Na Południe od Brazos cz.3.txt

(40 KB) Pobierz
00:00:01:/SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
00:00:08:NA POŁUDNIE OD BRAZOS
00:00:13:W ROLACH GŁÓWNYCH
00:00:50:W POZOSTAŁYCH ROLACH
00:01:16:MUZYKA
00:01:20:MONTAŻ
00:01:23:SCENOGRAFIA
00:01:26:ZDJĘCIA
00:01:44:NA PODSTAWIE POWIEŚCI LARRY'EGO MCMURTRY'EGO|"NA POŁUDNIE OD BRAZOS"
00:01:49:SCENARIUSZ
00:01:52:REŻYSERIA
00:02:02:CZĘŚĆ III|RÓWNINY
00:02:06:RZEKA KANADYJSKA,|TERYTORIUM OKLAHOMA
00:02:30:Do głowy by mi nie przyszło,|że zaczniecie pracować na golasa.
00:02:33:Widać wszystko poszło w diabły|ledwo wyjechałem.
00:02:36:To głęboka rzeka,|a nie mamy nadmiaru suchych ubrań.
00:02:40:Cześć Gus.|Cześć, chłopaki.
00:02:42:Znalazłeś Lorie?|Jasne.
00:02:44:Pewnie teraz siedzi przed namiotem i patrzy,|jak ganiacie na golasa.
00:02:50:Słowo daję,|prawie postawiliśmy na tobie krzyżyk.
00:02:53:Was też dobrze widzieć wszystkich żywych.
00:02:55:Złapałeś tego bandziora?
00:02:57:Wymknął się,|ale dorwałem cała zgraję jego kamratów.
00:03:00:Czy nic jej nie jest?
00:03:02:Ma za sobą ciężkie chwile i potrzebuje|trochę samotności.
00:03:07:Wracajcie do stada, bo się rozproszy.
00:03:13:Dobrze cię widzieć.|Brakowało cię nam.
00:03:15:Mi też.|Dzięki.
00:03:21:Widzę, że świnie dają sobie radę.
00:03:29:Gdzie planujesz ją zostawić?|Zostawić?
00:03:32:Nie zamierzam jej zostawiać.
00:03:36:Są jakieś wieści o Jake'u?
00:03:38:Wściekł się i odjechał zaraz po tobie,|ponoć do Fort Worth.
00:03:43:Więc na stare lata zostałeś|opiekunem tej dziewczyny?
00:03:47:Ano.
00:03:50:Ale nie tylko na nią się zasadzasz, co?|Ano nie tylko.
00:03:56:A co zrobisz, jak się okaże, że|Klara ciągle jest mężatką i nawet cię nie pamięta?
00:04:03:Sądzę, że to...
00:04:07:...złamałoby mi serce.
00:04:10:DODGE CITY, KANSAS|Droga Brzoskwinio...
00:04:13:Roscoe Brown został zabity przez|strasznego bandytę.
00:04:18:Joe też.
00:04:22:I dziewczynka imieniem Janey też.
00:04:26:Więcej o niej nie wiem.
00:04:29:Roscoe mówił, że spotkał ją w lesie.
00:04:34:Jadę do Ogallala, szukać Ellie.
00:04:38:Nie wiem kiedy wrócę.
00:05:21:Gdybym wiedział,|że świnie będą na tyle lekkomyślne...
00:05:25:żeby się prowadzać za tym starym Meksem,|zrobiłbym z nich bekon.
00:05:37:Lorie, skarbie.
00:05:40:Chodź.
00:05:46:Pachniesz świeżością jak poranna rosa.
00:05:53:To cud, że w takiej okolicy|wciąż jesteś taka świeża.
00:05:58:Powinienem się wstydzić.
00:06:01:To wina Woodrowa,|nie pozwolił mi zabrać w podróż krawca.
00:06:13:Taki piękny poranek...
00:06:16:a ty jesteś roztrzęsiona, dlaczego?
00:06:21:Lorie...
00:06:24:Zawsze byliśmy ze sobą szczerzy.
00:06:28:Mów, co cię gryzie?
00:06:33:Boję się, że już mnie nie chcesz.
00:06:36:Od czasu tego wszystkiego|nie zapytałeś ani razu o szturchanie.
00:06:44:Możesz sobie szturchnąć, jeśli chcesz.|Za darmo.
00:06:48:A gdybym zechciał pięć albo sześć razy?
00:06:53:Albo dziesięć czy dwanaście?
00:07:00:Prawda jest taka,|że wolisz na razie unikać tych rzeczy.
00:07:05:To naturalne.
00:07:08:Nie śpiesz się, czas robi swoje.
00:07:13:Czas nic tu nie zmieni.
00:07:21:Witaj, Newt.
00:07:23:Dzień dobry, Gus.|Dzień dobry, panno Loreno.
00:07:27:Po zrobił śniadanie|i prosił, żebym przywiózł.
00:07:31:Co przyrządził, robaki?|Robaki?
00:07:34:Po przyrządza co mu wpadnie w rękę, no nie?
00:07:37:Prawda.
00:07:39:Robaki?
00:07:41:Tak, na przykład smaży pasikoniki.
00:07:47:Tak, proszę pani, czy to nie zabawne?
00:07:49:Siadaj, napijesz się z nami kawy.
00:07:53:Dzięki Gus, powinienem wracać do stada.
00:07:57:Podziękuj Po za śniadanie.|Przekażę.
00:08:01:Dziękuję, że je przywiozłeś.
00:08:04:Tak, proszę pani, dziękuję za...
00:08:08:Dziękuję za...
00:08:13:Jedź, zanim sobie przydepniesz język.|Dziękuję.
00:08:40:To stado zgarniemy bez trudu.
00:08:44:Zaciągnąłem się obrabiać banki.
00:08:47:Nie było mowy o kradzeniu koni.
00:08:51:Masz coś przeciwko temu?
00:08:57:To nie mój fach, i tyle.
00:08:59:Możesz się jeszcze nauczyć.
00:09:02:A nie...
00:09:04:to możemy zostawić tu...
00:09:06:twojego trupa.
00:09:08:Nie będę tolerował nierobów.
00:09:14:Danowi zachciewa się krwi.|Aha.
00:09:27:Jedziesz?
00:09:29:Patrz, to się przekonasz.
00:09:47:Tędy pojechali.
00:09:48:Eddie, pilnujesz koni.|Przyprowadź je, jak usłyszysz strzały.
00:09:52:Strzelam nie gorzej od Roya.
00:09:54:Diabła tam.
00:09:57:Roy nie trafiłby we własną nogę,|nawet przybitą do drzewa.
00:10:01:Jake pokaże nam, z czego jest sławny.
00:10:05:Racja, Jake?
00:10:45:W zaroślach!
00:11:19:Co robisz na tyłach, Spoon? Walczyliśmy tutaj.|Żabi Ryj dostał.
00:11:24:Ryj, jesteś ranny?|Tak.
00:11:35:Gdzie się wybierasz?
00:11:38:Zebrać zdobyte konie.
00:11:41:Mają nam uciec?
00:11:43:Siedź tutaj, chyba że jesteś kuloodporny.
00:11:49:Roy, złapcie z Eddiem te konie.
00:11:57:Nigdy bym nie przypuszczał, że ktoś cię dorwie, Ryju.|Dobij go i jedziemy.
00:12:01:Mam zastrzelić Ryja?|Przecież to on oberwał, nikt inny.
00:12:05:Dobij go i koniec.
00:12:07:Cholernie nie mam ochoty zabijać Ryja.
00:12:09:Ty go zastrzel, Roy.|Dan kazał tobie.
00:12:13:Może ty go zastrzelisz, Jake?|Znałem go całe życie.
00:12:18:Nie bardzo mam ochotę.
00:12:20:Nikt nie chce człowiekowi pomóc.
00:12:23:Niech was szlag, banda panienek.
00:12:32:Jazda po ten tabun!
00:12:39:Ryj miał dzisiaj pecha.
00:12:42:Nie tylko on może mieć, więc uważaj.
00:13:13:Kapitanie!
00:13:26:Jak Boga kocham, kto zginął tym razem?
00:13:42:Myślałem, że to ktoś z naszych.
00:13:45:Deets znalazł go na szlaku.|Dostał dwie kule.
00:13:48:Żył jeszcze?|Umierał.
00:13:51:Coś mówił?|Że to banda koniokradów.
00:13:54:Nie tylko koniokrady, ale i mordercy.
00:13:56:Chlust, prowadź stado pomału na północ,|wyślij kogoś przodem, niech szuka wody.
00:14:01:I pochowajcie tego chłopca w lasku.
00:14:05:To Indianie?|Koniokrady.
00:14:08:P.E., jedziesz z nami.|Newt, ty również.
00:14:14:Deets znalazł ślady, muszę i ja jechać.|Jadę z tobą.
00:14:17:Zostań w obozie.|Powiem Chlustowi, żeby się tobą opiekował.
00:14:21:Gus...
00:14:24:Kradzieży koni nie można puścić płazem.|A śmierci tego chłopca tym bardziej.
00:14:26:Ale wrócisz?|Oczywiście. Chlust, pilnuj jej dniem i nocą.
00:15:25:P.E., sprawdźcie z Newtem w krzakach.
00:15:51:Tu jest jeszcze jeden.
00:16:10:Odjechali w tamtą stronę.
00:16:11:Ilu ich jest?
00:16:13:Czterech.
00:16:16:Nas pięciu, mniej niż jeden na jeden...
00:16:20:...więc czym się tak martwisz?
00:16:22:Pan Jake jest z nimi.
00:16:26:Widziałem ślad jego konia.
00:16:29:To koniokrady i mordercy.
00:16:33:Może jego konia też ukradli.
00:16:35:Znam ślad tego konia,|kiedy pan Jake na nim jedzie.
00:16:46:Cóż...
00:16:48:Mam nadzieję, że się mylisz, Deets.|Rozumiem.
00:16:52:Ale się nie mylę.
00:17:17:Co jest?
00:17:18:Osadnicy.
00:17:49:Osadnicy. Nie mówiłem?
00:17:54:Zaczekajcie tu, chłopcy.
00:17:57:Ty też, Spoon.
00:18:07:Dan nienawidzi osadników.
00:18:10:Nienawidzi ich jak niczego na świecie.
00:18:18:Jak się masz.
00:18:31:Cholera.
00:18:33:Dan znowu poczuł krew.|Ano.
00:18:38:Mamy podjechać.
00:19:08:Co znalazłeś?
00:19:09:Tylko ten stary zegarek.
00:19:11:Pieprzone kmioty.
00:19:16:Zastrzeliłeś dwóch ludzi dla zegarka?
00:19:19:Zastrzeliłem...
00:19:20:a teraz ich powieszę.
00:19:22:Powiesisz? Dan, ty wszystkich zakasujesz.|Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś wieszał trupy.
00:19:27:Zastrzeliłem, teraz powieszę, a potem spalę.
00:19:34:Pieprzone kmioty nie mają prawa żyć.
00:19:37:Jake, Eddie,|zaciągnijcie mi ich pod tamto drzewo.
00:19:41:Nie będę brał w tym udziału.|Do diabła, będziesz!
00:20:12:Piękny widok, nie?
00:20:16:Pieprzone kmioty.
00:20:25:Zbierzmy konie, zanim się rozbiegną.
00:20:55:Dzień dobry.
00:20:57:Kto tam?|To ja, Chlust. Przywiozłem ci obiad.
00:21:02:Nie jestem głodna.|Zaczekam, aż wróci Gus.
00:21:07:Ale Gus może wrócić dopiero za parę dni|i kazał mi się tobą opiekować.
00:21:11:Nie potrzebuję opieki poza Gusem.
00:21:16:Ale to on mnie prosił.
00:21:26:Stawiam talerz przy wejściu.
00:21:48:Co ty robisz?
00:21:51:Opiekuję się tobą,|tak jak Gus mi powiedział.
00:21:55:Nie potrzebuję opieki.
00:21:57:Nie musisz czekać.|Mam czas.
00:22:12:Jak Boga kocham,|grabarz zrobiłby w tych stronach majątek.
00:22:17:P.E. mógłbyś kupić szpadel i otworzyć interes.
00:22:20:Nie skorzystam.
00:22:23:Banda zwyrodnialców.
00:22:26:Najgorszych, jakich widziałem.
00:22:36:Newt, trzymasz się?
00:22:38:Jake nie mógł mieć z tym nic wspólnego.
00:22:41:Jake płynie z prądem.|Pierwszy lepszy wiatr niesie go, gdzie chce.
00:22:51:Pochowajmy tych biedaków.
00:23:03:Są niedaleko. Obozują nad strumieniem.
00:23:06:Widziałeś ich?|Tak.
00:23:09:Jest ich czterech.
00:23:13:I?
00:23:15:Tak. Pan Jake jest z nimi.
00:23:18:Powinien był zostać z Lorie.
00:23:21:Może działała mu trochę na nerwy,|ale przy niej nie wpakowałby się w coś takiego.
00:23:29:Dawaj.
00:23:36:Zostaw trochę dla mnie.
00:23:38:Nie zasłużyłeś.|Jesteś taki sam leń jak Jake.
00:23:41:Żaden z was nie odrabia swojej działki.
00:23:45:Nie ruszać się, chłopcy.
00:23:49:Nie strzelać, jesteśmy handlarzami koni!
00:23:52:Cześć, Gus.
00:23:55:Kapitanie...|Zabierz mu broń, Deets.
00:24:00:Chyba nie myślisz,|że mógłbym do ciebie strzelić?
00:24:03:Zdejmijcie im buty, chłopcy.|Nigdy, do cholery.
00:24:07:Słyszałeś?|Jesteśmy handlarzami koni.
00:24:10:Bardziej przekonują nas zeznania trupów,|które dopiero pochowaliśmy. Ściągaj buty.
00:24:15:Nie wiem o czym mówisz.|Łżesz jak pies.
00:24:18:Spytajcie Jake'a czy to nieprawda,|że kupiliśmy te konie.
00:24:23:Tych trzech martwych kowbojów też kupiliście?
00:24:25:I tych dwóch spalonych farmerów?|P.E., Newt, weźcie linę. Związać ich.
00:24:38:Newt nie musi mnie wiązać.|Nikogo nie zabiłem.
00:24:42:Chciałem tylko przejechać z nimi przez Terytorium|i urwać się przy pierwszej okazji.
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin