BALZAC HONORIUSZ
KAWALERSKIE GOSPODARSTWO
OD TŁÓMACZA
Oddawna pragnieniem mojem było doprowadzić do skutku dobre zbiorowe wydanie pism Balzaka, a przynajmniej cyklu* który obejmuje najważniejsze jego utwory, związane wspólnym tytułem Komedji ludzkiej. W obecnej chwili, techniczne względy wydawnicze nie pozwalają podjąć tego zadania w sposób metodyczny; rozpoczynam je przeto jako gromadzenie materjału, który z czasem, mam nadzieję, do tego celu posłuży.
Arcydzieła minionych epok mają to do siebie, iż trzeba się nauczyć je czytać. Utwory nam współczesne znajdują w atmosferze, w wibracji bieżącego życia, owe nieuchwytne elementy współdziałające, zapewniające im doraźne zrozumienie i odczucie publiczności. Rzeczy dawne, chociażby nieskończenie wyższe głębią i artyzmem, wymagają pewnego wżycia się, pewnego nakładu dobrej woli i nastawienia się psychicznego, aby były ocenione wedle swej wartości i znaczenia. Przyczyna tego jest prosta. Twory i zdobycze tych genjąlnych jednostek, żłobiących nowe koleje myśli ludzkiej, wchodzą w krew naszej umysłowości, stają się z czasem czemś tak naturalnem jak powietrze, którm odiyc hamy; znamy je niejako bez czytania we wtórnych reprodukcjach, w tysiącu późniejszych, peeheflnych utworów: przy pawierachownem te«ly
zetknięciu, uderza nas raczej i razi niemodny kostjum autora i jego bohaterów; uderzają na* braki i naiwności techniczne, jakich późniejsi umieli uniknąć, popadając w zamian w inne, których, iako nam współczesnych, nie odczuwamy tak dotkliwie. Ale wystarcza już pewna doza zamiłowania i znajomości epoki, aby to, co raziło nas jako niemodne, zaczęło zajmować, jako stylowe; wystarcza objąć okiem szerszy horyzont, porównać co, w danej dziedzinie, pisarz zastał, a co stworzył i zostawił po sobie, aby Każda litera jego dzieł stała się ciekawym i podziw budzącym dokumentem.
Prócz tego, gdy chodzi o Balzaka, istniejeajeszcze jedna właściwość tego pisarza, niezmiernie ważna dla jego przyswojenia, ¿nam, nawet w Polsce, wielu za- gorzałycn Batzakistów — tak mężczyzn jak kobiet — Którzy, dokończywszy czytania kilkudziesięciu tomów Komedji Ludzkiej, zaczynają od początku na nowo i twierdzą, że, za każdą lekturą, rosme zachwyt ich i zdumienie nad genjalnością tego dzielą. Inni znowuż mieli tu i ówdzie w ręku jakąś powieść, Balzaka, lecz przyznają, iż nigdy me mogli nugryźć“ tego pisarza, irzeba tu uwzględnić jeden moment zasadniczy. Dzieło Balzaka poczęio się w jego mózgu (zrazu bezświadomie *) jako całość, i jako całość — niedo-
1) Znaną jest anegdota o tem, jak Balzac wpadł, pewnego dnia, rozpromieniony, do domu siostry» wołając radośnie t „Pokłońcie mi siq, jestem bowiem, ni mniej ni więcej, na drodze do zostania genjuszem“. Było to w dniu, w którym powziął myśl związania w jedną całość wszystkich swoich utworów i stworzenia z nish Komiki ludzkiej.
l . kończona zresztą —jest skomponowane. Każdy utwór — nieraz kilkotomowa powieść — jest tylko epizodem, iedną z poszczególnych stup olbrzymiego bas reliefu, który przedstawia kłębienie się i zmacanie rodzącej się nowoczesnej ludzkości — ludzi, rzeczy i irlei, Niejeden utwór, brany jako pojedyncza powieść lub opowiadanie, uderza wskutek te^o brakiem proporcji: szerokość ram, wstępne wywody, drobiazgowe opisy, rozsadzaią nieraz nikłą fabułę: daleko promieniujące refleksie, patos uięcia rażą ciężkością i brakiem smaku; wielu działającym osobom braku ie, na pozór, plastyki i charakteru, mnóstwo szczegółów wydaje się zbytecznym balastem. Ale kiedy cierpliwie, rys po rysie, tom po tomie, czytelnik przyswoi sobie dobrze wszystkie ogniwa, kiedy zżyie się z tym światem Jaki nie ma podobnego sobie w liieraturze, a nastennie, oddaliwszy się**nieco, ogarnie mysia potężną całość, wówczas zrozumie wszystko, i. wróciwszy na nowo do Balzaka, z nowem zupełnie posrłebieniem i rozkoszą zacznie się weń wczytywać, odnaidując logikę, związek i harmonie szczegółów, które, czytajac po raz pierwszy, pomijał nieraz !ub nie zdawał sobie sprawy z ich znaczenia.
Co do mnie* zetknięcie moje z Balzakiem odbyło się w warunkach szczególnie sprzyjających. Przed kilkunastu laty, przyjechawszy, po raz pierwszy, na kilkomiesięczny pobyt do Paryża, uległem, w pierwszych dniach, temu, co możnaby nazwać „chorobą paryska", a eo, jak wiem z rozmów ze znajomymi, przechodzi wiele osób, uwłaszcza artystów, przybywajaeyeh fiwi*ł<* te*# miasta. Chor«Wa ta polega na deraćnej not-
wowej niezdolności zniesienia owego zbyt potężnego prądu magnetycznego, jaki krąży w murach, ulicach, tłumie i atmosferze Paryża; niema to nic wspólnego z zewnętrznymi warunkami ogromnego miasta i jego gorączkowym ruchem — z tem oswaja się przybysz już po kilku godzinach — są to jakieś zupełnie inne, trudne do określenia, a wrażliwością nerwów wyczuwalne elementy. Otóż, przechodząc ową kryzys, radziłem sobie w ten sposób, iż, zamknąwszy się w moim pokoiku na piątem piętrze w Dzielnicy łacińskiej, spędzałem przeważnie całe dnie w łóżku (było to w czasie ostrej zimy), zasilając si^książkami z pobliskiej czytelni. Po kilku dniach, przypadkowo, wpadł mi w ręce któryś tom Balzaka — zdaje mi się Ulu- sions perdues — którego to pisarza dotąd zupełnie nie znałem. Od tej pory zaczęło się dla mnie życie fantastyczne. Pochłaniałem, wciąż leżąc w łóżku,
o rannej kawie, tom po tomie, nad wieczorem zaś, kiedy głód wypędził mnie z domu, narzucałem coś na siebie i wychodziłem na miasto, błąkając się godzinami po ulicach, ledwie, że świadomy rzeczywistości, żyjąc w dalszym ciągu w świecie bohaterów Komedji ludzkiej. W ten sposób Balzac uczył mnie rozumieć ulicę Paryża, Paryż uczył mnie rozumieć Balzaka — oba zaś te wrażenia, nieporównanie co do świeżości i siły, dały mi parę tygodni jedne z najdziwniej może i najintenzywniei spędzonych w życiu.
Od tego czasu, czytałem Balzaka kilka razy „od deski do deski“; obszedłem go, mogę powiedzieć, dookoła; przejmował‘mnie, kolejno, zachwytem i niesmakiem ; przechodziłem, wedle usposobieni» chwilą wszy
KAWALERSKIE GOSPODARSTWO 7
- —. — - - - - ■ - — —- - -
stkie zapały najzagorzalszych entuzyastów *), to znów przyznawałem słuszność jego najsurowszym krytykom : wciąż jednak prześladowało mnie pragnienie, aby go ujrzeć przyswojonym w całości polskiej literaturze. Jakbądź wypadnie sąd o tym pisarzu, nowoczesna literatura bez Balzaka, to jakby mózg pozbawiony któregoś z ważnych zwojów.
Przedstawić znaczenie Balzaka i jego dzieła, oświetlić je tak wszechstronnie jak na to zasługuje, wymagałoby to studjum, które samo sięgałoby rozmiarów tomu; łatwiej może i korzystniej będzie wnikać w jego dzieło stopniowo, w miarę dawania czytelnikowi w rękę poszczególnych utworów. Znaczenie tego pisarza ogarnie się najsnadniej, jeśli się uzmysłowi rolę, jaką zajęła powieść w noworocznej literaturze, i zrozumie, że ta powieść, tak jak ją pojął wiek XIX, a za nim XX, wyszła niemal w całości z Balzaka. Przed nim, jedyną prawie formą godną wielkiego pisarza, jedynym uświęconym kształtem ujmowania Sycia był teatr; powieść była „rodzajem podrzędnym* 2), służyła ku rozrywce czytelników, jako miła gawęda, zyskująca ich zaciekawienie zapomocą nadzwyczajnych przygód i powikłań. Inny, wyższy typ powieści, jak np. Manon Lescaui Prćvosta lub Adolf Constanta,
ł) W ostatnich latach kult Balzaka wę Francji bardzo wzrasta; przed wojną miałem zaszczyt należeć do Towarzystwa przyjaciół Dzieł Balzak*, które wydawało 'własnej pismo perjo- dyczne p. t. Le Balzacien.
2) To stanowisko powieści ciążyło jeszcze na samym Balzaku/ którego, tak samo jak wprzódy komedjopisarza Moljara, pi« uznano godnym przyjęcia do Akademji francuski«}.
stanowi monografje psychologiczną jednej namiętności, jednego stanu duszy, rozgrywającą się, można
powiedzieć, w próżni, lub iaVęrdyt>y w neutralnych
kulisach klasyczne? trasredji. Odrębne miejsce zajmuią romanse Jana Jakóba Rousseau, który uczynił z nich narzędzie swoich lirycznych wylewów, narzędzie wy rażania swoich osobistych idei, mrzonek 1 szaleństw, Ale Balzac nietylko stworzył nową formę, lecz także wlał w nią nową, przebogatą 1 potężna treść. Balzac pierwszy, siła owego bezpośredniego spojrzenia, które stanowi ceche geniuszu, ogarnął życie w nieznanvm wprzódy kształcie: nie wyosobnionem z zewnętrzności, z otoczenia, ze splotu codziennvch wydarzeń, ale najściślej z niemi związanem. Umiał dojrzeć 1 przedstawić człowieka, jako twór i igraszkę potężnych idei 1 namiętności, żyjących jakby własnem życiem 1 wstępujących w daną ludzka Jednostkę, która od chwili tego straszliwego nawiedzenia, staie się ich bezwolnym sługa i opętanem narzedziem; ale, zarazem, cały ten patos uiecia zjawisk oddał na usługi bieżąc ceęro życia, wzbił nim szarą na pozór codzienność dio heroizmu 1 wielkości tragedji. Podjął, iakgdvby na nowo olbrzymie dzieło Szekspira, ale sprowadził je na bruk współczesnego Paryża: dowiódł, ii nie trzeba siekać w odległe mroki d^ieiów, aby znaleźć postacie króla Lira lub Ryszarda III; ukazał je swoim czytel- nikom na wysokości ich oczu, w postaciach, o które otarli się^ może na ulicy lub z któremi wieczerzali poprzedniego dn»*, w pospolitej figurze ex kuoca, skromnego ojca Goriot% lub żołdaka Napoleońskiego, Filip« Bridau, bohatera nimejscej powieici, Codi^w*'
ność* szara, mieszczańska codzienność, pogłębiona analitycznym skalpelem Balzaka i podniesiona o kilka skal tchnieniem jego potężnego wewnętrznego patosu, zyskuje odtąd trwałe prawo bytu, i staje się niemal wyłącznym materiałem nowoczesnei twórczości literackiej. Balzac ziścił w ten sposób to, na co nie stało tchu i talentu usiłowaniom „dramatu mieszczańskiego" w XVIII w., a dziełem swojem wywarł stanowczy wpływ nietylko na dalszy rozwój powieści, ale i teatru. W tendencji swojej do dramatyzowania codzienności *), Balzac rozumie znaczenie najdrobniej szvch faktów, nałogów, wydarzeń, owych impondera- biliów żvciowych, stanowiących nieraz o losie ludzf i spraw. Dla Balzaka wszystko jest ważne: stąd płynie, że nieraz staje sie „nudny"; stąd te nieskończone opisy domów, mebli, ubrania, fizjognomji, którym to opisom, właśnie dla ich drobiazgowości, przerysowania, zbywa niekiedy na plastyce; stad te dygresje, wystrzelające nieraz z błahego faktu lub okoliczności w najodleglejsze perspektywy historyczne i obyczajowe.
A trzeba przyznać, że, jak dla stworzonego obserwatora i naturalistij społeczeństwa, Balzac zjawił się w niezwykle szczęśliwej chwili. Urodzony z samym końcem XVIII wieku, mający jeszcze — przez zetkniecie % naocznymi świadkami — czucie z tradycją dawnej monarchicznej Francji, chłonący uchem pacholęcia echa fanfar Napoleońskich, patrzący na Resta-
1) Jako klasyczny przykład może słusyę hist«rja naizwy-
w*k»tow«ęf> w £1
10 OD TLÓMACZA
»
urację, na rewolucję lipcową, wreszcie na tryumfalne apogeum ^Doki mieszczańskiej, uosobionej w rządach Ludwika Filipa, Balzac czuł i rozumiał wszystkie współczesne'prądy, mógł śledzić niejako in staiu na- scendi wszystkie te połączenia chemiczne, z których wytworzył się amalgamat nowożytnego społeczeństwa. To też, dzieło jego jest wiernem odbiciem tego rodzącego się nowego świata: tego rozpętania wszystkich sił, wszystkich ambicyj, otwarcia szranków dla wszystkich zapaśników, bez żadnych ograniczeń i hamulca; tego wyścigu do władzy, znaczenia, dobrobytu : wyścigu, w którym wszystkie środki są równie dobre, a raczej, w którym, wśród załamania się dawnych wierzeń i świętości, wszystkie i środki i cele streszczają się w słowie: PIENIĄDZ.
Balzac staje się poetą pieniądza; możnaby powiedzieć, że on go wymyślił, stworzył. Przed nim, poza jakaś karykaturalną monografją skąpstwa, pieniądz w literaturze nie istnieje, pisarze nie raczą go dostrzegać, lub też, jeżeli notują jego wpływ, to w jakiś ogólnikowy, abstrakcyjny sposób. Balzac widzi w nim to, czem jest w istocie w życiu, czem stał się zwłaszcza w nowożytnem społeczeństwie: przemożną, symboliczną niemal siłę, rodzaj fluidu przenikającego wszystko, wciskającego się wszędzie, czynnik kształtujący największe i najdrobniejsze sprawy, niezbędny do zrozumienia życia i ludzi. Stąd ta drobiazgowa troska, z jaką notuje, co do centyma, sian posiadania swoich bohaterów; stąd ten zawrotny taniec miljo- nów, stanowiący konkluzję każdej niemal jego powieści. Pieniądz jest dla Balzaka nicią Aryadriyf
prowadzącą go nieomylnie w labiryncie zawiłego gmachu nowożytnego społeczeństwa, dająca mu wyczuć związki pomiędzy pałacem a rynsztokiem, Paryżem a prowincją, rachunkiem praczki a szczęśliwą mi* łością *). Pieniądz, jako motyw artystyczny, to jeden z tysiąca szczegółów, dziś tak spospolitowanych iż wogóle nie przychodzi na myśl, że ktoś je pierwszy zaobserwował, a będących niepodzielną zdobyczą
Balzaka.
Wspomniałem mimochodem o pozornym braku plastyki niektórych pobocznych figur. Wynika to stąd, iż większość ważniejszych postaci Balzakowskich powtarza się w całym szeregu powieści, tworząc razem idealne społeczeństwo obdarzone jakby samoistnem życiem, rozwijające się, dające samemu twórcy złudzenie rzeczywistości, prawdziwszej niż sama rzeczywistość ?). Stąd niejedna postać nakreślona jest paroma rysami lub nawet poprostu oznaczona tylko nazwiskiem, jak ktoś dobrze znajomy, ponieważ autor pogłębił ją w innej powieści: niejedna figura tutaj epizodyczną jest gdzieindziej bohaterem całego utworu. Tak n. p.t z_jwystępująeych w tjiniejszym tomie, Bixiou pojawia się w 13 innych utworach, Finot w 7, Schinner w 8, Bianchon w 22 i t, d.
