Mały olbrzym(1).doc

(37 KB) Pobierz
Mały olbrzym

Mały olbrzym

 

  Czy wiecie skąd się biorą olbrzymy? Podobno, kiedy na niebie gaśnie jakaś gwiazda, na ziemi pojawia się olbrzym. Pewnego razu musiała zgasnąć jakaś niewielka, albo niewydarzona gwiazda, bo na ziemi zjawił się mały olbrzym. To znaczy był mały w porównaniu z innymi olbrzymami, sięgał im zaledwie do ramienia. Poza tym wszystkie olbrzymy mają z reguły mocne, gęste, najczęściej długie włosy , a ten miał króciutkie, jasne włosy, tak jakby przed chwilą wyszedł od fryzjera, gdzie został ostrzyżony na jeżyka. Mały olbrzym nie napadał na wędrowców i nie odbierał im ich bogactw i kosztowności, aby potem ukryć je w jaskini pod największym kamieniem. On najbardziej lubił siadywać nad strumieniem i przyglądać się, jak ryby pluskają się w nim, a promienie słońca odbijają się w wodzie wszystkimi barwami tęczy.

    Duże olbrzymy nie lubiły małego olbrzyma. Zupełnie nie pasował do Krainy Olbrzymów: nie wyglądał tak jak one, nie zachowywał się tak jak one, nie pomagał im w ich zbójeckich wyprawach, w ogóle ich zdaniem był do niczego.

   Pewnego razu, kiedy mały olbrzym siedział na granitowej skale i z rozmarzeniem przyglądał się przelatującej komecie podeszło do niego kilka dużych olbrzymów.

- Nie jesteś prawdziwym olbrzymem! – powiedział jeden z nich.

- Dlaczego? – zdziwił się mały olbrzym.

- Gdybyś był prawdziwym olbrzymem chodziłbyś z nami na zbójeckie wyprawy. – stwierdził duży olbrzym.

- Gdybyś był jednym z nas, siedziałbyś teraz z nami przy ognisku i dzielił łupy – dodał drugi.

- Gdybyś był prawdziwym olbrzymem, byłbyś duży – wzruszył ramionami trzeci.

- W takim razie, kim jestem? – zapytał mały olbrzym.

   Na to pytanie duże olbrzymy nie potrafiły odpowiedzieć.

- Może jesteś dużym człowiekiem … - zastanawiał się jeden z dużych olbrzymów.

- Chyba będzie lepiej, jeśli sobie od nas pójdziesz! – poradził drugi olbrzym.

    Małemu olbrzymowi zrobiło się bardzo smutno i przykro, że musi odejść z Krainy Olbrzymów, ale uznał, że skoro go tam nie chcą, to nie innego wyjścia. Poszedł więc przed siebie, wędrował całą noc, a kiedy zrobiło się już jasno, dotarł do miasta, w którym mieszkali ludzie. Wszyscy jej mieszkańcy jeszcze spali, było cicho i spokojnie. Mały olbrzym położył się na trawniku w parku i postanowił się zdrzemnąć. Wydawało mu się, że dopiero co przymknął oczy, kiedy usłyszał wokół siebie straszny gwar i hałas. Otworzył jedno oko, potem drugie i zdziwiony dostrzegł dookoła tłum ludzi. Niektórzy z nich trzymali wycelowane prosto w niego węże strażackie, inni kije, gotowi w każdej chwili ruszyć do ataku, jeszcze inni chowali się za plecami tych odważniejszych, którzy podeszli bliżej do śpiącego olbrzyma.

- Co się dzieje? – zapytał mały olbrzym, ziewając.

   Ludzie krzyknęli z przerażeniem, odsunęli się i ścisnęli mocniej w dłoniach przygotowaną broń, ale kiedy olbrzym nie zrobił nic, co mogłoby im zagrozić, podeszli znowu bliżej.

- Co robisz, olbrzymie, w naszym mieście?- krzyknął wreszcie jakiś starszy pan z siwą, długą brodą.

- Duże olbrzymy powiedziały, że nie jestem prawdziwym olbrzymem i powiedzieli, żebym zamieszkał z wami. – przyznał się mały olbrzym.

- Nie możesz z nami zamieszkać! – krzyknęła jakaś pani z parasolką – Olbrzymy są groźne i napadają na ludzi!

- Nie zrobię nikomu krzywdy. – powiedział mały olbrzym – Ja nigdy na nikogo nie napadłem. Chcę się z wami zaprzyjaźnić.

- Olbrzymy nie przyjaźnią się z ludźmi! – rozległy się głośne krzyki tłumu.

- Jesteś za duży, żeby mieszkać w naszym mieście. – pokręcił głową starszy pan.

- Podepczesz nam ogródki i trawniki! - krzyknęła jakaś dama w kapeluszu.

- Będziemy się bali wypuścić dzieci z domu, bo możesz je skrzywdzić, choćby niechcący – dodała inna pani z dzieckiem na ręku.

- Musisz stąd odejść! – uznali wszyscy zgodnie.

   Małemu olbrzymowi zrobiło się znowu bardzo przykro i smutno, ale cóż było robić, skoro nikt go tu nie chciał – musiał odejść.

   Udał się więc w góry, tam znalazł sobie przestronną jaskinię, w której postanowił zamieszkać. Ponieważ był bardzo przyjaznym olbrzymem zwierzęta nie bały się go wcale. Wprost przeciwnie, często do jego jaskini przybiegały młode sarenki, żeby pobawić się w chowanego, a niedźwiedzie przynosiły złowione w strumyku ryby. Na ramieniu małego olbrzyma siadały ptaki i śpiewały mu swoje najpiękniejsze piosenki. Mały olbrzym nareszcie poczuł się szczęśliwy.

    Ale pewnego dnia do jaskini przyleciała bardzo zdenerwowana sójka;

- Mały olbrzymie, twoi bracia – duże olbrzymy szukają cię wszędzie. Jeden z olbrzymów mocno się skaleczył i potrzebne jest samogojące ziele do opatrzenia jego rany. Ale ono rośnie w dolinie między dwoma skałami, między które żaden z dużych olbrzymów nie może się wcisnąć. W tobie jedyna nadzieja!

   Mały olbrzym nie czekał ani chwili dłużej, natychmiast pobiegł za sójką do Krainy Olbrzymów. Rzeczywiście jeden z olbrzymów skaleczył się tak mocno w nogę, że nie można było zatamować krwi. Samogojące się ziele było w takim przypadku jedynym ratunkiem. Mały olbrzym bez trudu wcisnął się między dwie skały, bo był przecież o wiele mniejszy niż pozostałe olbrzymy. Ziele natychmiast zatamowało krwotok i ranny olbrzym poczuł się jak nowo narodzony. Wszystkie olbrzymy zaczęły dziękować małemu olbrzymowi.

- Gdyby nie ty, nie uratowalibyśmy naszego brata – powiedział jeden z nich – Zostań z nami! Chociaż jesteś inny niż my, jesteś prawdziwym olbrzymem.

- Tak, tak! – krzyczały inne olbrzymy – Nie gniewaj się i zostań z nami!

    Ale mały olbrzym wolał wrócić do swoje przytulnej jaskini w górach i swoich przyjaciół – sarenek, niedźwiedzi, ptaków i innych zwierząt. Podziękował więc dużym olbrzymom za propozycję, powiedział, że będzie ich z chęcią odwiedzał i udał się w drogę powrotną. Kiedy był bardzo blisko swojej jaskini, nadleciał zdyszany wróbelek.

- Mały olbrzymie! – krzyczał – Ludzie błagają cię o pomoc! Drzewo, które drwale próbowali spiłować w parku przygniotło jednego z nich! Jeśli ty nie pomożesz, ten człowiek zginie! Pośpiesz się!

   I mały olbrzym co tchu ruszył do miasta, w którym wydarzyło się nieszczęście. Kiedy tam dotarł, w parku zebrał się już duży tłum gapiów. Niektórzy próbowali pomóc przygniecionemu drwalowi, ale bezskutecznie. Mały olbrzym bez trudu uniósł w górę spiłowane drzewo – w końcu był olbrzymem i  był o wiele silniejszy niż ludzie. Drwal wprawdzie był trochę potłuczony, ale na szczęście nic złego mu się nie stało. Długo dziękował małemu olbrzymowi za uratowanie mu życia.

- Drogi olbrzymie – powiedział starszy pan z siwą brodą, który niedawno kazał olbrzymowi wynosić się z miasta – Bardzo cię przepraszamy, że tak źle cię potraktowaliśmy. Mamy nadzieję, że nam wybaczysz i zostaniesz z nami na zawsze.

- Tak, tak! – krzyczeli inni ludzie – Zostań z nami!

   Ale mały olbrzym podziękował im za propozycję i powiedział, że bardzo chętnie będzie ich odwiedzał, ale jego domem jest jaskinia w górach.

   Kiedy wieczorem mały olbrzym znalazł się w swojej jaskini, czekały na niego dwie wiewiórki, które przyniosły dla swego przyjaciela pyszne orzeszki laskowe i trzy jelonki z krzaczkami jagód, które były upstrzone soczystymi owocami.

   Po kolacji mały olbrzym bacznie wpatrywał się w niebo. Może właśnie gaśnie jakaś mała gwiazda i na ziemi zjawi się jeszcze jeden mały olbrzym, który zamieszka z nim w przytulnej jaskini? Ale jeśli nawet to nigdy nie miałoby się wydarzyć, był i tak bardzo szczęśliwy i wdzięczny losowi, za to, że jest małym olbrzymem.

 

Elżbieta Janikowska

 

3

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin