Wstęp
Krzyżacy po swych wieloletnich podbojach doszli do Niemna, który stał się granicą pomiędzy państwem krzyżackim a Litwą. Na obu brzegach rzeki ustawiono posterunki, które "pilnują przeprawy". Wraz z najazdem Krzyżaków na ziemie pruskie znikły więzi przyjaźni występując do tej pory pomiędzy Litwą i Prusami. Wkrótce dojść ma do wojny Krzyżaków z Litwinami.
I. Obiór
W Malborku zbierają się komturowie krzyżaccy, aby wybrać nowego wielkiego mistrza. Wśród licznych kandydatów znajduje się Konrad Wallenrod - cudzoziemiec, na którego zwrócone są oczy wielu członków Zakonu. Nikt nie zna jego pohodzenia, jednak dał on już dowody swej nieprzeciętnej waleczności i odwagi. Był niepokonany we wszelkich turniejach i pojedynkach, a ponadto cechowały go: "ubóstwo, skromność i pogarda dla świata". Jedyną jego wadą było poszukiwanie samotności i smutek często widoczny na jego twarzy, a niezrozumiały dla obserwatorów. Mąż ten miał tylko jednego przyjaciela i powiernika - starego, świątobliwego mnicha Halbana.
II
Na dźwięk dzwonu zebrani zakonnicy podążają do kaplicy, gdzie odbywają się modły mające wyprosić pomoc Ducha Świętego potrzebną do dokonania odpowiedniego wyboru. Później wszyscy rozchodzą się, aby w samotności kontynuować modły i rozważać kwestię wyboru wielkiego mistrza. Tylko Arcykomtur wzywa Halbana oraz najbardziej doświadczonych braci, "Aby z daleka od ciekawej rzeszy/ Zasięgnąć rady, udzielić przestrogi".Wychodzą poza zamek, w pobliże jeziora i tam przebywają przez kilka godzin. Wracając przechodzą niedaleko wieży, w której przed dziesięciu laty zamknęła się pewna pustelnica i mieszkała tam samotnie zamurowana, nie ukazując nikomu swej twarzy. Mijając wieżę komtur słyszy słowa owej pustelnicy:
"Tyś Konrad! Przebóg! Spełnione wyroki!
Ty masz być mistrzem, abyś ich zabijał!"
Dostojnik oraz jego towarzysze przyjmują te słowa jako przepowiednię dotyczącą osoby wielkiego mistrza. Natychmiast podążają z radością do zamku i postanawiają powierzyć tę godność Wallenrodowi. Na miejscu pozostaje tylko zamyślony Halban który przed chwilą podsunął rycerzom myśl o proroctwie. Niedługo jednak i on odchodzi śpiewając pieśń o młodej i pięknej Litwince, która zakochała się w cudzoziemcu. Pieśń stanowi wyraźne nawiązanie do zaistniałej sytuacji.
III
Konrad został obrany wielkim mistrzem, ale - wbrew nadziejom - nie poprowadził Krzyżaków na wojnę z Litwą, która jest "szarpana wewnętrzną niezgodą" i atakowana z różnych stron. Wprowadza natomiast w Zakonie ostry rygor, wszelkie zaś wykroczenia rycerzy przeciwko ślubom i nakazom surowo karze. Tymczasem Litwini napadają często na wioski i miasta znajdujące się na terenie państwa krzyżackiego. Widząc to bracia zbierają się, aby radzić nad sytuacją, gdyż są niezadowoleni z takiego stanu rzeczy. Nie mogą jednak znaleźć mistrza. Na jego poszukiwanie udaje się Halban. Nie znajdując Konrada w kaplicy kieruje się do wieży, pod którą często ostatnimi czasy mistrz był widywany. W tym czasie Wallenrod rozmawia z pustelnicą. Niewiasta śpiewa pieśń, w której wyraża swą skargę i cierpienie. Przed laty przybył do niej młodzieniec - a był nim właśnie Konrad - i podbił jej serce opowieściami o Bogu, o kraju, w którym się Go czci i o obyczajach rycerskich kultywowanych w tymże kraju. Od tamtej pory dziewczyna nie mogła zapomnieć młodzieńca i jego słów, nieustannie za nim tęskniła. Konrad oskarża się, a nawet pragnie usłyszeć przekleństwa spadające na jego głowę z ust kochanki, ta jednak prosi go o przebaczenie i opowiada, że nie mogła z powodu tęsknoty za kochankiem pozostać w klasztorze i dlatego zdecydowała się podążyć za nim do Malborka. Tu zamknęła się w wieży z nadzieją, że jeszcze kiedyś choć usłyszy o Konradzie. Duszę Wallenroda również przenika wielki żal, gdyż poświęcił swą młodość i życie dla dokonania zemsty na Krzyżakach, a w tej chwili jest powstrzymywany przez uczucie, które go tu więzi i powoduje zwłokę w podjęciu decyzji, mającej doprowadzić do uwieńczenia jego wysiłków i osiągnięcia celu, od którego jest już tak niedaleko. Ranek przerywa ich rozmowę i Konrad odchodzi.
IV. Uczta
W "dzień patrona, uroczyste święto" Konrad wyprawia wielką ucztę i sprasza na nią licznych gości, wśród których jest też książę Witold "przeciwko Litwie sojuszem (z Zakonem) związany". Wallenrod daje znak rozpoczęcia biesiady, ale sam nie bierze udziału w zabawie. Po pewnym czasie, gdy wrzawa przycicha, wzywa wędrownych śpiewaków, aby rozweselili towarzystwo. Jeden z nich, Włoch, wychwala męstwo i pobożność Konrada, natomiast drugi - pochodzący znad "brzegów Garony" z Prowansji - śpiewa pieśń miłosną. Mistrz nie okazuje zbytniego zadowolenia z ich występów. Potem występuje stary litewski Wajdelota. Mówiąc o swej ojczyźnie i wspominając o zdrajcach, czym głęboko dotyka Witolda, starzec prosi o posłuchanie. Po dłuższej chwili mistrz wyraża swe przyzwolenie. Najpierw Wajdelota nawiązuje do sytuacji narodu litewskiego, któremu sąsiedztwo rycerzy z czarnymi krzyżami na płaszczach wróży "więcej zguby" niż zaraza. Potem następuje "Powieść Wajdeloty":
Pewnego razu Litwini powracający ze zbrojnej wycieczki przywiedli do Kowna - wśród licznych jeńców niemieckich- dwóch rycerzy, którzy podczas bitwy sami "między Litwinów uciekli". Zaprowadzono ich do księcia Kiejstuta, któremu młodszy z nich opowiedział historię swego życia. Młodzieniec ów był Litwinem, jednak w dzieciństwie został porwany przez Niemców, od których otrzymał imię Waltera Alfa. Wychowywał go mistrz krzyżacki, Winrych. Chłopiec jednak nie lubił życia pałacowego i wymykał się często do starego litewskiego wajdeloty, który ulitował się nad nim i opowiadał mu wiele o ich wspólnej ojczyźnie, rozpalając jednocześnie w dziecku nienawiść do Niemców. Później, jako młodzieniec, Walter często chciał uciekać na Litwę, jednak wajdelota powstrzymywał go radząc, aby młody mężczyzna uczył się od Niemców sztuki wojennej, gdyż może mu to przynieść korzyść. W czasie jednej z potyczek z Litwinami młodzieniec nie wytrzymał i pociągając za sobą starca zbiegł do rodaków; tak dostał się na dwór Kiejstuta. Książę wysłuchał opowieści, a następnie pozwolił przybyszom pozostać w Kownie. Po pewnym czasie Walter zakochał się (z wzajemnością) w córce Kiejstuta-Aldonie. Władca, któremu młodzieniec był niezwykle pomocny przy organizowaniu wojska i budowie umocnień, widząc to zezwolił na ślub. Przez pewien czas młodzi żyli ze sobą szczęśliwie, jednak widząc liczne klęski ponoszone przez Litwinów i cierpienia zadawane im przez Krzyżaków oraz dostrzegając niebezpieczeństwo, jakie zawisło nad narodem litewskim, Walter postanowił przeciwdziałać zagładzie narodu. Początkowo ze swych planów zwierzył się księciu, a następnie wraz z wajdelotą uradzili, że młody rycerz wyjedzie wraz ze starcem. Chcieli uczynić to potajemnie, jednak młoda żona przeczuła to i oczekiwała na nich na drodze poza miastem. Walter widząc to radzi jej, aby znalazła sobie innego męża, gdyż jego może już traktować jako zmarłego. Aldona nie zgodziła się na to i postanowiła wstąpić do klasztoru. Alf odprowadził ją aż do furty i tu - zobowiązując ją do zachowania tajemnicy - zwierzył się jej ze swoich zamiarów, a następnie pożegnał się i odjechał. Na zakończenie pieśni wajdelota wypowiada słowa:
"Biada, biada, jeżeli dotąd (Alf) nie spełnił przysięgi.
Jeśli, zrzekłszy się szczęścia, szczęście Aldony zatruwszy (...)
Jeśli tyle poświęcił i dla niczego poświęcił..."
Biesiadnicy zdziwili się takim zakończeniem pieśni i pragnęli poznać jej dalszy ciąg. W pewnej chwili mistrz - dotąd milczący - zerwał się i zażądał, aby starzec dokończył opowieść. Ten nie odpowiedział. Wówczas Wallenrod odebrał mu lutnię z zamiarem wyśpiewania końca utworu, jednak po chwili zmienił zdanie i dając starcowi do zrozumienia, że pojął sens jego śpiewu, rzekł:
"Wygrałeś! Wojna, tryumf dla poety!
Dajcie mi wina! Spełnią się zamiary..."
A potem zaśpiewał balladę "Alpuhara". Jej treścią był podstęp, którego użył wódz muzułmańskich Maurów-Almanzor, przeciwko zdobywającym Hiszpanię rycerzom chrześcijańskim. Bronił się on wraz z garścią żołnierzy w twierdzy Alpuhara. W momencie, gdy wojska chrześcijańskie zdobyły twierdzę, Almanzor uciekł z zamku. Po pewnym czasie, kiedy chrześcijanie świętowali już swe zwycięstwo, pojawił się i oddał w ich ręce twierdząc, że chce przyjąć wiarę w Boga i zostać hiszpańskim wasalem. Słysząc to zwycięzcy wodzowie ucieszyli się i każdy z nich uściskał walecznego i honorowego - w ich mniemaniu - wodza. Okazało się jednak, że w ten sposób wódz Maurów zaraził Hiszpanów dżumą przyniesioną z Granady, choroba ta zaś wyniszczyła wojska zwycięzców. Po zakończeniu ballady zmęczony i osłabiony wypitymi uprzednio trunkami Konrad zasypia, wywołując tym wśród zebranych rycerzy szmer zgorszenia. Nie znaleziono wajdeloty, który - jak przypuszczano - był przyczyną dziwnego zachowania mistrza.
V. Wojna
Witold - po pamiętnej dla niego uczcie - uchodzi i podstępnie grabi kilka zamków teutońskich, czym wywołuje wzburzenie wśród Krzyżaków, którzy niezwłocznie proszą inne państwa europejskie o posiłki i wyruszają pod wodzą Konrada na wojnę przeciw Litwie. Aż do zimy nie dochodzą do Malborka żadne wieści o wojskach niemieckich, aż wreszcie powracają niedobitki rycerstwa. Jest z nimi również Wallenrod. Okazuje się, że Konrad prowadził swe wojska w sposób niedbały, nie zważając na zasadzki urządzane przez Litwinów. W ten sposób doprowadził do klęski Zakonu. Pokonany wódz tłumaczy, że jest to kara Boża spadająca na Niemców za ich grzechy. Słowom tym wierzą rycerze i lud. Jednak istnieje tajny związek dwunastu rycerzy krzyżackich. Stanowią oni radę sędziów, którzy
"przysięgli dobrowolnie, zgodnie
Karać potężnych swoich władców zbrodnie
Nazbyt gorszące lub ukryte światu"
Zebrali się oni w lochach zamku i jeden z nich przedstawił pozostałym, czego się dowiedział od szpiegów o Wallenrodzie. Okazuje się, że nikomu nie jest znany. Przed dwunastu laty był giermkiem u rycerza o tym imieniu, który podczas wyprawy wojennej zaginął bez wieści w Palestynie. Giermek podejrzany o dokonanie morderstwa na swym panu uciekł do Hiszpanii i tam - występując już pod imieniem Wallenroda - wsławił się swym męstwem, a następnie złożył śluby zakonne i został obrany wielkim mistrzem. Później doprowadził do klęski wojsk krzyżackich na Litwie. Szpiedzy donieśli również, że często rozmawiał w języku litewskim z pustelnicą zamkniętą w wieży. Słysząc to sędziowie wydają jednomyślnie wyrok śmierci.
VI. Pożegnanie
Konrad przychodzi pod wieżę i opowiada, w jaki sposób wypełnił swe przyrzeczenie i dokonał zemsty. Pragnie, aby Aldona opuściła wieżę i wraz z nim uciekła na Litwę, by tam mogli wspólnie dożyć w spokoju swych dni. Ona jednak nie zgadza się na to, twierdząc że oboje się postarzeli i że lepiej będzie, jeśli pozostawią w swych sercach wzajemne wspomnienie swej młodzieńczej urody nie kalając go ukazaniem swego obecnego wyglądu. Konrad słysząc to ucieka, jednak następnego dnia rano powraca i czując zbliżającą się śmierć, żegna się z Aldoną, a następnie odchodzi. Wieczorem rozmawia jeszcze z Halbanem. W pewnej chwili słychać odgłosy walki. To wtargnęli uzbrojeni ludzie. Walter pije wino zmieszane z trucizną i podaje puchar starcowi. Ten jednak odmawia, gdyż pragnie po śmierci bohatera rozgłosić ludowi litewskiemu o jego walecznych czynach. Niedługo po tym do pokoju wdzierają się mordercy, jednak ich miecze nie dosięgają Alfa, który pada na ziemię rozbijając przy tym lampę. W tej samej chwili Aldona obserwująca ze swej celi okienko komnaty Waltera - dostrzega nagłe zgaśnięcie światła i przeczuwając, co ono oznacza - umiera z rozpaczy.
Invin