Graham Caroline - Morderstwo w Madingley Grange.pdf

(1466 KB) Pobierz
Caroline Graham
Morderstwo
w Madingley Grange
Tytuł oryginału: Murder at Madingley Grange
774637439.023.png 774637439.024.png 774637439.025.png
 
Autorka pragnie podziękować
Andrew Caslinowi z Lay and Wheeler w Colchester
za jego życzliwą pomoc
Dla
Mary, Marka i Luke'a, dziękując za Sheepcote
Simon mówi: zrób to
774637439.001.png 774637439.002.png 774637439.003.png 774637439.004.png 774637439.005.png 774637439.006.png 774637439.007.png 774637439.008.png 774637439.009.png 774637439.010.png 774637439.011.png 774637439.012.png 774637439.013.png 774637439.014.png 774637439.015.png 774637439.016.png 774637439.017.png 774637439.018.png 774637439.019.png 774637439.020.png 774637439.021.png 774637439.022.png
Rozdział pierwszy
Na tarasie otoczonej fosą wiejskiej posiadłości, wokół ocienionego parasolem
w barwne pasy stołu siedziały trzy zachłanne osoby. Cóż, żeby być bardziej do-
kładnym, jedna z nich była bardzo zachłanna, druga (obecna jedynie jako duch)
tylko umiarkowanie, a trzecia, wyjątkowo ładna dziewczyna z ciemnymi, falują-
cymi włosami, cechy tej prawie w ogóle była pozbawiona. W chwili, kiedy roz-
poczyna się nasza opowieść, głos zabrała ta ostatnia.
— Wciąż nie wierzę, żeby Hugh mógł się zgodzić na morderstwo.
— Ależ tak. Rozmawiałem z nim wczoraj wieczorem.
— Chciałeś powiedzieć, że wsiadłeś na niego wczoraj wieczorem. Gdy za-
dzwoniłam do niego po południu, martwił się tak samo jak ja.
—Jak ja.
—Jak my oboje.
Simon Hannaford odchylił się na krześle, swoje stopy w popielatych, wsuwa-
nych klapkach ze skóry oparł o metalowe szczeble stołu i spojrzał na siostrę.
Laurie była nieduża i krzepka, jej spaloną słońcem ciemnobrzoskwiniową cerę
pokrywały brązowe piegi. Oczy miała niebieskie, koloru irysów tak ciemnych, że
niemal granatowych. Jej bezpośrednie spojrzenie kłóciło się z zaokrąglonymi,
gęstymi brwiami, co do których miała niejasne poczucie, że któregoś dnia nale-
żałoby je wydepilować i ukształtować w coś odrobinę mniej wojowniczego.
Ubrana była w spraną, letnią suknię w kolorze kwiatów barwinka i płaskie, za-
wiązywane na rzemyki sandały. Miała ubrudzone paznokcie i kolana, a obok jej
szklanki z lemoniadą domowej roboty leżały podręczne narzędzia ogrodnicze.
Wychyliła spory łyk napoju i powiedziała:
Zgłoś jeśli naruszono regulamin