STANISLAW GROCHOWIAK WIERSZE.doc

(117 KB) Pobierz
Poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta

STANISŁAW GROCHOWIAK WIERSZE

 

Poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta. Urodził się 21 stycznia 1934 w Lesznie Wielkopolskim, zmarł 2 września 1976 w  Warszawie. Okupację spędził wraz z rodziną w Warszawie, po wojnie powrócił do rodzinnego miasta. W 1951 roku ukończył liceum w Lesznie i  zdał w nim maturę, a także rozpoczął studia polonistyczne w Poznaniu, jednak przerwał je po kilku tygodniach. W latach  1953-1955 był członkiem redakcji Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego. W 1955 przeniósł się do Warszawy, gdzie pracował  najpierw w Instytucie Wydawniczym PAX, później w zespole redakcyjnym "Za i przeciw" (1957), dwutygodniku "Współczesność"  (1956-1960, od 1958 redaktor naczelny), "Nowej Kulturze" (1961-1963), "Kulturze" (1963-1970), "Poezji" (1972-1975) i  "Miesięczniku Literackim" (1975-1976).

Debiutował jako 17-latek w dodatku do Słowa Powszechnego pod tytułem W młodych oczach (1951r.) Pierwszy zbiór wierszy "Ballada rycerska" opublikował w roku 1956 - był to, obok książek Herberta i Białoszewskiego, jeden z  najważniejszych debiutów poetyckich odwilży październikowej. W tym samym roku wydał powieść Plebania pod magnoliami. Został bardzo dobrze przyjęty, pozytywnie napisali o nim czołowi  wówczas krytycy literaccy, Kazimierz Wyka i Jerzy Kwiatkowski. Grochowiak stał się czołowym twórcą pokolenia "Współczesności"  (do którego należeli także m.in. Ernest Bryll i Władysław Terlecki), nazwanej od tytułu pisma, na łamach którego drukowali  utwory literackie i teksty publicystyczne. Prowadzili m.in. kampanię o tworzenie warunków dla sztuki ambitnej, a przeciw  "bohaterszczyźnie" i "kulturze Przekroju", czyli tworzącej się kulturze masowej.

Grochowiak uprawiał prozę artystyczną, dramat, krytykę literacką, publicystykę społeczno-kulturalną. Współpracował z filmem, radiem i  telewizją. Był przede wszystkim poetą, w tej dziedzinie miał największe osiągnięcia artystyczne. W poezję przetwarzał wszystkie swoje niepowodzenia i upadki, w poezji przeprowadzał rachunek  swój rozrachunek ze światem urządzonym nie według jego poczucia sprawiedliwości. Geneza poezji Grochowiaka tkwi w etyce, w jego niezgodzie na świat. Grochowiak był homo politicus. W poezji autora możemy dostrzec związki z poetami egzystencjonalnymi. Jednak bunt u Grochowiaka przeciwko naturze jest niemniejszy niż bunt przeciwko panującym stosunkom społecznym. Dojrzałą twórczość poety można traktować jako całość-ewoluującą w szczegółach, ale zachowującą niezmiennie są istotę. Polega ona na negatywnej moralnej ocenie panujących w świecie hierarchii wartości i samego jego urządzenia. Polega na decyzji podjęcia wyzwania, przyjęcia z nim dialogu, aktywnego uczestnictwa w życiu-skoro nie mamy wyboru. A więc swoista trudna zgoda na rzeczywistość, ale podszyta cały czas moralnym sprzeciwem, buntem- który też nigdy u Grochowiaka nie przeminął, choć się w pewnym momencie ustatecznił. Aprobując  w świecie to, co było dotąd poniżone, pogardzone lub prześladowane, równocześnie kwestionujemy świat. Wówczas nasza aprobata będzie równocześnie dezaprobatą. Świat w wierszach Grochowiaka jest zły bo przemijający, bo istnieje w nim śmierć, bo historia sankcjonuje zbrodnię. Między innymi dlatego, że istnieje  w nim brzydota, która jest elementem negatywnym. Z drugiej jednak strony brzydota jest poprzez swoją obecność buntem wobec świata i panujących w nim hierarchii. A więc na niej właśnie można i należy oprzeć, ją podnieść do rangi naczelnego przedmiotu poetyckiego, jej bronić. A przede wszystkim otoczyć ją zrozumieniem, pokochać ją. Wszystkie realia dotyczące brzydoty istnieją naprawdę, są konkretne i dotykalne. Swym bytem zaprzeczają nicości- czyli śmierci. A ona reprezentuje główne skażenie ludzkiego bytu w jego wymiarze biologicznym. Jako takie stanowią dla poety warunek i dowód głównej wartości-trwania. Widzi je, dotyka ich i dlatego kocha,. Są materialne, a więc pełne urody.

Autor jest jednak głównie zainteresowany człowiekiem. On jest głównym składnikiem jego rzeczywistości poetyckiej. Jako element świata jest też nosicielem wszystkich jego sprzeczności. Jest siedliskiem brzydoty i śmierci, jest miotany odrażającymi namiętnościami. One są jego oskarżeniem, a zarazem stanowią przekorną wartość jako zgrzyt wobec oficjalnych hierarchii świata. W poezji Grochowiaka to co ludzkie, traktowane jest jako bliskie, żywością swoją odcinające się od martwoty przedmiotów. Tak samo jako świat, człowiek musi zaaprobować i siebie. I podobnie jak w świecie, i w sobie musi się człowiek zgodzić z istniejącą brzydotą, namiętnościami i śmiercią. Przerażają one pisarza, a zarazem otacza je swą buntowniczą miłością. Erotyzm u poety nie determinuje jego twórczości, jest jedną z form poznawania świata. Kobieta w jego wierszach jest zawsze bezosobowa, jest niemal przedmiotem. Jednak nie przedmiotem pożądania, jest obiektem zimnego niemal oglądu. Często w jego wierszach pojawiają się pejzaże kobiet, w których postać opisywana jest najczęściej statyczna, upozowana wśród malarsko interesujących przedmiotów-jako jeden  z elementów urody świata. Nawet gdy w jego twórczości pojawi się prawdziwy erotyk, jego przedmiotem nie będzie nasycenie, doznanie szczęścia, będzie w nim mowa o niedopasowaniu partnerów, o odczuciu zawodu. Następną ważna kategorią w poezji Grochowiaka jest ironia. Ona organizuje wiele wierszy, pozwala mówić o świecie, opisywać go. Ona broni przed beznadziejnością. Ironia jest jedna z broni grochowiakowego aktywizmu. Grochowiak godząc się na świat, ani przez moment nie przestał walczyć o jego zmianę. Poeta stale atakuje świadomość odbiory wiedzą, która musi burzyć spokój, wywoływać sprzeciw wobec świata, niezgodę na stare hierarchie wartości. Służy temu zarówno ironiczny zapis rzeczywistości, jak i eksponowanie w nim brzydoty, organizowanie sympatii dla owej brzydoty, występowanie w jej obronie, bunt wreszcie w jej imieniu przeciwko hierarchiom świata.

W tomie debiutanckim znalazły się wiersze do dziś uznawane za jedne z najlepszych i najbardziej popularnych utworów  Grochowiaka, jak "Don Kiszot", "Święty Szymon Słupnik" czy też "Verlaine". Od początku ujawniły się, charakterystyczne dla  całej jego twórczości, inspiracje - kultura francuska, motywy kultury barokowej i średniowiecznej. Widoczne były także  elementy groteski i estetyki brzydoty, a także postawa buntu wobec rzeczywistości, wyrażona m.in. słowami "Powołał mnie Pan  na bunt" z wiersza "Święty Szymon Słupnik".

O inspiracjach literackich poezji Grochowiaka pisał Jan Błoński:

"Grochowiak - narąbał całych ćwierci baroku, połci, dekadencji, kawałów ekspresjonizmu, doprawił je Norwidem, Libertem,  Gałczyńskim, Bóg wie czym jeszcze, wszystko to wrzucił do kotła, zagotował, odcedził i ciepłe jeszcze sprasował w gęste,  treściwe wiersze."

Oprócz wymienionych przez znanego krytyka fascynacji literackich, wymienić można jeszcze Leśmiana, do inspiracji którym  Grochowiak się przyznawał.

Kolejne tomy - "Menuet z pogrzebaczem" (1958), "Rozbieranie do snu" (1959) oraz część wierszy z tomu "Agresty" (1963) określa  się w twórczości Grochowiaka mianem okresu turpistycznego lub okresu dojrzałej groteski. Każde z tych pojęć akcentuje inną  cechę jego poezji. Groteska realizowana jest w niej poprzez zderzenie sfer sacrum i profanum, elementów wzniosłości i piękna  z rzeczami zwykłymi, przyziemnymi, brzydkimi. W wierszach Grochowiaka poezja "wynika z brodawek ogórka", "smutny mieszczuch o  dewizce na brzuchu" postawiony jest "w świetle gwiazd", a "ręce królowej posmarowane smalcem". Termin "turpizm", najczęściej  łączony z poezją Grochowiaka, pochodzi z wiersza Juliana Przybosia '"Oda do turpistów'" z 1962 roku, w którym zaatakował on  Grochowiaka, Różewicza i Białoszewskiego, oskarżając ich o umiłowanie brzydoty oraz fascynację śmiercią i rozkładem.  Grochowiak podchwycił ten termin i w publicystyce na łamach "Współczesności" oraz w wierszu "Ikar" nadał mu pozytywne  znacznie. Miał on oznaczać nie fascynację brzydotą i śmiercią, lecz umiłowanie rzeczy zwyczajnych prowadzące do afirmacji  rzeczywistości - dzisiaj tą postawę w jego twórczości nazywa się również mizerabilizmem.

 

Kolejne utwory - z drugiej połowy tomu "Agresty" i z "Kanonu" (1965) to coraz mocniejszy zwrot w stronę klasyczności, której  kulminację stał się zbiór "Nie było lata" (1969). Zwrot ten wyrażał się zarówno w warstwie formalnej (liczne sonety), jak i  spokojniejszym tonie wierszy. Pojawia się motyw miłości-akceptacji, zgody na codzienność i plebejskość ("Epilog w  Stearynie"), motyw starości, ustatecznienia, czego najlepszym przykładem jest dwuwiersz "Bunt nie przemija/bunt się  ustatecznia" z wiersza "Do S...".

Grochowiak tworzył także liczne dramaty, realizowane na scenie, w radio i w TV, takie jak "Szachy", "Partita na instrument  drewniany", "Król IV", "Chłopcy" i inne, publikowane w miesięczniku Dialog, a później zebrane w wyborach "Rzeczy na głosy"  (1966), "Rzeczy na wersety i głosy" (1973), "Dialogi" (1976). Publikował także opowiadania w zbiorach "Plebania z  magnoliami"(1956) i "Lamentnice" (1958) oraz powieści "Trismus" (1958) i "Karabiny" (1965).

Po roku 1968 Grochowiak stał się obiektem ataków pokolenia Nowej fali. Młodzi twórcy krytykowali czołowego poetę  poprzedniego pokolenia zarówno za poetykę jego twórczości, która nie odpowiadała hasłom "mówienia wprost" ani "podejrzanego  języka", jak i za postawę społeczną. Nie podobało im się, że Grochowiak nie odcina się zdecydowania od poczynań władz, ani  to, iż często pojawia się w oficjalnych mediach. Kolejne tomy - "Polowanie na Cietrzewie" (1972), "Bilard" (1975) i "Haiku  Images" (1975) nie były tak udane jak poprzednie - Grochowiak borykał się z problemami materialnymi i chorobą alkoholową,  która w końcu doprowadziła do jego śmierci. Wszystko to wytworzyło nienajlepszą atmosferę wokół postaci Grochowiaka i  sprawiło, że w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych jego poezja cieszyła się mniejszą popularnością i zainteresowaniem  badaczy - wedle określenia Jacka Łukasiewicza znalazła się w czyśćcu. W latach dziewięćdziesiątych powoli z niego wychodziła  - powstały nowe prace o twórczości poety, doczekaliśmy się także wydania jego poezji w serii "Biblioteki Narodowej".

 

Stanisław  Grochowiak   Sen

Nic

Nie miałem przez chwilę

Odczucia gorąca

Raczej światło

Nadziemne

Bijące ze szczelin

(jakby rzeka ze źródeł)

Nie

Nie było siarki

Był zapach ogrodów

Pokochanych rano

I

SZŁAŚ

Jedyna żywa .

Weselna

W welonie

W tym białym welonie i w zawiei iskier

odblaskiem tych iskier na wzruszonej twarzy

Z palcem lekko podanym

Na uścisk obrączki

     Cmentarz płonął powoli Od gniazd swoich                                 - spękań

Od korzeni swych płonął

A choć świt nie nadszedł

Widziałem to dokładnie      

Więc

Ucieczkę żuków

Na grzbietach połyskliwych W łapek wirowaniu

Najpierw wieńce blaszane nabierały żaru

Jak świecące korony

Potrącane z głów

Potem farba posągów odpadała z trzaskiem -

A na koniec

Umarłych

Senne

Poruszenie

O bez żadnych zmartwychwstań -

W ogromnym spokoju

Ktoś prostował kolano -

Najpiękniejsza zmarła

Jakby grzebień uniosła Ledwo tknęła włosów

Płomień kocha umarłych

Cmentarz szumi cicho

Krzątaniną Książąt Królów i Cesarzy

August Mocny jak róża śpi wśród fraucymeru

 

          Wiersz  pt. „Sen” Stanisława  Grochowiaka  jest  projekcją surrealistycznego  obrazu  z  pogranicza  dwóch   światów: realnego  oraz  nierzeczywistego, to jest  snu. Wykorzystany  tutaj  topos  snu  ma  podwójny  wymiar. Z jednej   strony  podmiot  wypowiadający  jest  w  stanie  sennego  rozmarzenia, a raczej  wspomnienia  o  niej, z  drugiej  jednak   strony  sen  odnosi  się do  całego  zastępu  umarłych, którzy  spoczywają na  cmentarzu  „w  ogromnym  spokoju”.

        Roztacza  się   przed  czytelnikiem  poetycki  obraz  płonącego  cmentarza, którego  „gniazda”, „spękania” i  „korzenie” – nie  ulega  wątpliwości, że  chodzi  tu  o  „zawartość” cmentarza, tj. o  groby  i  mogiły – są całe  w   płomieniach. Nic  więc  dziwnego, że  żuki, żywiące  się przecież padliną i  odchodami  ssaków, uciekają „w  łapek   wirowaniu” z  tego  miejsca.

         Sytuację  liryczną  określa  osoba  mówiąca – on, który  „widział  to  dokładnie”. I  tak  najpierw  płomień   ogarnął  „wieńce  blaszane” – zapewne  te, które  często  spotkać można  na  grobowych  krzyżach – tak, że  wyglądały  jak   „świecące  korony”. Potem  zaczął  się upadek  posągów – figur  nagrobnych. Aby  w  końcu  nastąpiło  „umarłych senne   poruszenie”. Nagromadzenie  takich  przedmiotów  przywołuje  na  myśl  bogatą rekwizytornię autora  „Agrestów” , ale  także   mnogość  rzeczy  związanych  z  obrzędami  funeralnymi. Podkreślić w  tym  miejscu  należy  asynchroniczność  fabuły  i   narracji. Osią napięcia  jest  opozycja  teraźniejszości  liryki i nieteraźniejszości erotyki. Stanowi  to   najprawdopodobniej  źródło  uprzywilejowania  czasu  przeszłego, który  w  tym  wierszu  w  większości  występuje  w   aspekcie  niedokonanym  czasownika. Czyni  to  cały  obraz poetycki  jakby  unaoczniony, a  jednocześnie  jakoś dziwnie   spowolniony  i  „nietemporalny”. Są wprawdzie  pewne  określenia  czasu, ale  bardzo  relatywne, np. najpierw, potem, na   koniec, przez  chwilę. Wszystko  działo  się kiedyś, aby  dziś powrócić  na  nowo  wspomnieniem. Określenie  czasu  stanowi   także  przywołane  imię Augusta  II  Mocnego, który „jak  róża  śpi  wśród fraucymeru” – dam  dworskich. Obok  niego  jest   mnóstwo  „Książąt  Królów  i  Cesarzy”. Czas  niejako  ulega  rozszerzeniu  w  przeszłość po  to, aby  można  było  „mówić  prawdy” odwieczne,  którym  zawsze  podlega  człowiek.

 

Zresztą i  tak  świat  umarłych  „żyje” innymi  prawami, choć w  tym  utworze  niewiele  różni  się od  świata  żywych. Ów   cmentarz  „żyje”, jakby  oddycha, ale  nieco  wolniej. Wszystko  jest  spowite  w  ogromnym  spokoju, nie  ma  żadnych   zmartwychwstań, jest  jakby  trwanie – czekanie, są senne  ruchy  ( „ktoś prostował kolano”, „najpiękniejsza  zmarła” czesała   włosy – motyw  bardzo  częsty w  poezji  erotycznej  u  Grochowiaka ).

