Artykuł - Ewolucja w szkole - pułapki i wyzwania dla nauczyciela (52006).pdf

(163 KB) Pobierz
untitled
jak uczyć
Ewolucja w szkole
– pułapki i wyzwania dla nauczyciela
Za kilka lat świat będzie obchodził 150-lecie ukazania się jednego
z najbardziej przełomowych dzieł w dziejach ludzkiej myśli
– Opowstawaniu gatunków. Teoria ewolucji jest zwornikiem całej
nowoczesnej biologii, pozwalając zintegrować dane różnych dyscyplin,
od genetyki po paleontologię i od ochrony środowiska po psychologię
i medycynę. A jednak wciąż można spotkać osoby reagujące nerwowo
na wzmiankę o Darwinie. Zdarzają się też uczniowie, chcący sprawdzić
nauczyciela – czy uda się go zagiąć podchwytliwymi pytaniami
podpowiedzianymi przez religijną broszurkę. Na czym mogą polegać
wyzwania związane z nauczaniem biologii ewolucyjnej?
KAROL SABATH
ewolucjonizmu bywają spychane
na koniec cyklu nauczania biolo-
gii, a i wówczas traktowane pobieżnie i sche-
matycznie. Nie tylko sprzyja to utrwalaniu
fałszywych obiegowych wyobrażeń o tym
wycinku nauki, ale i utrudnia zrozumienie
nowożytnej biologii i całego nowoczesnego
świata. Teoria ewolucji należy bowiem
do najważniejszych osiągnięć nauki nowo-
żytnej i jej znaczenie wykracza daleko poza
biologię.
cym nas świecie. Jest też świetną okazją
do wyjaśnienia struktury koncepcji na-
ukowej, poznania różnicy między wiedzą
potoczną czy myśleniem magicznym a hi-
potezą i teorią, a także do samodzielnego
stosowania ogólnych założeń teoretycz-
nych do faktów szczegółowych.
Po pierwsze , teoria ewolucji drogą dobo-
ru naturalnego jest jedną z nielicznych
ważnych koncepcji naukowych, które są
na tyle proste, by mogły zostać zrozumia-
ne przez przeciętnego niespecjalistę. Do-
tyczy też zagadnień intuicyjnie zrozumia-
łych i powszechnie znanych, toteż w naj-
prostszej wersji nie wymaga ani poznania
skomplikowanych nowych pojęć teore-
tycznych, ani aparatu matematycznego.
Doskonale nadaje się więc do obudzenia
zachwytu nad tym, jak zrozumienie pro-
stych zależności przyrodniczych pozwala
nam wyjaśnić ogrom faktów w otaczają-
Po drugie, biologia ewolucyjna jest
dziedziną żywą, szybko się rozwijającą,
obfitującą w problemy wciąż przyciąga-
jące uwagę naukowców i wzbudzające
kontrowersje; pozwala więc w pigułce
ukazać dynamikę nauki, jakże daleką
od stereotypów książkowej wiedzy, za-
stygłej i omszałej. Rozmaite aspekty sze-
roko pojętej biologii ewolucyjnej często
goszczą na łamach mediów, dostarczając
aktualnych pretekstów do dyskusji
na zajęciach lekcyjnych.
Po trzecie, dorobek biologii ewolucyjnej
ma nie tylko wymiar teoretyczny, pozwa-
lający np. zrozumieć pochodzenie przy-
stosowań widocznych w przyrodzie, jej
bogactwa taksonomicznego czy objaśnić
sekwencje skamieniałości w odsłonię-
ciach skalnych. Oprócz integracji róż-
30
biologia w szkole
W szkolnej praktyce zagadnienia
672670463.003.png
jak uczyć
nych dziedzin biologii, geologii itp. wyni-
kają zeń bowiem także ważkie wnioski
praktyczne. Medycyna darwinowska po-
zwala dobrać najskuteczniejsze terapie,
a zarazem opóźnić pojawienie się leko-
oporności wśród zarazków; ekologia po-
pulacyjna uwzględniająca dobór natural-
ny pozwala z jednej strony planować
najskuteczniejsze strategie ochrony przy-
rody, a z drugiej – racjonalnie gospoda-
rować zasobami przyrody (np. w rybo-
łówstwie); psychologia ewolucyjna do-
starcza ważnych dla każdego z nas wyja-
śnień naszych własnych motywacji i za-
chowań oraz pozwala racjonalnie budo-
wać stosunki społeczne, uwzględniając
naturalne, trudno modyfikowalne i czę-
sto nieuświadamiane, predyspozycje
i powszechne wzorce zachowań.
Postępy biblistyki i archeologii
Bliskiego Wschodu
podważyły przekonanie
o nieomylności relacji biblijnych.
Ewolucja kreacjonizmu. Ogłoszenie teorii
ewolucji od razu spotkało się z kontrata-
kiem z pozycji religijnych; oburzenie budzi-
ły zresztą różne aspekty tez Darwina.
Najbardziej naiwne zarzuty dotyczyły
podważenia biblijnej chronologii czy obra-
zu dziejów świata – w którym zamiast od-
dzielnego stworzenia wszystkich rodzajów,
czy ocalenia ich podczas Potopu pojawił się
długi czas geologiczny, a wszystkie żyjące
dziś organizmy okazywały się zmodyfiko-
wanymi potomkami nielicznych pradaw-
nych wspólnych przodków. Ten zestaw pro-
blemów pozostaje aktualny dla tzw.
kreacjonistów młodoziemskich, opowiada-
jących się za literalną interpretacją księgi
Rodzaju i wierzących, że świat powstał
w ciągu minionych 10 tysięcy lat.
Już w czasach Darwina zarzuty takie by-
ły absurdalne dla większości naukowców
– tym bardziej dalszy rozwój wiedzy o pro-
cesach geologicznych czy o rozmiarach
wszechświata pozwolił wszechstronnie
udokumentować wiek Ziemi i kosmosu
nieredukowalny do biblijnej chronologii.
Postępy biblistyki i archeologii Bliskiego
Po czwarte wreszcie, była to jedna
z pierwszych koncepcji naukowych, któ-
ra w wyjaśnianiu świata przyrody obywa-
ła się bez odwołań do metafizyki. Dziś
jest już oczywiste, że fizyka, chemia czy
biologia opierają się na empirii, ekspery-
mentach i modelach testowanych w świe-
cie materialnym bądź symulacjach nu-
merycznych, uwzględniających material-
ne obiekty i ich oddziaływania. Jednak
w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy
Darwin budował zręby swojej teorii,
wciąż na porządku dziennym było wypeł-
nianie luk w wiedzy naukowej teologią
i wyjaśnianie np. zjawisk astronomicz-
nych Boskim ładem wszechświata, pro-
cesów fizjologicznych – działaniem ta-
jemniczych fluidów i „siły życiowej”,
a psychiki – odwołaniami do duszy nie-
śmiertelnej zamiast do raczkującej do-
piero neurofizjologii. Darwin utorował
więc drogę całej współczesnej praktyce
uprawiania najszerzej pojętych nauk
przyrodniczych. Zarazem jednak uosa-
bia to wszystko, co w „scjentyzmie” draż-
ni tych, których obraz świata zakorzenio-
ny jest głęboko w przednaukowym
światopoglądzie – jest więc ulubionym
celem ataków religijnych fundamentali-
stów i pseudonaukowców.
Ryc. Robert Mirowski
5/2006
31
672670463.004.png 672670463.005.png
jak uczyć
Wschodu podważyły zresztą przekonanie
o nieomylności relacji biblijnych także do-
tyczących innych, bliższych nam czasów niż
początki ludzkości (a zarazem ukazały za-
pożyczenia z wcześniejszych tradycji mito-
logicznych i religijnych tego regionu).
W miarę jak zachodnia nauka coraz da-
lej odchodziła od judeochrześcijańskiego
obrazu świata i jego dziejów, teologowie
skłaniali się do coraz bardziej alegorycznej
interpretacji Biblii, godząc się na porzuce-
nie dosłownego rozumienia ulepienia czło-
wieka z prochu ziemi, światowego Potopu
itp. Wciąż jednak drażliwe pozostają dla
nich problemy natury człowieka – czy jest
częścią świata przyrody, jednym ze ssaków
naczelnych, bliskim krewnym szympansa,
czy też został stworzony odrębnie, „na ob-
raz i podobieństwo Boże”, a więc np. czy
nasza psychika jest wytworem procesów za-
chodzących w wyewoluowanym hominido-
wym mózgu, czy przejawem transcendent-
nej względem naszego organizmu duszy
nieśmiertelnej wszczepionej indywidualnie
aktem Boskiej woli? Jednym ze sposobów
radzenia sobie z dysonansem poznawczym
między wiedzą naukową a wiarą religijną
jest „kreacjonizm starej Ziemi”, opowiada-
jący się za alegorycznym traktowaniem
pierwszych rozdziałów księgi Rodzaju, jeśli
chodzi o wiek wszechświata i naszej plane-
ty, zwykle zakładający też lokalny zasięg bi-
blijnego Potopu, ale odrzucający ewolucję
człowieka z małpich przodków.
Stwórcy (jak i On sam) są nieuchwytne em-
pirycznie i kryją się w obszarach nierozpo-
znawalnych naukowo; natomiast w kon-
kretnych kwestiach dotyczących obserwo-
wanego świata obowiązują ustalenia nauki,
uprawianej zgodnie z metodologicznym
materializmem. Przekonanie o udziale Bo-
ga ma charakter intuicyjny, odwołuje się
do tradycji teologicznej danej religii albo
do argumentów filozoficznych. Tego ro-
dzaju postawa – głoszona przez wielu teo-
logów różnych wyznań – oznacza akcepta-
cję teorii ewolucji, ponieważ oddaje
domenę empirii w kompetencje naukow-
ców; zadaniem teologów pozostaje tylko
nadawanie odkryciom naukowym religijnej
interpretacji.
Jak z tego wynika, głównymi przeciwni-
kami teorii ewolucji są różne formy kre-
acjonizmu młodo- i staroziemskiego. Cho-
ciaż antyewolucjonizm ma też swoich
propagatorów w innych religiach (np. tu-
recki islamski kreacjonista Harun Jaya, czy
krisznaiccy autorzy „Zakazanej archeolo-
gii”, wydanej również po polsku), ich argu-
mentacja zwykle korzysta z dorobku chrze-
ścijańskich kreacjonistów amerykańskich.
To bowiem w Stanach Zjednoczonych ruch
kreacjonistyczny zyskał największy roz-
mach, dzięki dużemu udziałowi fundamen-
talistycznych odłamów chrześcijaństwa.
Teoria inteligentnego projektu (Intelli-
gent Design, ID) – najnowsza odmiana an-
tyewolucjonizmu – również narodziła się
w USA. Była ona odpowiedzią na porażki
kreacjonistów w sądach, które odrzucały
propozycje nauczania biblijnej wersji stwo-
rzenia na lekcjach biologii jako alternaty-
wy dla teorii ewolucji. W kolejnych proce-
sach, m.in. w stanie Arkansas w 1968 roku
i w Luizjanie w 1987 roku (sprawa
Edwards kontra Aguillard), sędziowie
orzekli, że nauczanie kreacjonizmu
w szkołach publicznych naruszałoby kon-
stytucyjną zasadę rozdziału kościołów
od państwa, gdyż antyewolucjonizm gło-
szony przez kreacjonistów ma ewidentnie
podłoże religijne.
Ewolucjonizm teistyczny. Dla kontrastu,
warto przedstawić kompromis światopo-
glądowy w ujęciu „ewolucjonistów teistycz-
nych”. Uznają oni w pełni autorytet nauk
przyrodniczych w zakresie astronomii, geo-
logii, paleontologii, biologii itd. i zgodnie
z nimi przyjmują naturalne uformowanie
się Układu Słonecznego, czy też biologicz-
ną ewolucję ciała ludzkiego. Postulują je-
dynie nadprzyrodzone Boskie interwencje
w zakresie metafizycznym – np. w postaci
obdarzenia człowieka duszą.
Metafizyka nie poddaje się i nie wymaga
eksperymentalnej weryfikacji – interwencje
32
biologia w szkole
672670463.006.png
jak uczyć
Warto podkreślić, że rozdział religii
od państwa ma w USA inne źródło, niż
w Europie. W Europie, począwszy od Re-
wolucji Francuskiej, miał on często wymiar
antykatolicki i antyklerykalny – był reakcją
na nadmierne wpływy Kościoła. W Stanach
Zjednoczonych natomiast wynika on z ry-
gorystycznie przestrzeganej wolności wy-
znania. Zasadę tę wprowadzili ludzie wie-
rzący dla obrony przed narzucaniem
poglądów religijnych przez innych. Pierwsi
koloniści byli bowiem wygnańcami, prze-
śladowanymi w swojej ojczyźnie właśnie
za poglądy religijne. Przy wielości religii
i wyznań istniejących w USA, ścisłe prze-
strzeganie rozdziału religii od państwa jest
gwarancją pokoju religijnego.
Wobec niepowodzenia dotychczasowej
strategii, w latach 90. XX wieku prawnik
Phillip E. Johnson zaproponował tzw. „stra-
tegię klina” („Wedge Strategy”) – stopnio-
we przywracanie religijnych treści i wartości
w różnych sferach życia, bez jawnego odwo-
ływania się do religijnych inspiracji. W tym
celu powołano tzw. Discovery Institute
w Seattle (przypadkowo ujawniony doku-
ment opisujący „strategię klina” był kolpor-
towany wśród prawicowo-religijnych sympa-
tyków w celu pozyskania finansowania owej
instytucji). Instytut firmuje i opłaca działa-
nia grupki badaczy, którzy propagują „inte-
ligentny projekt”. Ta nowa nazwa określa
odkurzoną doktrynę „teologii naturalnej”
z przełomu XVIII i XIX wieku – jej najsłyn-
niejszym przedstawicielem był wielebny
William Paley, autor znanego argumentu
z celowości przyrody, odwołującego się
do nieprawdopodobieństwa przypadkowe-
go powstania zegarka (do tej metafory od-
wołał się z kolei Richard Dawkins w tytule
swej książki „Ślepy zegarmistrz” – opisują-
cej działanie doboru naturalnego).
Dzisiejsi zwolennicy ID zastąpili tradycyjne
przykłady złożonych naturalnych struktur
(oko, ręka) – których ewolucja została do-
brze udokumentowana – nowymi „zegarka-
mi”, zwykle w skali molekularnej (takimi jak
wić bakteryjna czy mechanizm krzepnięcia
krwi itp.). Twierdzą, że są to struktury „nie-
redukowalnie złożone” i w związku z tym nie
mogły powstać w sposób naturalny, w drodze
stopniowej ewolucji. W odróżnieniu od Pa-
leya jednak, pomni wytycznych „strategii kli-
na”, unikają (przynajmniej w oficjalnych tek-
stach adresowanych do szerokiego ogółu)
wskazywania wprost na Boga jako na do-
mniemanego Inteligentnego Projektanta.
Mimo tych zabiegów, neokreacjonizm
poniósł kolejną porażkę. W 2005 roku sąd
w Dover w Pensylwanii orzekł, że naucza-
nie ID byłoby pogwałceniem konstytucyj-
nej bezwyznaniowości szkół publicznych,
gdyż ID opiera się w istocie na przeświad-
czeniach religijnych, którym stara się nadać
pozór naukowości. Jak wykazał przewód
sądowy – propagatorzy ID nie prowadzą
żadnych badań naukowych zgodnych ze
swoją koncepcją. Pseudonaukowy charak-
ter ID napiętnowali także liczni amerykań-
scy nobliści w liście otwartym oraz wiele
amerykańskich stowarzyszeń naukowych,
z Akademią Nauk na czele. Bardzo szybko
zresztą udało się wykazać, że sztandarowe
przykłady „nieredukowalnej złożoności”
(jak choćby wspomniana witka bakteryjna
czy kaskada czynników krzepnięcia krwi)
mają prostsze warianty i można przedsta-
wić sposób ich etapowej ewolucji zgodnej
z ze współczesną biologią ewolucyjną.
„Pani profesor, Darwin kłamie!” – takie
stwierdzenia coraz częściej możemy usły-
szeć od uczniów. Do niedawna tłumaczenia
kreacjonistycznych broszurek i komiksów
rozpowszechniały w Polsce głównie organi-
zacje religijne wywodzące się z Ameryki,
np. Świadkowie Jehowy i niektóre młode
kościoły ewangeliczne (np. adwentyści).
W minionej dekadzie ukazały się jednak
także w normalnym obiegu księgarskim
książki (np. wspomnianego już Johnsona)
Sąd orzekł, że teoria
inteligentnego projektu opiera się
w istocie na przeświadczeniach
religijnych, którym stara się nadać
pozór naukowości.
5/2006
33
672670463.001.png
jak uczyć
podważające prawdziwość teorii ewolucji.
Dlatego coraz częściej mogą się na lek-
cjach pojawiać uczniowie z wątpliwościami
czy też po prostu chcący skorzystać z oka-
zji, by „zagiąć” nauczyciela. Szkoła powin-
na też zadbać o to, by uczniowie byli przy-
gotowani na konfrontację z pseu-
donaukowymi wywodami w przy-
szłości, a kreacjonizm jest do-
brym dydaktycznym przykładem
tego szerszego problemu.
Ze względów praktycznych
należy unikać przekształcenia
planowych zajęć w debatę kre-
acjonistyczną. Nie należy też
oczywiście zbywać pytań i wąt-
pliwości dogmatycznym „w podręczniku
jest napisane, że Darwin ma rację, więc tak
jest”. Jeśli nie da się odpowiedzieć w jed-
nym zdaniu na pytanie ucznia, należy roz-
ważyć przeznaczenie części którejś z na-
stępnych lekcji na dyskusję nad postawio-
nymi pytaniami (jest to też okazja dla na-
uczyciela, by dokształcić się w konkretnej
kwestii). Wtedy warto też zachęcić uczniów
do samodzielnego przygotowania się
i wskazać im źródła. W miarę możliwości
można też zasugerować zainteresowanym
uczniom dyskusję w czasie zajęć pozalekcyj-
nych, podczas wolnej godziny itp., aby nie
uszczuplać czasu przeznaczonego na reali-
zację właściwego programu nauczania.
Poniżej przedstawiam przykładowe ka-
tegorie argumentów, jakie mogą przyto-
czyć uczniowie.
Tymczasem w przypadku teorii ewolucji
nie ma takiego związku przyczynowego.
Na długo, zanim ktokolwiek podważył reli-
gijne wyobrażenia o świecie, ludzie toczyli
wojny, uważali się za lepszych od ościennych
nacji i usprawiedliwiali ludobójstwo (np. wo-
lą Bożą). Sam Darwin był aktyw-
nym abolicjonistą i chociaż wy-
chował się w kolonialnym
imperium, rejs na Beagle dooko-
ła świata nauczył go szacunku dla
innych ludzi bez względu na kolor
skóry. Paradoksalnie, niewolnic-
two i rasizm przetrwały najdłużej
w tych stanach USA, gdzie do dziś
najsłabsza jest akceptacja darwini-
zmu. Oczywiście, w czasach po
Darwinie wielu ideologów podchwyciło ha-
sło „przeżycia najlepiej dostosowanych” ja-
ko slogan mający usprawiedliwić elimina-
cję „słabszych ras”, ale oczywiście jest to
nadużycie. Nauki przyrodnicze opisują
świat, a nie formułują zalecenia moralne.
Na gruncie teorii ewolucji można zresztą
pokazać, że dobór może premiować ko-
operację, a nie agresję (w ten posób zresz-
tą psychologia ewolucyjna tłumaczy goto-
wość ludzi – i osobników innych gatunków
do udzielania pomocy innym – nawet
reprezentantom obcego gatunku, aż po
symbiozę).
„Ewolucja to tylko teoria.” Tym razem ma-
my do czynienia z wykorzystaniem potocz-
nego rozumienia słowa „teoria” jako nie-
pewnego przypuszczenia, domysłu, w od-
różnieniu od „faktu”. Jest to dobra okazja
do tego, by przypomnieć, że w nauce status
teorii uzyskują dopiero złożone i dobrze
potwierdzone zespoły hipotez – w biologii
udało się to np. komórkowej teorii budowy
organizmów i chromosomowej teorii dzie-
dziczenia. Notabene, na ten właśnie aspekt
ewolucjonizmu zwrócił uwagę Jan Paweł II
w swym orędziu do członków Papieskiej
Akademii Nauk w rocznicę procesu Galile-
usza, mówiąc: „ nowe zdobycze nauki każą
nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś
więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że
„Darwinowska walka o byt oznacza po-
chwałę użycia siły w relacjach międzyludz-
kich.” Ten argument może przybierać po-
stać oskarżania biologii ewolucyjnej
o wszelkie zło na świecie – od zbrodni Hi-
tlera i Stalina po wojny i niewolnictwo. Od-
powiadając warto zauważyć, że skutki spo-
łeczne nigdy nie są argumentem na rzecz
prawdziwości hipotez przyrodniczych.
Ofiary Hiroszimy nie podważają prawdzi-
wości fizyki jądrowej, chociaż ewidentnie
bombę atomową stworzono w oparciu
o wiedzę z tej dziedziny.
34
biologia w szkole
672670463.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin