Hansen Thorkild - ARABIA FELIX - HISTORIA DUŃSKIEJ EKSPEDYCJI NA WSCHÓD - 1761-1767.rtf

(1260 KB) Pobierz

THORKILD HANSEN

ARABIA FELIX

Historia duńskiej ekspedycji (1761 — 1767)

 

„Rozległy raj, pełen gór, rzek, kanałów i gajów, zamieszkały przez lud­ność mnogą i szczęśliwą, sprawiedliwą i gościnną. Jego prawa uznają wszelkie narody ościenne. Panuje nad nimi i jaśnieje jako korona na czole świata.”

Tak opisuje starożytny Jemen jeden z największych geografów arab­skich, Masudi. Arabia Felix — Arabia Szczęśliwa, dlaczego nadano tę nazwę południowej części Półwyspu Arabskiego? Czy kraina ta jest rzeczywiście tak szczęśliwa, jak opisuje Biblia i arabscy geografowie? „Dlaczego Arabia Szczęśliwa?” — powtarza często duński podróżnik Nie- buhr, bohater tej książki. Między innymi na to pytanie miała dać odpo­wiedź wyprawa, w której brał udział. W połowie XVIII wieku wierzono w istnienie Eldorada, mitycznej krainy, gdzie złoto częstsze jest od ka­mieni. A może właśnie krainą tą jest Jemen? Dlaczego zwą go Arabią Szczęśliwą?

Fantastyczne wierzenia dały początek wielu wspaniałym odkryciom. Ekspedycja duńska miała jednak za zadanie nie tylko wyjaśnienie tego problemu — była to pierwsza prawdziwie naukowa wyprawa na ziemie Półwyspu Arabskiego. Uczestniczyli w niej specjaliści z różnych dziedzin, a każdy miał do spełnienia konkretne zadanie. Jak je wypełnili, jakie trudności napotkali, a wreszcie, czy Arabia była dla nich szczęśliwa, do­wie się czytelnik z tej książki. Dowie się z niej jeszcze czegoś, mia­nowicie, jak wygląda wyprawa naukowa „od strony kuchni”, odarta z całego -patosu, bohaterstwa i apoteozy nieugiętej woli eksploatato­rów. Jest w tej opowieści jednak pewna luka, autor opisując ekspedy­cję czyni to w taki sposób, że czujemy się jej uczestnikami, zaabsorbo­wany jednak przedstawieniem codziennych trosk uczestników wyprawy, za mało uwypuklił tło rozgrywających się wydarzeń — „Arabię Felix”, Jemen.

Niniejszy wstęp ma na celu uzupełnienie tej luki, podanie garści wiadomości o owym kraju, tak mało u nas znanym, i nie tylko

u nas. Chodzi o to, by czytelnik poznał przyczyny, dla których zie­mia uważana kiedyś za rajską krainę stała się dla jej mieszkańców piekłem.

Współczesne dane o Jemenie przedstawiają się następująco. Powierzch­nia około 195 tysięcy km2, liczba mieszkańców — praiwie 5 milionów, gęstość zaludnienia około 25/km2. Pod względem administracyjnym Je­men dzieli się na sześć okręgów. Stolica Sana ponad 90 tysięcy miesz­kańców (dane z 1961 r.). Większe miasta: Hodejda, Damar, Ibb, Taizz. Bogactwa naturalne: węgiel, miedź, złoto, sól. Występuje także ropa naf­towa. Dokładne jej zasoby nie są jednak jeszcze zbadane. Uprawy: jęcz­mień, pszenica, durra (gatunek zboża), ikukurydza, kawa, kat, bawełna, tytoń. Hodowla: wielbłądy, kozy, owce, osły, konie. Pod względem geo­graficznym dzielimy Jemen na trzy regiony: 1. Tihama — nizinny pas szerokości do 70 km, ciągnący się wzdłuż Morza Czerwonego, pustynny i gorący, pozbawiony niemal opadów. Wskutek silnego parowania morza wilgotność dochodzi tu do 75%, co przy wysokiej temperaturze tworzy klimat ciężki do zniesienia dla organizmu człowieka. 2. Wyżyna Asir, zwana też Dżibal (po arabsku „góry”, na niektórych mapach występuje jako Dżebel). Zajmuje środkową część Jemenu. Pocięta licznymi wąwo­zami zawiera kilka masywów górskich o średniej wysokości 2000— 3000 p n. p. m. (Najwyższy szczyt Dżibal Szuajb 3760 m.) Rejon ten posiada najżyźniejszą glebę i najkorzystniejszy klimat. 3. Szar­ki — wschodnia wyżyna. Stanowi kamienistą część rozległej pustyni Rub al-Chali. Panuje tu suchy, ostry klimat pustynny. Średnia stycz­nia 1 20°C.

Każdy z wyżej wymienionych obszarów posiada swój charaktery­styczny krajobraz. Tihama to typowa pustynia piaszczysta poprzecinana nielicznymi wąwozami uedami, na których dnie — po bardzo tu zresztą rzadkich opadach — płynie woda. Nie licząc samego wybrzeża — gdzie znajduje się nowoczesny port Hodejda i kilka dawnych, których świet­ność już minęła, jak na przykład słynna z kawy Mokka, dziś mała osada rybacka — Tihama jest prawie bezludna. Oazy grupują się wokół źródeł i basenów wody podskórnej. Większe z nich to Zabid, Zajdija i wspomnia­ny przez duńską wyprawę Bajt al-Fakih. Mniejsze oazy wyglądem swym przypominają raczej wsie centralnej Afryki niż typowe arabskie osady pustynne. Wrażenie to sprawiają charakterystyczne okrągłe gliniane cha­ty z wysokimi, spiczastymi dachami ze słomy, oraz zupełnie czarny od­cień skóry ich mieszkańców. Być może, są to potomkowie sprowadzanych

tu dawniej w wielkich ilościach czarnych niewolników. Gdy uporift* znaczenie dróg karawanowych, arabscy kupcy wyemigrowali do rejo­nów o bardziej znośnym klimacie, pozostawiając na miejscu czamą ludność. Być może, że są to potomkowie emigrantów religijnych czy politycznych ze Wschodniej Afryki.

Również słabo zaludniony jest rejon wschodni, Szarki. Na niedostęp­nych górskich szczytach zawieszone są małe osady-twierdze. Spotyka się też mieszkalne jaskinie. Ludność tych okolic po dziś dzień nie zna innej władzy prócz szeika — szefa szczepu. Chudzi, żylaści, z płonącymi, czar­nymi oczyma, zawsze z karabinem w ręku i kilkoma nożami za pasem, napawają strachem podróżnego, który ośmielił się zajść w te rejony. Łu­pią bezlitośnie. Gdyby ktoś twierdził, że są zbójcami czy bandytami, obra­ziłby ich śmiertelnie. Oni tylko pobierają opłatę za przejście przez tery­torium szczepowe. Prawo to, nadane w zamierzchłych czasach przez jakie­goś władcę, jest do dzisiaj przestrzegane. Górale z Szarki zachowali w nieskażonej formie wszystkie cnoty starobeduińskich rycerzy. Gościn­ność, hojność, odwagę, mściwość, wierność swemu rodowi i tradycji

Mówiąc o Arabii Szczęśliwej, historycy mieli zawsze na myśli środ­kową wyżynę Dżibal Asir, zajmującą około */3 powierzchni Jemenu. Krainę tę, najgęściej zaludnioną, charakteryzują wulkaniczne wzgórza wyrzeźbione ręką fellacha w coraz niżej opadające, uprawne tarasy. Miasta i osiedla umieszczone są na szczytach górskich, co zapewnia im przyjemny, chłodny klimat. Stolica Sana leży na wysokości 2400 m, a więc znacznie wyżej niż nasz Kasprowy. Aby dostać się do miasta — podróżny musi piąć się stromymi ścieżkami często po kilka godzin. Mia­sta otoczone są wysokim murem z jedną lub kilkoma bogato zdobionymi bramami. Bramy te do czasów rewolucji 1962 roku były na noc zamy­kane. Podróżny, który nie zdążył na czas, zmuszony był spać pod mu­rem, co zresztą dla wędrującego po Jemenie nie jest niczym nadzwy­czajnym. W mieście czekałby go nocleg w dusznym karawanseraju, w niezibyt miłym towarzystwie małych, czarnych, skaczących stworzo­nek. Pod murem, dla odmiany, może ukąsić go skorpion, jadowity pająk lub jaszczurka. Lubią one spać obok człowieka, korzystając z jego ciepła. Bo noce w Jemenie są bardzo zimne. Wielu mieszkańców cierpi tu na reumatyzm, częste są też zapalenia płuc.

Od wieków Jemen słynął wśród Arabów z kunsztu ibudowy pałaców. Dziś już nie zobaczymy wspaniałego zamku Ghumdan, który zamiast da­chu miał olbrzymią, przezroczystą płytę alabastrową, na którego naroż­nikach stały metalowe lwy ryczące groźniej niż prawdziwe, którego ar­chitekturę opiewali beduińsey poeci. Dziś tylko archeolog obdarzony dużą wyobraźnią może na podstawie ruin domyślać się dawnej wspaniałości Arabii Szczęśliwej. Ze starej architektury zostało coś i dla nas. Widząc

kamienice Sany, Hodejdy czy Taif, musimy oddać pokłon ich budowni­czym. Wyglądem swoim odbiegają one znacznie od zwykłych, północno- arabskich lepianek. Zbudowane z czerwonobrunatnego kamienia, z cha­rakterystycznym białym obramowaniem drzwi i okien, przyjemnie kon­trastują z błękitem nieba i zielenią drzew. Posiadają one 3 do 5 pięter. Na parterze mieszczą się stajnie i spichrze, lokatorzy mieszkają na pię­trach. Im kto znaczniejszy, tym wyżej.

Życie towarzyskie koncentruje się na rynku — suk. Wszyscy tu han­dlują, czym się da. Monetą obiegową są talary Marii Teresy, zwane lijaj lami. W ostatnich czasach dla potrzeb Jemenu wybijała tę monetę lon­dyńska mennica. Zmęczywszy się zgiełkiem rynkowym, Jemeńczyk odpo­czywa w kawiarni, gdzie leżąc na matach, popijając giszr lub żując kat, można słuchać improwizowanej na poczekaniu poezji, opowieści o bo­haterach i czarownikach, lub oddawać się dysputom czy kontemplacji. Jemeńczycy nie piją kawy. Nie dlatego, żeby jej nie lubili. Kawa je­meńska, zwana w Europie od nazwy portu mokką, słynna jest ze swej jakości na całym świecie. Najlepsze gatunki kawy brazylijskiej nie do­równują średniej jemeńskiej. Jemen, niegdyś światowa potęga eksportu kawy, dziś eksportuje tylko 5 tysięcy ton rocznie. Dla porównania — Brazylia 930 tysięcy ton. W ogólnoświatowej produkcji kawy udział Je­menu wynosi 0,2%. Dla mieszkańców dawnej stolicy kawy nie starczy tego napoju. Piją oni napar z łusek kawowych, zwany giszr. Wolą jednak kat. Są to specjalnie preparowane liście pewnej rośliny (Catha edulis), zawierające substancję narkotyczną, podobną do południowoamerykań­skiej coca. Żucie katu, który pozwala zapomnieć o nędzy, głodzie i cier­pieniach, jest plagą Jemenu. Coraz więcej tarasów przeznaczono na upra­wę krzaków fcatu. Kat zjadł kawę. Jednym z postanowień reformy rol­nej Republiki Jemeńskiej jest propaganda na rzecz ograniczenia uprawy tego narkotyku. Prohibicja byłaby niemożliwością, podobnie jak zakaz palenia tytoniu w Europie.

To, co przede wszystkim uderza przybywających do Jemenu, to nędza i zacofanie. Turyści mogą rozkoszować się egzotyką. Kilka godzin podró­ży samolotem przenosi ich z dwudziestego wieku do początków naszej ery. Człowiek jednak, który czuje więź z całą ludzkością, który nie dzieli swego gatunku na rasy, narody i klasy społeczne, widząc tę „egzotykę”, łączy się z wysiłkami narodu, który w roku 1962 zmartwychwstał po wielowiekowym letargu. Aby zrozumieć przyczyny tego stanu, trzeba znać historię kraju, który zwany był „szczęśliwym”, a na który spadła klęska nie mniejsza niż szarańcza czy susza — niewola i wyzysk. Brak miejsca nie pozwala dokładniej opisać krajobrazu i życia codziennego Jemenu. Czytelnika, który chciałby dokładniej je poznać, odsyłam do książki francuskiej lekarki Claudie Fayein, napisanej po kilkuletnim

jej pobycie w Jemenie. Książka ta Al Hakima ukazała się w wydaw­nictwie „Iskry” w serii Naokoło Świata.

Historię Jemenu rozpoczniemy od wyjaśnienia frapującej wielu pod­różników nazwy — Arabia Felix. Istnieje na jej temat kilka hipotez. Wśród nich znajduje się ta, której zwolennikiem jest autor niniejszej książki. Arabska nazwa kraju pochodzi od słowa jamijn i oznacza (kraj położony) na prawo (od Mekki). Nazwa ta miała być niewłaściwie prze­tłumaczona na greckie słowo o podobnym brzmieniu — eudaimon — szczęśliwy. Stąd wywodzi się nazwa Jemenu w różnych językach „Ara­bia Szczęśliwa”. Kronikarze i historycy, sugerując się tą nazwą, opisywali ją jako raj na ziemi. Ostatnie badania przeczą tej hipotezie. Owszem, istnieją opisy mocno przesadzone, jak na przykład ten, u pewnego śred­niowiecznego kronikarza arabskiego:

„Kraina ta najzdrowszą jest dla rodu ludzkiego. Nigdy nie spotkasz tu chorego ani chromego, ani ślepego, ani tego, któremu pomieszał się umysł. Nie spotkasz też zwierza jadowitego. Kobiety rodzą tu bez bólu i wiecznie są młode. Nie trzeba zmieniać ubrania, bo nie masz tu ani upału, ani mrozów, a powietrze tej krainy jest jako w ogrodzie Allacha.” Pisarze arabscy lubią podbarwiać swoje opowieści, w każdej jednak przesadzie jest ziarno prawdy, z którego kiełkuje piękny, lecz wątły kwiat blagi, otoczony chwastami niedowierzania. Prawda jest taka — Arabia była szczęśliwa. Swoją pozycję w starożytnym świecie zawdzię­czała posiadaniu niezwykłego bogactwa. Tym, czym jest dzisiaj ropa dla Kuwejtu, 'były dla Jemenu drzewa tekowe. Plantacje ich, znajdujące się w zamierzchłych czasach na piaszczystych terenach dzisiejszego Adenu, dostarczały wonnej żywicy — kadzidła. Dla świata starożytnego był to artykuł pierwszej potrzeby. Kadzono nim w świątyniach babilońskich, egipskich i rzymskich, kadzono w prywatnych domach, odstraszając złe duehy i nieprzyjemne zapachy. Kadzidło używane było też w Indiach przy paleniu zwłok. Oprócz tego bogactwa do pozycji Jemenu przyczy­niało się jego położenie w centralnym punkcie szlaków handlowych sta­rożytnego świata, nadto łagodny, górski klimat, urodzajna gleba, bo­gactwa naturalne, jak złoto, miedź i szlachetne kamienie. Czyż nie był szczęśliwy kupiec jemeński? Niewolnicy budowali tarasy i uprawiali mu pola, inni dostarczali żywicy drzew tekowych. Mógł ją zamienić na złoto z kupcem indyjskim, na jedwab z kupcem chińskim. Mógł też wybrać się z karawaną w długą, niebezpieczną drogę na Północ. Jedna taka po­dróż zapewniała mu dostatek i poważanie do końca życia. Zysk z takiej wyprawy przekraczał 500% wartości zakupionych towarów. Jakże się dzi­wić mieszkańcom ubogich pustyń północnej Arabii, którzy snuli legendy na temat krainy wiecznej szczęśliwości, z której przybywały karawany obładowane wszelkimi bogactwami tego świata. Uczeni nie są jeszcze

zgodni co do tego, gdzie umieścić wspomniany przez historyków rzym­skich kraj Punt, z którym Egipt i Rzym prowadziły ożywiony handel. Do niedawna uważano, że leża1 on na terytorium dzisiejszego Somali. Obecnie przeważa hipoteza, że krajem tym był Jemen, Arabia Felix.

Historia dawnych państw jemeńskich była przez długi czas zupełnie nie znana w Europie. A i dziś posiada wiele białych kart. Duńska wy­prawa, którą opisuje ta książka, zwróciła uwagę na istnienie wielu śla­dów — a przede wszystkim inskrypcji — dawnej kultury na tym terenie. W zbieraniu tych inskrypcji wsławił się podróżnik i uczony francuski XIX wieku J. Halevy. Zebrał on ponad cztery tysiące tekstów. Naukowe wyprawy na ten teren trwają do dziś. Tak samo jak badania znalezionych tekstów, które prowadzone są pod kierunkiem uczonego flamandzkiego G. Ryckmonsa. Napisy te, kute w kamieniu lub odlewane w bronzie, posiadają swój własny alfabet, zbliżony do współczesnego abisyńskiego. Alfabet ten, mimo że dawno już nie używany, został bez trudu odcyfro- wany. Trudniejsza sprawa jest z odczytaniem z tych napisów historii i danych o życiu zamierzchłych epok Jemenu. Napisy te, mające cha­rakter utylitarny, zawierają dekrety królewskie, informacje, kto zbudo­wał dany obiekt i jakie złożył przy tym ofiary, oraz epitafia. Pozbawione są zupełnie dat, tak że kwestia chronologii nie jest (pewna po dziś dzień.

Oprócz inskrypcji starojemeńśkich źródłami do historii tego terenu są informacje znajdowane na terenie krajów, które prowadziły ożywiony handel z Arabią Felix, jak Babilonia, Egipt, Persja, Indie. W zamierzch­łych czasach mieszkały tam legendarne ludy Ad i Thamud, o których mó­wi prorok w Koranie: „Adowie, którzy potrafili ciąć góry wąwozami, Thamudowie, którzy budowali kolumny, a nie wdziałeś podobnych im.” Pierwszymi organizmami państwowymi na terenie południowej Arabii były Mian, Saba, Kataban i Hadramaut. Początek ich sięga, według naj­nowszych badań, VIII w. p. n. e. (choć nie wszyscy uczeni są co do tego zgodni, podając terminy dużo wcześniejsze). Państwa te istniały początko­wo niezależnie od siebie, w późniejszych czasach słabsze z nich podpo­rządkowywały się silniejszym. I tak Kataban był przez pewien czas wa­salem państwa Mian, które z kolei zostało podbite przez Sabę. W in­skrypcjach jemeńskich jest to jedyna wzmianka o wojnie zaczepnej.

Organizmy państwowe południowej Arabii miały charakter pokojowo- -obronny. Na czele państwa stał król — mukarrib, który był równocześnie najwyższym kapłanem. Sprawował on także najwyższą władzę admini­stracyjną, sądową i wojskową. Oprócz króla władzę sprawowała rada przyboczna, a w świątyniach rada kobiet — anna łiata. Istniała klasa uprzywilejowana, zwana manawat. Religia opierała się na kulcie gwiazd i zjawisk meteorologicznych, którym odpowiadali poszczególni bogowie, będący patronami szczepów. Naczelnym bóstwem był Athtar, przypusz-

Wstąp

15

czalnie odpowiednik feniekiej Asztarte. Wszystkie napisy wymieniają je­go na pierwszym miejscu, zaczynając się formułką:

„W imię Athtara i wszystkich bogów państwa, w imię mukarńba X, króla Mian, w imię podległych mu ludów Mian” itd.

W późniejszych czasach oprócz króla rządził państwem jego zaufany, zwany „ukochanym króla”. Sprawował on przeważnie władzę religijną. Był nim najczęściej syn lub brat dziedziczący później władzę. Ustrojem państwowym była początkowo teokraeja. W późniejszych czasach zazna­cza się tendencja do bardziej świeckiego charakteru rządów. Świadczy

0              tym jeden ze znalezionych napisów, gdzie król .pozbawia specjalnym dekretem duchowieństwo zwolnienia od cła.

Państwo Saba słynne było nie tylko z handlu, lecz także z wysokich osiągnięć architektonicznych i budowlanych. Wielka tama w miejscowo­ści Marib jest tematem licznych opowieści arabskich. Znajdujemy także wzmianki świadczące o wysokim poziomie rolnictwa. Handlowe państwa południowej Arabii zakładały liczne faktorie na wschodnich wybrzeżach Afryki. Utworzyło się z nich niezależne państwo Aksum, które dało później początek Abisynii. Do dziś cesarz Abisynii wywodzi swoje pocho­dzenie od legendarnej królowej Saby, zwanej w Jemenie Bilkis, przyja­ciółki króla Salomona.

Oprócz morskich szlaków handlowych istniała droga lądowa, wzdłuż której powstawały liczne faktorie. Wśród nich znajdowały się Mekka

1              Jathrib, późniejsza Medyna, obecnie dwa święte miejsca islamu. W I w. p. n. e. władzę na terenie południowej Arabii przejęło państwo himja- ryckie, wywodzące się z dawnego Katabanu. Założyli oni stolicę w Sa­nie. Piękno pałaców tej dynastii jest ulubionym tematem arabskich hi­storyków. Wsławili się zwłaszcza w budowie domów piętrowych. Geo­graf arabski Hamdani, który podobno na własne oczy widział ruiny kró­lewskiego zamku Ghumdan, opisuje, źe miał on dwadzieścia pięter. Za czasów państwa Himjarytów istniał kanał łączący Morze Czerwone z Mo­rzem Śródziemnym w okolicach dzisiejszej Akaby. Po zdobyciu Egiptu przez Rzym rozpoczęły się walki o supremację handlową na tym terenie. Sojusznikiem Rzymu w tych walkach była Abisynia. W 24 r. n. e. ma miejsce wyprawa wojsk rzymskich pod dowództwem Aeliusa Ballusa. Wyprawa ta, choć dotarła do Jemenu, nie odniosła sukcesu. Znalezienie drogi morskiej przez ocean do Indii osłabiło znaczenie handlowe Jemenu. Mimo to w IV w. n. e. miała miejsce udana ekspansja abisyńska. Abi- syńczycy okupowali południową Arabię po raz pierwszy w latach 340— 378. Po tym okresie udało się Himjarytom wyzwolić spod okupacji abi- syńskiego państwa Aksum. Co więcej dokonali oni kilku podbojów na terenie Persji i północnej Arabii.

Od czasu zburzenia Jerozolimy przez Tytusa w 70 roku datuje się imi­

gracja Żydów na tereny południowej Arabii. Ich wpływy, zwłaszcza reli­gijne, wzrosły do tego stopnia, że w początku VI w. władca himjarycki Dhu Nuwas ogłosił judaizm jako rełigię państwową. Postanowienie to miało podłoże polityczne. Dawało pretekst do usunięcia z terenu połud­niowej Arabii chrześcijańskich Abisyńczyków i ich sprzymierzeńców. W roku 523 miała miejsce rzeź chrześcijan. Stała się ona powodem wy­powiedzenia wojny przez cesarza Bizancjum Justyniana I. W 525 roku Abisynia ponownie opanowała Sanę. O ostatnim władcy Arabii Szczęśli­wej Dhu Nuwasie powiada arabski historyk:

„Widząc klęskę swych wojsk, dzielny król spiął konia ostrogami, wsko­czył w rozszalałe fale morza i odtąd nikt go więcej nie widział.”

W tym okresie miała przypuszczalnie miejsce największa tragedia Ara­bii Szczęśliwej — zerwanie słynnej tamy w Marib. Jak podaje tradycja, przyczyną miał być szczur, który nadgryzł kamień tak ciężki, że nie mo­gło go ruszyć pięćdziesięciu ludzi. Kamień spadając rozwalił tamę. W rze­czywistości przyczyną tragedii było zaniedbanie robót konserwatorskich na skutek długoletnich walk. Upadek tamy stał się powodem emigracji licznych szczepów południowoarabskich na północ. Do dziś istnieje wśród ludów arabskich powiedzenie: „Rozproszyli się jak synowie Saby.” Przerwanie tamy, za które słusznie winili Jemeńczycy okupantów abi- syńskich, stało się powodem powstania narodowowyzwoleńczego. Przy­wódca powstania Sajf zwrócił się o pomoc do Persji. Pomoc ta została udzielona. Przez krótki okres czasu Sajf sprawował władzę, później Persja całkowicie zawojowała Jemen. Wystąpienie arabskiego proroka Muham- mada spowodowało nowe nasilenie ruchów wyzwoleńczych. Nie widząc możliwości walki z okupowanym państwem i nową potężną siłą z pół­nocnej Arabii, piąty z kolei gubernator perski Bazan przyjął islam. Je­meńczycy, którzy zawsze uważali się za predestynowanych do supre- macjl na terenie Półwyspu Arabskiego, nazywając siebie Arabami, a pół­nocne «czepy Musta’rab (zarabizowani), z trudem godzili się na podpo­rządkowanie się szczepom północnym. Chcieli mieć własnego proroka. Byl nim al-Aswad, a potem Kajs. Jednak wszelkie te próby nie mogły oprzeć się doskonałej organizacji i prężności islamu. W okresie gdy na­stąpił podział w łonie religii na ortodoksyjnych sunnitów i opozycyjnych szyitów, Jemeńczycy opowiedzieli się za tymi ostatnimi. Od roku 897 rządziła szyicka sekta Zajdytów. Ich przywódca religijny — imam Jahja al-Razi — dał początek lokalnej dynastii.

W okresie imperium kalifów Abbasydzkich, odkąd centrum handlowe przeniosło się do Iraku, Jemen stracił zupełnie swoje dawne znaczenie. Pozostaje on jako jedna z prowincji. Do XVI wieku rządzą tu lokalne dynastie, pozostające pod wpływem dynastii egipskich Fatymidów i Aj- jubidów. Brak miejwa nie pozwala na dokładniejsze opisanie historii

Jemenu tego okresu, gdyż trzeba by więcej uwagi poświęcić ogólnej historii państw arabskich, w której jednak Jemen nie odgrywał zbyt wiel­kiej roli w tym okresie. W początkach XVI wieku panowanie w Je­menie objęli Turcy Osmańscy. Państwo było rządzone przez bejów pod­legających sułtanowi. W roku 1633 jeden z nich, al-Kasim, utworzył niezależny imamat formalnie pozostający częścią imperium osmańskiego. Przetrwał on z licznymi zmianami do roku 1871. Długoletnia okupacja turecka przyczyniła się do dalszego upadku Jemenu.

Jak wyglądało to państwo w tym okresie, zorientuje się czytelnik śle­dząc losy duńskiej wyprawy. Charakterystyczna tu będzie biurokracja, łapownictwo i ciemnota ludu. Nie trzeba się jednak dziwić, że Arabowie posądzali uczonych o czary. Ostatnie spalenie czarownicy w Polsce miało miejsce w 1762 roku, a więc w momencie wyruszania wyprawy. Daw­niejsze może wydawać się zupełne niezrozumienie dla nauki, biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie przez Arabów dostała się ona do Europy. Mię­dzy innymi przekazali oni z Indii i rozwinęli współczesny system cyfro­wy, tak że ich zasługą jest astrolabium, które tyle kłopotu przysporzyło Niebuhrowi.

W końcu wieku XVIII i na początku XIX zaczyna się ekspansja Europy na tereny krajów arabskich. Poprzedzają ją liczne wyprawy badawcze. Nie jest wykluczone, że duńska wyprawa miała inny cel oprócz nauki. Wskazywać by mogło na to sporządzanie dokładnych map przez Nie- buhra oraz dziwne, jak na naukowca, zachowanie się von Havena, który więcej czasu poświęca na uczestniczenie w przyjęciach dyplomatycznych niż w pracach naukowych. Może tą jego sekretną misją tłumaczyć można zakupienie przez niego wielkiej ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin