Nie nawidzę szefa.rtf

(1 KB) Pobierz

 

      Nie nawidzę szefa

 

Wcześnie rano korytarzem, niczym sprytny chiński szpieg,

Z neseserem, w czarnym płaszczu po cichutku skrada się.

Beznamiętnie już roztacza, groźny bazyliszka wzrok,

Przerażeni za biurkami, [śledzą każdy jego krok. x2]

 

Dziś od rana jest niemiły, wszyscy czują zapach krwi,

Nieustannie od dziesiątej, obserwują jego drzwi.

Telefony ciągle dzwonią, w gabinecie słychać młyn,

Sekretarki już donoszą, [na odprawie będzie dym. x2] 

 

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

 

Na bankiecie przy kieliszku, niczym ojciec, druh i brat,

Gdy do błędu się nie przyznasz, bezlitosny jest, jak kat.

Nienawidzisz jego gestów, gdy szyderczo śmieje się,

I uprzejmie przy kolegach, [jak codziennie zbeszta cię. x2] 

 

Gdy się śmieje, tłum lizusów, znowu cieszy się wraz z nim,

Gdy jest smutny, to smutasy, wśród usłużnych wiodą prym.

Nieomylny, bo pomylić, się najwyżej możesz ty.

Szef ma rację, ty na zawsze, [zapamiętaj gdzie są drzwi. x2]

 

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

Nie, nie, nie, nienawidzę szefa!

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin