05-02Krok[1].pdf

(256 KB) Pobierz
19870179 UNPDF
Krok II
Od ulegania podszeptom Złego do odrzucania pokus
oraz do świadomego wyboru woli Bożej i natchnień
Bożych
I. Z nauczania Kościoła: Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK)
III. Zarys procesu opętania 15
I) Moment wejścia
Początki bezpośredniego wpływu złego ducha na oiarę
prawdopodobnie wiążą się z wykorzystaniem jakiejś cechy charakteru,
zainteresowań i pasji danej osoby. Zły duch wykorzystuje to, by
odizolować oiarę od otoczenia i przedstawić swoją ofertę wyjątkowego
rozwoju, sukcesu „czegoś więcej”. Oiara sama decyduje w którymś
momencie o wzięciu pod uwagę tej oferty i przyjęciu jej, wbrew
własnemu sumieniu. Z czasem wyrzuty sumienia odsuwają się na dalszy
plan.
Nieraz zły duch przyciąga uwagę oiary przez pewne miejsca,
przedmioty, zwierzęta, jakieś działania, które wymierają wrażenie,
mogą przestraszyć, osłabić, zafascynować, narzucić coś zmysłom,
wyobraźni, rozumowi, by potem uzyskać zgodę oiary.
II) Błędne oceny
Gdy oiara już na coś przystanie, zgodzi się na diabelskie oferty,
rozpoczyna się seria przemian w jej osobowości, przewartościowań,
które przygotowują grunt, by kiedyś się całkiem poddać. Błędne oceny
poddawane są najpierw odnośnie do spraw dla danego człowieka
15 Por. m.in. M. Martin, Zakładnicy diabła. Autentyczne
przypadki opętania i egzorcyzmów, Gdańsk 1993.
37
 
najważniejszych, w których czuje się najlepiej, najswobodniej. To
stopniowo osłabia człowieka i wywraca na opak poczucie piękna i
wszystkie ideały oraz cały naturalny porządek (por. Rz 1,18nn). mogą
zwieść człowieka wszystkie cudowne dary Boże, talenty i charyzmaty,
w pysze doprowadzić do przekonania, że od niego się wszystko zaczyna,
on wie najlepiej.
III) Dobrowolna rezygnacja z samokontroli
Jeśli człowiek jest już częściowo opętany, a nie cofnie swej zgody
dzięki współpracy z łaską lub pomocy innych (i modlitwy o uwolnienie),
to może dojść do momentu krytycznego. Ciągłe poddawanie się
narastającej presji obcych sił spowoduje podporządkowanie demonowi
wszystkich myśli, emocji, aktów woli, zamierzeń, sympatii i antypatii.
Oiara czuje potrzebę przyzwolenia „komuś innemu” na wydawanie
poleceń, że ktoś inny zyskuje dostęp do ich wnętrza. Wtedy człowiek
zupełnie traci wolność, bo sam zrezygnował z wolnej woli, którą
obdarzył go Bóg. Przez tę decyzję człowiek jednocześnie odrzuca Boga
i swe człowieczeństwo, swą godność jako osoba, mająca swój umysł o
wolną wolę. Wnętrze człowieka odtąd diabeł napełnia swą wiedzą i swą
ciemnością, prowadzi do zezwierzęcenia.
IV) Całkowite opętanie
Odtąd zły duch gwałtownie i szybko obejmuje swe panowanie.
Kieruje opętanym, by unikał wszystkiego, co ma związek z Bogiem i ze
świętością (sytuacji, ludzi, miejsc, przedmiotów). Może „udoskonalić”
diabelską wiedzą i inteligencją naturalne zdolności opętanego,
wyposażając też w „zdolności” paranormalne. To wpływa na zupełną
zmianę systemu wartości, zasad i światopoglądu. Demon sprawia, że
opętany traci nawet świadomość swego postępowania. Może zupełnie
nie pamiętać pewnych chwil czy okresów w życiu i tego, co wówczas
robił.
Jeśli nic (np. modlitwy o uwolnienie, egzorcyzmy) nie
przeszkodzą nasilającemu się panowaniu złego ducha, jeśli zgoda
jest zupełna, może dojść do całkowitego (idealnego) opętania. Do
egzorcyzmu jednak należy wymagać choćby częściowego udziału jego
woli.
38
W czasie egzorcyzmów opętany jest rozdarty: odzywa się w nim
błysk światła Bożego, co rodzi bunt przeciw demonowi, a wtedy demon
zaciekle atakuje opętanego. Niektórzy zdobywają się na bunt wobec
demona, ale nie maja okazji skorzystać z pomocy egzorcysty i traiają
do lekarzy psychiatrów, lecz nie znajdują tam żadnej pomocy. Leki
chwilowo mogą przynieść uspokojenie, ale potem stan się pogarsza, bo
walka trwa nadal.
Jeśli podejmuje się egzorcyzmy, to egzorcysta podejmuje walkę
za opętanego, który nie mógł jej podjąć, a jedynie wołać o pomoc.
Opętany nie może rezygnować z odrobiny swej wolnej woli, mimo, że
musi znieść bolesne i wyczerpujące napaści demona na ciało, rozum,
emocje i zmysły.
Każdy kapłan powinien mieć minimum rozeznania, by wiedzieć,
czy dana osoba potrzebuje pomocy egzorcysty, czy też nie.
Cztery przyczyny opętania
1. Dopust Boży (nawet wobec Świętych).
2. Zaczarowanie, rzucenie uroku, przekleństwa, maleicium, voodoo,
macumba, gusła – szkodzenie innym przez interwencję złego ducha.
3. Popełnianie grzechów ciężkich i trwanie w nich, głównie zanik wiary
lub jej brak (wtedy wzrasta zabobon) – w tym wypadku uwolnienie
zaczyna się od szczerego nawrócenia.
4. Odwiedzanie miejsc lub osób będących pod wpływem złego ducha
(seanse spirytystyczne, czarne msze satanistyczne, uprawiający magię,
okultyzm, satanizm, wróżby, czary).
Św. Teresa od Jezusa, Księga życia, z rozdziału 25
( fragmenty ):
2. Chciałabym wykazać złudzenia i błędy, jakie się tu zdarzyć mogą (chociaż kto już
jest dobrze w tych rzeczach doświadczony, sądzę, że rzadko kiedy im ulegnie albo
i nigdy; ale potrzeba na to dużego doświadczenia); chciałabym również zaznaczyć
różnicę, jaka zachodzi między mową ducha dobrego a mową ducha złego, albo jeszcze
mową, jaką sam rozum – co zdarzyć się może – w sobie wytwarza i w duchu sam mówi
do siebie (nie wiem, czy to ostatnie być może, ale dotąd zdawało mi się że tak). Kiedy
Bóg mówi, wiem o tym z doświadczenia w wielu zdarzeniach nabytego, że to, co mówi,
39
niezawodnie się spełni; wiele rzeczy, zapowiedzianych mi na dwa, trzy lata naprzód,
ściśle się sprawdziło i dotąd ani jedna taka zapowiedź nie okazała się mylna. Są inne
jeszcze znaki, po których jasno się poznaje ducha Bożego, jak o tym powiem niżej.
6. Pominąwszy inne znaki, ułatwiające to rozpoznanie, wspomnę tu tylko następujące.
Słowa pochodzące z nas samych nie sprawiają skutku i dusza ich nie przyjmuje (słowa
pochodzące od Boga przyjąć musi, choćby nie chciała) ani nie daje im wiary. Wydają jej
się raczej jakby próżne rojenia umysłu i tyle na nie zważa, ile by zważała na bredzenie
człowieka w malignie. Ta druga mowa, przeciwnie, takie na nas robi wrażenie, jak
gdybyśmy słyszeli mówiącą do nas osobę bardzo świętą i uczoną, i poważną, i dającą
nam wszelką pewność, że kłamać nie może.
10. Mowa wewnętrzna, pochodząca od złego ducha, nie tylko nie sprawuje żadnych
dobrych skutków, ale przeciwnie pozostawia po sobie złe. Zdarzyło mi się to nie
więcej niż dwa albo trzy razy i natychmiast miałam ostrzeżenie od Pana, że to sprawa
diabelska. Oprócz wielkiej oschłości, jaką w niej ta mowa nieprzyjacielska pozostawia,
powstaje w duszy pewien niepokój, podobny do tego, jakiego często doświadczałam
w wielkich, jakie Pan na mnie dopuszczał pokusach i różnego rodzaju utrapieniach
wewnętrznych; jest to męka duchowa, której dziś jeszcze nieraz doznaję, jak o tym
powiem w swoim miejscu. Niepokój ten nie wiadomo skąd pochodzi; czuje się tylko,
że dusza opór stawia i trwoży się, i smuci sama nie wie czemu; bo w onych słowach
ducha ciemności na pozór nic nie ma złego, przeciwnie, wydają się dobre. Trwoga ta
i smutek, jak sądzę, pochodzą z tajemniczego, jakie duch na sobie czuje, zetknięcia z
drugim duchem. Smak duchowy i pociechy, jakie on wzbudza, bardzo, zdaniem moim,
się różnią od tego, czego doświadcza dusza, słysząc słowa Boga. Może on nimi takich
tylko oszukać, którzy nigdy nie kosztowali prawdziwych pociech Bożych.
11. Mowa i działanie złego ducha nie sprawuje w duszy pociechy ani pokoju,
przeciwnie, pozostawia w niej wielki niesmak i strwożenie.
12. Mam to za rzecz pewną, że diabeł nigdy nie zdoła – ani mu Bóg nie pozwoli
– oszukać duszy, nie ufającej w niczym samej sobie, a mocno utwierdzonej w wierze,
gotowej tysiąc razy umrzeć za każdy artykuł wiary; która zatem, tak kochając wiarę i
biorąc za to od Boga coraz nowe wiary żywej i mocnej wlanie i pomnożenie pilnie tego
przestrzega, aby we wszystkim postępowała zgodnie z tym, czego uczy Kościół, i pyta,
i szuka rady u tych, którzy ją w tym oświecić mogą, która, słowem, tak niezachwianie
jest w tych prawdach utwierdzona, iż żadne jakie bądź objawienia – chociażby niebo
ujrzała nad sobą otwarte – nie zdołają jej odwieść od jednego najmniejszego punktu
nauki Kościoła. Jeśliby kiedy spostrzegła w sobie jakie zawahanie się co do którego
artykułu wiary, jeśliby jej przyszła myśl taka: „kiedy Bóg mi to mówi, a więc może to
być tak samo prawdą jak to, co objawiał świętym”, taka wątpliwość w wierze i taka
myśl (choć się dusza przy nich nie zatrzyma, bo dobrowolne przy nich zatrzymanie
się, każdy widzi, że byłoby już wielkim złem) będzie oczywiście początkiem pokusy
diabelskiej, wzniecającym w niej pierwsze do złego poruszenie. Choć i te pierwsze
poruszenia rzadko kiedy, jak sądzę, poczuje w sobie dusza tak mocno utwierdzona w
wierze, jak to Bóg zwykł sprawować w tych, którym tych łask użycza, i stąd taką w
40
sobie siłę czująca, że gotowy by, rzekłbyś, zdławić i rozszarpać wszystkich czartów w
obronie jednej najmniejszej z prawd, jakie Kościół podaje.
13. Nie brak jednak i innych znaków: kiedy zły duch mówi do duszy, wszystko co w
niej jest dobrego, kryje się – rzekłbyś – i uchodzi; ogarnia ją niesmak i zamieszanie
wewnętrzne, żadnej nie czuje w sobie siły do czynów cnotliwych; bo choć kusiciel
wzbudza w niej na pozór dobre pożądania, pozostają one bez skutku; pozostawia w
niej rzekomą pokorę, ale skłóconą i bez słodkości. Ktokolwiek doświadczył na sobie
skutków ducha dobrego, ten, sądzę, zrozumie co mówię.
19. Często, upewniam, stawiała mi na myśli owa nawałność wielka, którą Pan jednym
słowem uśmierzył i rozkazał wiatrom i morzu „i nastała głęboka cisza”. Tak i ja
mówiłam sobie: Kto jest Ten, iż tak wszystkie władze duszy mojej są Mu posłuszne,
który w jednej chwili, wśród takich ciemności daje światłość i zmiękcza serce, zdawało
się kamienne i łzy słodkie wywodzi ze źródła, od dawna zdawało się wyschłego? Kto
jest Ten, który takie we mnie wzbudza pożądania? Kto jest Ten, który taką mię odwagą
napełnia? Zatem myślałam sobie: Czegóż jeszcze się lękam? Co robię? Pragnę służyć
temu Panu, niczego więcej nie żądam, jeno bym się Jemu podobała. Nie chcę innego
zadowolenia, pociechy i dobra, tylko spełnienia woli Jego (bo tego, zdaje mi się,
zupełnie byłam pewna, mogę to twierdzić bez wahania). A jeśli Pan ten jest potężny i
możny, jak widzę że jest, jak wiem że jest, i jeśli złe duchy są niewolnikami Jego (jak
nie masz wątpienia że są, bo tak uczy wiara), cóż więc oni mogą mi zrobić złego, skoro
jestem służebnicą Pana i Króla najwyższego? Czemuż więc miałoby mi zabraknąć
odwagi do walki chociażby z całym piekłem?
20. Od tego czasu, twierdzę to bez wahania, oni raczej bali się mnie; ja byłam zupełnie
spokojna, nic zgoła się nie lękając całego ich wojska i wszystkie strachy jakie przedtem
aż do onej chwili miewałam, znikły bez śladu. Nieraz potem widziałam ich na oczy,
jak niżej opowiem, ale nic mnie ich widok nie straszył, raczej oni, zdawało mi się,
drżeli przede mną. Taką odtąd z szczególnego daru Tego, który jest Panem wszystkich,
nad nimi władzę zachowałam, że tyle dbam o nich, co o brzęczenie muchy. Są to,
zdaniem moim, ostatni tchórze. Skoro poczują, że masz ich za nic, tracą odwagę i
siła ich opuszcza. Mężni są ci wrogowie nasi tylko z takimi, którzy uciekają od walki
i tego tylko napastują, kogo widzą, że sam się im poddaje; sługi Boże mogą, gdy Bóg
im pozwoli, kusić i dręczyć, ale Bóg te pokusy i udręczenia na to tylko dopuszcza,
aby były na większy pożytek tych, którzy są Jego. Dałby Pan w boskiej łaskawości
swojej, byśmy umieli bać się tylko tego, czego rzeczywiście bać się powinniśmy, byśmy
zrozumieli tę prawdę niezawodną, że jeden grzech powszedni większą nam szkodę
wyrządzić może, niż wszystkie razem potęgi piekielne.
21. Jeśli czarci strachem nas przerażają, to dlatego tylko, że sami sobie do strachu
powód dajemy naszym przywiązaniem do honorów, do majętności, do rozkoszy. Wtedy
oni, sprzymierzając się z nami, którzy sami sobie stajemy się nieprzyjaciółmi, kochając
się w tym i pożądając tego, czym byśmy się brzydzić powinni, istotnie wielkie nam
szkody wyrządzą; sami sobie wtedy winniśmy, że oni nas własną bronią naszą pobiją
i sami w ich ręce składamy oręż, którym przeciw nim bronić się byliśmy powinni. Żal
się Boże, jaki to nierozum! Lecz jeśli dla miłości Boga wszystkie te rzekome dobra
41
Zgłoś jeśli naruszono regulamin