Liczba osób, tworzących owo społeczeństwo
1) Fizjologia małżeństwa* Rozdz. XXX. ^
2) Jednego dnia, Juliusz Sandeau, wróciwszy z podróży, mówił mu o chorobie swei siostry; Bajzac słuchał go jakiś czas, poczem przerwał: „Wszystko to pięknie, drogi przyjacielu, ale wróćmy d* rzeczywistości: mówmy o Eugtnji Grandet“ (bohm-
Urka powieści, którą Balzac roUł wówczas na warsztacie).
< \
Balzac’a, które, wedle je^o wyrażenia, „czyni konkurenci«; rewirom policvinvm“, sh?a '' paru tvs?e^v. Czytając Komedję ludzką no raz pierwszy, trudno nieraz zorientować w tym lesie: co zrodziło w dwóch zagorzałych balzakistach pomysł jedynego w swoim rodzaju wydawnictwa 1). Jestto jakbv rodzaj skorowidza^ do pism Balzaka, w którvm. pod nazwiskiem każde? postaci, możemy znaleźć daty iej szczegółowej bioęrafji, wydobyte ze wszystkich utworów w których o tej postaci jest mowa, iak również przytoczenie tytułów tvch utworów. Weźmy, dla przykładu, postać, odgrywająca w Kawalersklem gospodarstwie nikł^ ¡edynie rolę: Flnot; oto, co znajdziemy pod
tem nazwiskiem:
FI NOT (Andoche), właściciel kilku dzienników i przeor! ą- dow za ł^stauracii i Ludwika Filipa. Syn kepelusznika z ulicy du Coq, Finot rozpoczął życie w nędzy, opuszczony przez oica, twardego kuoca. Zr^daęfował olśniewaiący prospekt na ©leiek na porost włosów Popinota, krzątał się około anonsów i reklamowania iej w prasie: toteż zaproszono po na słynny bal. wv- danv przez Cezara Birotteau. w grudniu 1818. Andoehe Finot w^wczas w stosunkach z Feliksem Gaudissart, który adaśnie^ zalecił ^o młodemu Anzelmowi, iako po^-ednika i r^kla- nrste pierwszej klasy Wszedł w skład redakcji Kurjera teatralnego i uzyskał wystawienie sztuki w CJaite (Cezar Birotieau). W 1820 r. wydawał m*fv drienniczek teatralny, którego redakcja miaśdła s\ą przy ul. du Sentier i Ł d. i t. A
Balzac, jako Disarz, nie jest bez wad. Przeciwnie, ze wszystkich wielkich pisarzy Francji, jest on
l) A Cerfberr i f. Christophe: Repertoire de la Cometiśe klumąme, Pans 1893 naasrodsone pirmtt, Akadami*
KAWAUSKSKiE GO»P©»AR3TW« 13
może najmniej ^„klasycznym“. Tworzył wogóle niełatwo i z mozołem. Utwory młodociane, które pisał jedynie »dla wyrobienia pióra“, świadomy ich lichoty, i Których nigdy nie zgodził się podpisać swojem nazwiskiem, sięgają kilkudziesięciu tomów. A i później rodzenie dzieia nie przychodziło mu łatwo. Zazwyczaj oddawał do druku szkic utworu i dopiero w kilkanaście razy powtarzane] korekcie rozwijał go, zapo* mocą wstawek i dopisków, do wieloKi ornych nieraz rozmiarów. Odbija się to na stylu, który bywa ciężki, chropowaty, spęczniały od nawału myśli, obrazow i porównan. Brak smaku, oto częsta wada tego olbrzyma, wada, którą Francuzi z trudnością zdołali mu darować. Jest i druga przyczyna, dla której dzieło Baizac’a zdraaza (nierówności i rysy* Farty za miodu
* • • żądzą dobicia się fortuny i ruezalezności, wciąż pełen fantastycznych projektów, Baizac wdał się w nieszczęśliwe przedsiębiorstwa, które, zakończone bankructwem, zostawiły mu diug kilkudziesięciotysięczny. Ten dług, wciąż umarzany i wciąż się odradzający, wlókł pisarz przez całe życie, ]&k k>4ę u nogi \ samo gorączkowe tempo paryskie, oraz Kosztowne zami* łowania Baizac a A) pochłaniały wiele; stąd był on przez całe życie niewolnikiem pióra, sprzedawał „na pniu“ płody swego ducha, aby później, pod grozą procesów i egzeKucji, dopełniać olbrzymich zobowiązań. A był to czas, w którym wierzyciel nie żar
1)' Pasją Balzak« było kolekcjonerstwo artystyczne, które tak eząato pojawia się iako motyw w jego utworach, a które W ów i— ■»• było l»y*a]flk»i«i tak aptapełitewanem, jak ebeertie
v\07/r-
tował: czas kiedy istniało jeszcze więzienie za długi; to też, przed wynajęciem mieszkania, głównym szczegółem, na który Baizac zwracał uwagę było topograficzne położenie, dające możność ucieczki przed pościgiem; odwiedzający zaś przyjaciele musieli, w pewnych epokach, trzy razy dawać umówione hasło, zanim wpuszczono ich do wnętrza domu.
Balzac pracował tedy i tworzył nieprzerwanie, popędzając się w pracy nadmiernym użytkiem czarnej kawy i osobliwym trybem życia *); niesposób zaś, aby natchnienie zawsze dotrzymywało kroku tej nazbyt intenzywnej gospodarce ducha. Taine, w świetnem słojem studjum, porównuje umysł Balzaka do olbrzymiego kotła, w którym topią się na aliąż rozmaite rudy i kruszce; otbż, nie zawsze udaje się niezmordowanemu pracownikowi rozpalić dość silny ogień, wymagany do tego procesu; niekiedy płomień słabnie, a wówczas surowe lub nawpół tylko przetworzone kawały kruszców szpecą jednolitość odlewu.
Na tych kilku uwagach poprzestaję do najbliższej sposobności; wystarczą one może czytelnikom Kawalerskiego gospodarstwa 2), powieści, która i bez wszel
l) Balzac, w epoce pracy, wstawał o półaocy, pracował 12, a nieraz do 18 godzin z rzędu i kładł się spać nad wieczorem. Do pracy przywdziewał biały habit, podobny oo habitu Dominikana» przepasany złotem łańcuchem, u którego wisiały złote nożyczki. W ten sposób spędzał po kilka tygodni, nie wychodząc z domu, przy zamkniętych okiennicach, nie otwierając żadnej korespodencji.
a) Utwór ten nałeiy w Kemedji ludzkiej do grupy Les Celi* bataires (Befcżenni); w niektórych wydaniach dał mu autor tytuł Lu RmbouilUuse (Mąeiwoda).
kich komentarzy zdolna jest porwać dramatycznością opowiadania, głębią ujęcia i szerokością tła. Utwór ten powstał w 1842, to znaczy w najplepszej dobie twórczości Balzaka. Należy on do grupy stanowiącej samo centrum Komedji ludzkiej; odnogami swemi styka się ze światem politycznym, teatralnym, literackim, malarskim, prawniczym, finansowym, które znajdują rozwinięcie w innych opowieściach. W utworze tym osobliwie zajmuje Balzaka problem owych rozbitków napoleońskich, którzy, w pełni karjery, przeznaczeni na tytanów i póMegendarnych bohaterów *), z upadkiem cesarstwa, wepchnięci w obce i przeciwne im warunki życia, degenerują stopniowo, dając, po największej części, zastęp wykolejeńców lub szubrawców. Wszystko, co było ich zaletą, co stanowiło ich siłę na polu bitwy, staje’ się wręcz niemo- żliwem w życiu cywilnem, zwłaszcza w postaci, jaką przybrało ono za Restauracji monarchicznej. W licznych powieściach Balzaka odbija się ten znamienny okres dziejów Francji; rządy starców, oderwanych przez szereg lat od kraju i narodu, silących się przekreślić jego najbardziej tryumfalną epopeę; hipokryzja i świę- toszkostwo lękające się wszelkiej młodości, nie ufające jej i nie zostawiające upustu jej siłom. W Paryżu, bujniejsze temperamenty, jak to widzimy w innych studjach Balzaka, spalają swoje świetne przymioty
*) Problem ten przedstawiał się Balzakowi i z komicznej nieraz strony: zabawna figura bohatera szarży pod Ey/au, p. de Fischtaminel, oświetlona zwierzeniami jego żony (.Małe niedole Domjcia mmłżeńskiegw).
umysłu 1 charakteru w orgjach hulanek i excentry-
cznosciach Lwów stolicy l); na prowincji przybiera ta
...
ChomikKulturalny