05.Taja piąta - O NARODZENIU POTWORÓW.docx

(494 KB) Pobierz

 

 

TAJA PIĄTA

 

 

 

 

O NARODZENIU POTWORÓW, ICH BITWIE

O NIEBO, WELę I ZIEMIę, O ZABICIU

POTWORÓW I POWOŁANIU DO BYTU PRZEDSTWORZÓW ORAZ NADANIU

BOGOM TAJ

 

 

 

 

WEDŁUG WOŁCHWÓW KAPISZTY W ROSI POD BIEŁOGORODEM NAD

DNIEPRZEM W ZIEMICY ROSOMONÓW1, SŁÓW KOŁODUNA JURA

Z UROCZYSKA BIEŁYJE BOGI W ZIEMICY PLEMIENNEJ WIATYCZÓW

Z LUDU BURÓW2 ORAZ ZINISÓW PLEMIENIA KURÓW

Z LUDU ISTÓW CHROMU W APUOLU3

 

 

 

 

 

 



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



NARODZINY POTWORÓW

 

ziało się to w czasie, gdy Światowit osadził już na Wierchu Weli Kłódź i obwarował ją nieopodal Źródła Źródeł. Stały też w Górach Czernobielskich wykute w drogich kamieniach trzykątne trzemy o strzelistych ścianach pnących się ku Kopule Nieba. Jeden, z kryształu, wznosił się między Górami Białymi - zwanymi też Gołogórami albo Górami Białogromnymi. Drugi, z czarnego granitu, wyrastał na stokach Czarnogór nazywanych Górami Łysymi albo Czarnogromnymi. Na wzgórzach kirowej Wozhorii. nazywanej inaczej Wozgrzą, wyrosły również strzeliste tumy: Jaspisowy Tum (Jawny) na Wzgórku Wschodnim, Rubinowy Tum (Rui) na Pagórze Południowym, Złoty Tum (Jeszy) na Lachawie Zachodniej i wieżyca Srebrnego Tumu (Kostromy) na Gołoborzu Północnym.

 

Kaukowie i ich pomocnicy Ażdahy oraz Kirowie wraz ze swoimi Światłogońcami odpoczywali właśnie w nowych dworach po straszliwym trudzie walki i kształtowania Nieba, kiedy na Przełęczy Równi, tam gdzie zbiegają się czarne i białe pasma czarnobielskie, zebrali się bogowie Żywiołów i bogowie Mocy. Tu, opodal Skaty Grum, rozpalili ognie, jako że nadciągała noc, i utworzyli wokół ognisk kręgi. Wkrótce w zapadającej czerni świeciło się na samotnej wyniosłości dziewięć ognisk. Przy każdym z nich zasiadło dziewięciu bogów4. O samym zmierzchu przybyła posłanka od Czarnogłowa, Żnuja Młona, zwana też Żmij-ułanem.

 

Czarnogłów pragnąc, by bogowie nie posnęli, a prace posuwały się wartko, przysyłał im czarny napój - polewkę wzmagającą siły. Rzeczywiście, już łyk napoju pobudził stwórcze moce i boską myśl. Bogowie radzili nad ukształceniem Potworów oraz nad tym, jak i gdzie, w tajemnicy przed innymi, zabrać się do owej roboty. Myślano także o tym, w jakich miejscach zrodzone ich rękami Potwory powinny zaatakować.

 

Przy Dziewięciu Ogniskach

 

Przy Pierwszym Ognisku zasiedli Zorza-Jutryboga, Bożdnic-Bodnyjak, Płon-Płonetnik - wszystko dzieci Dażbogowe, Rod i Rodżana-Przyroda z rodu Rodów, Strzybóg-Swist, Mokosz, Mad-Kół oraz Chorsawa-Czara (Czur-Czuriłła).

 

Tu uradzono, by ukształtować okrutnego Poczara (Połoka, Obżercę, Poczariła) z tej samej materii, z której są zrobione dusza-duch i trzy duszyczki ożywiające każde ciało, jak i sama myśl. Postanowiono także cichym szeptem, że należy go skierować na Niebo.

 

Przy Drugim Ognisku siedzieli Rokita-Bugaj i Boruta z Wiłów-Knów, Wąda z Wodycą, Siem i Obiła z rodu Simów, Dziwień-Kupała i Dziewanna z Dziewów oraz Reża-Ragana.

 

Tu postanowiono porodzić straszliwą Poskrudę (Skrudź, Paskudę) z tej samej materii, z jakiej jest woda (czyli z płynnej płoni). Uradzono posłać ją, by się biła o Ziemię.

 

Przy Trzecim Ognisku skupili się: Perunic i Porenut-Ysk z rodu Peruna, Swarożyc, Denga i Watra-Wierta z rodu Swarogowego, Łada-Łagoda i Gogółada-Chichoła (Władyca) z rodu Łada oraz Daboga-Daba i Stryja.

 

Umyślono tutaj Poczwarę (Sołowieja, Oczara) z materii ognistej, takiej samej, jak tarcza Swarożycowa. Poczwarę-Sołowieja postanowiono posłać do bitwy o Ziemię.

 

Przy Czwartym Ognisku przykucnęli Dażbóg, Swara-Żara (Żarłuna), Perepułt-Przepląt i Licho z rodu Plątów, Łado i Ładziwc-Dziw z rodu Ładów oraz trójca Knyszów (Chorsów) - Chors-Książ, Chorsina-Księża i Chorsiniec-Książyc.

 

Tutaj uszeptano zdziełanie z materii świetlistnej Pożary (Smolichy) i wysłanie jej na Niebo, by tam zwyciężała.

 

Przy Piątym Ognisku rozłożyli się obozem Bożebogowie — Bożebóg-Boże-Radogost i Radogódza-Uboża-Domacha, Wołos-Rogal ze Sporów, Dzieldzielija z Dziwieniów, Skalnik i Ziemiennik z Simów, Mor-Moroz i Zmora z rodu Morów oraz Lesza-Borana.

 

Ci zdecydowali wydać na świat olbrzymiego Porusza (zwanego też Pobójem, Podbójem bądź Światogorem). Postanowili tego potwora, zrobionego z takiej samej materii, jak skała i gruda, wysłać na Ziemię.

 

Przy Szóstym Ognisku zasiedli Sim, Wodo i Wodnik, Rgieł z Rgiełcem-Rogalcem, Borowił z synem Wilcem oraz Nyja i Sowic-Polel z rodu Welesa.

 

Tu pomyślano szóstego okrutnego potwora Połoza (zwanego też Wyrwijedlicą, Wyrwisosną lub Czerwionem). Umyślono ukręcić go z liści, ziemi i piasku, a potem wysłać w bój o Welę i jej zasoby.

 

Przy Siódmym Ognisku zdecydowano o powstaniu przerażającego Ponicza (Chryi, Chrapii, Chripouszy), którego mieli powołać do życia z materii poświetlnej Perperuna-Perperuda i Ciosnio-Turupid z rodu Peruna, Podaga, Podagżyk-Posłaniec i Osidła-Siuda z rodu Weniów, Marzanna--Morena i Groźnica-Chorzyca z Morów, Śrecza-Pergrubia oraz Plątwa-Przepigoła (Pripegala).

 

Przy Ósmym Ognisku znaleźli miejsce Śląkwa-Dżdża z Wodów, Spor i Sporzyca-Rosza ze Sporów, Dyj-Poświściel, Poświst i Pogwizd z rodu Strzybogów (Świstów), Prawdziw i Czstnota z rodu Prowów oraz Pogoda.

 

Tu w boskich urnach zrodził się Pokłon (Kręciciel, Jarzec), ukręcony z wichru i powietrza. Ten miał iść na Welę i tam walczyć w imieniu swych panów.

 

Nareszcie przy Dziewiątym Ognisku spotkali się Perun i Swarog oraz Makosz, Wid-Wij i Dodola z rodu Mokoszów-Źrzebów, a także Weles z Lelijem-Smętem z rodu Welesów i Prowe z Sadzą--Usudą-Karną z rodu Prowów.

 

Ci zamierzali stworzyć Pogroma (Rozpuka, Pęka-Pukisa5), który miał być z materii niebieskiej i iść na Niebo, by nim zawładnąć dla nich.

 

Słowo o Pożarze

 

Zinisi apuolscy twierdzą, że ognisk było tylko osiem a skład bogów przy nich nieco inny, Według nich, Swara-Żara z zazdrości o synów Swarogowych, których miał z Dabą, namówiła ośmiu innych bogów, by razem z nią uczynili potwora. Potwór miał pożreć dzieci Swaroga. Działo się to wcześniej niż zbór na Równi przy Ośmiu Ogniskach. Wśród ojców Pożary byli ich zdaniem Chors i Chorsawa, Stryja (niezadowolona z tego, że rozporządzono bez jej zgody Wiatrem Południowym i Gorącym Powietrzem), i wszyscy pięcioro Wodowie, obawiający się gorejących synów Swaroga. Wpierw Pożarę puszczono na Welę, by wytropiła kryjówkę Daby. Ta zeszła do Nawi i w Piekle starła się z samym Welesem. Weles pokonał potwora i obciął mu ogon, który posiekał na siedem kawałków. Tym sposobem mieli się zrodzić najstarsi, najpierwsi Przedstworzowie, prabogunowie Welesożary, którzy poszli służyć nowemu ojcu i pilnowali komnat, gdzie przebywała brzemienna Daboga-Daba. Pokonana Pożara, rozwścieczona z bólu, ruszyła na Niebo i poczęła je w zatrważającym pośpiechu niszczyć.

 

Kiedy Swarog prowadził Drogą Ptasią swoich dziesięciu synów ku Ziemi, Pożara zapałała zemstą do zabójcy trzech Welesożarów, strażników w Nawi Wielodroży. Pożarła dziewięciu z dziesięciu synów Swaroga i wtedy dopiero, odpędzona przez niego, uciekła. Ruszyła w Głąb i pustoszyła dalej Niebo. Inni bogowie, widząc siłę potwora urodzonego rękami Swary i jej sojuszników, zasiedli szybko na Równi, przy osobnych ogniskach, i uczynili to samo, po czym puścili potwory do boju.

 

Jednakże większość sławskich kątyn i kościołów potwierdza za Jurem, starszym kołodunów-samotników, co mieszkają wkoło bagnistego uroczyska Biełyje Bogi, że Pożara urodziła się razem ze wszystkimi innymi potworami, a synów Swaroga pożarła Nica lub Pomian, który jest widmem Potwora Potworów - Postracha6 i błąka się wiecznie po różnych kątach niebiańskich, roznosząc bojaźń, zmartwienia i lęki we wszym świecie.

 

Kudiesnicy z kątyny Peruna w Grodzie Kija, tak samo jak mikowie Dażboga z Milska7 - w ziemicy połabskiej należącej do plemienia Łużyczan z ludu Lęgów - uważają podobnie jak kołoduni z Białych Bogów. Ich zdaniem jednak. Daba została wyzwolona przez Dażboga, a nie Swaroga - i prawią, że to on pożarł dzieci tego drugiego z wściekłości o gwałt zadany Dabie.

 

Z czego powstały Potwory

 

Tak więc, według podania z Uroczysk Białobogi, nim rozstąpiły się ciemności, bogowie opuścili Welę i skierowali się każdy w swoją stronę. Wykonywali swoje zamierzenia w największej tajemnicy, a gdy wydobyli już z wnętrza Rzeczy składniki potrzebne do ukształcenia rodu Potworów, spotkali się w zawczasu umówionych tajnych miejscach, gdzie przystąpili do zmieszania owych składników i wydali potwory na światło świata.

 

Pierwsza urodziła się Pożara. Ładziw-Diw (Ładziwc-Dziw) podkradł się pod Kłódź Swąta i uszczknął odrobinę świetlistnego istu, Perepułt zabrał z gniazda Kostromy parę ździebełek, Chors z Chorsiną dali srebro z dwóch przekutych łodzi swoich synów, a Licho z Dażbogiem przywlekli olbrzymi wór gwiezdnego pyłu - mąki niebieskiej z niebiańskiego Młyna i Żaren. Łado ugniótł to wszystko swymi stu rękami w jednolitą postać, a Swara-Żarłuna tchnęła ogień do wnętrza, który rozniecił Chorsiniec. Potwór ożył i zaraz począł wierzgać.

 

Następny zrodził się Poczar powstały z trzech kawałków Nieba - strzępu Powłoki wydartej pazurami Bożdnica-Bodnyjaka, calizny wydobytej z Głębi przez Płona oraz kawałka Sklepienia urwanego rękami Zorzy-Jutrybogi nad Ziemią, a także z poświatła zaczerpniętego przez Rodów z gwiezdnego Morza i nieci przywleczonych przez Mokoszę z jej welańskiej łąki - Moszelskiego Lauku. Mąd splątał nieci Mokoszy, Chorsawa-Czara tchnęła ciepło w potwora, a Strzybóg, przy pomocy wichrów, puścił go w ruch. Poczar od razu popędził jak szalony, tratując niebiański Bór.

 

Poskruda powstała w całości z ziemskich zaczynów - wód Przedmorza dobytych z samego dna Rowu przez Wądę i Wodycę, czarnej bryi z bagien Obiły i czerwonej gliny z Kotła Siemi, a także czarnej gleby Reży-Ragany i dwóch tajemnych rodzajów mchu zniesionych przez Borutę i Rokitę--Bugaja. Ożywili ją swoją gorącą żądzą Dziewowie (Kupała i Dziewanna).

 

Poczwara narodziła się z trzech rodzajów ognia: Ognia Ogni wykradzionego sprzed Kłódzi Swątowej przez Perunica z Porenutem, ognia niebieskiego danego przez Swarożyca i Dengę i ognia ziemskiego przyniesionego przez Dabogę i Watrę. Wszystkie te ognie zmieszały razem Łada-Łagoda ze swoją córką Gogóładą, a w ruch pchnęła Poczwarę Stryja mocnym podmuchem. Poczwara od razu poszybowała na Ziemię i tu ukryła się w gęstej koronie Ósicy na Trzygławiu.

 

Porusz-Światogor urodził się z litych skał zaczerpniętych z samego dna Ziemi przez Skalnika i Ziemiennika i z grudy welańskiej przywleczonej z trudem przez Mora i Zmorę, a także z bocznego korzenia Ósicy wyrwanego rękami Leszy-Borany. Pracowita Domacha-Radogódza układała kawałeczki skalne obok siebie, Bożebóg-Radogost łączył je własną śliną, po czym Wołos i Dzieldzielija tchnęli w Światogora spory żywotne. Potwór uchylił powieki, a potem dźwignął się powoli w gorę, a wielki był jak sto gór złączonych razem.

 

Z kolei narodził się Połoz utkany z igieł i liści złotych krzewów Wiecznolasu welańskiego, paczków drzewa Wyraju z Rajca i kory drzew Jasnożywiu z Jasnej Polany, zmieszanych z glebą Niw Weli oraz płonnym piachem Nawi, z Wrzących Gór Piekła.

 

Po nim ujrzał światło Ponicz, o ciele z nadwelańskich chmur wypełnionym wodami Pełnicy i złotem oraz kryształem z Wierchu, jak również pyłem-piachem z Otchłani Nyi i Pustek Polela-Sowińca.

 

Jako ósmy narodził się Pokłon ze złączonych w jedność oddechów Mocarzy i Żywiołów Ósmego Ogniska.

 

A na koniec rozpoczął swój krótki żywot Pogrom. Urobiony został z małego ułomka Byty (który jako nie rozdzielona na glinę i grudę całość przeleżał na dnie Głębi), wyciągniętego pospołu przez Źrzebów (Makosza, Wida-Wija i Dodolę), a także z ziaren żaru oraz czarnej wody zmieszanej z sadzą z włosów Nicy. Oną sadzą dawno temu Smoki i Żmijowie uczernili Powłokę po to, by nikt nigdy nie musiał już oglądać Nicy, a starł ją z Powłoki w jednym tajemnym zakątku i przyniósł do ognia Weles - Pan Zaświatów.

 

Wiele kątyn i kapiszt przychyla się do poglądu, że w każdym z Potworów znalazła się także Czarna Mąka, czyli Złyródzie Czarnogłowa, które przeniknęły do ichoru bogów z Czarnej Polewki przyniesionej przez Żnuję Młonę, Czarnogłów bowiem zamierzył zniszczenie bytów powstałych z Buły skoro nie mógł nad nimi samodzielnie panować, i przyrządził podniecający czarny napój złyródny. Stąd ma się brać - według nich - znaczenie czarnej polewki podawanej wśród Sławian wyłącznie osobom niemile widzianym lub wrogom.

 

Potwory, w które prawie jednocześnie tchnięto żywot w różnych zakamarkach świata, natychmiast ruszyły do walki. Nie były nieśmiertelne, jak to zamierzyli bogowie, lecz były wieczne i wcale nie zamierzały słuchać swoich panów.

 

Kłótnia Porusza z Połozem

 

Simowie, Sporowie i Wiłowie-Knowie z całym hałasem osadzili Porusza-Światogora na Ziemi, stawiając go na Lachawie Biesogór. Stał tam, olbrzymi, i unosił ku niebu zaciśnięte pięści, a chełpił się swoją siłą. ł stało się tak, że przez pomyłkę ciż sami Simowie z Wiłami i Wodami postawili obok niego Połoza-Wyrwijedlicę, bo długo nie mogli się zdecydować, którego dokąd posłać. Nim się bogowie obejrzeli, ci dwaj już się ze sobą starli. Gdy Porusz stąpał, góry zapadały się pod jego stopami, a gdy Połoz się posuwał, za jednym zamachem wyrywał z korzeniami setki drzew i ciskał nimi, wzbijając bryzgi ziemi. W jednej chwili zrobiło się naokoło nich szaro, choć Swarożyc świecił swą Tarczą-Słońcem na niebie.

 

Połoz rozgłaszał, że lekkim ruchem ogona znosi całe bory, rozpędza chmury z niebiosów, zasypuje koryta starych rzek i otwiera wądoły nowych. Porusz chełpił się, że jedna ręka przenosi cale góry i gdyby zechciał, mógłby Ziemie rzucić na Słońce niczym marny kamyczek. Usłyszał to Połoz i przystanął przy Świałogorze-Poruszu. Zaproponował, by połączyli siły. Ale Światogor nie chciał niczym słyszeć, miał się za najsilniejszego na świecie. Tak to rozzłościło Połoza, że postanowił pokazać, kto tu jest silniejszy. Zaczął się pojedynek. Obaj szli obok siebie, a co jeden rzucił górę, rozłupując ją w kawałki, to drugi wyrwał pół lasu albo przeorał łąkę mocnym trzepnięciem pięści. Za nimi ciągnął się pas zniszczonej ziemi, a kiedy doszli już do końca, to skręcili w inna stronę i szli dalej. Było widać, że żaden nie jest silniejszy i że mogła przejść całą Ziemię wzdłuż i wszerz, niszcząc wszystko, co poczęli z trudem bogowie.

 

Ponieważ w owym przypadkowym zaniedbaniu największa była wina Knów, im przypadło odciągniecie Połoza-Wyrwijedlicy z Ziemi. Zebrał się cały ród i poderwali potwora na Niebo, ale ten w pewnej chwili się wyswobodził, wyrwał wiekową jodłę i uderzył nią Borutę tak strasznie, że wybił mu oko i strącił go na skały. Boruta spadając z wysokości, uderzył w głazy prawym bokiem i przetrącił sobie nogę.

 

Gadacze wędzcy z plemienia Kaszebów twierdzą, że od tamtego czasu zawsze już na nią utyka, po czym łatwo go poznać. Stąd ich zdaniem miało się wziąć miano tego boga: Boruta, czyli utykający.

 

Pozostali Knowie pojmali jednak Wyrwijedlicę i unieśli ku Weli, gdzie był przeznaczony. Tymczasem Światogor nie ustawał, parł naprzód niszcząc wszystko, co miał na drodze. Rozglądał się buńczucznie za następnym chętnym do pojedynku i chełpił się jak na początku.

 

Pod osłoną nocy i deszczu, sprowadzonego przez Śląkwę. Wodowie z Simami osadzili w Krainie Jezior, na dnie jeziora Czarna Hańcza, Poskrudę. Wołchwowie z Rosi prawią. że chodziło tu o Morze Czarne, a nie o Czarne Jezioro, bo morze to leży blisko Czarnych Gór Kauków i tam znajdował się Trzygław oraz Ósica wyrastająca z wierzchołka tej góry. Tej samej nocy Perunowie ze Swarogami w gęstej koronie Drzewa Ziemi - Ósicy, ukryli Poczwarę-Sołowieja. Blasku ognistej Poczwary nie było widać dzięki gęstym liściom Ósicy.

 

BITWA POSKRUDY, PORUSZA I POCZWARY,

CZYLI PASKUDY, ŚWIATOGORA I SOŁOWIEJA, O ZIEMIĘ

 

Nad ranem Poskruda ocknęła się w głębinach wodnych i wystawiła swój złoto łuskowany pysk nad wełny. Między szczeciniastymi wargami błyszczały jej dwa wielkie kły podkręcone w górę i ostre jak szable. Od razu zobaczyła, że w konarach Ósicy coś się w słońcu błyszczy. Wzrok jej zapałał gniewem, jako że złość była Poskrudzie przyrodzona. Wysnuła się cicho na brzeg i otrzepała żelazną szczeć, po czym ruszyła ku drzewu. Tylko na to czekał Poczwara-Sołowiej. Zaryczał ze swoich trzech paszcz i odsłonił się w całej swej potędze. Wszystkie liście z Ósicy opadły na ziemię. Z. białych ócz sypnęła błyskawicami, które zabębniły na złotym karku Poskrudy. Rzuciły się na siebie potwory i sczepiły zębiskami, po czym przetoczyły przez równinę, rwąc ją kłami i rogami i drąc pazurami na strzępy. Zadudniła cała Ziemia, lądy zatrzęsły się i okryły kurzawą. Kawał jednej z  południowych ziemic oderwał się i popłynął z potężną falą. Inna ziemica zatonęła nagle, przykryła rozkołysanymi wodami po tym, jak Poskruda wciągnęła Sołowieja do morza. Bryzgi wzniosły się pod samo Sklepienie. Już się zdawało, że ognisty potwór utonie, ale on wzniósł się na błoniastych skrzydłach, rozświetlił niebiosy błyskawicami, po czym spadł jak strzała na swego wroga. Skłębiły się i potoczyły dalej po kolejnym brzegu i następnym lądzie, a gdzie się Przetoczyły tam nic nie zostawało z tego, co było dawniej.

 

Tymczasem Światogor, który znudził się przechwałkami, przystąpił do czynu i zamierzał podnieść Ziemię. Za pierwszym razem udało mu się ją dźwignąć do kolan, ale ja puścił. Odgrażał się jednak, że następnym razem rzuci ją prosto w Słońce. Między bogami wybuchła panika, bo potwory, owszem, walczyły, jak je do tego stworzono, ale ich żądza kierowała się ku zniszczeniu zamia...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin