Rewolucja Wartości W Religii 2 - Ben Klassen.doc

(57 KB) Pobierz
Najbardziej Szaleńcze Opowieści

Rewolucja Wartości W Religii

Najbardziej Szaleńcze Opowieści

Część II

 

Opowieść o Noe

i Wielkiej Powodzi

 

Kilka lat temu ktoś podarował mi grubą, ciężką biblię, która była wydana blisko końca wieku. Nowościowa cecha tej szczególnej książki – wydanie wersji Króla Jakuba – było to, że na każdej stronie Starego Testamentu posiadała nagłówki nie tylko z tytułem lecz także z dokładną datą, jakby podkreślając, że każdy z tych wydarzeń było historycznym faktem, którego rok w historii jest dobrze znany. Widocznie 80 czy 90 lat temu używając wyobrażoną datową precyzję, można było ujść z dogadzaniem sobie ryzykowną sztuką kłamania. Dziś żaden wydawca nie ośmielił by się współzawodniczyć z taką bezczelnością.

W tym szczególnym wydaniu data podłączona do opowieści o Wielkiej Powodzi była rokiem 2348 P.N.E.

Teraz pozwólmy sobie przestudiować co dokładnie wersja Króla Jakuba mówi o Wielkiej Powodzi, która rzekomo pokrywała tę Planetę Ziemię do wierzchołków jej najwyższych gór i wyżej. Jest to błazeńska opowieść.

W Księdze Rodzaju – pierwszej książce żydowskiej biblii rozplątuje się opowieść o tym jak samotny duch bezcelowo unoszący się w ciemnej próżności przez ostatnie niewiadome ile lat, nagle tylko sześć tysięcy lat temu, miał świetny pomysł stworzenia z niczego - „nieba i ziemi”. Owinął całą robotę w sześć dni i mniej więcej jako drugorzędny pomysł w szósty i ostatni dzień stworzył człowieka. Potem powiedział mężczyźnie by się brał do roboty, był owocny i mnożył się i zaludnił Ziemię ludźmi.

Według Księgi Rodzaju, tak widocznie uczynili ze smakiem, lecz mieli w sobie szczególną przeklętą, dręczącą skazę – byli „grzesznikami” i każde pokolenie kontynuowało byciem tak „grzesznym” jak poprzednie, jeżeli nie jeszcze bardziej. W końcu zaczęło to wchodzić Twórcy za skórę i zrobił się zły – bardzo zły.

Zadecydował, że coś bardzo drastycznego musiało być zrobione i miał właściwą wycieczkę dla tych paskudnych grzeszników: utopi ich wszystkich jak zgraje szczurów. To powinno nie tylko rozwiązać problem, lecz także dać im nauczkę jakiej nigdy nie zapomną.

W Księdze Rodzaju 6:12 jest napisane: „Gdy Bóg widział, iż ziemia jest skażona, że wszyscy ludzie postępują na ziemi niegodziwie.” Nigdzie nie jest napisane, że możliwie Twórca w jakiś sposób spaprał swoje ulubione stworzenie – człowieka – i że zrobił niechlujną robotę. Przecież wiedział co robił, znał dokładne konsekwencje naprzód oraz do tyłu i wszystko było pod jego kontrolą. Czemu wszczepił swój grzeszny charakter w ludzkość, jeżeli tak tego nie lubił?

Biblia nie odpowiada na to pytanie, ale udaje, że było to całkowitą winą produktu raczej niż konstruktora z powodu, że „dał człowiekowi wolną wolę”. Wolną wolę w jakim kierunku?

Będąc jak jest, zdecydował nad pośpieszną akcją pozbycia się swego arcydzieła – wszystkich – wszystkich oprócz człowieka zwanym Noe i jego najbliższej rodziny.

Teraz ta chłopina Noe, w tym czasie miał sześćset lat i myślelibyśmy, że po byciu przez ten cały czas pod bliską obserwacją, przenikliwy sędzia charakteru wybrałby wzór cnotliwości jako jedynie przetrwały przodek przyszłej rasy. Wystarczająco dziwacznie, jak ujrzymy później, samotny duch dokonał słabego wyboru – brzydką pomyłkę – wybierając Noego.

W każdym bądź razie Bóg powiedział Noemu co nadchodziło i lepiej żeby się przygotował. W Księdze Rodzaju 6:17 mówi do Noego: „Ja zaś sprowadzę na ziemię potop, aby zniszczył wszelką istotę pod niebem, w której jest tchnienie życia; wszystko, co istnieje na ziemi, wyginie.”

Biedne zwierzątka; biedne ptaszki; nawet wszystkie pełzające robaczki miały umrzeć. W fakcie, wszystkie istoty. Jakkolwiek nie wspomina, że wszystkie ryby – które także były istotami – będą miały pole do popisu.

Więc Pan Bóg powiedział Noemu aby się przygotował na największy potop historii. Powiedział mu aby wybudował „arkę” – rodzaj pływającego motelu dla ludzi, zwierząt, węży, owadów i ptaków. Powiedział mu aby to wybudował z (gopherwood) drewna i wybudował w trzech poziomach. Miało być 300 łokci w długości, 50 łokci szerokie i 30 łokci wysokie. Skoro „łokieć” ma około 18 cali (1 cal = 2.54 cm), to by miało około 450 stóp (13716 cm) w długości przez 75 stóp (2286 cm) szerokości i 45 stóp (1372 cm) wysokości, nawet trzy piętra – nie żaden mały projekt, który można zbić razem metodą patyków, szczególnie kiedy gwoździe jeszcze nie zostały wymyślone.

Pan Bóg dał sześciuset letniemu dziadkowi i jego trzem synom, Semowi, Chamowi i Jafetowi – siedem dni, w których mieli zrobić pracę. Nie tylko mieli zbić z (gopherwood) drewna tą ogromną potworność w siedem dni i wodo uodpornić mchem – lecz jest więcej, dużo więcej co musieli uporać w siedem dni.

Pan Bóg polecił Noemu by zebrał w ten pływający motel chociaż jedną parę istoty, każdego rodzaju na powierzchni Ziemi, skoro miał utopić całą resztę razem z jego grzesznymi ludźmi. Biedne zwierzęta, ptaki, gady i owady. Co one uczyniły by na to zasłużyć? Co za zmarnowanie.

Kiedy przeanalizujesz wielkość roboty jaką Noe miał do wykonania w siedem dni – przechodzi to ludzką wyobraźnię. Biedne chłopisko, a on mając sześćset lat. W Księdze Rodzaju 6:19, Pan Bóg rozkazuje Noemu: „Spośród wszystkich istot żyjących wprowadź do arki po parze, samca i samicę, aby ocalały wraz z tobą od zagłady.” Oczywiście „wszystkich istot żyjących” także obejmuje owady, nie wspominając zwierzęta, ptaki, gady i inne kategorie. Skoro sześć tysięcy lat później naukowcy twierdzą, że w przybliżeniu jest chociaż 10 milionów gatunków owadów, których po tych wszystkich latach doszli do identyfikowania i katalogowania tylko jakieś 10 procent, możesz sformułować pojęcie wielkości pracy jaką Noe miał w swoich rękach.

Według pulikologa, Profesora Roberta Lewisa, na świecie istnieje 2.381 gatunków pcheł. (Pulikolog jest specjalistą od pcheł, jakich istnieje około tuzin.) Czy Noe był uświadomiony, że było 2.381 gatunków pcheł do zebrania i czy uczciwie złapał dwie z każdego – samca i samicę – wsadzając je do arki? Czy biedny bzik odróżniał pchłę od wszy? Wsadzając 4.762 pchły do arki, jak dokonał by się nie rozpowszechniły do tych wszystkich ściśniętych zwierząt, mnożąc się w bilionowych ilościach? Żydowscy pisarze scenariusza lekceważą poruszenie tego problemu, tak samo jak setki innych problemów.

Miał tylko siedem dni aby to uczynić, co włączało zbudować samą arkę. Uwierzylibyście swojemu własnemu tatusiowi gdyby opowiedział wam tak przesadną opowieść?

Lecz żydowskie bazgrajmy, które napisały te opowiadanie, w następnym rozdziale komplikują bardziej mówiąc (Księga Rodzaju 7:2): „Z wszelkich zwierząt czystych weź z sobą siedem samców i siedem samic, ze zwierząt zaś nieczystych po jednej parze: samca i samicę.”

Więc Noe miał kolejny problem: decydując, które zwierzęta są czyste a które nie. Czy słonie, nosorożce, hipopotamy i żyrafy są czyste? Przypuszczam, że są tak czyste jak każde zwierzę – chociażby w ich własnym środowisku. Więc widocznie musiałby zebrać 14 z każdych tych, wliczając konie, zebry, sarny i antylopy, nie wspominając lwów i tygrysów i małp i goryli. Zadanie jest bez końca i nawet (sławny kowboj) Frank „przyprowadzający z powrotem żywcem” Buck, nie mógłby dokonać tego drobnego czynu w całym swoim życiu. Potem są wszystkie te ptaki do złapania i wszystkie te węże – pytony i kobry – i aligatory. (Zastanawiam się jak dotarł do Australii i z powrotem aby złapać małe i duże kangury?) Co za wspaniałe osiągnięcie – wszystko to w kilka dni z siedmiu jakie mu zostały po skończeniu budowy arki.

Lecz robota nie kończy się na tym. Miały być razem zapchane w tym wodo odpornym pudełku przez cały rok. Było tylko jedno małe okienko na górze – jeden łokieć kwadratowy – które było zamknięte bo padało. Nie było żadnego źródła światła, nie było prądu, nie było wentylacji, nie było klimatyzacji. Wszystkim tym zwierzętom musiał być dostarczony chociaż roczny pokarm jakiegokolwiek jedzenia one preferują. Jak byś chciał zbierać wystarczająco słomy aby nakarmić 14 słoni, nosorożców, hipopotamów, żyraf i tysiące innych zwierząt? Także lwy, tygrysy i inne mięsożerne zwierzęta – one też musiały być karmione i na pokładzie nie było żadnego chłodnego magazynu z lodówką. Na dodatek była też paskudna robota czyszczenia wszystkiego kału i odpadków tych tysięcy zwierząt. Kto miał za obowiązek tą śmierdzącą pracę? Samych czternaście słoni może odstawić wystarczającą ilość w krótkim czasie. Jeżeli wszystkie te zwierzęta naprawdę tam były i były odpowiednio żywione, zatopiłyby tą śmierdzącą arkę w tydzień z powodu samego ciężaru odpadków.

W każdym bądź razie, według tej dziwnej opowieści jak wszyscy weszli Pan Bóg osobiście zamknął drzwi do wodoodpornego pudełka – z sianem czy bez. Cały pociąg siana nie wykarmiłby wszystkich tych skubiących zwierzaków, a milion królików przez rok nie wykarmiłoby wszystkie mięsożerne zwierzęta. Jeżeli te „wszelkie istoty” mogły być wepchane w te ciemne nie wentylowane pudło (a nie mogły) w okresie 24 godzin wszystkie by się udusiły skutkiem smrodu i braku tlenu. Ktokolwiek napisał tą głupawą opowieść na pewno nie studiował logistyki ani nie użył ani drobnej ilości zdrowego rozsądku w swych obliczeniach.

Noe wybudowawszy arkę, zbierając miliony „żyjących istot”, przypuszczalnie zaopatrując je oraz swoją własną rodzinę dostatnią prowendą – wszystko w siedem dni – Pan Bóg zamknął drzwi i pozwolił jej hulać.

W Księdze Rodzaju 7:11, 12 jest napisane: „W roku sześćsetnym życia Noego, w drugim miesiącu roku, siedemnastego dnia miesiąca, w tym właśnie dniu trysnęły z hukiem wszystkie źródła Wielkiej Otchłani i otworzyły się upusty nieba; przez czterdzieści dni i przez czterdzieści nocy padał deszcz na ziemię.”

Widocznie wszystko co trzeba było zrobić było otworzyć upusty w niebie i woda wytryskuje morzami. To jest ciekawą wiadomością. Zawsze mi mówiono, że niebo jest szerokim rozległym miejscem zamieszkałym przez anioły grające na harfach. Ale widocznie podano mi złą informację. Jest napełnione bilionami i bilionami ton wody. Skoro ta wielka ognista otchłań zwana piekłem jest tuż obok, wnioskuję że mają brutalne zajęcie obejmowaniem wszystką tą wodę i utrzymując fajny gorący ogień w tym samym czasie. Lub tak czyniąc, czemu dobry Pan Bóg nie ujawni litości tym biednym grzesznikom gniotącym się w tej ognistej otchłani, otwierając upusty po stronie piekła i zmoczy ten dręczący bolesny ogień? Jestem pewny, że tamtejsze ofiary byłyby wdzięczne, nawet jeżeli musiałby ich wszystkich podczas tego utopić. Byłoby to o wiele lepsze niż odwieczna tortura. O wiele by to woleli – jestem pewien. Byłoby ogromną ulgą od płonącego uczucia.

Wracając do biednego Noe i jego rodziny gniecionych w arce z tymi milionami „żyjących istnień” i całym tym smrodem.

Według tej szalonej opowieści, podczas gdy padało przez czterdzieści dni i nocy – woda podnosiła się i podnosiła aż pokryła wszelką ziemię tej obiecującej planety do i ponad najwyższych szczytów. Rozważając, że Szczyt Everest wznosi się ponad 29 tysięcy stóp – jest to od groma wody – więcej niż nasza atmosfera mogłaby kiedykolwiek utrzymać lub znów absorbować. Ale to nie jest problemem dla autorów. Po roku wszystko osiadło i wyschło. Noe i jego rodzina pięknie przeżyła i ani jedna „żyjąca istota” nie zdechła z głodu ani z powodu smrodu i ciemności. Po roku ziemia była sucha, lasy i kwiaty wszystkie nietknięte po byciu zatopionymi pod sześcioma milami wody przez rok i wszystkie zwierzęta, ptaki, owady i gady powłóczyły się przez drzwi, szczęśliwe jak skowronki i zdrowe jak tylko możliwe. Ani jedna mysz, komar ani wsza nie zachorowała i nie umarła przez rok podczas kiedy byli zamknięci. Jak miło.

Więc każde stworzenie od nowa zaczęło się parzyć i mnożyć (z gustem!) aby nadrobić stracony czas. Mieli teraz nowiutką planetę do zapełnienia.

Po wybudowaniu ołtarza Panu Bogu, Noe „wziąwszy ze wszystkich zwierząt czystych i z ptaków czystych złożył je w ofierze całopalnej na tym ołtarzu.”

Skoro na świecie jest tysiące zwierząt i ptaków, jedno równie czyste jak kolejne, musiało to być jednym wielkim rusztowaniem. Lecz żydowski Bóg będąc krwiożerczym potworem, bardzo tym rozkoszował. Po utopieniu milionów ludzi i biliony „żyjących istnień” jest napisane: „Gdy Pan poczuł miłą woń.” Nie ma nic jak palące ciała by go rozweselić. Musi naprawdę mieć frajdę czując biliony palących ciał w piekle. Żydowska biblia jest pełna składania ofiar palących ciał. W każdym bądź razie ta woń palących ciał uspokoiła go i obiecał Noemu, że nigdy więcej nie uczyni tego co właśnie zrobił – utopić wszystkich, bez znaczenia jacy paskudni mogą być. Aby przypomnieć sobie by znowu nie wyrządził tego samego figla, wstawił tęczę na chmurce by się upewnić, że zapamięta by zaprzestać i odstąpić i drugim razem nie przegiąć pały.

Lecz kontynuujmy widowisko. Widocznie roczny sześciu milowy poziom wody nie miał zauważalnego efektu na lasach, drzewach, trawach i łąkach – ani winnicach – bo jest napisane w Księdze Rodzaju 9:20, 21: „Noe był rolnikiem i on to pierwszy zasadził winnicę. Gdy potem napił się wina, odurzył się [nim] i leżał nagi w swym namiocie.”

              Biedny Noe. Powrócił do swych starych figli spijania ulubionego soczku radości. Nie tylko spijał – był cuchnąco spity i nagi w swoim namiocie – martwy dla świata. Podczas bycia w tej haniebnej sytuacji jego trzej synowie: Cham, Sem i Jafet ujrzeli go. Tych dwóch późniejszych zawstydziło się i go zakryło. Ale widocznie Cham był pedałem – pederastą – i powrócił i dokonał obrzydliwy czyn ze swoim pijanym ojcem.

Księga Rodzaju 9:24 mówi: „Kiedy Noe obudził się po odurzeniu winem i dowiedział się, co uczynił mu jego młodszy syn.”

Ogólnie wyklął Chama i skazał go aby był „najniższym sługą swych braci”, innymi słowy, niewolnikiem. Nie tylko skazał jego na niewolnictwo lecz także wszystkich jego potomków. Teologowie uważają wszystkich ciemno skórnych czarnuchów i błotnych jako potomków Chama.

A więc mamy kolejny epizod w rodzinie Noeów podczas gdy rozpoczęli stawaniem się przodkami wszelkich współczesnych ludzi. Pan Bóg znów spaprał sprawę wybierając marnego pijaka jak Noe aby był ojcem współczesnej ludzkości.

Pijany czy trzeźwy, teraz 601 letni Noe po powodzi żył dodatkowe 350 lat – jeżeli starasz się wieżyc tak szalonej opowieści

Widocznie istnieją inteligentni mężczyźni i kobiety – ludzie, którzy powinni być bardziej rozsądni – którzy staną na głowie twierdząc, że taka szalona opowieść jest „świętą prawdą”. Pomimo wszystkiej zgromadzonej wiedzy historii, geologii, astronomii, antropologii i paleontologii, która przeważająco wskazuje: że świat istnieje około 5 bilionów lat, że przodkowie człowieka z ponad miliona lat temu zostali spazmatycznie odnalezieni; że cywilizowane ludy, takie jak Egipcjanie, istnieli długo przed rzekomą „Wielką Powodzią” roku 2348 P.N.E.; że ich dynastie były już długo przed tą datą zapisywane z troskliwą dokładnością; i że pustynie po obydwu stronach Nila były tak suche przed tą datą jak i są teraz. Także ich Faraoni żyli normalne okresy czasu i żaden nie dożył tak śmiesznego wieku jak 951 lat.

Z drugiej strony, wszystko co popiera (jeżeli można to nazwać poparciem) tak szaloną opowieść, są zakłamane twierdzenia żydowskich pisarzy skryptu, których prawdomówność w najlepszej sytuacji jest notorycznie najgorsza w historii.

W zamian inteligentni i edukowani ludzie – a używam tych określeń luźno – organizują wyprawy wynoszące wielkie koszty swoim sponsorom, w celu znalezienia śladów zgubionej arki – arki, która nigdy nie istniała. Jeżdżą na Górę Ararat w Turcji gdzie nieistniejąca arka rzekomo miała dotknąć lądu. Nie ma najmniejszego związku pomiędzy Górą Ararat w Turcji a żydowskimi zapisami, poza zbiegiem okoliczności, że jakiś chłop podczas panowania Byzantium nad Azją Mniejszą, wybrał nazwę Ararat dla bez znaczącej góry, tak jak setki innych nazw były wybierane z biblii przez chrześcijańskich gorliwców.

Potem kiedy ci współcześni „odkrywcy” znajdą jakiś zgrzybiały, stary kawałek drewna na stokach Góry Ararat – krzyczą światu, że znaleźli relikwie z arki Noego, a sprzyjająca żydowska prasa z ucieszoną gębą, szczęśliwie rozprowadzi za nich nowiny. Chrześcijańscy gorliwcy dnia dzisiejszego tak jak w przeszłych wiekach, hałaśliwie zeżrą to wszystko twierdząc, że z całą pewnością istnieją konkretne dowody arki Noego i to, że Wielka Powódź naprawdę pokryła całą Ziemię.

Jak można być takim wariatem?

My Twórcy, przyjmujemy pozycję, że nie jest to jedynie moralnie usprawiedliwione lecz naszym obowiązkiem kpić z tego co jest warte kpiny, szczególnie kiedy takie bzdury są złudnie rozprowadzane jako „święta prawda”.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin