konkurs-pieknosci-meskiej,76.pdf

(363 KB) Pobierz
78 | ŠYCIE WEWN‘TRZNE | TO NIE BAJKA | SZEWCZYK DRATEWKA
| 79
Konkurs
– Na koniec naszego cyklu polski akcent: „Szewczyk Dratewka” Janiny
Porazi skiej.
– Pokazany tu schemat jest znany od tysicy lat. Bohater,
ubogi szewczyk, wdruje przez wiat i ma do wykonania trzy za-
dania. Jeli mu si uda, zdobdzie nagrod, czyli królewn, któr�
wizi czarownica, a jeli mu si nie uda – zginie. Wa�ny motyw
– bohater szanuje przyrod, pomaga zwierztom, wic one mu
si odwdziczaj�.
– Ekologiczna ba ...
– Banie w ogóle s� ekologiczne. Przyroda gra w nich aktyw-
n� rol, czsto jest o�ywiona. Przekaz jest prosty. Kaczki, które
karmi chlebem Szewczyk, mówi� mu: „Skoro nas nie zabijasz, b-
dziemy ci słu�yƒ”. Nie mo�na zdobyƒ królestwa, depcz�c przyro-
d, ale mo�na je zdobyƒ, szanuj�c j� i wspieraj�c. To niesłychanie
wa�ny przekaz dla ludzkoci, ale my nie chcemy go słyszeƒ.
– Po co? Tyle królestw zbudowano na bezwzgl dnym wykorzystywaniu
przyrody i jej zasobów…
– Ale bogactwo to nie królestwo. Królestwo w bani to poczu-
cie spełnienia, sensu, panowania nad swoim �yciem, a to nie jest
to�same z maj�tkiem. Banie to najlepszy dowód na to, �e zwi�zek
z przyrod� jest w człowieku �ywy, istnieje w naszej zbiorowej nie-
wiadomoci, jak powiedziałby Jung. To oznacza, �e mamy zacho-
wan� pamiƒ o tym, �e jestemy czci� przyrody. Dzi �yjemy
odcici od tej wiedzy, od natury, wypieramy wiadomoƒ, �e kl-
ska przyrody to nasza klska. Dlatego cierpimy, czujemy si wy-
korzenieni, samotni, czsto pomimo dobrobytu.
– Dratewka nie wypiera si swojego zwi‚zku z natur‚, nawet mrówkom
kłania si z szacunkiem. Widzi rozkopane mrowisko, wi c pomaga. Mrówki
na to: „B dziesz potrzebował pomocy, pomoˆemy ci”. On my li sobie: „Wczym
wy mi, mróweczki, moˆecie pomóc?”. Mimo to kłania im si i idzie dalej.
– To nie jest postawa: daj, �eby dostaƒ. Po prostu daj, bo
mam, mog i chc. Dlatego Szewczyk zdobywa swoje królestwo.
Bo dawaƒ naprawd mo�na tylko, gdy si ma poczucie dobroby-
tu. On czuje, �e niczego mu nie brak, choƒ obiektywnie posiada
tak niewiele. Nic poza starym ubraniem, symboliczn� kromk�
chleba i narzdziami pracy. Poczucie braku wewntrznego powo-
duje, �e mo�emy mieƒ skarbiec pełen złota, a bdziemy si czuƒ
biedakami. Brak uniemo�liwia bezinteresownoƒ. Szewczyk dzie-
li si z kaczkami ostatni� kromk� chleba. Daje bez zastanawiania
si, sk�d potem weŠmie jedzenie dla siebie. Ma zaufanie do �y-
cia. Zawsze miał co jeƒ. To dlaczego miałby nagle nie mieƒ?
– Zauwaˆ, ˆe Dratewka dał kaczkom chleba nie dlatego, ˆe były głod-
ne. On je po prostu pocz stował, bo nie znały takiego smaku.
– Czsto w baniach pojawia si głodna staruszka, z któr� si
trzeba podzieliƒ, co wiadczy o dobrym albo złym sercu bohate-
ra. Tu kaczki nie potrzebuj� tego chleba, Dratewka dzieli si z ni-
mi, bo chce. Mo�na powiedzieƒ, �e mamy tu do czynienia z dzie-
leniem si w czystej formie. Dla samego dzielenia si.
– M ˆczyzna w lesie kojarzy si z zabijaniem: archetyp my liwego jest
silny. Ta ba pokazuje, ˆe m ˆczyzna nie musi zabijaŽ, wykorzystywaŽ, mo-
ˆe dawaŽ, pomagaŽ i nic nie straci ze swej m sko ci, wr cz przeciwnie.
– Kontakt z przyrod�, czyli symbolicznie z sił�
natury w sobie, z własnym instynktem, pomaga mu
zdobyƒ to, czego pragnie, przezwyci�yƒ przeszko-
dy. Dziki temu, co prze�ył w lesie, czyli dziki te-
mu, �e si skontaktował ze swoim wntrzem, które
symbolizuje las, Szewczyk jest gotowy, by zmierzyƒ
si ze swym zadaniem. Mo�e uwolniƒ królewn,
a wizi j� czarownica, która urywa głowy zalotni-
kom, jeli nie rozwi��� jej zagadek. Mocne, co?
– A Szewczyk na to spokojnie: „To ja spróbuj ”.
– Nie nakrca si, nie odgra�a, komu to on i cze-
go nie udowodni, ani nie boi si i nie waha. Po prostu
otwiera si na to dowiadczenie. Dratewka to ciekawa
postaƒ. Wdruje przez �ycie niczym nieobci��ony.
Szewczyk, tak jak Młynarczyk z „Kota w butach”
[por. „Z” nr 8/2007 – red.], to prosty m�czyzna, któ-
ry co potrafi po prostu. Ma w sobie spokój, zaufanie,
ciekawoƒ wiata i rodzaj niewinnoci, które pozwala-
j� płyn�ƒ przez �ycie i braƒ to, co przychodzi.
– To mój ulubiony motyw: rzeczy dziej‚ si nie bez po-
wodu, choŽ tego powodu nie musimy znaŽ. Spotykamy
tych, a nie innych ludzi, wydarzaj‚ nam si takie, a nie inne
rzeczy. I trzeba do wiadczaŽ tego, co przychodzi.
– Co nie znaczy, �e nie ma ryzyka: czarownica
zadaje zagadki, wobec których Szewczyk w swoim
przekonaniu jest absolutnie bezradny. Bo s� to za-
pi kno ci
m skiej
Jak m czyzna ma szans zdoby
kobiet swoich snów, czyli królewn ?
Wbrew stereotypom nie musi zabija
smoków ani podje d a pod zamek,
maj‚c trzysta rumaków pod mask‚.
Wystarczy, e szanuje przyrod ,
ma kontakt ze swoimi uczuciami,
talentami i kieruje si instynktem,
tak jak Szewczyk Dratewka
– mówi Katarzyna Miller
Tatianie Cichockiej
gadki, których nie da si rozwi�zaƒ na logik, dzi-
ki inteligencji.
– Te zadania wymagaj‚ innego podej cia – trzeba od-
dzieliŽ mak od piasku i znale“Ž kluczyk na dnie jeziora. Wy-
magaj‚ instynktu: bo jak inaczej rozpoznaŽ wła ciw‚ kró-
lewn w ród
Ilustracja Joanna Szachowska
identycznie ubranych sze ciu
innych,
w dodatku schowanych pod welonem…
– Jeli uwierzysz w to, co ci w takiej sytuacji
dyktuje mózg, z góry skazujesz si na niepowodze-
nie. Ale Szewczykowi pomogły mrówki. Otworzył
si na to, �e ma w sobie jakie instynktowne moce,
które wbrew logice s� w stanie podołaƒ temu
trudnemu zadaniu.
– W dodatku wcale ich nie wzywał. Mrówki same przy-
szły, zrobiły swoje i poszły.
– Jeli współgrasz z natur�, ona ci przyjmuje
do swego koła, nie musisz nic robiƒ, �eby ci sprzy-
jała. Jeste czci� ekosystemu.
– Ten Szewczyk jest niesamowity: nawet si specjalnie
nie przej‚ł, ˆe nie umie wykonaŽ zadania, wi c musi
umrzeŽ. Przyj‚ł to z godno ci‚.
zwierciadło 10/07
www.zwierciadlo.pl
890542629.001.png
80 | YCIE WEWN TRZNE | TO NIE BAJKA | SZEWCZYK DRATEWKA
– Najwyra�niej był pogodzony z yciem,
a wic równie ze •mierci.
– Nie targały nim wizje, co to b dzie, jak ta czarowni-
ca przyjdzie…
– To jest dla naszych umysłów co• zupełnie
niewiarygodnego, prawda? Wizja spokoju ducha
w najtrudniejszej chwili, absolutnego zaufania co
do tego, e co ma by�, to bdzie.
– To m dro .
– Mam w swoich yciowych zasobach dwie takie
sytuacje, kiedy byłam o centymetr od •mierci. Jestem
za nie wdziczna losowi. Powiedziałam sobie: przy-
szedł mój kres. –egnam wszystko dobre, co było, i go-
dz si na to, bo có innego wła•ciwie mog zrobi�?
– Kiedy to było?
–Raz jak miałam szesna•cie, a drugi czterdzie-
•ci par lat. Te chwile nauczyły mnie pokory i tego,
e trzeba si cieszy� yciem, póki trwa. Z jednej
strony my•l, e bd yła jeszcze długo, eby po-
by� wesoł staruszk, ale z drugiej czuj, e zaak-
ceptuj moment, kiedy przyjdzie mi odej•�.
Ale pewnie nie zasnłabym tak gładko po tym, jak
o włos uniknłam urwania głowy, oj nie…
–ASzewczyk, ledwie mrówki wyszły, zasn ł bez problemu.
– Bohaterów ba•ni, którzy dostali królestwo,
łczy to, e s prostolinijni, nie robi zamieszania
wokół siebie. Je•li w co• wierz, robi to nie dla po-
klasku. Je•li chc gdzie• i•�, id. Je•li czego• pra-
gn, to jest dla nich najwaniejsze. Nie kwestionu-
j własnych pragnieŠ, siebie. A my cigle to
robimy. To nasza najwiksza choroba. Uwewntrz-
niamy stawiajce nas do pionu i umniejszajce na-
sz warto•� głosy tych, którzy nas wychowuj: ro-
dziców, ale i nauczycieli, a take mediów… wic
mamy je w sobie non stop. Warto by si oduczy�
ich słuchania, ale to cika robota. A tacy jak Szew-
czyk po prostu robi, co uwaaj za wane. D
do celu. Nie po trupach, tylko z szacunkiem do sie-
bie, ycia, •wiata i istot ich otaczajcych.
– W tej ba ni przyci ga mnie bardzo posta czarowni-
cy. Gdy Szewczyk rozwi zał drug zagadk , czyli dzi ki
kaczkom wydobył kluczyk z dna jeziora, czarownica zaczyna
czu , e co jej si wymyka. Mówi: „Albo ty, albo ja”.
– Mimo e ma moc, nie moe albo nie chce go
oszuka�. Honor to honor.
– To zupełnie inna czarownica ni cho by ta ambitna
i głupia z „Jasia i Małgosi”. Ta nie jest głupia – inaczej nie
wymy liłaby takich zagadek, nie popisuje si , nie próbuje
nikogo zjada , nie jest te moim zdaniem zła. Wprawdzie
kilka głów urwała miałkom, ale takie były zasady konkursu.
I zgodziła si odej , gdy przyjdzie kto , kto j zwyci y.
da, e to nie dlatego jej nie dostali, e nie zasługuj, tylko e zła
moc j wizi.
– Te próby s bardzo przemy lane. Kandydat musi umie odró ni do-
bro od zła oraz mie stabiln hierarchi warto ci i potrzeb, musi umie ko-
rzysta z intuicji – to sprawdza test oddzielania maku od piasku.
– Czyli ziarna od plew… Je•li za• umie znale�� złoty kluczyk,
czyli skarb, w jeziorze, to znaczy, e umie si rozezna� we własnych
uczuciach i siga� do pod•wiadomo•ci – bo to symbolizuje woda.
– Nie tylko we własnych uczuciach, on znajduje kluczyk, co sugeruje, e
b dzie teraz umiał co otworzy . Mo e serce królewny?
– Hm... albo skarbiec mdro•ci ycia. No i ostateczna próba:
nie moe da� si zwie•� pozorom, nie mog go kusi� inne kobie-
ty. Ma znale�� prawdziw królewn instynktownie. Nie ocenia�
po pozorach, tylko i•� za sercem. To s zagadki Sfinksa, kto je
rozwie, moe by� królem.
– Dlatego pomy lałam, e one nie mog pochodzi od kogo złego.
One pochodz z miejsca gł bokiej wiedzy. Ale córki cz sto tego nie widz ,
nie rozumiej i uwa aj własne matki za złe czarownice, które zło liwie nie
pozwalaj im na szcz cie…
– Bo matki głównie zabraniaj, zamiast dzieli� si wspomnie-
niami, przeyciami i wnioskami. Oby kada dziewczyna miała ta-
k matk, która na tyle sobie ufa, e umie si szczerze dzieli�.
– Albo oby miała w sobie tak m dro . Bo przecie czarownic mo -
na czyta jako aspekt tej dziewczyny.
– Tak, cho� taka mdro•� to rzadka rzecz u młodej dziewczy-
ny. Czarownica to moe by� te taka jej cz•�, która nie dowierza,
która si stała nieufna i podejrzliwa. Tylu facetom głowy urwała,
tylu odrzuciła. Ale w koŠcu kto• si okazał tak pełny i autentycz-
ny, e dziewczyna si przed nim otworzyła, jej nieufno•�, po-
dejrzliwo•� ulotniły si jak czarownica w bajce. Ten swoisty kon-
kurs pikno•ci mskiej, a raczej mskiej mdro•ci, mona te
zobaczy� jako sposób tej dziewczyny na nauczenie si zaufania
i przyzwalania sobie na własne szcz•cie. Dzisiejsze dziewczyny
czsto siedz tak jak ona uwizione. Nie wierz w to, e znajd
wła•ciwego partnera, ani w to, e kto• je doceni, odkryje, tylko
płacz, dlaczego nikt ich nie kocha tak, jakby chciały.
– Mo e nie pozwoliły sobie na taki rodzaj próby? Tylko wyszły za pierw-
szego kandydata ze strachu, e inny si nie trafi?
– Na pierwszego lepszego ze strachu leci wikszo•� kobiet.
Boj si poczeka�, symbolicznie pourywa� głowy tym, którzy nie
do koŠca przystaj do wymarzonej wizji. Ta królewna ma odwa-
g, by to zrobi�, zaryzykowa� samotne ycie.
– To jest te bajka o relacji. Jest sobie kobieta i facet, który chce j
zdoby i wie, jak ma si do tego zabra .
– I jest sobie kobieta, która powoli nauczyła si dobrze wy-
biera�. Kiedy pojawił si w koŠcu ten, który w sposób naturalny
te przeszkody pokonał, wiedział, kim jest – mogła mu zaufa�.
Wic mamy te nauk, jak si dobrze dobiera� w pary: mczy�-
ni maj startowa� tam, gdzie jest królewna, która nie oddaje si
za byle co, a kobiety – nie spieszy� si i dobrze sprawdzi�, kogo
bior. I jednak troch uwaniej słucha� swoich matek.
Bohaterów ba‚ni, którzy dostali królestwo, łˆczy
to, ‰e sˆ prostolinijni, nie robiˆ wokół siebie
zamieszania. Je‚li chcˆ gdzie‚ i‚Ž, idˆ. Nie
kwestionujˆ własnych pragnie’, siebie.
A my ci gle to robimy. To nasza najwi ksza
choroba. Słuchamy umniejszaj cych nasz
warto głosów tych, którzy nas wychowuj :
rodziców, mediów...
– Tak jakby była mdro•ci losu. Jednak wizi dziewczyn.
Po co jej ta dziewczyna? Czy to jest jej namiastka urody, młodo-
•ci? „Schowam ci, bo skoro ja nie mam, to ty te nie bdziesz
miała”? Moe ona jest po ludzku zgorzkniała? Bo nie była ładna
albo nie wykorzystała swego czasu młodo•ci i nie chce, by kolej-
na dziewczyna, jej podopieczna, córka moe, wykorzystała swój
czas. Czsto si zdarza, e matka, która nie spełniła si jako ko-
bieta w relacjach z mczyznami, bardzo �le znosi moment,
w którym jej córka dorasta i zmienia si w kobiet. Czuje za-
zdro•�, niech�, a poniewa bardzo trudno si jej do tego przed
sob przyzna�, wypiera te uczucia i je projektuje na potencjal-
nych kandydatów na narzeczonych – w zwizku z tym aden nie
ma szans, kademu urywa głow.
– Bo jest zbyt nie miały albo za biedny, albo za głupi, albo chodzi mu
tylko o jedno…
– W głbi duszy ona ma al do siebie, czuje rozczarowanie,
e zmarnowała ycie, młodo•�. Nawet nie wiesz, jak czsty to mo-
tyw. Taka matka kasuje facetów pod byle jakim pretekstem.
– Ale tutaj te preteksty nie s wcale byle jakie. Dlatego mam wra enie,
e ta czarownica bardzo dobrze wie, co robi, i nie chodzi jej wcale o zemst
na m czyznach i na ładnych dziewczynach. Ja mam wra enie, e ona strze-
e swojej królewny. Chce, by nie dała si uwie pierwszemu lepszemu, któ-
ry j skrzywdzi i porzuci albo wykorzysta, albo nie rozpozna w niej królewny,
czyli nie doceni jej prawdziwej warto ci i pi kna.
– Dobrze prawisz. To archetypowa mdro•�. Te próby pozwa-
laj znale�� królewnie najlepszego partnera. A reszta, ci, którzy
by chcieli natychmiast jej uy�, napotykajc trudno•ci, rozpowia-
zwierciadło 10/07
www.zwierciadlo.pl
890542629.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin