Selene, rozdziały 14-15.pdf
(
290 KB
)
Pobierz
Rozdział 14
Znów przeszukała jego szafę, znajdując czarną, zapinaną, lnianą koszulę i inną parę
spodni dresowych. Zajrzała do łazienki, rzuciła okiem na toaletę zanim skierowała się ku
prysznicowi.
Trzy dni temu porcelanowa bogini byłaby pierwszą rzeczą, jaka przyszłaby mi
na myśl. Zadrżała, gęsia skórka rozlała się po jej plecach i ramionach. Zmienił mnie i jestem
teraz pijawką. A ja właśnie… co ja kurwa właśnie zrobiłam?
Sprawdziła ostrożnie wodę jedną ręką po czym weszła pod prysznic, wzdychając z
ulgą. Medalion kołysał się na piersiach, ciepły jak jej skóra. Pozostałości krwi Nikolaia
mrowiły w palcach u stóp i rąk, serce wciąż waliło zbyt mocno. Żołądek podskoczył jak
szalony tuż pod żebrami, tam gdzie zaczyna się mostek.
Jezu, jestem przesycona krwią
. Oparła czoło o śliskie, chłodne kafelki. Och, Boże.
Nichtvreni nie zwracają. Pociła się? Ciepła woda uderzyła o jej ramiona, spłynęła w dół
bioder. Chłód prześlizgnął się po jej skórze.
To uczucie – czy to było wspomnienie? – szorstkiego, drewnianego pręgierza i trzask
bicza pojawiło się znów. Selene zamknęła oczy. To stąd pochodziły jego blizny? Czy znów
zapadnie się we wspomnieniach Nikolaia?
Cienki piskliwy głos doszedł jej uszu pod rykiem wody.
Zamknij się
, głos Dannego znów warknął w środku jej umysłu. Brzmiał przede
wszystkim na wkurzonego.
Wynoś się spod tego pieprzonego prysznica. Przestań jęczeć.
Trzymaj się w kupie, Lena. No dalej.
Przytaknęła, jej czoło potarło o kafelki. Puchnący, przerywany śmiech wydobył się z
niej, odbił echem od płytek, a za nim podążył długi, cichy jęk.
Trzymaj się Lena. No dalej. Wyjdź spod prysznica.
Teraz głos Dannego się przymilał,
podlizywał. Tak jak wtedy gdy byli dziećmi, a on próbował rozweselić ją albo namówić na
udział w pewnej zabawie albo czymś innym…
1
– Zamknij się, – Selene powiedziała do samej siebie ponad falami wody. Sięgnęła na
ślepo i zakręciła prysznic. Powoli woda spływała na błyszczące, ciemnoniebieskie kafelki. –
Będę żyła wiecznie, czy chcę abyś jęczał mi tak przez ten cały czas.
To ty rozmawiasz z duchem,
odpowiedział wymądrzając się. To było coś, co Danny by
powiedział. Poczuła znów samotność i zdławiła ja.
Ubierz się Selene. Chodź.
– Dobrze, – wyszeptała. Jej wargi prześlizgnęły się nad zębami. – Do diabła, dałeś się
zabić.
Szukali ciebie, Lena. Ja byłem tylko dodatkiem. Przynętą. Głupią przynętą, to
wszystko.
– Przestań. Jezu, obrażam teraz mojego zmarłego brata. – Wysuszyła się wściekłymi
pociągnięciami, jej skóra mrowiła od szorstkiego ręcznika. W końcu wróciła do azylu, ręcznik
zwinęła w pięść.
Podarte ubranie leżało na podłodze obok wgniecionego łóżka, wysyłając potężny
zapach Nichtvrena i strachu. Lekki, ale niesamowicie ciągnący się smród werecaina wypełnił
na chwilę jej nozdrza.
Złapała te żałosne pozostałości przez ręczniki, marszcząc nos i wrzuciła je za drzwi do
łazienki. Jej czarna torba była przypalona na brzegach. Znalazła się pod nią gdy samochód
dachował. Pieczęć błyszczała na podłodze, wtłoczone diamenty lśniły.
Selene zadrżała, miedź wypełniła jej usta.
Mogłam umrzeć.
To było zbyt wiele. Zbyt wiele szoków w zbyt krótkich odstępach czasu. Parada
Głosów Wszystkich Umarłych wewnątrz jej głowy też nie pomagała.
Wzięła głęboki wdech i opadła na łóżko z torbą wtuloną w ramiona.
Po kilku sekundach siedzenia i gapienia się na nic, Selene opadła na łóżko zwijając się
po swojej stronie i wtulając torbę w piersi. Kilka ostrych krawędzi – aktówka, jej athame,
portfel, wbijało się w piersi, ale przekręciła się odrobinę, aż miękkość znalazła się na swoim
miejscu. Miś Carson i flanelowa koszula, czy Danny miał ją na sobie w dniu w którym
zginął? Przecież leżała rzucona na łóżko.
2
Selene zacisnęła oczy i przytuliła torbę. Nacisk za oczami był znajomy, naturalny,
normalny,
ludzki
. Pragnęła płakać.
Ciekawe – czy w łzach będzie krew?
Co dziwne, to przeważyło szalę.
Niski chętny dźwięk żalu zaczął się gdzieś w jej brzuchu i przeszedł przez kręgosłup,
ciągnąć rozbite szkło za sobą. Selene poczuła jak jej ciało puchnie. Zakopała twarz w
szorstkim płótnie, podciągają kolana w górę i szlochając w niekończący się krzyku.
Jakie to dziwne. Więc jednak muszę oddychać.
– Selene? – głos Nikolaia.
Nie usłyszałam jak otwiera drzwi,
pomyślała ospale.
Łóżko zaskrzypiało, gdy położył się za nią. – Selene? – Oczyścił gardło i dotknął jej
ramienia. Jego palce paliły przez len. Po czym dotknął jej włosów biegnąc palcami przez
postrzępione pasma.
Chętny dźwięk dochodzący z jej brzucha nie zatrzymał się. Selene zacisnęła powieki
jeszcze mocniej, podciągając wyżej kolana, coś wilgotnego i ciepłego spływało z oczu. Nos
był zapchany.
– Nie. – Głos Nikolaia uczynił cały pokój zimnym. – Selene? Selene!
Zostaw mnie w spokoju. Zniszczyłeś wszystko. Odejdź.
– Możesz płakać ile tylko zechcesz później. – Jego ręka zacisnęła się na jej ramieniu. –
Nie teraz. Nie w ten sposób. To niebezpieczne, szok może zabić nowicjusza. Selene, na
miłość boską,
nie
płacz.
Nie płaczę. Krzyczę, nie słyszysz?
Jakiś rodzaj zadziwienia wypełnił ją po tej myśli.
Powinnam była pozwolić ci umrzeć, żałuję że tego nie zrobiłam.
Dlaczego tego nie zrobiłam? Och, racja. Potrzebuję cię, byś zabił Grigorego, a
Grigorego potrzebuję, by zabił ciebie, a wtedy…
3
Przyszłość była nieznanym, pustym krajobrazem, rozciągającym się przed nią.
– Nie marnuj swoich łez na poduszkę, gdy ja tu jestem. Czy poczułabyś się lepiej,
gdybym pozwolił ci spróbować znów mnie zranić? – Uścisnął jej ramię jeszcze mocniej.
Mięśnie wbiły się w kość, ból popłynął w dół jej piersi. Ale ból złagodniał, zmieniając się w
płynne gorąco, zebrane w dole jej brzucha.
Krzyk załamał się, przechodząc w zachrypnięty szloch. – Pieprz się, – zdołała
powiedzieć przez suche, ciężkie dźwięki. – Zostaw mnie
samą
.
– Nie. – Jego palce wbiły się jeszcze mocniej. Jej oddech złapany w połowie,
zaszlochała znów.
Czy
będzie mieć siniaki? Czy Nichtvreni mają siniaki. – Nie ma żadnego
komfortu w byciu
samemu
, Selene, bez względu na to jak bardzo pragniesz, by tak było.
Przestań. Zrobisz sobie krzywdę, a na to nie pozwolę.
Selene odsunęła się, próbując wyrwać ramię z uchwytu Nikolaia. Nie puścił jej, ale
jego palce rozluźniły się odrobinę. Po czym nachylił się i jego oddech musnął jej ucho. –
Jeżeli nie będziesz teraz walczyć, – wyszeptał intymnie. –
Złamię
cię, najdroższa. To będzie
wymagało niewiele wysiłku, kilka dni bez pożywienia, trochę bólu. Jak ci się podoba wizja
stania się pozbawionym własnej woli sługą? Uległą Małżonką?
Oderwała się od niego, podpierając rękami, i przeskoczyła za łóżko. Torba poruszyła
się z nią, szeleszcząc. Stała przodem do jego pleców przed rozległym, pogniecionym,
czerwonym aksamitem. Nie poruszył się, jego kręgosłup był całkowicie wyprostowany,
siedział na krawędzi łóżka, jedna blada ręka po boku. Jego włosy wciąż były wilgotne,
posklejane od deszczu. Selene otworzyła torbę trzęsącymi rękami, a palce owinęły się wokół
drewnianej rękojeści athame.
– Spróbuj, – wyszeptała. Chłodne powietrze dotknęło jej wilgotnych policzków. Jej
serce waliło, puls dudnił w uszach, medalion płonął na piersiach. Jej kości trzeszczały od
Mocy, powstającej pod jej skórą. – Jesteś takim pieprzonym draniem.
Nagle całkowicie znieruchomiał, przestał nawet oddychać.
– Żałuję, że cię nie zabiłam, gdy cię postrzeliłam, – powiedziała. Wzięła głęboki
trzęsący się oddech. – Jak możesz być takim… takim..
4
– Pomyśl o jakiś bardziej kreatywnych epitetach, Selene. – Nie odwrócił się.
Powietrze zawrzało wokół niego jak para na chodniku w letni dzień. – Zaczynasz mnie
nudzić.
Nudzić ciebie? Że kurwa co?
Jej ręka zadrżała wewnątrz torby.
Jeżeli go dźgnę, to nie będzie miało znaczenia. Strzepie to. Nóż nie zrani go w
wystarczającym stopniu. Postrzeliłam go i nawet nie ma po tym śladu.
Determinacja sprawiła,
że jej piersi zapłonęły ogniem. Jej oddech wyrównał się.
A jednak spróbujmy. Zobaczymy czy
to go zanudzi.
Nowe życie wpłynęło do jej ramion i nóg. – Jakbym kiedykolwiek chciała, byś był
mną zainteresowany. – Ześlizgnęła się z łóżka i skoczyła na nogi. – Nie wiem nawet dlaczego
tu
przyszłam
.
– Ponieważ nie miałaś gdzie iść. – Bez odrobiny współczucia. – Grigori będzie na
ciebie polował i wykorzysta cię zanim zmusi byś błagała o śmierć. Ja tylko wymagam twojej
obecności. Jestem dużo mniejszym złem.
– Zło to dobre słowo dla ciebie, – warknęła do niego. – I podstępny, wstrętny,
arogancki, płytki, szowinistyczny, opętany seksem, pieprzony mały
świr
…
–No proszę, – przerwał. – To przynajmniej coś nowego nawet jak na ciebie. –
Podniósł się powoli z łóżka, wciąż nie zadając sobie trudu, by na nią spojrzeć. – Teraz
powinnaś się pożywić i odpocząć. Świt nadchodzi.
– Godzina i pół, – powiedziała, automatycznie. Bezcelowo. – Chciałabym abyś mnie
kurwa zostawił samą.
Wzruszył ramionami. – Powtarzasz to wciąż. Czym byłabyś beze mnie? Nadal
kręciłabyś się po ulicach, by znaleźć mężczyzn, którzy nakarmią twoją cenną klątwę? Dałem
ci schronienie, a ty wciąż mnie przeklinasz. Gdybym był bardziej okrutny, czy byłabyś milsza
dla mnie? – Odsunął się o dwa kroki od łóżka, odwracając głowę. Mogła zobaczyć bladą
krawędź jego czoła, czarną jak węgiel falę włosów opadających w tył.
5
Plik z chomika:
akacja08
Inne pliki z tego folderu:
Selene, rozdział 7.pdf
(308 KB)
Selene, rozdział 8.pdf
(212 KB)
Selene, rozdział 9.pdf
(285 KB)
Selene, rozdział 11.pdf
(319 KB)
Selene, rozdział 13.pdf
(248 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Abercrombie Joe
Adler Elizabeth
Adornetto Alexandra
Adrian Lara p
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin