Patrz! Jest - USAREK JOANNA.txt

(347 KB) Pobierz

Joanna Usarek

Patrz! Jest

LITERATURA.NET.PL

(C) Copyright by Joanna Usarek, Warszawa 1999.[Ja?] 01-047 Warszawa, ul. Mi3a 22 m.25

Redakcja Eugeniusz Tiemnikow-Pasek

[-enia]

Redakcja techniczna Ma3gorzata ?widerska

[Go?ka]

Projekt ok3adki Maciej Sadowski Zdjecie Michael Foedrowitz Lamanie Lech Robakiewicz, doM tCHu Wydawca

R&S-PUBLIKA

Agencja Literacka 00-198 Warszawa 80, skr. poczt. 39 tel. 22 838 13 55, kom.: 0-601 078 234ISBN: 83-901445-6-5

5

Bo mi3o?a i wolno?a s1 jak para koni w jednym zaprzegu.Je?li ?ci1gn1a cugle jednemu, d3awi sie drugi.

6

7

CZE?A PIERWSZA

TAK JAK NIE JEST ZASLUGY DRZEWA

TO -E RO?NIE

8

Wszystkie (wszystkie bez wyj1tku) fragmenty listow, zamieszczone w rozdzia3ach ?Ja(?)? i ?Roman?, pochodz1 z mojej najzupe3niej prywatnej korespondencji, wszystkie s1 ca3kowicie autentyczne i przytaczam je bez ?adnych zmian.Wszystkie postacie i sytuacje, opisane w ?Ja(?)?, s1 we wszystkich szczego3ach prawdziwe.

CZE?A PIERWSZA:

JA

( ? ) ...................................................13

1974-1975 ........................................15

1974-1977 ........................................31

1984 .................................................49

1985 .................................................55

1986 .................................................65

1989 .................................................67

1990 .................................................83

MARCIN .........................................103

Nie mo?na bya dobrym.....................105 I ?adna w tym zas3uga......................117

ROMAN ..........................................133

9

JA

( ? )

10

11

1974 ? 1975

My?l o ?mierci towarzyszy mi stale, i mo?e oddala sie tylko w Twojej obecno?ci, a i wtedy zawsze gdzie? czeka na mnie w pobli?u, by ?cisn1a mi serce nag3ym przera?eniem, lub smutnym zdziwieniem nad krucho?ci1 uczua i cia3a, lub poczuciem rozdzieraj1cej samotno?ci, gdy pomy?le, ?e wszyscy bedziemy umieraa po kolei i oddzielnie odchodzia w g3uchy i milcz1cy wszech?wiat, niedoskonali, niedokochani i u3omni, i raz na zawsze ? wreszcie ? naprawde pokonani. Gdyby mo?na by3o zas3u?ya na nie?miertelno?a... Gdyby mo?na by3o cofn1a nieodwracalno?a przemijania.Lub przynajmniej wyzwolia sie od leku.

No i patrz, znowu bedzie wiosna ? czy to nie dziwne? I znowu bedzie lato ? czy to nie jeszcze dziwniejsze? Nie martwi mnie to, ?e ta wiosna tak sie oci1ga, lubie te chwile poprzedzaj1ce spe3nienie.

Chcia3abym zwalia sie na ciep31 ziemie i nie my?lea o niczym. - ycie jest piekne. Trzeba tylko umiea go dobrze s3uchaa. Czasem w ha3a?liwym gwarze pro?nych namietno?ci i niewa?nych ambicji trudno us3yszea te cich1 muzyke ?ycia, trudno ocalia to wieczne zdziwienie nad nieodgadnion1 zagadk1 istnienia.

Lubie szaro-niebieski zmierzch i wszystkie teskno-smutne my?li, jakie mnie nachodz1 przed wieczorem, lubie noc, ch3odn1 i samotn1, lubie zapach siana, grzybow i dymu, lubie jesien i drobny deszcz, kiedy mokne z rekami w kieszeniach.

12

Siedze sobie i ?piewam. Stuknieta jestem, nie da sie ukrya.Patrze na swoje cia3o i dziwie sie. Jestem z miesa i z ko?ci, czy to nie dziwne? I to mieso ?yje, rusza sie, je, ?pi i robi kupe (?). Jestem stuknieta! Kurcze. Jestem najbardziej stuknietym facetem, jakiego znam.

Mam ro?ne z3e i smutne my?li, ktore przychodz1 jakby spoza mnie, spoza mojej w3asnej ?wiadomo?ci, ?yj1 swoim w3asnym ?yciem, a tym samym j a nie moge ich zniszczya, bo pochodz1 jak gdyby z zewn1trz.

Jest noc. Trudno oderwaa mi sie od tego listu. Czy mam nadzieje, ?e po3o?e na tej kartce jakie? s3owo, ktore pozwoli mi wkroczya w dzien jutrzejszy mniej bezbronn1? Nie wiem, nie s1dze, abym 3udzi3a sie nadziej1 tak naiwn1. Zegar w przedpokoju g3o?no odmierza swoje sekundy, za jaki? czas zacznie ?witaa. Noce s1 teraz krotkie, tak krotkie ?e prawie symboliczne, ju? o trzeciej robi sie jasno. Lubie te godziny miedzy trzeci1 a pi1t1 rano. ?wiat stoi w niebieskiej po?wiacie, jest cichy, spokojny i budzi zaufanie.

I w cz3owieku jest cisza i radosna wdzieczno?a, ?e oto jeszcze jeden dzien sie dla nas otworzy3.

Ale po?niej w31cza sie ha3a?liwa maszyneria ?ycia, puste dotychczas ulice wype3niaj1 sie milcz1cymi po nocy lud?mi ? pierwszymi ?o3nierzami codzienno?ci, pobrzekuj1 butelki z mlekiem, jak grzmoty przetaczaj1 sie samochody, otwiera sie ?ar3oczne gard3o ?wiata. Te pore wola3abym przespaa ? po skupieniu nocy wydaje mi sie zbyt brutalna. I ten po?piech, to s3awne ?wielkomiejskie tempo?. Jak?e go nie lubie.

Nie bardzo rozumiem ludzi, ktorzy ci1gle gdzie? sie spiesz1, ci1gle maj1 co? do za3atwienia, ci1gle sie czym? przejmuj1 itd.

W3a?ciwie ca3e swoje ?ycie, wydaje mi sie, mog3abym przew3oczya sie po ?wiecie, nie wi1?1c sie ostatecznie z nikim i z niczym, ironiczny obserwator ludzkiej krz1taniny, brat deszczu i wiatru. Kto sieje wiatr, ten zbiera burze. Kto sieje wiatr...

13

Spojrza3am na ksi1?ke ?Nauka angielskiego? i pomy?la3am nie bez ?alu, ?e tyle rzeczy, takich zupe3nie zwyczajnych, chcia3am zrobia w ?yciu, a nigdy nie mia3am na to spokoju. Ca3e ?ycie czu3am sie jak w podro?y, nie by3o w moim ?yciu ?adnych sta3ych punktow oparcia. Jedynym oparciem, jakie z czasem uda3o mi sie stworzya, by3o moje ?ycie duchowe i sposob my?lenia. Nie mia3am i nie potrafi3am zbudowaa sobie domu, swoj umys3 budowa3am chaotycznie i przypadkowo, miedzy jednym a drugim sztormem. Ca3e ziarno jakie mia3am, zasiewa3am w ?ogrodzie duszy?. My?la3am naiwnie: Kiedy nadejdzie czas spokoju, zasieje i te pola, ktore dzisiaj le?1 od3ogiem... Jak do tej pory tak sie nie sta3o. I tylko ogrod duszy rozros3 sie tak bujnie, ?e ju? sama nie potrafie odnale?a w nim drogi. I chwytaj1 mnie z3e pn1cza ciemnych ga3ezi, i ci1gnie mnie nad ten staw, znad ktorego nie wraca sie ?ywym.Z3e my?li s1 jak cie?ka mg3a, przez ktor1 trudno sie przebia ku jasno?ci. A przecie? wystarczy tylko le?ea w trawie i czekaa. Tylko czua na twarzy wiatr, tylko wyj?a w gest1 cisze letniego popo3udnia ? a ?wiat sam do nas przychodzi, sam otwiera sie pieknem 3agodnym i bezpiecznym. Ale nas p3osz1 ptaki i trzask ga3ezi pod stop1 wiatru, p3osz1 nas my?li o przysz3o?ci, i ?wiadomo?a przemijania ? w3a?ciwie dlaczego? ? wyzwala w nas to dramatyczne napiecie miedzy nami a czasem. Czas. Kto go wymy?li3?

Czesto mam ochote odci1a sie od ca3ego mojego dotychczasowego ?ycia. Ale to ju? szmat czasu, pamieci nie da sie oszukaa, bedzie wracaa choaby w snach. Pare dni temu znowu ?ni3 mi sie P.

No i masz! ? jest ten film w ta?motece ?ycia i jak to wyt3umaczya.

Pamietam dok3adnie nastroj tamtych lat i czesto tesknie do tej naiwnej bezkompromisowo?ci uczua i postaw, do tej ogromnej wiary, ktora z szabl1 sz3a na karabiny maszynowe. Gdzie jeste?, moj -o3nierzu M3odo?ci, o3owiany, a przecie? tak waleczny? To by3 ?o3nierz jak z bajki Andersena. I ?ycie by3o jak ba?n, piekna choa okrutna, ba?n, dla ktorej rzeczywisto?a jest tylko t3em. Jak we ?nie.

Wszystkie elementy snu s1 wziete z rzeczywisto?ci, ale sam sen jest zupe3nie czym innym, ma swoj1 odrebn1 logike i swoj w3asny, sobie jedynie w3a?ciwy nastroj. Dobrze jest prze?ya w ?yciu tak1

14

ba?n, wznie?a sie do absurdu uczua, gdzie wszystko co najbardziej ludzkie, ca3a dziko?a i tesknota namietno?ci wyolbrzymione s1 do katastroficznych rozmiarow. Te pokoje, ktore ?y3y sam1 pamieci1 czyjej? obecno?ci; windy, umieraj1ce na ka?dym pietrze; cia3o, ktore kryje w sobie jeszcze tajemnice dziewictwa... I ta inna tajemniczo?a ? gro?na i urokliwa tajemniczo?a ?wiata, ktory po raz pierwszy sie przed nami otwiera. Jak?e dawno ju? o tym nie my?la3am. ?A ja, zapatrzony w d3ugie rzedy liter, nagrobki my?li, nie wiem, czy je u?mierci3em, czy te? tchn13em w nie ?ycie?. Czesto przypomina mi sie to zdanie z ?Derwisza i ?mierci? i my?le o potedze s3owa, ktore pozwala uchronia, ocalia od zapomnienia to wszystko, co jest tak bole?nie nieuchwytne i niepokoj1ce.Patrz, a my ?yjemy! Czy to nie dziwne i nie piekne? Pada deszcz.

Nie wiem sama, co chce przez to powiedziea, ale przecie? PADA DESZCZ i nie jest to rzecz taka zupe3nie zwyczajna.

Zadzwoni3a do mnie przed chwil1 Abka. I mowi: ?Dziecko, ja cie bardzo kocham. I stawiam na ciebie jak na najlepszego konia wy?cigowego?. Jest m1dra, dobra i wzruszaj1ca w swojej do mnie mi3o?ci. A ja nie jestem dla Niej do?a dobra, my?le o Niej nieczesto i nieg3eboko, a to co mowi, traktuje z niejakim pob3a?aniem, niekiedy zniecierpliwieniem. Moje wizyty u Niej s1 do?a rzadkie i krotkie, zwykle po31czone z za3atwieniem jakiej? drobnej sprawy. Ledwie wejde, a ju? my?le o tym, kiedy i pod jakim pretekstem najszybciej wyj?a, w rozmowy wdaje sie niechetnie, i albo sie niecierpliwie, albo odpowiadam po3s3owkami. Oczywi?cie blisko pieadziesi1t lat ro?nicy miedzy nami robi swoje i niejako wyja?nia sprawe, ale czy mnie usprawiedliwia? To pytanie retoryczne.

A jednak ? nie potrafie inaczej. Zasmuca mnie to. Ale i o tym smutku szybko zapominam, porywaj1 mnie inne my?li, inne ? moje ? sprawy, tak jeszcze m3ode i niejednoznaczne, i nawet je?li drogi naszych serc gdzie? sie przecinaj1, to przystaje tylko na chwile: Ach, to Ty? Kocham Cie, Abko ? a po chwili ju? my?le o czym innym, nale?e do innego ?ycia i odchodze w inne wymiary.

15

O rany, i czy ja mam warunki do pisania pracy magisterskiej!?Wprawdzie tylko udaje, ?e pisze prace (aby cieszya sie wiekszym powa?aniem ?w rodzinie?), a w gruncie rzeczy pisze do Ciebie (co, uwa?am, wymaga tego samego, je?li nie wiekszego skupienia), ale ci1gle tu kto? wparowywuje. Jak nie cz3owiek, to pies. Pojde do swojego promotora i powiem mu: Panie, spojrz pan. Tutaj rozhisteryzowany pies, tutaj ciotka-neurasteniczka, tutaj taki, co mu sie przez ca3y dzien geba nie zamyka, tu kran nieczynny, kasza psa rozniesiona po ca3ej kuchni i do tego ani grosza w kieszeni. Panie, jak ja rano wstane, to moja pierwsza my?l, komu mam dzi? podiwania pieni1dze na mleko. Wie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin