Adam 9-01(1).pdf

(2509 KB) Pobierz
152842068 UNPDF
9 ' 2 0 0 1
N r 9 ( 3 8 )
INDEKS 343781
ISSN 1425-4557
C e n a 6 , 5 0 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
152842068.008.png 152842068.009.png 152842068.010.png 152842068.011.png 152842068.001.png
wasza nowa rubryka
Zasady dzia∏ania tej rubryki przedstawiliÊmy w numerze 7/01. Postano-
wiliÊmy je uproÊciç. Przysy∏asz list z opisem swoich ulubionych sytu-
acji seksualnych, a Adam pisze wed∏ug tego scenariusza tekst i ilustru-
je go odpowiednimi zdj´ciami. W listach nie zapomnijcie o nag∏ówku
„Marzenia do Spe∏nienia“.
Poniewa˝ nie mam zdolnoÊci literackich, nie b´d´ si´ d∏ugo rozpisywa∏ i od razu przejd´ do przedstawienia moich marzeƒ. Generalnie
rzecz ujmujàc, moje gejowskie zainteresowania, fantazje erotyczne dotyczà zapasów izapaÊników. Nie uprawia∏em wprawdzie tej dyscy-
pliny wyczynowo, ale zawsze bardzo lubi∏em walczyç, mocowaç si´ isi∏owaç z kolegami. Szybko odkry∏em, ˝e te m´sko-m´skie zaba-
wy bardzo podniecajà mnie seksualnie. Widok dwóch (lub wi´cej) nagich lub prawie nagich facetów zmagajàcych si´ ze sobà, bezpo-
Êredni kontakt cia∏ sprawia, ˝e nie mog´ si´ opanowaç – konik staje na bacznoÊç idomaga si´ solidnego ikilkukrotnego zwalenia. We-
d∏ug mnie, zapasy to jeden znajbardziej „gejowskich” sportów. Niestety, jak dotàd nie uda∏o mi si´ spotkaç faceta-geja, który mia∏by po-
dobne zainteresowania. Zna∏em wprawdzie kilku ch∏opaków, którzy uprawiali zapasy, ale byli to zdecydowani heterycy ihomofoby. Wpra-
sie gejowskiej tematyka zapaÊnicza te˝ jest nieobecna (chlubny wyjàtek stanowi „ADAM”, bo wjednym z dawniejszych numerów by∏o
fotostory zzapaÊniczego filmu „Tag Team”). Amo˝na by by∏o wprowadziç np. do „ADAMA FOTO“ dzia∏ „ZapaÊnicy“. MyÊl´, ˝e moja pro-
pozycja spotka si´ z pozytywnym oddêwi´kiem. Mam nadziej´, ˝e nie jestem jedynym wPolsce gejem „zakr´conym” na punkcie zapa-
sów iznajdà si´ osoby podzielajàce moje upodobania (skoro istniejà fani S/M, skór, fetyszyÊci, to dlaczego nie ma byç fanów zapasów?).
Wszystkie osoby posiadajàce podobne zainteresowania prosz´ oodzew listowny na ∏amach „ADAMA”. Szukam przede wszystkim kole-
gi-przyjaciela ozainteresowaniach zapaÊniczych, seks stawiam na dalszym miejscu.
Damian ze Âlàska
zapaÊnicy
macie: ja – jasny blondyn i on z w∏osami czar-
nymi niczym smo∏a i o ciemnej karnacji. Pod-
szed∏ do mnie i znienacka chwyci∏ mnie w pa-
sie. Poczu∏em na sobie jego wielkie ∏apska.
By∏ rzeczywiÊcie bardzo silny. Z ledwoÊcià
utrzymywa∏em si´ na macie. Nagle poczu∏em,
˝e jego uÊcisk troch´ zel˝a∏, sta∏ si´ jakby
czu∏y... Ju˝ ze mnà nie walczy∏, ale delikatnie
mnie obejmowa∏ i g∏adzi∏ po ciele. Kilka razy
jego wielka ∏apa na nieuchwytne dla widzów
sekundy wsun´∏a si´ pod mój strój. Kilka razy
dotknà∏ te˝ mojego krocza. Mój kutas zare-
agowa∏ natychmiastowym wzwodem. Walka
sta∏a si´ wyrównana, mimo ˝e tak naprawd´
˝aden z nas z sobà nie walczy∏. Postanowi∏em
odwzajemniç jego czu∏oÊç. Kiedy razem legli-
Êmy na macie i nadarzy∏a si´ taka okazja, po-
ca∏owa∏em go delikatnie w udo. W tym mo-
mencie ca∏e jego cia∏o zadr˝a∏o, a on jednym
chwytem powali∏ mnie na ∏opatki. S´dzia nie
mia∏ wàtpliwoÊci, który z nas wygra∏. Bu∏gar
tryumfowa∏.
Polscy zapaÊnicy nale˝à do z najlepszych na
Êwiecie. Nie trzeba chyba dodawaç, jak bar-
dzo mnie jako m∏odemu ch∏opakowi zale˝a∏o
na tym, aby dostaç si´ do reprezentacji junio-
rów. Mog∏em robiç wszystko, nawet zanosiç
przepocone stroje zapaÊników do pralni. Co-
kolwiek, byle tylko byç blisko mistrzów.
jów, nie musia∏em chodziç chy∏kiem do kio-
sków w poszukiwaniu zakazanych wydaw-
nictw.
Teraz by∏em w pe∏ni szcz´Êcia. åwiczy∏em
zapasy w reprezentacji Polski juniorów. Ma∏o
tego, mia∏em mo˝liwoÊç przyglàdania si´, jak
çwiczà prawdziwi polscy mistrzowie. Jednak
do najbardziej nieprawdopodobnej historii do-
sz∏o w czasie Mistrzostw Europy Juniorów.
Dotar∏em na nich a˝ do çwierçfina∏u. Moim
rywalem by∏ przystojny ciemnow∏osy Bu∏gar.
Widzia∏em go w akcji ju˝ kilkakrotnie i wie-
dzia∏em, ˝e jest niemal niepokonany. Wszyst-
kich wali∏ na mat´ po kilku chwilach.
Teraz sta∏em naprzeciwko niego, a jego
ciemne oczy lÊni∏y z∏owrogim blaskiem. Po
raz pierwszy zobaczy∏em tak˝e jego uÊmiech.
Bu∏gar si´ do mnie uÊmiecha∏! Pewnie zorien-
towa∏ si´, ˝e b´dzie walczy∏ z peda∏kiem... Cu-
dacznie musieliÊmy zresztà wyglàdaç na tej
Od kiedy by∏em ma∏ym ch∏opcem, zawsze
podniecali mnie zapaÊnicy. Cia∏a dwóch face-
tów, doskonale zbudowanych, splecione
w uÊcisku, który z powodzeniem móg∏by
uchodziç za uÊcisk mi∏osny. Zawsze chcia∏em
si´ znaleêç na miejscu jednego z nich. Kupo-
wa∏em pisma sportowe ze zdj´ciami spor-
towców i to w∏aÊnie przy nich wali∏em sobie
nami´tnie konia. Inni znajomi kupowali sobie
jakieÊ erotyczne pisemka, a ja te ze sportow-
cami. Nie powiem, ˝e z tego powodu nie by∏o
mi ∏atwiej – w przeciwieƒstwie do innych ge-
10
152842068.002.png 152842068.003.png
Petyr z uÊmiechem tryumfatora przeszed∏ do swojej
szatni. Jego trener i ca∏a obs∏uga odbierali gratulacje. Sam
nie wiem dlaczego, ale zamiast pójÊç do swojej szatni,
podà˝y∏em za Bu∏garem. Otworzy∏em drzwi i zobaczy∏em
pootwierane szafki oraz porozrzucane ciuchy Petyra. Za
drzwiami s∏ysza∏em szum prysznica. Zrzuci∏em z siebie
strój i wszed∏em. Po Êrodku sta∏ Petyr. By∏ zupe∏nie nagi.
Po ca∏ym jego ciele sp∏ywa∏y strugi wody, która rzeêbi∏a
sobie szlaki w jego obfitym ow∏osieniu. Mi´dzy nogami
Bu∏gara wisia∏o coÊ, co natychmiast powali∏o mnie na ko-
lana. Zaczà∏em nami´tnie ssaç jego wielkie ow∏osione ja-
ja. Liza∏em jego uda, ale dopiero kiedy swoim j´zykiem
zaczà∏em buszowaç po jego ow∏osionej dupie i dziurce,
wielki kutas Bu∏gara zaczà∏ si´ powoli podnosiç.
Wsadzi∏em go sobie w usta. Ten ogromny kawa∏ mi´sa
wype∏ni∏ je a˝ do samego gard∏a. Petyr wy∏àczy∏ prysznic.
Z uwielbieniem obejmowa∏em r´koma jego poÊladki, a on
chwyci∏ mojà g∏ow´ w obie r´ce i zaczà∏ posuwaç mnie
ostro w usta. Czu∏em, ˝e jego kutas roÊnie jeszcze bar-
dziej, choç wydawa∏o si´ to zupe∏nie niemo˝liwe. Nagle
Bu∏gar podniós∏ mnie i przegià∏ w pasie. DomyÊla∏em
si´, co teraz mog∏o si´ wydarzyç. Dr˝a∏em na myÊl
o tym, ˝e jego wielki kutas wylàduje za chwil´ w mojej
dupie.
Nagle poczu∏em na swoim rowku ciep∏o jego j´zyka.
Liza∏ mnie nami´tnie, a r´koma rozszerza∏ moje po-
Êladki. Zaczà∏em j´czeç z podniecenia. Potem poczu-
∏em, jak wk∏ada we mnie swój ogromny palec. By∏o
ekstra. Kiedy wsadzi∏ drugi i trzeci, troch´ mnie jednak
zabola∏o. Zaczà∏ posuwaç mnie w dup´ palcami. Nagle
b∏yskawicznie je wyciàgnà∏ i poczu∏em, jak napiera na
mnie ca∏ym cia∏em i jak ogromny ∏eb jego kutasa prze-
dziera si´ przez moje zwieracze. Zawy∏em z bólu, ale
jego graba skutecznie wcisn´∏a mój okrzyk z powro-
tem do gard∏a. Jeszcze tylko jedno pchni´cie i ogrom-
ny chuj Petyra tkwi∏ ca∏kowicie we mnie. Czu∏em go bar-
dzo g∏´boko. Sam nie sàdzi∏em, ˝e to jest mo˝liwe. Ni-
gdy jednak nie mia∏em takiego wzwodu, jak w chwili,
kiedy ogromny bu∏garski zapaÊnik zaczà∏ mnie r˝nàç.
Jego fiut przesuwa∏ si´ w mojej zbyt ciasnej dla niego
dupie coraz szybciej. J´cza∏em z rozkoszy jak cholera.
Za którymÊ pchni´ciem Bu∏gara czu∏em, ˝e nie wytrzy-
mam. Musia∏em wziàç swojego kutasa w r´k´ i wystar-
czy∏y mi dwa ruchy, aby obfity wytrysk wylàdowa∏ na
Êcianie kabiny. Petyr nie zamierza∏ jednak w ogóle skoƒ-
czyç. Wydawa∏o mi si´, ˝e moja dupa jest dla niego
stworzona. Co chwil´ zatrzymywa∏ si´ i czeka∏, a˝ pod-
niecenie opadnie, aby r˝nàç mnie dalej. Ca∏y czas jego
r´ce mocno zaciska∏y si´ na moim pasie i przesuwa∏y
moim cia∏em do przodu i do ty∏u. Tak˝e tutaj musia∏ do-
minowaç i zostaç zwyci´zcà.
Wreszcie zdjà∏ mnie ze swojego kutasa i silnym naci-
skiem ràk da∏ do zrozumienia, ˝e powinienem ukl´knàç.
Tak te˝ zrobi∏em. Kutas Bu∏gara by∏ nabrzmia∏y do granic
wytrzyma∏oÊci. Wpakowa∏ mi go w usta. Poczu∏em, ˝e
obficie wydziela ju˝ Êluz. Petyrowi wystarczy∏o teraz kilka
ruchów, aby ogromna pierwsza dawka spermy wylàdo-
wa∏a w moich ustach. Wlewa∏a si´ do gard∏a, do nosa
i zape∏ni∏a ca∏e usta. Z przera˝eniem stwierdzi∏em, ˝e Pe-
tyr trzyma mojà g∏ow´, a jego chuj strzela coraz to nowy-
mi magazynkami spermy, której nie nadà˝a∏em ju˝ spijaç
a która wycieka∏a mi z ust lejàc si´ na klatk´ piersiowà
ibrzuch. Kiedy po∏knà∏em ju˝ ostatnià kropelk´, Bu∏gar
otworzy∏ prysznic i zaczà∏ si´ kàpaç jak gdyby nigdy nic.
Ja te˝ wsta∏em i zaczà∏em zmywaç z siebie Êlady zbrod-
ni. Kiedy my∏em Petyrowi plecy i masowa∏em palcami je-
go poÊladki, umówiliÊmy si´, ˝e da mi kilka darmowych
lekcji i nauczy kilku wyjàtkowych chwytów.
Adam
11
152842068.004.png 152842068.005.png
PIERWSZY WYK¸AD
W czasie moich studiów zaocznych nie raz
myÊla∏em, ˝e wszystkie opowiadania, które
czyta∏em w ró˝nych gejowskich czasopi-
smach, to tylko historie wymyÊlone dla pod-
niecenia czytelnika, ˝e nigdy si´ nie zdarzajà.
Tak by∏o do trzeciego roku.
Przez chwil´ widaç by∏o, ˝e go zdezoriento-
wa∏em. Kiedy pozbiera∏ myÊli, zaczà∏ rozmo-
w´. Nieznany ch∏opak okaza∏ si´ Marcinem,
studentem pierwszego roku tego samego kie-
runku co ja. Po dotarciu na miejsce rozeszli-
Êmy si´. Ja poszed∏em na zakupy, on na uni-
wersytet. Kiedy zameldowa∏em si´ w akade-
miku, dosta∏em pokój dwuosobowy. Wtedy
przekona∏em si´, ˝e los potrafi p∏ataç niezwy-
k∏e figle. W pokoju siedzia∏ ten sam ch∏opak.
Kiedy mnie zobaczy∏ znowu, zrobi∏ si´ czer-
wony. UÊmiechnà∏em si´, bo wiedzia∏em,
w jakiej lekturze mu przeszkodzi∏em. Ponie-
wa˝ nie mia∏em ju˝ du˝o czasu, zamieni∏em
tylko kilka zdaƒ i poszed∏em na wyk∏ady.
W czasie zaj´ç zastanawia∏em si´, czy on nie
zmieni pokoju. Potem znów poszed∏em na za-
kupy. Nie obiecywa∏em sobie zbyt wiele, ale
chcia∏em byç na wszelki wypadek przygoto-
wany. Gdy wróci∏em do pokoju, on by∏ ju˝ po
zaj´ciach. Nie przeniós∏ si´. Milczàc zrobi∏em
sobie coÊ do jedzenia, a potem zaczà∏em czy-
taç. W koƒcu nie wytrzyma∏ i zaczà∏ rozmow´.
Najpierw chcia∏, ˝eby wyt∏umaczyç mu coÊ
z zaj´ç, wi´c to zrobi∏em. Póêniej zacz´liÊmy
rozmawiaç na ró˝ne inne tematy. Uwa˝ajàc,
aby go nie sp∏oszyç, nieub∏aganie zbli˝a∏em
si´ do tematu gazetki. Wreszcie przed pó∏no-
cà dobrnà∏em do celu i zapyta∏em, jak mu si´
podoba∏a. Natychmiast zapad∏o milczenie.
– Daj spokój. Przecie˝ ju˝ ci mówi∏em, ˝e
te˝ jà czytam. Pytam tylko z ciekawoÊci –
przerwa∏em milczenie.
– Nawet niez∏a. Zdj´cia sà... ciekawe. Tek-
sty zresztà te˝ – wyjàka∏ po chwili.
– Ciekawe czy podniecajàce? – zapyta∏em
wprost z uÊmiechem na twarzy.
– Yyyy... te˝.
– No dobra, czas spaç – powiedzia∏em
i poszed∏em pod prysznic.
Kiedy wróci∏em, zaczà∏em przygotowy-
waç sobie ∏ó˝ko w samych slipach. Kàtem
oka widzia∏em, jak poprawia sobie spodnie
w kroczu. PomyÊla∏em, ˝e jeÊli dobrze to
rozegram, to dzieƒ nie skoƒczy si´ zbyt
szybko. Po∏o˝y∏em si´ i zaczà∏em czytaç,
a on poszed∏ si´ myç. Kiedy wróci∏, rów-
nie˝ od razu po∏o˝y∏ si´ w samych slip-
kach. Obserwowa∏em go znad ksià˝ki. Nie
wyglàda∏o na to, ˝eby chcia∏o mu si´
spaç.
– S∏uchaj? – spyta∏ po jakimÊ czasie.
– Co jest? – odpar∏em nie podnoszàc
wzroku.
– Czy to prawda co tam napisali?
– To znaczy co?
– No, ˝e pierwszy raz to boli.
– Nie wiem, nigdy nie próbowa∏em.
Znów cisza. Wróci∏em wi´c do czytania.
– A czy... Nie, nic – nagle urwa∏.
– S∏uchaj, jeÊli chcesz o coÊ pytaç, to py-
taj, a nie czaj si´.
– Nie, tylko zastanawia∏em si´, jak to jest.
No wiesz...
– No dobra – podnios∏em g∏ow´. – O co
tak naprawd´ ci chodzi?
– Zastanawia∏em si´, jak to naprawd´ wy-
glàda. Poznajesz kogoÊ, idziesz z nim do ∏ó˝-
ka... Jak mo˝na kogoÊ takiego spotkaç, ko-
mu bym si´ te˝ spodoba∏?
Jak zwykle w piàtek rano jecha∏em auto-
busem na wyk∏ady. W pewnym momencie
(nie pami´ta∏em, jaki to by∏ przystanek)
wsiad∏ ca∏kiem nieêle wyglàdajàcy ch∏o-
pak. By∏ doÊç drobnej postury, ale zwróci-
∏em ju˝ kiedyÊ na niego uwag´, bo nie
pierwszy raz jecha∏ o tej samej porze, co
ja. Poniewa˝ nie by∏o zbyt wielu wolnych
miejsc, usiad∏ obok mnie. Nie odzywajàc
si´ do siebie jechaliÊmy jakieÊ pó∏ godziny.
Ja przeglàda∏em notatki, a on coÊ czyta∏.
W pewnym momencie spomi´dzy kartek
jego ksià˝ki wysunà∏ si´ róg ok∏adki z t´-
czowym paskiem. Po chwili na pod∏og´
spad∏a dobrze mi znana gazetka. Popatrzy-
∏em na niego. Spa∏. Podnios∏em wi´c jà
i spokojnie siedzia∏em dalej. Na najbli˝-
szym przystanku obudzi∏em go i spyta∏em
dokàd jedzie. Okaza∏o si´, ˝e tam gdzie ja.
– Masz – powiedzia∏em podajàc mu cza-
sopismo. – Wypad∏o ci.
Ch∏opak zrobi∏ si´ czerwony, a w oczach
pojawi∏ mu si´ niepokój.
– Czyta∏ je pan?
– Tylko przejrza∏em.
– I?
– Co „i”? Nic. Tego numeru nie mia∏em
czasu jeszcze kupiç.
12
152842068.006.png
– Wed∏ug mnie nic ci nie brakuje. Musisz
tylko rozejrzeç si´ za kimÊ, komu spodoba∏-
by si´ twój typ.
– A wed∏ug ciebie mam szans´?
– Ju˝ ci mówi∏em. Nic ci nie brakuje.
– Czy to znaczy, ˝e tobie si´ podobam ?
– Sam sobie odpowiedz – odpar∏em bez-
nami´tnie.
Znowu nasta∏a cisza, wi´c nie chcàc stra-
ciç tematu, po chwili ciàgnà∏em:
– Z nikim jeszcze nie by∏eÊ, co?
– Mhm.
– A chcia∏byÊ, tylko nie wiesz jak?
W odpowiedzi tylko skinà∏ g∏owà.
– W∏aÊciwie sàdz´, ˝e w ∏ó˝ku by∏byÊ ca∏-
kiem niez∏y – powiedzia∏em po chwili.
– Tak? – zapyta∏ zdziwiony.
– Tak. Brak ci tylko praktyki.
– W∏aÊnie. Tylko jak jà zdobyç?
– Wystarczy, ˝e znajdziesz sobie nauczy-
ciela. KogoÊ, kto nauczy ci´, co i jak.
– ¸atwo si´ mówi. Jedyny problem to
gdzie takiego szukaç?
– Uwierz mi. Wystarczy dobrze si´ rozej-
rzeç. Wiem to z w∏asnego doÊwiadczenia.
– Mówi∏eÊ, ˝e nigdy nie próbowa∏eÊ...
– ...byç pasywny w analu. Tak.
Wsta∏ i poszed∏ si´ napiç. Obserwowa∏em
go bez s∏owa. Kiedy wróci∏, usiad∏ na ∏ó˝ku
i zapyta∏:
– A ty? Nie móg∏byÊ?
– Co?
– Nauczyç mnie – zamilk∏, jakby zaskoczo-
ny w∏asnà Êmia∏oÊcià.
– A chcia∏byÊ?
– Chyba tak.
– Chyba?
– No, tak.
– No to chodê tu i siadaj – wskaza∏em mu
miejsce na swoim ∏ó˝ku.
Niepewnie podszed∏ i usiad∏. Wzià∏em jego
r´k´ i po∏o˝y∏em na swojej klatce piersiowej.
Poczu∏em, jak próbowa∏ jà zabraç, ale mu nie
pozwoli∏em.
– Spokojnie, przecie˝ nie gryz´ – powie-
dzia∏em szeptem.
Po chwili zaczà∏em nià przesuwaç po
brzuchu, potem z powrotem na kark, ra-
miona... Kiedy nieco si´ uspokoi∏, powoli
zsunà∏em jà znowu na brzuch, a po chwili
po∏o˝y∏em na swoich slipach. Drgnà∏. Po∏o-
˝y∏em swojà d∏oƒ na jego d∏oni i lekko
przycisnà∏em. Pozwoli∏em mu poznaç do-
tykiem zawartoÊç i kszta∏t moich slipów.
Popatrzy∏em na jego slipy i stwierdzi∏em,
˝e ju˝ mu stoi. Nagle wyszarpnà∏ r´k´
i wsta∏.
– Nie mog´ – powiedzia∏.
– Daj spokój, pewnie, ˝e mo˝esz.
– Nie, nie mog´. To si´ dzieje za szybko.
– A kiedy b´dziesz móg∏? Jutro? Za mie-
siàc? Rok? Wtedy nie b´dzie za szybko? –
spyta∏em z irytacjà. – Siadaj.
Pociàgnà∏em go na ∏ó˝ko. Nie wyrywa∏ si´,
tylko siedzia∏ sztywno. Po chwili jego d∏oƒ
znów b∏àdzi∏a po moim ciele. Po jakimÊ cza-
sie pociàgnà∏em go za r´k´ i po∏o˝y∏em obok
siebie. Zobaczy∏em, jak ci´˝ko ∏yka Êlin´. Po-
∏o˝y∏em palec na ustach i szepnà∏em, ˝eby
si´ rozluêni∏. Powoli jednà r´kà zaczà∏em g∏a-
dziç jego cia∏o. Czu∏em, jak dr˝a∏ pod moim
dotykiem, ale nie przestawa∏em. Le˝a∏ sztyw-
no, bojàc si´ poruszyç, a ja krà˝y∏em coraz
bli˝ej jego majtek. Zahaczy∏em o nie mimo-
chodem raz i drugi, tak ˝e nieco si´ zsun´∏y.
Po chwili wysunà∏em na wierzch ca∏à ich za-
wartoÊç. Spià∏ si´.
– Cicho – powiedzia∏em i usiad∏em.
Powoli zsunà∏em mu je do koƒca. Le˝a∏
przede mnà ca∏kiem nagi i dr˝àcy. Znów za-
czà∏em go pieÊciç. Najpierw rzadko, a póêniej
coraz cz´Êciej zahacza∏em o jego krocze. Jego
oddech by∏ coraz szybszy, a penis w pe∏nej
erekcji le˝a∏ na brzuchu i co chwil´ si´ podry-
wa∏. Teraz mu si´ przyjrza∏em. Nie by∏ wielki,
zas∏oni´ty w ca∏oÊci napletkiem. Moszna pro-
porcjonalna, skrywa∏a w sobie niezbyt wielkie,
ale i nie maleƒkie jàdra. Wzià∏em go do r´ki.
Znów napià∏ mi´Ênie, ale po chwili rozluêni∏.
Zsunà∏em napletek i palcami pog∏adzi∏em ˝o-
∏àdê. Natychmiast ca∏y zadr˝a∏. Po∏o˝y∏em go
wi´c z powrotem, ale przykry∏em r´kà i powo-
li pociera∏em o brzuch. Pochyli∏em si´ i delikat-
nie poca∏owa∏em go w usta. Nie czekajàc na
jego reakcj´, zsunà∏em g∏ow´ ni˝ej i poca∏o-
wa∏em go w szyj´. Dalej schodzi∏em w dó∏,
wcià˝ ca∏ujàc. Sutki, mostek, brzuch, p´pek.
Zaczà∏em go dra˝niç j´zykiem. Czu∏em, jak
pod r´kà jego penis pulsuje coraz szybciej, ale
nie przestawa∏em. Kiedy j´zykiem by∏em ju˝
przy szyi, nie wytrzyma∏. G´sta sperma zala∏a
przestrzeƒ mi´dzy mojà d∏onià a jego brzu-
chem. Wtedy podnios∏em g∏ow´ i z∏o˝y∏em mu
pe∏ny poca∏unek. Co prawda poczàtkowo nie
chcia∏ wpuÊciç mojego j´zyka, ale szybko zre-
zygnowa∏ i da∏ si´ prowadziç. Wtedy si´ prze-
∏ama∏ i po∏o˝y∏ r´k´ na moich plecach. Powo-
li, nie przerywajàc poca∏unku, roztar∏em sper-
m´ na jego brzuchu i po∏o˝y∏em si´ na nim.
Wstrzyma∏ oddech, wi´c chwil´ odczeka∏em.
Gdy si´ rozluêni∏, po∏o˝y∏em jego drugà r´k´
na moim ty∏ku. Delikatnie palcami zaczà∏ po-
znawaç jego kszta∏t przez powierzchni´ slipek.
Wtedy znów go poca∏owa∏em i pociàgnà∏em
do pozycji siedzàcej. Teraz mog∏em pieÊciç je-
go plecy. Przeszy∏ go dreszcz podniecenia,
gdy lekko przyciÊni´tymi palcami przejecha-
∏em od karku, po ca∏ym kr´gos∏upie a˝ do od-
bytu. Powoli wsta∏em i jego g∏owa znalaz∏a si´
na wysokoÊci mojego krocza. Zatrzyma∏ si´
i czeka∏ trzymajàc r´ce na moich biodrach.
– Zsuƒ je – powiedzia∏em.
Widzia∏em, jak si´ waha. Patrzy∏ to w mo-
je oczy, to na garb w slipach przed sobà.
W koƒcu najpierw powoli, a po chwili b∏yska-
wicznym ruchem zdjà∏ mi slipy do kolan. Po-
zwoli∏em im opaÊç na pod∏og´. Siedzia∏
i wpatrywa∏ si´ w widok przed sobà. Wypià-
∏em lekko biodra. Nawet nie drgnà∏, usta lek-
ko mu si´ otwar∏y.
– No weê go – zach´ci∏em szeptem.
Mrugnà∏ oczami, jakby wróci∏ do rzeczywi-
stoÊci. Powoli podniós∏ r´ce. Jednà opar∏ na
moim brzuchu, a drugà delikatnie wzià∏ mo-
jego na pó∏ wzwiedzionego fiuta. Zacisnà∏
nieco r´k´ i poruszy∏. Po kilku ruchach zaczà∏
mi si´ podnosiç i twardnieç, a on ju˝ to tylko
obserwowa∏. Kiedy mój maszt sta∏ w pe∏nej
okaza∏oÊci, zbli˝y∏em go do jego g∏owy. Nie-
znacznie si´ cofnà∏. Po∏o˝y∏em mu r´k´ na
ramieniu i przyciàgnà∏em do siebie. Dzieli∏a
nas odleg∏oÊç kilku centymetrów.
– Poli˝ go – poleci∏em.
Prze∏knà∏ Êlin´ i obliza∏ wargi. Wysunà∏ j´-
zyk i musnà∏ mojà ˝o∏àdê.
– Dobrze – pochwali∏em go i uÊmiechnà-
∏em si´ lekko, gdy popatrzy∏ mi w oczy. –
Jeszcze raz.
Posz∏o mu ∏atwiej. Tym razem nie wycofa∏
si´ tak szybko.
– A teraz weê go do ust.
Znów si´ waha∏, ale wiedzia∏em, ˝e zrobi
to, jeÊli nie b´d´ go pogania∏. Mia∏em racj´.
Po chwili wzià∏ do ust samà ˝o∏àdê.
– Doskonale – powiedzia∏em i przeczesa-
∏em r´kà jego krótkie w∏osy. – Teraz ssij to, co
masz w ustach. Potem wsuƒ wi´cej, nie
przestajàc. W∏ó˝ go ca∏ego, a potem wysuƒ
i zacznij od poczàtku.
Chocia˝ nigdy nie uwa˝a∏em, ˝ebym mia∏
wielkiego gnata, to jednak poch∏oni´cie go
sprawi∏o mu pewien k∏opot. Mój by∏ co praw-
da o po∏ow´ d∏u˝szy i znacznie grubszy ni˝
jego, ale Marcin stanà∏ na wysokoÊci zadania
i wreszcie uda∏o mu si´. Powoli wysunà∏ go
i spojrza∏ mi w oczy pytajàc niemo, czy tak
dobrze. W odpowiedzi uÊmiechnà∏em si´
znowu i skinà∏em g∏owà. Teraz, oÊmielony,
najpierw lekko poca∏owa∏ czubek ˝o∏´dzi,
póêniej j´zykiem pociàgnà∏ od nasady po
sam szczyt i znów wzià∏ go do ust. Czu∏em,
˝e to jego pierwszy raz. Ssa∏ za mocno lub
zbyt silnie zaciska∏ wargi, gdy ciàgnà∏, ale
musz´ przyznaç, ˝e sprawia∏o mi to swoistà
przyjemnoÊç. Po jakimÊ czasie wyczu∏ mój
przyspieszony oddech i coraz szybsze skur-
cze. Spojrza∏ na mnie, a ja w odpowiedzi po-
g∏aska∏em go po g∏owie. Uspokojony, konty-
nuowa∏. W pewnej chwili wyszarpnà∏em mu
fiuta z ust. Zaskoczony popatrzy∏ do góry, a ja
wystrzeli∏em. Strugi obla∏y jego twarz i sp∏y-
wa∏y po klatce piersiowej. Nie drgnà∏ nawet.
Schyli∏em si´ i poca∏owa∏em go.
Kaza∏em mu si´ po∏o˝yç. Popatrzy∏em na
niego, jak le˝a∏ w poprzek ∏ó˝ka, z g∏owà
opartà o Êcian´ i nogami na pod∏odze. Schy-
li∏em si´ i si´gnà∏em do plecaka. Potem usia-
d∏em na nim okrakiem i pokaza∏em wycià-
gni´tà prezerwatyw´.
13
152842068.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin