Dzisiaj zasieje ziarno nadzieje F C a G
Pora już ruszać na cały świat
Nie jedno padnie na żyzną ziemię
Trzeba już wstać i pora je siać! F C
Sieje je sieje je C
Sieje je F C
sieje je F G
sieje je C |x2
Niektóre ziarna padną na skały
Niektóre jeszcze wydziobie ptak
Na nowo ziarna miłości i wiary
trzeba już wstać i pora je siać
Ref.
A eja ej o ziarno wyda plon e G
Trzydzieści sześćdziesiąt a jeszcze inne sto e G |x2
Dzisiaj zasieję ziarno nadzieję
Trzeba już stać i pora je siać
Taki duży taki mały może Świętym być C d G
Taki gruby taki chudy może świętym być
Taki ja i taki ty może świętym być
Święty kocha Boga życia mu nie szkoda a G a
Kocha bliźniego jak siebie samego F E
Kto się nawróci ten się nie smuci
Każdy Święty chodzi uśmiechnięty
Tylko nawrócona jest zadowolona
Każda Święta chodzi uśmiechnięta
Nic nie potrzebuje zawsze się raduje
Bo święta załoga kocha tylko Boga |x2
Gdzie można dzisiaj Świętych zobaczyć
Są między nami w szkole i w pracy |x2
Nie boję się gdy ciemno jest C G C
Ojciec za rękę prowadzi mnie F G |x2
Dziękuję ci Tato za wszystko co robisz a C
Przez cały dzień czuwasz nade mną F G
Czasem się martwię czegoś nie umiem
Ty mnie pocieszasz i mnie rozumiesz
Śmieję się głośno kiedy żartujesz
Bardzo cię kocham i potrzebuję
Nasz Ojciec mieszka w niebie
Kocha mnie i ciebie
On nas kocha, kocha mnie i ciebie
Sanki są w zimie rower jest w lato
Mama to nie jest to samo co tato
wstęp: C G C G Fis F
Mój ojciec Makumba być królem wioski C F G
Ja mieszkać w Afryka, przyjechać do Polski
Żeby studiować w waszym pięknym kraju
Skinheadzi jednak mi tu żyć nie dają
Ja uczyć się ciężko waszego języka
I dostać raz w zęby gdy iść po ulicach
Polacy rasiści każdy to powie
I nikt tu nie lubić czarny człowiek
Makumba, Makumba, Makumba-ska F G
Polska Afryka, Afryka Polska C a
Ja chcieć uciekać, szykować do drogi
Lecz poznać dziewczyna, co ma piękne nogi
Ja pałać uczuciem i pałać szalenie
I tak się Makumba zakochać w Helenie
My szybko wziąć ślub i mieć dużo dzieci
Rodzice z Afryka przysyłać prezenty
Ja ciągle studiować i uczyć do rana
Hela się cieszy z naszego spotkania
Ja dużo pracować i wiele potrafić Tekst mówiony:
Polska teściowa się o mnie martwić
Ona się ciągle modlić do Boga:
"Boże jedyny Makumbę zachowaj"
Ja kończyć studia i robić kariera
My mieć samochód i bulteriera
Ja mieszkać tu długo i nie wiedzieć czemu
Nie chcę mnie przyjąć do KPN-u
Słuchać w pełnym słońcu, jak pulsuje ziemia C G d a
Uspokoić swoje serce, niczego już nie zmieniać
I uwierzyć w siebie, porzucając sny
A twój bunt przemija, a nie ty. I
Nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic C G d a |x2
Widzieć parę bobrów przytulonych nad potokiem
Nie zabijać ich więcej, cieszyć się widokiem
Nie wyjadać ich wnętrzności, nie wchodzić w ich skórę
Stępić w sobie instynkt łowcy, wtopić w naturę. I
Wybrać to co dobre, z mądrych starych ksiąg
Uszanować swoją godność, doceniając ją
A gdy wreszcie uda się, własne zło pokonać
Żeby zawsze mieć przy sobie, czyjeś ramiona. I
Wyczuć taką chwilę w której kocha się życie
I móc w niej być stale na wieczność w zachwycie
W pełnym słońcu dumnie, na własnych nogach
Może wtedy będzie można ujrzeć uśmiech Boga. I
G B C C
Przejść wielką rzekę F C
Bez bólu i wyrzeczeń d a
Jolka, Jolka pamiętasz lato ze snu C G a
Gdy pisałaś: Tak mi źle C G a
Urwij się choćby zaraz C G
Coś ze mną zrób d a
Nie zostawiaj mnie samej, o nie C G F
Żebrząc wciąż o benzynę
Gnałem przez noc
Silnik rzęził ostatkiem sił
Aby być znowu w tobie
Śmiać się i kląć
Wszystko było tak proste w te dni
Dziecko spało za ścianą
Czujne jak ptak
Niechaj Bóg wyprostuje mu sny
Powiedziałaś, że nigdy,
Że nigdy aż tak słodkie były jak krew twoje łzy
Emigrowałem z objęć twych nad ranem d F C d F C
Dzień mnie wyganiał d F C
Nocą znów wracałem d F G
Dane nam było słońca zaćmienie
Następne będzie
Może za sto lat
Plażą szły zakonnice
A słońce w dół
Wciąż spadało nie mogąc spaść
Mąż tam w świecie za funtem
Odkładał funt
Na toyotę przepiękną aż strach
Mąż twój wielbił porządek
I pełne szkło
Narzeczoną miał kiedyś jak sen
Z autobusem Arabów
Zdradziła go
Nigdy nie był już sobą, o nie
W wielkiej żyliśmy wannie
I rzadko tak
Wypełzaliśmy na suchy ląd
Czarodziejka gorzałka tańczyła w nas
Meta była o dwa kroki stąd
Nie wiem czemu ciągle dlaczego
Zaczęło się tak
Czemu zgasło taż nie wiem nikt
Są wciąż różne koło mnie
Nie budzę się sam
Ale nic nie jest proste w te dni
wstęp ( solo po dźwiękach ) :
a d e f e d a
a e f e d b
a cis d e cis d
a d e f e d g gis
e f e d b
Na sali wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires
d C d C
Które nie chce spać B A d
Orkiestra stroi instrumenty, daje znak i zaraz zacznie
Nowe tango grać
Siedzimy obok obojętni wobec siebie jak turyści
Wystukując rytm
Nie będzie tanga między nami choćby nawet cud się ziścił d B
Nie pomoże nic g A d
Chociaż płyną ostre nuty g
W żyłach płonie krew g F C
Nigdy żadne z nas do tańca
Nie poderwie się
Bo do tanga trzeba dwojga d C d C
Zgodnych ciał i zgodnych serc
Bo do tanga trzeba dwojga
Tak ten świat złożony jest d C d
Zaleje w końcu Buenos Aires noc tak gęsta jak atrament
A gdy przyjdzie brzask
Coś co było w naszych sercach kiedyś, kiedyś jak świecący diament
Cały straci blask
I choć znowu będą grali
Bóg to jeden wie
Nigdy razem na tej sali
Nie spotkamy się
Bo do tanga ...
Jeśli kogoś kochasz, jeśli wiesz E H A
Czym jest miłość jaki jest jej sens E H A
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz E H A
...
magd.x