Moorcock Michael - kronika czarnego miecza.pdf

(405 KB) Pobierz
97369315 UNPDF
M OORCOCK
KRONIKACZARNEGOMIECZA
SagioElryku
TomVII
Przełozyła: Justyna Zandberg
M ICHAEL
97369315.001.png
Tytuł oryginału:
Bane of the Black Sword
Data wydania polskiego: 1994 r.
Data pierwszego wydania oryginalnego: 1977 r.
KSI EGA PIERWSZA
Złodziej dusz
W której Elryk ponownie spotyka sie z Królow a Yishan a z Jharkor, a takze
z Thelebem K’aarn a z Pan Tang i w ko ncu dokonuje zemsty.
Rozdział 1
W Bakshaan, miescie tak bogatym, ze wszystkie inne osiedla ludzkie na pół-
nocnym wschodzie wygl adały przy nim niczym ubogie miesciny, znajdowała sie
zwie nczona wysok a wiez a gospoda. Pewnego wieczoru w gospodzie tej siedział
Elryk, pan na dymi acych zgliszczach Melniboné. Na wargach albinosa bł akał sie
przebiegły, ironiczny usmieszek. Melnibonéanin gawedził bowiem własnie, prze-
plataj ac rozmowe wyrafinowanymi zartami, z czterema wielmozami stanu kupiec-
kiego, których w najblizszych dniach zamierzał doprowadzic do bankructwa.
Moonglum Elwheryjczyk, towarzysz Elryka, przygl adał sie albinosowi z po-
dziwem i niepokojem zarazem. Usmiech nieczesto goscił na wargach Elryka, a to,
ze Melnibonéanin zartował z kupcami, było juz zupełnie nie do pomyslenia. Mo-
onglum pogratulował sobie w duchu, ze stoi po stronie Elryka i zastanowił sie,
co tez moze wynikn ac z tak niecodziennego spotkania. Albinos, jak zwykle, nie
zwierzył sie kompanowi ze swych planów.
— Jestesmy, panie Elryku, zainteresowani wynajeciem twych usług jako wo-
jownika i czarnoksieznika. Oczywiscie, dobrze za nie zapłacimy. — Pilarmo,
krzykliwie odziany, koscisty i powazny, pełnił funkcje rzecznika całej czwórki.
— A jakze to zapłacicie, moi panowie? — spytał uprzejmie Elryk, wci az sie
usmiechaj ac.
Towarzysze Pilarma uniesli w zdumieniu brwi, a i sam mówca wygl adał na
lekko zaskoczonego. Zamachał rekami w powietrzu, rozgarniaj ac kłeby dymu,
które unosiły sie w zajmowanej przez szesciu tylko ludzi izbie gospody.
— Złotem, klejnotami. . . — odparł Pilarmo.
— Czyli ła ncuchami — powiedział Elryk. — Nam, wolnym wedrowcom, nie-
potrzebne s a podobne wiezy.
Moonglum wychylił sie z cienia, w którym sie wczesniej usadowił, a wyraz
jego twarzy swiadczył dobitnie o tym, ze nie zgadza sie z wypowiedzian a przez
Melnibonéanina kwesti a.
Pilarma i pozostałych kupców najwyrazniej takze zbiła z tropu odpowiedz
Elryka.
— A wiec, jak mamy zapłacic?
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin