Centrum galaktyki #1 W oceanie nocy - BENFORD GREGORY.txt

(729 KB) Pobierz
GREGORY BENFORD





Centrum galaktyki #1 Woceanie nocy





Tom 1 szescioksiegu CentrumGalaktyki



(Tlumaczyl: Marek Pakcinski)





Dla Joan,ktora zrozumie te opowiesc



Nie porzucimy poszukiwan

lecz gdy do kresu ich dotrzemy

zesmy u zrodla znow, poznamy

w nowym je blasku powitamy

T. S. Eliot





CZESC PIERWSZA

1999





Ikar (ik<<- b - rbs) - "Encyklopedia Britannica", wydanie siedemnaste, rok 2073.Planetoida oznaczona numerem 1566. Poruszala sie po orbicie eliptycznej o srednim mimosrodzie najbardziej oddalonym od Slonca ze wszystkich znanych planetoid (e=0,83), a rownoczesnie najkrotszej wielkiej polosi (a=l,08), zas perihelium jej orbity bylo najbardziej zblizone do Slonca (28 000 000 kilometrow). Zostala odkryta przez Waltera Baade'ego w Obserwatorium Mount Palomar w 1949 roku. Perihelium orbity Ikara znajdowalo sie wewnatrz orbity Merkurego, apohelium na zewnatrz orbity Marsa. Zblizala sie do Ziemi na odleglosc 6 400 000 kilometrow. Obserwacje radio-astronomiczne wykazaly, ze srednica Ikara wynosila okolo 0,8 kilometra, a okres obrotu wokol wlasnej osi 2,5 godziny. Nietypowa orbita tej planetoidy budzila dosc ograniczone zainteresowanie do czerwca 1997 roku, gdy nagle Ikar zaczal emitowac chmure gazowo-pylowa. Poniewaz dotychczas uwazano Ikara za planetoide kamienna typu Apollo, jej przeksztalcenie sie w quasi-komete wzbudzilo znaczne poruszenie wsrod astronomow. Osobliwosc ta skupila na sobie uwage opinii publicznej, kiedy w pazdzierniku 1997 roku dokonano obliczen, ktore wykazaly, ze moment pedu wywolany przez ogon tej quasi-komety zmienia jej orbite. Zmiana ta, jak przewidywaly obliczenia, wciagu kilku lat mogla spowodowac kolizje Ikara z Ziemia. Gdyby nowo powstala kometa skladala sie wylacznie z rozrzedzonych gazow, pozostalych po planetoidzie, zderzenie z Ziemia byloby nieszkodliwe. Jednak glowa komety Ikar, z powodu znacznej emisji gazu i pylu, byla wowczas niewidoczna i niektorzy naukowcy przypuszczali, ze kamienne jadro - dawna planetoida-moglo pozostac wewnatrz obloku. A w takim wypadku...



Ikar

Wedlug mitologii greckiej - syn Dedala, znanego architekta i rzezbiarza, ktory po wybudowaniu Labiryntu dla kretenskiego krola Minosa, utracil laske i poparcie wladcy. Skonstruowal dla siebie i Ikara, skrzydla z wosku i ptasich pior, dzieki czemu udalo im sie uciec w kierunku Sycylii. Jednak Ikar w trakcie lotu zanadto zblizyl sie do Slonca, skrzydla stopily sie, a mlodzieniec spadl do morza i utonal. Wyspe, na ktora morze wyrzucilo cialo, od tamtej pory nazywano Ikaria. Legende te przywoluje sie czesto jako symbol ludzkiej pogoni za wiedza i poszerzaniem horyzontow myslowych, niezaleznie od kosztow, jakie trzeba za to poniesc. Ikar stal sie tematem arcydziela Hovena "Upadek Ikara"(1997), ktore stanowi alegorie zmierzchu dominujacej roli kultury Zachodu w rozwoju ludzkosci...





1





Odnalazl latajaca gore dzieki jej cieniowi.Daleko przed nim bylo Slonce, zamglone chmura wirujacego, kosmicznego pylu. Nigel pierwszy raz ujrzal Ikara na koncu przebijajacego mgla, ostrego stozka cienia.

-Mam przed soba jadro - zakomunikowal przez radio. - To cialo stale.

-Jestes pewien? - odpowiedzial pytaniem Len. Jego glos, zaklocany przez trzaski radiowe, byl slaby i odlegly, chociaz modul kosmiczny "Dragon" znajdowal sie w odleglosci zaledwie tysiaca kilometrow od statku Nigela.

-Tak. Cos cholernie duzego rzuca cien wewnatrz chmury.

-Pozwol mi pogadac z Houston. Wracam do ciebie za sekunde, koles.

Cisze wypelnial gluchy pomruk. Nigelowi wydawalo sie, ze usta ma pelne waty, a opuchniety jezyk nie moze sie w nich zmiescic. Ogarnelo go dziwne uczucie, mieszanina leku i podekscytowania. Krotkim ruchem przesunal statek w strone stozka cienia, skierowanego teraz wprost ku zamglonemu Sloncu, nastepnie przeskalowal system kontroli polozenia pojazdu w przestrzeni. Jakis zblakany kosmiczny kamyk odbil sie z grzechotem od pancerza modulu silnikow.

Nigel wszedl w stozek cienia. Blask sloneczny zbladl, a jego zrodlo zaczelo migotac na granicy widzialnosci, w miare jak czarna plamka o rosnacej srednicy tanczyla, przeslaniajac tarcze Slonca. Statek dryfowal, pograzony w zoltawym poblasku. Wokol czarnej brylki Ikara przelewala sie, jakby iskrzac pylowo-gazowa korona.

Od ponad dwoch lat Nigel byl pierwszym czlowiekiem, ktory znow ujrzal te planetoide. Przez caly ten czas pozostawala niewidoczna z Ziemi, gdyz jadro nowo powstalej komety skutecznie zaslaniala wydostajaca sie z Ikara chmura gestego pylu.

-Nigel, z jaka szybkoscia zblizasz sie do jadra? - spytal szybko Len.

-Trudno powiedziec - odrzekl. Teraz czarna brylka urosla do rozmiarow pieciocentowki trzymanej na odleglosc wyciagnietej reki. - Zmienie troche kurs, zeby wydostac sie ze stozka cienia, na wypadek, gdyby szybkosc zblizania okazala sie za duza.

W tym momencie dwa skalne odlamki z gluchym poglosem odbily sie od kadluba statku. Kosmiczny pyl wydawal sie tu gestszy; wokol wirowaly kawalki kamieni, ktore uniosly sie z powierzchni Ikara, tworzac ogon komety.

-W Houston wlasnie zasugerowano taki manewr. - Nigel uslyszal glos Lena. - Czy masz juz odczyt pola magnetycznego?

-Nie... zaczekaj, urzadzenia wlasnie cos zarejestrowaly. Taak... nie wiecej niz jedna dziesiata gausa.

-Uhum... wiesz, chyba powinienem im to powiedziec.

-W porzadku. - Nigel poczul lekki ucisk w brzuchu. - Zaczyna sie... - pomyslal.

Czarny kontur urosl jeszcze bardziej. Astronauta skorygowal ponownie tor lotu statku, odchylajac go poza granice ciemnego obszaru, zeby uzyskac margines bezpieczenstwa. Krotki strumien ciagu z silnikow korekcyjnych zmniejszyl predkosc pojazdu. Nigel zaczal obserwowac nieregularny ksztalt planetoidy przez pokladowy teleskop, ale jaskrawy, snieznobialy blask slonca uniemozliwial rozpoznanie szczegolow. Czul teraz powolne, ociezale dudnienie serca uwiezionego w ciasnym skafandrze.

Rozlegl sie trzask, a potem charakterystyczny szum radiowego tla.

-Czesc Nigel, mowi Dave Fowles z Houston, za posrednictwem "Dragona". Gratuluje wizualnego kontaktu z Ikarem. Chcielibysmy zweryfikowac natezenie pola magnetycznego. Czy moglbys dokonac bezposredniej transmisji danych?

-Roger - potwierdzil Nigel. Jego rozmowy z Houston rwaly sie coraz bardziej. Opoznienie czasowe wynosilo kilka sekund, chociaz fale radiowe poruszaja sie z predkoscia swiatla. Zmienil pozycje kilku przelacznikow. W kabinie rozlegl sie ostry, krotki pisk.- Gotowe - oznajmil.

Brzeg ciemnego konturu planetoidy zaczal zblizac sie z duza predkoscia.

-Len, zamierzam ja okrazyc. Mozemy na chwile stracic kontakt - poinformowal Nigel pilota "Dragona".

-W porzadku.

Statek Nigela przesliznal sie nad ostra linia terminatora w sfere jasnego, slonecznego blasku. Pod kadlubem rozposcieral sie teraz spalony na popiol krajobraz. Niewielkie uskoki i plytkie doliny rzucaly krotkie cienie na ciemnobrazowy, niemal czarny, skalisty grunt. Z powodu splaszczonej elipsy orbity Ikara planetoida co jakis czas prazyla sie na skwarke, zblizajac sie do Slonca na dwukrotnie mniejsza odleglosc niz Merkury.

Nigel dostosowal predkosc statku do szybkosci przesuwania sie skal pod kadlubem i uruchomil standardowa serie automatycznych badan powierzchni. Zamigotaly swiatelka na panelu sterowniczym, a w ciasnej kabinie rozlegl sie niski dzwiek uruchomionych urzadzen. Nizej Ikar obracal sie powoli w slonecznych promieniach, a jego powierzchnia wydawala sie blada i nieprzyjazna... Przypuszczenie, ze ten niegrozny kawal surowej skaly moze spowodowac smierc milionow ludzi, bylo teraz niemal absurdalne.

-Nigel, slyszysz mnie? - w sluchawkach zabrzmial glos Lena.

-Niezle.

-Jestem juz poza obszarem radiowego cienia. Powiedz, jak ona wyglada?

-Jest kamienna, moze niklowo-zelazowa. Nie widze zadnych sladow sniegu ani innych bardziej zlozonych struktur.

Nic dziwnego, w koncu smazyla sie przez miliardy lat...

-Skad w takim razie wzial sie ogon, taki jak u komety? Jak powstal Rozblysk?

-Pamietasz, co nam mowili na Ziemi: moze zaczal nagle parowac odsloniety poklad lodu albo na powierzchni powstal otwor... Cokolwiek to bylo, chyba do tej pory calkiem wyparowalo. To trwa juz dwa lata, wystarczajaco dlugo.

-Wyglada na to, ze obraca sie wokol osi... poczekaj, niech sprawdze... pelny obrot mniej wiecej w ciagu dwoch godzin.

-Niezle... - skomentowal Len. - Musi byc dosc zwarta.

-Tylko lita skala daje taki moment obrotowy, nie?

-Teoretycznie tak. Moze Ikar jest dawnym jadrem komety, a moze nie... To kamien i to jest teraz dla nas najwazniejsze.

Nigel poczul gorzki smak. Napil sie troche wody i wyplukal nia usta.

-Ma mniej wiecej kilometr srednicy i, z grubsza biorac, jest kulista. Powierzchnia malo zroznicowana. - Mowil teraz wolno, jakby z trudem. - Brak wyraznych kraterow, sa jednak plytkie kuliste wglebienia. Przyczyna ich powstania moze byc periodyczne nagrzewanie i schladzanie skorupy w trakcie przelotow Ikara kolo Slonca, ktore zadzialalo jak bardzo efektywny mechanizm erozji.

Nigel relacjonowal to niemal automatycznie, starajac sie zignorowac depresyjny nastroj, jaki go ogarnal. Co prawda informacje zebrane bez bezposredniej obserwacji swiadczyly przeciw temu, mial jednak nadzieje, ze Ikar okaze sie zlepkiem lodu, a nie skala. Podzielal tez pobozne zyczenia niewielkiej grupy astrofizykow, ktorzy ludzili sie, ze Rozblysk z 1997 roku - jasnopomaranczowy, kometowy ogon o dlugosci piecdziesieciu milionow kilometrow, ktory przesuwal sie, tanczyl i rozjasnial przez trzy miesiace nocne niebo na Ziemi - oznaczal koniec Ikara. Jednak zaden teleskop, nawet orbitalny przyrzad "Skylab X", nie byl w stanie dotrzec do wnetrza pylowo-gazowej chmury, klebiacej sie tam, gdzie niegdys znajdowala sie planetoida, calkowicie zaslaniajacej ten punkt. ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin