nie­siono mury kurii, bazyliki Trajana. Chalcidicum. łaźni Hadriana i sąsiadu­jącej z nimi palestry; wybudowano teatr, amfiteatr i cyrk: wyrastają triumfal­ne łuki dedykowane panującym wówczas imperatorom ora/ liczne świąty­nie poświęcone zarówno rzymskim bóstwom, jak i boskim cesarzom. Miasto stawało się coraz większe i coraz piękniejsze, niczym nic ustępując miastom rzymskim na Półwyspie Apenińskim.

W tym okresie Leptis Magna zajmuje obszar 4 kilometrów kwadratowych

1              liczy 80 tysięcy mieszkańców. Zwrócona ku morzu jest nierozerwalnie z nim związana, a jednocześnie mocno wrosła w jego piaszczysty brzeg szeroko rozrzuconymi budowlami. Stojąc na granicy bezkresnych przestrzeni pusty­ni i morza, królewskim gestem rozrzuciła na rozległych terenach strojne w kolumnady ulice, majestatyczne gmachy, otoczone marmurami place. Opalona afrykańskim słońcem, owiana wiatrami całego świata w rzadko spotykanej harmonii zestroiła barwę ziemi, na której wyrosła, i kamie­nia, z którego powstała, z kolorytem morza i wiecznie błękitnego nieba. Ale doskonale pięknym miastem stała się jeszcze później.

Największy rozkwit zawdzięcza Leptis Magna swojemu obywatelowi.

9

a w latach 193—211 rzymskiemu cesarzowi, Septymiuszowi Sewerowi. Po­chodził on f rodziny rzymskich patrycjuszy, osiadłej od dawna w trypoli- tańskiej stolicy, chociaż niektórzy współcześni historycy chcieliby go koniecz­nie widzieć potomkiem Berberów. Niepohamowana ambicja i żądza władzy, których nie mógł zaspokoić na miejscu, popchnęły go do opuszczenia rodzin­nego miasta i udania się do Rzymu, gdzie mozolnie wspinał się po szczeblach drabiny zaszczytów. Niebezpieczny kryzys polityczny i gospodarczy, jaki nastąpił po zabójstwie cesarza Pertynaksa, zastał go na czele legionów rzym­skich w Panonii. Sewer nie zaprzepaścił nadarzającej się okazji zdobycia naj­wyższej godności. Mając poparcie potężnej armii szybkim marszem ruszył na Rzym i ubiegłszy kilku innych pretendentów do cesarskiego tronu, został obwołany przez swoich żołnierzy imperatorem, senat zaś nie sprzeciwił się woli wojska. Jego panowanie to okres względnego spokoju i prosperity w całym imperium rzymskim. Szczególnie pomyślne czasy nastały dla rodzinnego miasta cesarza — Leptis Magna.              . ,

Sewer zainicjował nową politykę, która gwarantowała bezpieczeństwo Trypolitanii i chroniła ją przed najazdami koczowniczych plemion z interioru. Zarzucił starą rzymską taktykę koncentrowania na przybrzeżnym pasie wojsk zdolnych do uderzenia w głąb lądu ruchomymi siłami na rzecz statycznej obrony, zwanej „Limes Tripolitanus“, składającej się z trzech stref militar­nych. Najbardziej wysunięta strefa utworzona została przez wielkie, odosob­nione forty w Bu Ngem. Cydamae (współczesny Ghadames) i el-Ghcria el- Garbia.. usytuowane na trzech głównych szlakach komunikacyjnych,wiodą­cych z Trypolitanii w głąb afrykańskiego kontynentu. Forty te zostały zbudo­wane i obsadzone przez oddziały Legionu III Augusta. Bu Ngem powstał jeszcze w czasach Scptymiusza, Cydamae wzniesiono podczas panowania Karakalli, a budowę el-Ghcria el-Garbia zakończono już za czasów ostatnie­go z Sewerów — Aleksandra. Na drugie pasmo obronne składały się liczne ufortyfikowane farmy rolnicze, które otrzymywali na własność byli legioniści, aby nie tylko zajmować się uprawą roli, lecz również strzec Trypolitanię przed nieprzyjaźnie usposobionymi koczownikami. Wreszcie trzecią strefę stanowił system dróg i przejść górskich, który umożliwiał szybkie przerzuty oddziałów wojskowych w razie zbliżającego się niebezpieczeństwa. Jego strategiczną osią była droga biegnąca wzdłuż górskiego grzbietu Dżebel Nefuza, łączą­ca Leptis Magna z miastem Tacape. któremu odpowiada współczesne Gabes w Tunezji.

Pozostałości „Limes Tripolitanus“ można jeszcze oglądać w dzisiej­szych czasach. Mimo upływu wielu stuleci jej budowle przetrwały w godnym

i

podziwu stanie. Zachowane mury fortów w Bu Ngem i w Ghadamesie świadczą, że były to potężne twierdze, nie do zdobycia przez pustynnych nomadów. Ruiny obronnych farm, zgrupowanych w całe wsie w dolinach Ued Sofeggin i Ued Zemzen, wystawiają znakomite świadectwo ich właścicielom, będą­cym — jak widać — nie tylko znającymi swoje rzemiosło żołnierzami i dobry­mi rolnikami, ale również świetnymi budowniczymi. Wznosili oni w miejscach, gdzie trudno było o właściwy materiał budowlany, warowne domy, które nie zdołały rozpaść się w ciągu kilkunastu wieków. Na podstawie znajdujących się w Ghirzie ruin możemy zorientować się, jak wyglądała zamieniona na małą twierdzę trypolitańska farma z III stulecia. Budowana była na planie kwadra­tu o dwudziestometrowej długości jednego boku. Zewnętrzne mury z wapien­nych głazów miały wysokość 6—8 metrów. W jednej ze ścian znajdowało się pojedyncze wejście, prowadzące sklepionym pasażem na wewnętrzny dziedziniec, wokół którego wznosiły się dwie lub trzy kondygnacje pomiesz­czeń mieszkalnych. Górne piętra można było osiągnąć drewnianymi scho­dami, prowadzącymi do drzwi, które mieściły się naprzeciwko wejścia głów­nego. Wewnętrzne pomieszczenia miały sufity sklepione lub płaskie, wspar­te na drewnianych belkach. Podłogi były też drewniane, a materiał na ich budowę dawały akacje tahla, po dzień dzisiejszy rosnące na brzegach okolicz­nych wyschniętych rzek. Kamienne ściany zabudowań przypominały ściany budowli wznoszonych w okresie sewerańskim w nadmorskich miastach Trypolitanii. Ich konstrukcja, była jednak bardziej surowa, a ozdoby archi­tektoniczne znacznie mniej wyszukane. Na terenach Dżcbel Nefuza, w oko­licach Garianu i Beni Walid można też natknąć się na rzymskie kamienie milowe, a nawet na odcinki antycznych dróg, które jeszcze obecnie są wyko­rzystywane do transportu po niewielkiej tylko modernizacji.

Na wniosek Septymiusza Sewera sporządzono nowe plany rozbudowy Leptis i konsekwentnie je realizowano. Dzięki zbudowaniu tamy na rzece Lebda, przesunięto jej ujście do morza poza obręb portu, a leżące w pobliżu rafy uformowano w dwa szerokie mola, otaczające i zabezpieczające basen portowy. Na molach wzniesiono latarnię morską, wieżę strażniczą, urząd celny, liczne magazyny i budynki handlowe, otoczone wspaniałymi, często dwupoziomowymi portykami,' oraz piękną małą świątynię, ozdobioną do- ryckimi kolumnami. Port łączyła z centrum miasta szeroka ulica, po której obu stronach znajdowało się po 125 wysokich, korynckich kolumn, połą­czonych łukami arkad. Była to z pewnością jedna z najbardziej monumental­nych ulic antycznego świata. Kończyła się ona w pobliżu Nimfeum, bogato dekorowanego sanktuarium nimf wodnych z licznymi fontannami i wielo­

poziomowymi kaskadami, do których — podobnie jak do łaźni i prywat­nych willi —doprowadzano słodką wódę podziemnymi akweduktami z odleg­łego o 20 kilometrów sztucznego jeziora.

Wprawdzie leptijskie łaźnie zostały zbudowane w latach 126—127 przez prokonsula Publiusza Valeriusza Priscusa, a dedykowane były cesarzowi Hadrianowi. jednak swój ostateczny wystrój, pozwalający na porównanie ich ze słynnymi rzymskimi termami Karakalli, otrzymały dopiero w sewe- rańskim okresie miasta. Mury łaźni, wzniesione początkowo z piaskowca i wapienia, zostały później pokryte marmurowymi płytami. W ich obrębie znajdowało się kilka basenów do zimnych i ciepłych kąpieli, otoęzonych imponującymi portykami, których korynckie kolumny ciosane były z granitu lub z różowego i białego marmuru. Marmurowe rzeźby, przedstawiające rzymskie bóstwa, znanych atletów i herosów, a także miejscowych zasłużonych obywateli, zostały rozmieszczone w reprezentacyjnych punktach łaźni, aby stworzyć odpowiednią oprawę do prowadzenia rozmów i dyskusji, do* słuchania recytacji poetów i przemówień polityków. Niektóre z tych rzeźb były kopiami słynnych dzieł Praksytelesa i Polikleta, a wyszły spod rąk najzna­mienitszych wówczas mistrzów dłuta, sprowadzonych aż z odległej Afrodyzji.

Za czasów Septymiusza Sewera zrekonstruowano też wiele innych, już istniejących budowli. Ostateczny kształt przybrały wówczas teatr, amfiteatr, cyrk i inne, o mniejszym znaczeniu publicznym obiekty. Nic więc dziwnego, , że wdzięczni obywatele Leptis Magna wystawili swojemu cesarzowi wspa­niały łuk triumfalny, do nazwy miasta dodalr imperatorskie imię, a siebie nazwali septymianami.

To, że Leptis Magna stała się tak pięknym miastem, było zapewne również zasługą drugiej żony Septymiusza, Julii Domny. Pochodząca z syryjskiej Emesy, córka kapłana boga Baala, była niezwykle urodziwą i inteligentną kobietą, o niepowszednich zainteresowaniach. Odgrywała ona główną rolę w religijnym i kulturalnym życiu cesarstwa rzymskiego. Patronowała wszyst­kim sztukom, otaczała opieką ludzi utalentowanych i sama nie bez powo­dzenia zajmowała się literaturą i filozofią. Wokół niej grupowała się intele­ktualna elita Rzymu, wśród której szerzyła idee płynące ze Wschodu. Kto wie, czy to nie właśnie jej zasługą było sprowadzenie do'Leptis Magna rzeź­biarzy z Afrodyzji, wznoszenie kolumn w pergamońskim porządku, ozdobie­nie miasta mnóstwem marmurowych i brązowych rzeźb, jak to było w zwyczaju czynić w jej ojczyźnie. Zapewne odwiedzała ona miejsce urodzenia swojego małżonka, a odwiedziny tak znakomitej osobistości nie mogły nie pozosta­wić śladu w stolicy Trypolitanii, której sztuka osiągnęła za czasów Sewerów taki stopień dojrzałości, iż zaczęła prześcigać dokonania artystyczne samego

Rzymu. Jeśli nawet Julia Domna nic zjawiła się sama w Trypolitanii*, to jej idee przebyły bez trudu Morze Śródziemne, by na afrykańskim lądzie znaleźć podatny grunt.

Okres prosperity Leptis Magna trwał 40 lat i skończył się z chwilą zabójstwa Aleksandra, ostatniego cesarza z rodu Sewerów. Od jego śmierci datuje się powolny upadek miasta, przyśpieszany przez najazdy koczowniczych plemion Austurianów i Leutanów, inwazję Wandalów, trzęsienia ziemi i powodzie.

0              pewnym zahamowaniu regresu można jeszcze mówić za czasów Dioklecjana

1              Konstantyna, a zwłaszcza podczas panowania bizantyjskiego cesarza Justy­niana, próbującego zrekonstruować jedność imperium rzymskiego. Wtedy to Leptis Magna jeszcze raz zostaje stolicą Trypolitanii, podniesionej do rangi konsularnej prowincji. Bizantyjscy zarządcy starają się uporządkować popadającą w ruinę trypolitańską stolicę i stworzyć z niej bazę morską dla Kon­stantynopola. Obszar miasta zostaje zredukowany do okolic portu i otoczony nowymi murami. Wzniesiono nowe łaźnie, cztery starorzymskie świątynie przebudowano na kościoły chrześcijańskie, a bazylikę Sewerów zmieniono na kościół pod wezwaniem Matki Boskiej. Peryferyjne ulice, przez które piasek dostawał się do centrum miasta, zostają zablokowane, a budynki będące poza miejskimi murami nakazano opuścić. Na nic zdają się jednak te wszystkie poczynania. Zniszczenie tamy na rzece Lcbda spowodowało zalanie wodą i zamulenie wielu ulic i domów, poprzez zdewastowane mury wdzierał się piasek, zamieniając wspaniałe miasto w pustynię. Gdy w 643 roku przybyli tutaj Arabowie pod wodzą słynnego zdobywcy Egiptu Amra Ibn al-Asa. z pięknej stolicy Trypolitanii niewiele już zostało. O cywilizacji Leptis Magna zapomniano na dł.ugie wieki.

Świat przypomniał sobie o Leptis Magna dopiero w XVII wieku. Pier­wsze prace wykopaliskowe miały jednak wyłącznie charakter rabunkowy. Wydobywane wówczas marmurowe kolumny i rzeźby wysyłano do Europy, aby wykorzystać je przy budowie Wersalu. Luwru, pałacu Windsor czy koś­cioła św. Jana na Malcie. Czerpanym ze starożytnych ruin materiałem ozda­biano również wznoszone w najbliższej okolicy budowle. W małym podtrypolis- skim miasteczku Tadżura możemy jeszcze dzisiaj rozpoznać w tamtejszym meczecie korynckie kolumny ciosane w epoce Sewerów. Na właściwą konserwa­cję wykopalisk musiała jeszcze Leptis Magna czekać ponad dwa wieki. Nauko­we badania archeologiczne,zainicjował bowiem Włoch Salvatore Aurigemma dopiero w 1913 roku. W jego ślady poszli inni archeolodzy, głównie włoscy, brytyjscy i amerykańscy, którzy nie tylko prowadzili prace wykopalisko­we, ale wydobyte eksponaty opracowali w sposób naukowy i opublikowali wyniki swoich poszukiwań i badań. Główne budowle miasta zostały już przed

laty wydobyte spod warstw mułu i piasku, ale jeszcze i w naszych czasach coraz to nowe fragmenty rzeźb, kolumn, kapiteli, fryzów, pilastrów i innych detali architektonicznych ponownie wracają na światło dzienne, przypomi­nając o pełnym chwały sewerańskim okresie historii miasta.

Ruiny Leptis Magna leżą na przedmieściu współczesnego miasta Al-Homs. Otoczone murowanym parkanem i szpalerami wysokich krzewów są zupełnie niewidoczne dla ulicznych przechodniów. Nawet gdy ktoś przekroczy wejścio­we bramy terenu wykopalisk i idzie aleją prowadzącą do centrum starego miasta, niepozorne fragmenty trzonów i głowic kolumn, jakieś kamienne naczynia i żarna, umieszczone po obu stronach drogi, nic mu nie mówią

0              wspaniałościach czekających na niego dalej.' I dopiero gdy w perspekty­wie cardo maximus pokazuje się triumfalny łuk Septymiusza Sewera, następu­je nagłe olśnienie.

Zbudowany w formie tetrapylonu z żółtego wapienia, pokryty został cały marmurowymi płytami, na których powstały liczne reliefy 'i płasko...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin