Dzieci szczęścia 12 - Greene Jennifer - Marzycielka p.pdf

(845 KB) Pobierz
160336449 UNPDF
JENNIFER GREENE
MARZYCIELKA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Widok, który miała przed sobą, obrażał
jej poczucie estetyki. Czarna, posępna noc,
szalejąca nad miastem burza - czy może
być coś bardziej banalnego? Nagle ja-
skrawa błyskawica przeszywa niebo, a na
jej tle wyłania się z ciemności wielka,
szpetna rezydencja, która wygląda jak
scenografia do tandetnego
hollywoodzkiego filmu.
Najgorsze jest to, że niczym bohaterka
kiepskiego filmu zamierza się włamać do
pogrążonej w mroku rezydencji.
Rebeka Fortune pisała powieści
kryminalne. Umieszczała swe bohaterki w
najbardziej niebezpiecznych sytuacjach,
jakie tylko zdołała wymyślić, a wyobraźnię
miała wyjątkowo bujną. Ale prędzej by
wyrzuciła na śmietnik komputer, niż kazała
bohaterce włamywać się po ciemku do
ogromnej,, zamkniętej na cztery spusty re-
zydencji, w której zostało popełnione
morderstwo.
Deszcz padał na jej rude loki, ciekł po
szyi, spływał po powiekach i rzęsach.
Drżała na całym ciele, od czubka nosa po
czubki palców w przemoczonych
tenisówkach. Zazwyczaj w marcu
panowała w Minnesocie temperatura
około zera, ale tego dnia od samego rana
było nadspodziewanie ciepło i słonecznie,
prawie wiosennie.
Przed wyjściem z domu Rebeka
obejrzała w telewizji prognozę pogody;
zapowiadano w nocy burzę. Gdyby miała
czarny płaszcz od deszczu, pewnie by go z
sobą wzięła, ale miała jaskrawożółty, w
kolorze całkiem nieodpowiednim dla
włamywacza, więc włożyła grubą czarną
bluzę oraz czarne dżinsy. Obie rzeczy lepiły
się jej do skóry.
Przypuszczalnie kiedyś w życiu czuła
się bardziej nieszczęśliwa niż teraz, lecz
nie pamiętała tej chwili. Miała bogate
doświadczenie w dziedzinie
kryminalistyki, znała dziesiątki metod
używanych przez włamywaczy, jednakże
całą swą wiedzę zdobyła w ciepłym, ładnie
urządzonym gabinecie, szperając w
książkach i korzystając z Internetu.
Praktyka okazała się odrobinę bardziej
skomplikowana od teorii.
Rezydencję otaczało wysokie
ogrodzenie z kutego żelaza. Zamknięta
brama nie stanowiła problemu; na
ogrodzenie można się było wdrapać i
zeskoczyć z niego po drugiej stronie. Tuż
po zabójstwie Moniki Malone po terenie
kręciło się mnóstwo policji. Teraz ryzyko
Zgłoś jeśli naruszono regulamin