     Słowem – kluczem  jest  tutaj  wyraz: płomień. W  literaturze  symbolizować może  albo  miłość, albo  natchnienie, albo   w  końcu  zniszczenie, ale  i  oczyszczenie (ma  moc  Arystotelesowskiego  katharsis). „Płomień  kocha  umarłych” – a  więc   płomień dobroczynny, może  dlatego że  na  grobach  zmarłych  żyjący  zapalają znicze?  Jest  to  tłumaczenie  zbyt  łatwe,  chodzi  tu  raczej  o  głębszą prawdę – o  miłość  jako  siłę  niszczącą, ale  i  uwznioślającą. Był płomień, ale  nie było   żaru  i  „odczucia  gorąca”. Ze  szczelin  biło  nadziemne  światło. Ta  niekonwencjonalnie  zbudowana  przestrzeń sytuuje   osobę mówiącą w  obszarze  oddzielonym  od  światła – czyżby w  grobie? (wskazuje  na  to wyraźnie  epitet „nadziemne”  [światło]). Owa  jasność  dociera  w  postaci  jakiś promyków, nie  zalewa   scenerii  lirycznego  pejzażu, ale  przedziera   się    szczelinami   „jakby  rzeka  ze  źródeł”. Pojawia  się kolejny  motyw bliski  erotyce  Grochowiaka – motyw  wody  i   źródła. Poeta  ustawia  obok  siebie  światło  i  wodę, aby  na  koniec  dołożyć prymarny, jak  się zdaje, element   scenografii, tj. ogród  o  poranku. Przestrzeń zapełnia  się motywami  arkadyjskimi – sielskimi, choć cmentarz  ciągle   płonie. Ale  płonie  specyficznie – nie  ma  bowiem  siarki  i  smrodu, jest  tylko  zapach  ogrodów.

     I  w  takiej  scenerii  „szła  jedyna  żywa  weselna”. Być może  ona  sprawiła, że  podmiot  liryczny  nie  dostrzegał  realiów  płonącego  cmentarza, ale  czuł obecność  ogrodów. W końcu  we  śnie  wszystko  jest  możliwe.    Zasada  kontrastu   organizuje  napięcie  między  podmiotem  lirycznym, a  bohaterką lirycznego  wyznania. On  przynależy  do  świata  umarłych,  jest  po  drugiej  stronie, ona – „jedyna  żywa” kroczy, jak  się wydaje, na  spotkanie  z  oblubieńcem. Nie  bez  powodu   użyto  tutaj  apostrofy  z  graficznym  podkreśleniem – „SZŁAŚ”

    W  erotykach  Grochowiaka  widoczne  są dwa  sposoby  przekazu  miłosnego: „ja  mówię do  ciebie” i  „ja  mówię o  niej”  .„Mówienie  do”, czyli  relacja  osobowa  „ja – ty”, zmniejsza  odległość  między  protagonistami. Tak  jest  i  w  tym   utworze. Paradoks  jednak  polega  na  tym, że  język  wprawdzie  zmniejsza  dystans  między  partnerami, ale  rzeczywistość   pogłębia  go  i  czyni  spotkanie  kochanków  niemożliwym, bowiem  znajdują się w  innych  przestrzeniach  lirycznych.

    Przywołany zostaje  tutaj  jeszcze  jeden  topos: drogi, wędrówki – „J  SZŁAŚ” – który  przypomina  niejako  drogę ducha   Dziewczyny  z  II  części  „Dziadów” na  zawołanie  Guślarza.  Ona  szła  jak  do  ślubu, w  białym  welonie, „z  palcem   lekko  podanym  na  uścisk  obrączki” Obrączka  jest  znakiem – „promykiem  słońca” na  palcu  kochanka, dlatego  uzasadniona   zostaje  wcześniejsza  metafora  światła  (słońca), które  sączyło  się przez  szczeliny  jak  promienie.

     Poszukując  klucza  do  interpretacji  tego  utworu  można  próbować ustawić go  w świetle  teorii  Pawła  Florenskiego,  który  zajmował się sztuką teurgiczną – sztuką przejścia. Według  niego  najpowszechniejszą  formą  kontaktu  dwu   rzeczywistości  jest  marzenie  senne, które  stoi  na  granicy  dnia  i  nocy. „Twórczość  to  nic  innego  jak  marzenie   senne, które   przybrało  realne  kształty” – twierdzi  Florenski. A  zatem  twórczość  usytuowana  między  niebem  i   ziemią, światem  widzialnym  i  niewidzialnym, fizyką i  metafizyką.

    We  „Śnie” Grochowiaka  jest  przedstawiona  taka  sytuacja  przejścia:

 

                              „...świt  nie  nadszedł (...)

 

                               Był zapach  ogrodów

 

                               Pokochanych  rano”.

 

Sen „dzieje  się”  na  granicy  dnia  i  nocy. Ponadto  przejście  jest  nieodłącznym, niejako  zespolonym  z  człowiekiem,  stanem  istnienia. W  omawianym  utworze  owo  najistotniejsze  przejście  już się dokonało – przejście  od  życia  do   śmierci. Ale  jest  jeszcze  jedno  przejście, a  raczej  stan  przejścia  i  trwania  („I  SZŁAŚ”), pośród  gdy  wokół   rozciąga  się krajobraz  płonącego  cmentarza. I  kolejne  przejście – „uścisk  obrączki”, będący  zapowiedzią „komunii   osób”, czyli  jedności – niestety  niespełnione.

    Kolorystyka  tego  pejzażu  jest  umiejętnie  wysublimowana. Nie  ma  tu  żadnych  barw  poza  bielą, która  może   przecież  symbolizować  nicość. Są  natomiast  odpowiedniki  przedmiotowe  kolorów. I  tak: korona  jest  świecąca  (złota),  żuk  ma  połyskliwy  grzbiet, wieniec  jest  blaszany, róża  być może  jest  biała, a  rzekę napełnia  przezroczysto -  błękitna  woda. Nie  tylko  przywołane  rekwizyty, ale  kolorystyka  ich  przenosi  ów  krajobraz  w  inny, nierealny, a   jednocześnie  niedostępny  wymiar. Złoto – biel – błękit  to  wg  Florenskiego  barwy  rezerwowane  dla  bóstwa, dla  sfery   sacrum  oraz  dla  świata  zmarłych. Wyeksponowana  jest  tu  kolejna  właściwość  poezji  autora  „Agrestów”, tj. zamierzona   dwubarwność  - jak  u  Beardsleya  czy  Malewicza – ukazywanie  spraw  najważniejszych  w   czerni  ( we  „Śnie” – cmentarz,  pogrzeb )  lub  czystej  bieli  ( ona, która  szła  „w  tym  białym  welonie” ), częstym  ignorowaniu  czy  świadomym   wyrzeczeniu  się  barw  pośrednich.

    Należałoby  zwrócić uwagę jeszcze  na  jeden  fakt, iż w  erotyku  tym  nie  ma  ani  animalnej   zmysłowości, ani   erotyzmu  somatycznego, ani  w  ogóle  cielesności  jako  takiej, wyczuwalna  jest  raczej  jakaś zwiewność  i lekkość, a   nawet  nicość  (symboliczna  biel). Czyżby Grochowiak  znowu  przybrał maskę prześmiewcy  i  błazna  rodem  z  „Zaczarowanej   dorożki” i  kolejny  raz  zakpił z  czytelnika? Czy  przypadkiem  ona  ze  „Snu” nie  jest  po  prostu  śmiercią?

 

Wiersz pochodzący z tomu Agresty z 1963 roku Stanisław Grochowiak zadedykował Julianowi Przybosiowi. Nie można jednak powiedzieć, że poeci darzyli się sympatią. Było wręcz odwrotnie. Ikar jest odpowiedzią na wiersz Przybosia Oda do turpistów, w którym poeta wyraźnie potępił takich artystów jak Różewicz, Białoszewski czy właśnie Grochowiak za epatowanie brzydotą i śmiercią. Omawiany utwór stanowił próbę nadania stworzonemu przez Przybosia terminowi „turpizm” pozytywnego znaczenia.
 

IKAR
Utwór Grochowiaka jest inspirowany dziełem renesansowego malarza Petera Brueghela Pejzaż z upadkiem Ikara z 1558 roku. Podobnie jak na płótnie, tak i w wierszu mityczna postać niepokornego syna, który wzbił się za wysoko na skrzydłach zlepionych z wosku nie znajduje się na pierwszym planie. Najważniejszymi bohaterami utworu są najpierw pracująca kobieta

, następnie wół, a dopiero na końcu Ikar. Ta kolejność była podyktowana przesłaniem wiersza, który stanowi pochwałę rzeczy przyziemnych, codziennych, prostych, ludzkich. Właśnie takie znaczenie usiłował nadać turpizmowi Grochowiak.
W warstwie sytuacji lirycznej możemy wyróżnić cztery zasadnicze części

wiersza. Pierwsza z nich stanowi rozważania nad tym, co jest naprawdę piękne: czy prawda, co jest ciemna, lecz ziarnista jak stal czy też skrzydła z ptasich pęcherzy, rozpiętych na promykach? Ten dylemat zdaje się być głównym motywem wiersza.

W części drugiej możemy zapoznać się dwójką bohaterów. Podmiot liryczny zestawił bowiem lecącego w przestworzach Ikara z piorącą w bali kobietą. Co ciekawe, to właśnie ona wychodzi z tej konfrontacji korzystniej, gdyż doskonale panuje nad swoimi ruchami

i nad tym co robi, podczas gdy syn Dedala zdał się zupełnie na kaprysy wiatru i bezwiednie szybuje, nie mając kontroli nad kierunkiem i wysokością lotu. Praczka, która nie jest przecież mitologiczną bohaterką wydaje się przewyższać Ikara spokojem i wewnętrzną harmonią. W części tej możemy bliżej przyjrzeć się kobiecie, której strudzona twarz przypominała pole usiane chrustem gonitwy. Podmiot liryczny zdaje się tez podpowiadać malarzowi, jak dodatkowo uwiarygodnić wizerunek praczki:


Tu zbliż się z pędzelkiem do jaskółczenia brwi,

Tu proszę, spróbuj ptaszka uwiesić na promieniu...

Trzecia część stanowi kolejny etap rozmyślań nad tym, czym jest piękno i co jest naprawdę piękne. Podmiot liryczny przyjmuje stanowisko, że utożsamiane od wieków z pięknem niebo w rzeczywistości takie nie jest, zwłaszcza z perspektywy kobiety

, ponieważ chmura nie jest w stanie unieść balii. Zastanawia się, czy tylko zwiewne i lekkie przedmioty oraz zjawiska zasługują na nasz podziw? A co z takimi przedmiotami jak krzesło i stół, które umożliwiają człowiekowi odpoczynek, wygodę

i ułatwiają mu życie dużo bardziej niż chmury.
Czwarta część Ikara najmocniej nawiązuje do obrazu Brueghela. Widzimy w niej upadek mitycznego bohatera, lecz nie jest on postacią najważniejszą, gdyż na pierwszym planie znajduje się wół. W tym miejscu dokonuje się degradacja pięknego i dumnego Ikara, który w oddali pikuje w dół, a na tle wielkiego pociągowego zwierzęcia wygląda niczym mucha. Grochowiak zestawił więc silnego i pożytecznego woła z przeszkadzającym i małym owadem. Wielki zwierz, który twardo stąpał po ziemi wyraźnie przewyższa muchę, której chaotyczny lot zależy w największej mierze od kierunku i siły wiania wiatru.
Ikar, który omiatał nieboskłon symbolizuje w utworze idealizm, zadufanie, przekonanie o własnej wyższości nad innymi, ale i głupotę, przypadkowość, brak kontroli nad własnym losem. Przeciwieństwem mitologicznego bohatera jest praczka. Kobieta, na której praca odcisnęła silnie swoje piętno. Jej usiana zmarszczkami twarz przypomina pole, jej śpiew jest ciężki i ochrypły. Jednak to właśnie ona jest dla Grochowiaka ucieleśnieniem piękna, ponieważ nie buja w obłokach, ale ciężko pracuje. Praczka posiada pełną kontrolę nad swoim życiem, może decydować o swoim losie. To właśnie ją można przyrównać do silnego wołu, natomiast Ikara do muchy, która mu tylko przeszkadza miotając się bezwładnie wokół jego łba. Grochowiak w ten oryginalny sposób oddał hołd codzienności, zwykłym ludziom i otaczającym ich przedmiotom. Dla niego to właśnie było piękne.
Ikar zbudowany jest z sześciu strof, z których pierwsza składa się z siedmiu wersów, ostatnia z sześciu, a pozostałe z czterech. Warstwę stylistyczną tworzą liczne epitety (porcelanowe nozdrza, różowe światła, tańczące koszule, napowietrzne pokoje

), porównania (bezradni jak na lodowisku tańczące koszule, ziarnista jak stal, kręgosłup jak łuna, twarz kobiety jak pole, Ikar jak mucha), metafory (By język niegdyś wilgotny przestał być rzeźbą w soli, Oczy dwojgiem różowych świateł, skrzydła z ptasich pęcherzy, rozpiętych na promykach), ożywienia (By zapach

szumiał w porcelanowych nozdrzach, jaka chmura udźwignie nam balię) i powtórzenia (Oto Ikar wzlatuje, Oto Ikar upada, Oto Ikar wzlatuje, Oto Ikar upada).

 

Płonąca żyrafa

Inspiracją dla poety do napisania wiersza stał się obraz Salvadora Dali Płonąca żyrafa z 1935 roku. Utwór ujrzał światło dzienne w 1958 roku, kiedy to opublikowano drugi tomik Grochowiaka – Menuet z pogrzebaczem. Cały zbiór, a więc i ten wiersz, zalicza się do tak zwanego okresu turpistycznego. Podobnie jak w przypadku Lekcji anatomii (Rembrandta), Płonąca żyrafa jest ekfrazą, czyli próbą przełożenia autentycznego obrazu na język poezji. Grochowiak nie tylko opisuje dzieła mistrzów malarstwa, ale nadaje im nowy sens, wplata w nie fabułę i sprawia, że patrzymy na płótno z innej perspektywy.

Płonąca żyrafa stanowi próbę określenia tego, czym jest życie ludzkie. W wierszu Grochowiak wymienia różne aspekty codzienności oraz przedmioty, które kojarzą mu się z rzeczywistością. Ważne jest dla niego to, że egzystencja nie ma wyłącznie jasnych stron. Ukazuje szarości i cienie, monotonię, zwykłość życia poprzez zestawienie następujących elementów: ściany z aspiryny i potu, noga, brzuch i pogrzebacz, ból zęba. Wszystko to, choć banalne, jest nierozerwalną częścią naszego życia, czy tego chcemy czy nie. Grochowiak dodatkowo podkreślił prawdziwość tych elementów poprzez wielokrotne powtórzenie:

Tak / To jest coś.

Biedna konstrukcja człowieczego lęku

Żyrafa kopcąca się pomaleńku.

W ten sposób poeta ukazał egzystencję jako powolną śmierć. Co więcej, uważał też, że każdy z nas jest tego świadomy, co dodatkowo potęguje nasz lęk przed odchodzeniem. Człowiek, który sam napędza swój strach z czasem popada w paraliż. Ważne jest, żeby pogodzić się ze swoją cielesnością i przemijalnością, w którą wpisany jest ból i cierpienie. Trzeba zaakceptować swoją codzienność, ponieważ takie właśnie jest prawdziwe życie – pełne szarości, banalności i absurdu.

Najważniejszym fragmentem wiersza wydaje się być moment, w którym podmiot liryczny zdradza na czym polega prawdziwa egzystencja. Posługując się metaforą mięsa, które doskonale oddaje cielesność, aspekt biologiczny, krwistość, ale i przemijalność ludzkiego życia. W Płonącej żyrafie czytamy:

Bo życie

Znaczy:

Kupować mięso Ćwiartować mięso

Zabijać mięso Uwielbiać mięso

Zapładniać mięso Przeklinać mięso

Nauczać mięso i grzebać mięso

I robić z mięsa I myśleć z mięsem

I w imię mięsa Na przekór mięsu

Dla jutra mięsa Dla zguby mięsa

Szczególnie szczególnie w obronie mięsa

Tak właśnie Grochowiak wyobrażał prawdziwe życie. Jest ono zwykłe, codzienne, przyziemne, obejmuje podstawowe aspekty egzystencji, z którymi spotykamy się na każdym kroku. Nie jest ono piękne, idealne, rozkoszne, wygodne, ale składa się z krwi i kości, jak kawał mięsa. Grochowiak wyrażał przekonanie, że nie ma w tym nic strasznego, obrzydliwego czy upodlającego. Wręcz przeciwnie, zachwycał się codziennymi aspektami życia. Dla niego to, co wielu wydawało się brzydkie, było piękne, bo prawdziwe.

Równie ważną częścią wiersza jest opisanie właściwości mięsa:

 

A ONO SIĘ PALI

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin