Balzac Honoriusz - KAWALERSKIE GOSPODARSTWO.rtf

(1613 KB) Pobierz

BALZAC HONORIUSZ

KAWALERSKIE GOSPODARSTWO

 

OD TŁÓMACZA

Oddawna pragnieniem mojem było doprowadzić do skutku dobre zbiorowe wydanie pism Balzaka, a przynajmniej cyklu* który obejmuje najważniejsze jego utwory, związane wspólnym tytułem Komedji ludzkiej. W obecnej chwili, techniczne względy wy­dawnicze nie pozwalają podjąć tego zadania w spo­sób metodyczny; rozpoczynam je przeto jako groma­dzenie materjału, który z czasem, mam nadzieję, do tego celu posłuży.

Arcydzieła minionych epok mają to do siebie, iż trzeba się nauczyć je czytać. Utwory nam współ­czesne znajdują w atmosferze, w wibracji bieżącego życia, owe nieuchwytne elementy współdziałające, zapewniające im doraźne zrozumienie i odczucie publi­czności. Rzeczy dawne, chociażby nieskończenie wyższe głębią i artyzmem, wymagają pewnego wżycia się, pewnego nakładu dobrej woli i nastawienia się psychi­cznego, aby były ocenione wedle swej wartości i zna­czenia. Przyczyna tego jest prosta. Twory i zdobycze tych genjąlnych jednostek, żłobiących nowe koleje myśli ludzkiej, wchodzą w krew naszej umysłowości, stają się z czasem czemś tak naturalnem jak powietrze, którm odiyc hamy; znamy je niejako bez czytania we wtórnych reprodukcjach, w tysiącu późniejszych, peeheflnych utworów: przy pawierachownem te«ly

zetknięciu, uderza nas raczej i razi niemodny kostjum autora i jego bohaterów; uderzają na* braki i na­iwności techniczne, jakich późniejsi umieli uniknąć, popadając w zamian w inne, których, iako nam współczesnych, nie odczuwamy tak dotkliwie. Ale wystarcza już pewna doza zamiłowania i znajomości epoki, aby to, co raziło nas jako niemodne, zaczęło zajmować, jako stylowe; wystarcza objąć okiem szerszy horyzont, porównać co, w danej dziedzinie, pisarz zastał, a co stworzył i zostawił po sobie, aby Każda litera jego dzieł stała się ciekawym i podziw bu­dzącym dokumentem.

Prócz tego, gdy chodzi o Balzaka, istniejeajeszcze jedna właściwość tego pisarza, niezmiernie ważna dla jego przyswojenia, ¿nam, nawet w Polsce, wielu za- gorzałycn Batzakistów — tak mężczyzn jak kobiet — Którzy, dokończywszy czytania kilkudziesięciu tomów Komedji Ludzkiej, zaczynają od początku na nowo i twierdzą, że, za każdą lekturą, rosme zachwyt ich i zdumienie nad genjalnością tego dzielą. Inni znowuż mieli tu i ówdzie w ręku jakąś powieść, Balzaka, lecz przyznają, iż nigdy me mogli nugryźć“ tego pisarza, irzeba tu uwzględnić jeden moment zasadniczy. Dzieło Balzaka poczęio się w jego mózgu (zrazu bezświadomie *) jako całość, i jako całość — niedo-

1)              Znaną jest anegdota o tem, jak Balzac wpadł, pewnego dnia, rozpromieniony, do domu siostry» wołając radośnie t „Po­kłońcie mi siq, jestem bowiem, ni mniej ni więcej, na drodze do zostania genjuszem“. Było to w dniu, w którym powziął myśl związania w jedną całość wszystkich swoich utworów i stwo­rzenia z nish Komiki ludzkiej.

l . kończona zresztą —jest skomponowane. Każdy utwór — nieraz kilkotomowa powieść — jest tylko epizodem, iedną z poszczególnych stup olbrzymiego bas reliefu, który przedstawia kłębienie się i zmacanie rodzącej się nowoczesnej ludzkości — ludzi, rzeczy i irlei, Niejeden utwór, brany jako pojedyncza powieść lub opowia­danie, uderza wskutek te^o brakiem proporcji: sze­rokość ram, wstępne wywody, drobiazgowe opisy, rozsadzaią nieraz nikłą fabułę: daleko promieniujące refleksie, patos uięcia rażą ciężkością i brakiem smaku; wielu działającym osobom braku ie, na pozór, plastyki i charakteru, mnóstwo szczegółów wydaje się zby­tecznym balastem. Ale kiedy cierpliwie, rys po rysie, tom po tomie, czytelnik przyswoi sobie dobrze wszy­stkie ogniwa, kiedy zżyie się z tym światem Jaki nie ma podobnego sobie w liieraturze, a nastennie, odda­liwszy się**nieco, ogarnie mysia potężną całość, wów­czas zrozumie wszystko, i. wróciwszy na nowo do Balzaka, z nowem zupełnie posrłebieniem i rozkoszą zacznie się weń wczytywać, odnaidując logikę, związek i harmonie szczegółów, które, czytajac po raz pierwszy, pomijał nieraz !ub nie zdawał sobie sprawy z ich znaczenia.

Co do mnie* zetknięcie moje z Balzakiem od­było się w warunkach szczególnie sprzyjających. Przed kilkunastu laty, przyjechawszy, po raz pierwszy, na kilkomiesięczny pobyt do Paryża, uległem, w pierwszych dniach, temu, co możnaby nazwać „chorobą paryska", a eo, jak wiem z rozmów ze znajomymi, przechodzi wiele osób, uwłaszcza artystów, przybywajaeyeh fiwi*ł<* te*# miasta. Chor«Wa ta polega na deraćnej not-

wowej niezdolności zniesienia owego zbyt potężnego prądu magnetycznego, jaki krąży w murach, ulicach, tłumie i atmosferze Paryża; niema to nic wspólnego z zewnętrznymi warunkami ogromnego miasta i jego gorączkowym ruchem — z tem oswaja się przybysz już po kilku godzinach — są to jakieś zupełnie inne, trudne do określenia, a wrażliwością nerwów wyczu­walne elementy. Otóż, przechodząc ową kryzys, ra­dziłem sobie w ten sposób, iż, zamknąwszy się w moim pokoiku na piątem piętrze w Dzielnicy łacińskiej, spędzałem przeważnie całe dnie w łóżku (było to w czasie ostrej zimy), zasilając si^książkami z po­bliskiej czytelni. Po kilku dniach, przypadkowo, wpadł mi w ręce któryś tom Balzaka — zdaje mi się Ulu- sions perdues — którego to pisarza dotąd zupełnie nie znałem. Od tej pory zaczęło się dla mnie życie fantastyczne. Pochłaniałem, wciąż leżąc w łóżku,

o              rannej kawie, tom po tomie, nad wieczorem zaś, kiedy głód wypędził mnie z domu, narzucałem coś na siebie i wychodziłem na miasto, błąkając się go­dzinami po ulicach, ledwie, że świadomy rzeczywi­stości, żyjąc w dalszym ciągu w świecie bohaterów Komedji ludzkiej. W ten sposób Balzac uczył mnie rozumieć ulicę Paryża, Paryż uczył mnie rozumieć Balzaka — oba zaś te wrażenia, nieporównanie co do świeżości i siły, dały mi parę tygodni jedne z najdzi­wniej może i najintenzywniei spędzonych w życiu.

Od tego czasu, czytałem Balzaka kilka razy „od deski do deski“; obszedłem go, mogę powiedzieć, do­okoła; przejmował‘mnie, kolejno, zachwytem i niesma­kiem ; przechodziłem, wedle usposobieni» chwilą wszy

KAWALERSKIE GOSPODARSTWO              7

                            -                                                        —. — - - - - ■ - — —- - -                                          

stkie zapały najzagorzalszych entuzyastów *), to znów przyznawałem słuszność jego najsurowszym kry­tykom : wciąż jednak prześladowało mnie pragnienie, aby go ujrzeć przyswojonym w całości polskiej lite­raturze. Jakbądź wypadnie sąd o tym pisarzu, nowo­czesna literatura bez Balzaka, to jakby mózg pozba­wiony któregoś z ważnych zwojów.

Przedstawić znaczenie Balzaka i jego dzieła, oświetlić je tak wszechstronnie jak na to zasługuje, wymagałoby to studjum, które samo sięgałoby roz­miarów tomu; łatwiej może i korzystniej będzie wnikać w jego dzieło stopniowo, w miarę dawania czytelni­kowi w rękę poszczególnych utworów. Znaczenie tego pisarza ogarnie się najsnadniej, jeśli się uzmysłowi rolę, jaką zajęła powieść w noworocznej literaturze, i zrozumie, że ta powieść, tak jak ją pojął wiek XIX, a za nim XX, wyszła niemal w całości z Balzaka. Przed nim, jedyną prawie formą godną wielkiego pi­sarza, jedynym uświęconym kształtem ujmowania Sycia był teatr; powieść była „rodzajem podrzędnym* 2), słu­żyła ku rozrywce czytelników, jako miła gawęda, zy­skująca ich zaciekawienie zapomocą nadzwyczajnych przygód i powikłań. Inny, wyższy typ powieści, jak np. Manon Lescaui Prćvosta lub Adolf Constanta,

ł) W ostatnich latach kult Balzaka wę Francji bardzo wzrasta; przed wojną miałem zaszczyt należeć do Towarzystwa przyjaciół Dzieł Balzak*, które wydawało 'własnej pismo perjo- dyczne p. t. Le Balzacien.

2)              To stanowisko powieści ciążyło jeszcze na samym Bal­zaku/ którego, tak samo jak wprzódy komedjopisarza Moljara, pi« uznano godnym przyjęcia do Akademji francuski«}.

stanowi monografje psychologiczną jednej namię­tności, jednego stanu duszy, rozgrywającą się, można

powiedzieć, w próżni, lub iaVęrdyt>y w neutralnych

kulisach klasyczne? trasredji. Odrębne miejsce zajmuią romanse Jana Jakóba Rousseau, który uczynił z nich narzędzie swoich lirycznych wylewów, narzędzie wy rażania swoich osobistych idei, mrzonek 1 szaleństw, Ale Balzac nietylko stworzył nową formę, lecz także wlał w nią nową, przebogatą 1 potężna treść. Balzac pierwszy, siła owego bezpośredniego spojrzenia, które stanowi ceche geniuszu, ogarnął życie w nieznanvm wprzódy kształcie: nie wyosobnionem z zewnętrzności, z otoczenia, ze splotu codziennvch wydarzeń, ale najściślej z niemi związanem. Umiał dojrzeć 1 przed­stawić człowieka, jako twór i igraszkę potężnych idei 1 namiętności, żyjących jakby własnem życiem 1 wstępujących w daną ludzka Jednostkę, która od chwili tego straszliwego nawiedzenia, staie się ich bezwolnym sługa i opętanem narzedziem; ale, zarazem, cały ten patos uiecia zjawisk oddał na usługi bieżąc ceęro życia, wzbił nim szarą na pozór codzienność dio heroizmu 1 wielkości tragedji. Podjął, iakgdvby na nowo olbrzymie dzieło Szekspira, ale sprowadził je na bruk współczesnego Paryża: dowiódł, ii nie trzeba siekać w odległe mroki d^ieiów, aby znaleźć postacie króla Lira lub Ryszarda III; ukazał je swoim czytel- nikom na wysokości ich oczu, w postaciach, o które otarli się^ może na ulicy lub z któremi wieczerzali poprzedniego dn»*, w pospolitej figurze ex kuoca, skromnego ojca Goriot% lub żołdaka Napoleońskiego, Filip« Bridau, bohatera nimejscej powieici, Codi^w*'

ność* szara, mieszczańska codzienność, pogłębiona analitycznym skalpelem Balzaka i podniesiona o kilka skal tchnieniem jego potężnego wewnętrznego patosu, zyskuje odtąd trwałe prawo bytu, i staje się niemal wyłącznym materiałem nowoczesnei twórczości lite­rackiej. Balzac ziścił w ten sposób to, na co nie stało tchu i talentu usiłowaniom „dramatu mieszczań­skiego" w XVIII w., a dziełem swojem wywarł sta­nowczy wpływ nietylko na dalszy rozwój powieści, ale i teatru. W tendencji swojej do dramatyzowania codzienności *), Balzac rozumie znaczenie najdrobniej szvch faktów, nałogów, wydarzeń, owych impondera- biliów żvciowych, stanowiących nieraz o losie ludzf i spraw. Dla Balzaka wszystko jest ważne: stąd płynie, że nieraz staje sie „nudny"; stąd te nieskończone opisy domów, mebli, ubrania, fizjognomji, którym to opisom, właśnie dla ich drobiazgowości, przeryso­wania, zbywa niekiedy na plastyce; stad te dygresje, wystrzelające nieraz z błahego faktu lub okoliczności w najodleglejsze perspektywy historyczne i obycza­jowe.

A trzeba przyznać, że, jak dla stworzonego ob­serwatora i naturalistij społeczeństwa, Balzac zjawił się w niezwykle szczęśliwej chwili. Urodzony z samym końcem XVIII wieku, mający jeszcze — przez ze­tkniecie % naocznymi świadkami — czucie z tradycją dawnej monarchicznej Francji, chłonący uchem pacho­lęcia echa fanfar Napoleońskich, patrzący na Resta-

1)              Jako klasyczny przykład może słusyę hist«rja naizwy-

w*k»tow«ęf> w              £1

10              OD TLÓMACZA

»

urację, na rewolucję lipcową, wreszcie na tryumfalne apogeum ^Doki mieszczańskiej, uosobionej w rządach Ludwika Filipa, Balzac czuł i rozumiał wszystkie współczesne'prądy, mógł śledzić niejako in staiu na- scendi wszystkie te połączenia chemiczne, z których wytworzył się amalgamat nowożytnego społeczeń­stwa. To też, dzieło jego jest wiernem odbiciem tego rodzącego się nowego świata: tego rozpętania wszyst­kich sił, wszystkich ambicyj, otwarcia szranków dla wszystkich zapaśników, bez żadnych ograniczeń i ha­mulca; tego wyścigu do władzy, znaczenia, dobro­bytu : wyścigu, w którym wszystkie środki są ró­wnie dobre, a raczej, w którym, wśród załamania się dawnych wierzeń i świętości, wszystkie i środki i cele streszczają się w słowie: PIENIĄDZ.

Balzac staje się poetą pieniądza; możnaby po­wiedzieć, że on go wymyślił, stworzył. Przed nim, poza jakaś karykaturalną monografją skąpstwa, pie­niądz w literaturze nie istnieje, pisarze nie raczą go dostrzegać, lub też, jeżeli notują jego wpływ, to w ja­kiś ogólnikowy, abstrakcyjny sposób. Balzac widzi w nim to, czem jest w istocie w życiu, czem stał się zwłaszcza w nowożytnem społeczeństwie: przemożną, symboliczną niemal siłę, rodzaj fluidu przenikającego wszystko, wciskającego się wszędzie, czynnik kształ­tujący największe i najdrobniejsze sprawy, niezbędny do zrozumienia życia i ludzi. Stąd ta drobiazgowa troska, z jaką notuje, co do centyma, sian posiadania swoich bohaterów; stąd ten zawrotny taniec miljo- nów, stanowiący konkluzję każdej niemal jego po­wieści. Pieniądz jest dla Balzaka nicią Aryadriyf

prowadzącą go nieomylnie w labiryncie zawiłego gmachu nowożytnego społeczeństwa, dająca mu wyczuć związki pomiędzy pałacem a rynsztokiem, Paryżem a prowincją, rachunkiem praczki a szczęśliwą mi* łością *). Pieniądz, jako motyw artystyczny, to jeden z tysiąca szczegółów, dziś tak spospolitowanych iż wogóle nie przychodzi na myśl, że ktoś je pierwszy zaobserwował, a będących niepodzielną zdobyczą

Balzaka.

Wspomniałem mimochodem o pozornym braku plastyki niektórych pobocznych figur. Wynika to stąd, iż większość ważniejszych postaci Balzakowskich po­wtarza się w całym szeregu powieści, tworząc razem idealne społeczeństwo obdarzone jakby samoistnem życiem, rozwijające się, dające samemu twórcy złu­dzenie rzeczywistości, prawdziwszej niż sama rzeczy­wistość ?). Stąd niejedna postać nakreślona jest pa­roma rysami lub nawet poprostu oznaczona tylko nazwiskiem, jak ktoś dobrze znajomy, ponieważ autor pogłębił ją w innej powieści: niejedna figura tutaj epizodyczną jest gdzieindziej bohaterem całego utworu. Tak n. p.t z_jwystępująeych w tjiniejszym tomie, Bixiou pojawia się w 13 innych utworach, Finot w 7, Schinner w 8, Bianchon w 22 i t, d.

Liczba osób, tworzących owo społeczeństwo

1)              Fizjologia małżeństwa* Rozdz. XXX. ^

2)              Jednego dnia, Juliusz Sandeau, wróciwszy z podróży, mówił mu o chorobie swei siostry; Bajzac słuchał go jakiś czas, poczem przerwał: „Wszystko to pięknie, drogi przyjacielu, ale wróćmy d* rzeczywistości: mówmy o Eugtnji Grandet“ (bohm-

Urka powieści, którą Balzac roUł wówczas na warsztacie).

< \

Balzac’a, które, wedle je^o wyrażenia, „czyni konku­renci«; rewirom policvinvm“, sh?a '' paru tvs?e^v. Czytając Komedję ludzką no raz pierwszy, trudno nieraz zorientować w tym lesie: co zrodziło w dwóch zagorzałych balzakistach pomysł jedynego w swoim rodzaju wydawnictwa 1). Jestto jakbv rodzaj skoro­widza^ do pism Balzaka, w którvm. pod nazwiskiem każde? postaci, możemy znaleźć daty iej szczegółowej bioęrafji, wydobyte ze wszystkich utworów w któ­rych o tej postaci jest mowa, iak również przyto­czenie tytułów tvch utworów. Weźmy, dla przykładu, postać, odgrywająca w Kawalersklem gospodarstwie nikł^ ¡edynie rolę: Flnot; oto, co znajdziemy pod

tem nazwiskiem:

FI NOT (Andoche), właściciel kilku dzienników i przeor! ą- dow za ł^stauracii i Ludwika Filipa. Syn kepelusznika z ulicy du Coq, Finot rozpoczął życie w nędzy, opuszczony przez oica, twardego kuoca. Zr^daęfował olśniewaiący prospekt na ©leiek na porost włosów Popinota, krzątał się około anonsów i rekla­mowania iej w prasie: toteż zaproszono po na słynny bal. wv- danv przez Cezara Birotteau. w grudniu 1818. Andoehe Finot w^wczas w stosunkach z Feliksem Gaudissart, który adaśnie^ zalecił ^o młodemu Anzelmowi, iako po^-ednika i r^kla- nrste pierwszej klasy Wszedł w skład redakcji Kurjera teatralnego i uzyskał wystawienie sztuki w CJaite (Cezar Birotieau). W 1820 r. wydawał m*fv drienniczek teatralny, którego redakcja miaśdła s\ą przy ul. du Sentier i Ł d. i t. A

Balzac, jako Disarz, nie jest bez wad. Przeci­wnie, ze wszystkich wielkich pisarzy Francji, jest on

l) A Cerfberr i f. Christophe: Repertoire de la Cometiśe klumąme, Pans 1893              naasrodsone pirmtt, Akadami*

KAWAUSKSKiE GO»P©»AR3TW«              13

może najmniej ^„klasycznym“. Tworzył wogóle nie­łatwo i z mozołem. Utwory młodociane, które pisał jedynie »dla wyrobienia pióra“, świadomy ich lichoty, i Których nigdy nie zgodził się podpisać swojem na­zwiskiem, sięgają kilkudziesięciu tomów. A i później rodzenie dzieia nie przychodziło mu łatwo. Zazwyczaj oddawał do druku szkic utworu i dopiero w kilka­naście razy powtarzane] korekcie rozwijał go, zapo* mocą wstawek i dopisków, do wieloKi ornych nieraz rozmiarów. Odbija się to na stylu, który bywa ciężki, chropowaty, spęczniały od nawału myśli, obrazow i porównan. Brak smaku, oto częsta wada tego olbrzyma, wada, którą Francuzi z trudnością zdołali mu darować. Jest i druga przyczyna, dla której dzieło Baizac’a zdraaza (nierówności i rysy* Farty za miodu

* • • żądzą dobicia się fortuny i ruezalezności, wciąż pełen fantastycznych projektów, Baizac wdał się w nie­szczęśliwe przedsiębiorstwa, które, zakończone ban­kructwem, zostawiły mu diug kilkudziesięciotysięczny. Ten dług, wciąż umarzany i wciąż się odradzający, wlókł pisarz przez całe życie, ]&k k>4ę u nogi \ samo gorączkowe tempo paryskie, oraz Kosztowne zami* łowania Baizac a A) pochłaniały wiele; stąd był on przez całe życie niewolnikiem pióra, sprzedawał „na pniu“ płody swego ducha, aby później, pod grozą procesów i egzeKucji, dopełniać olbrzymich zobo­wiązań. A był to czas, w którym wierzyciel nie żar­

1)' Pasją Balzak« było kolekcjonerstwo artystyczne, które tak eząato pojawia się iako motyw w jego utworach, a które W ów i— ■»• było l»y*a]flk»i«i tak aptapełitewanem, jak ebeertie

v\07/r-

tował: czas kiedy istniało jeszcze więzienie za długi; to też, przed wynajęciem mieszkania, głównym szcze­gółem, na który Baizac zwracał uwagę było topo­graficzne położenie, dające możność ucieczki przed pościgiem; odwiedzający zaś przyjaciele musieli, w pe­wnych epokach, trzy razy dawać umówione hasło, zanim wpuszczono ich do wnętrza domu.

Balzac pracował tedy i tworzył nieprzerwanie, popędzając się w pracy nadmiernym użytkiem czarnej kawy i osobliwym trybem życia *); niesposób zaś, aby natchnienie zawsze dotrzymywało kroku tej nazbyt intenzywnej gospodarce ducha. Taine, w świetnem słojem studjum, porównuje umysł Balzaka do olbrzy­miego kotła, w którym topią się na aliąż rozmaite rudy i kruszce; otbż, nie zawsze udaje się niezmor­dowanemu pracownikowi rozpalić dość silny ogień, wymagany do tego procesu; niekiedy płomień słabnie, a wówczas surowe lub nawpół tylko przetworzone kawały kruszców szpecą jednolitość odlewu.

Na tych kilku uwagach poprzestaję do najbliższej sposobności; wystarczą one może czytelnikom Kawa­lerskiego gospodarstwa 2), powieści, która i bez wszel­

l) Balzac, w epoce pracy, wstawał o półaocy, pracował 12, a nieraz do 18 godzin z rzędu i kładł się spać nad wieczorem. Do pracy przywdziewał biały habit, podobny oo habitu Domi­nikana» przepasany złotem łańcuchem, u którego wisiały złote nożyczki. W ten sposób spędzał po kilka tygodni, nie wychodząc z domu, przy zamkniętych okiennicach, nie otwierając żadnej korespodencji.

a) Utwór ten nałeiy w Kemedji ludzkiej do grupy Les Celi* bataires (Befcżenni); w niektórych wydaniach dał mu autor tytuł Lu RmbouilUuse (Mąeiwoda).

kich komentarzy zdolna jest porwać dramatycznością opowiadania, głębią ujęcia i szerokością tła. Utwór ten powstał w 1842, to znaczy w najplepszej dobie twórczości Balzaka. Należy on do grupy stanowiącej samo centrum Komedji ludzkiej; odnogami swemi styka się ze światem politycznym, teatralnym, litera­ckim, malarskim, prawniczym, finansowym, które znajdują rozwinięcie w innych opowieściach. W utwo­rze tym osobliwie zajmuje Balzaka problem owych rozbitków napoleońskich, którzy, w pełni karjery, przeznaczeni na tytanów i póMegendarnych boha­terów *), z upadkiem cesarstwa, wepchnięci w obce i przeciwne im warunki życia, degenerują stopniowo, dając, po największej części, zastęp wykolejeńców lub szubrawców. Wszystko, co było ich zaletą, co stano­wiło ich siłę na polu bitwy, staje’ się wręcz niemo- żliwem w życiu cywilnem, zwłaszcza w postaci, jaką przybrało ono za Restauracji monarchicznej. W licznych powieściach Balzaka odbija się ten znamienny okres dziejów Francji; rządy starców, oderwanych przez szereg lat od kraju i narodu, silących się przekreślić jego najbardziej tryumfalną epopeę; hipokryzja i świę- toszkostwo lękające się wszelkiej młodości, nie ufa­jące jej i nie zostawiające upustu jej siłom. W Paryżu, bujniejsze temperamenty, jak to widzimy w innych studjach Balzaka, spalają swoje świetne przymioty

*) Problem ten przedstawiał się Balzakowi i z komicznej nieraz strony: zabawna figura bohatera szarży pod Ey/au, p. de Fischtaminel, oświetlona zwierzeniami jego żony (.Małe niedole Domjcia mmłżeńskiegw).

umysłu 1 charakteru w orgjach hulanek i excentry-

cznosciach Lwów stolicy l); na prowincji przybiera ta

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin