Anna Jörgensdotter--Córki gór.pdf

(1351 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
864841586.001.png
Anna Jörgensdotte
Córki gór
Przełożyła Alicja Rosenau
Być może właśnie w czasie próby piękny kwiat w jasnych kolorach
wplata się w deseń naszego życia.
Tygodnik „Allers”, nr 11,1
Nie mogę być sam na sam z tym, Co ciągle rzuca mi się do gardła.
Stina Aronson
Hush now, Don’t explain
Billie Holiday
Wrzesień
To może się zacząć od bajki. „Był sobie raz...” Może się zacząć od tego,
że Karin podkręciła pełgający płomyk lampy naftowej.
A teraz posłuchaj, mówi. W jej głosie jest tyle śmiechu, że Sofia też czuje
w sobie banieczki chichotu, ona też, chociaż jest taka zmęczona.
Był sobie raz, mówi Karin, pewien bardzo mały chłopiec... może książę...
który miał na imię... Milton!
I teraz śmiech wybucha w Sofii.
Ale to prawda, mówi Karin, udając niewiniątko. On się naprawdę
nazywał Milton, ale nie był takim księciem, jakim widzieli go inni ludzie w
królestwie, był tylko małym zalęknionym i biednym chłopcem. A prawdziwym
księciem mógł się stać dopiero wtedy, kiedy... dowiedzie swojej odwagi...
poprzez... Karin zastanawia się, ma przebiegłą minę... Poprzez wyznanie miłości
śnieżnej księżniczce Sofii!
Sofia zasłania dłonią usta, chichot musi teraz przeciskać się między
palcami, wymykać bokami. Bardzo się boi, że obudzi mamę. Sen mamy jest
cienki jak jedwab albo jak bardzo kruche szkło. Sofia ucisza Karin, ale niezbyt
surowo, a Karin odrywa jej palce od ust.
Och, czy zechce pani za mnie wyjść, najdroższa, najłaskawsza panno
Steen?
Sofia się śmieje. Przestań!
Przestać?, mówi ze zdziwieniem Karin Milton. Nie mogę wszak przestać,
gdyż tak bardzo pannę miłuję.
Karin posyła w powietrze całusy.
Sofia odwraca głowę, łatwiej jest wytrzymać, kiedy nie patrzy na siostrę.
Księżniczka Sofia, mówi dalej Karin, była najprawdziwszą, autentyczną
księżniczką. A biedny Milton... no cóż, on nigdy nie zostałby prawdziwym
mężczyzną, gdyby nie...
Nie możesz tak mówić o Miltonie, protestuje Sofia.
Ale to tylko bajka, bagatelizuje Karin.
Musimy już spać.
Ech, a nie mogłybyśmy nie spać dzisiejszej nocy? Może wyjdziemy na
dwór? Kto wie, co się dzieje w naszym Norrby, kiedy człowiek myśli, że
wszyscy śpią...
Karin, mówi Sofia nieco surowiej, musimy spać.
Och, ale nudna piła z ciebie.
Mama przecież ma taki lekki sen, przecież wiesz.
Ale to raczej nie nasza wina.
Karin z westchnieniem wślizguje się do łóżka. Jej ciało jest miękkie i
ciepłe, Sofia chce ją objąć, ale Karin odwraca się, naburmuszona. Przez dłuższą
chwilę jest cicho. Potem rozlega się jej śmiech.
A tak w ogóle to on mi się dzisiaj oświadczył. Max.
Sofia przełyka ślinę. Chce udawać, że śpi.
Słyszałaś, co powiedziałam?
Mmm.
Oświadczył się!
Przecież już to robił tyle razy.
Wiem. Właściwie to głupie. Wszyscy wiedzą, że będziemy razem przez
całe życie, więc nie rozumiem, po co ten pośpiech. Poza tym chciałabym, żeby
to był podwójny ślub. Byłoby cudownie, Sofio, to byłoby prawdziwe przyjęcie.
Sofia wzdycha.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin