NON STOP 1983.09.pdf

(3947 KB) Pobierz
2108679 UNPDF
W środku
DAVID BOWIE - wielki kameleon
oraz różne drobiazgi
Wkrótce
Z KASETY DO GAZETY
2108679.002.png
DAVID BOWIE
Albumy
1. LOVE YOU TILL TUESDAY (Deram, czerwiec 1967)
2. DAVID BOWIE (Philips, listopad 1969)
3. MAN OF WORDS. MAN OF MUSIC (tytuł amerykańskiego
wydania) SPACE ODDITY (tytut brytyjskiej reedycji RCA,
listopad 1972)
3. THE MAN WHO SOLD THE WORLD (Mercury, kwiecień 1971
i RCA listopad 1972)
4. HUNKY DORY (RCA, grudzień 1971)
5: THE RISE AND FALL OF ZIGGY STARDUST AND THE
SPIDERS FROM MARS (RCA, czerwiec 1972)
8. ALADDIN SANE (RCA, kwiecień 1973)
7. PIN UPS (RCA, październik 1973)
8. DIAMOND DOGS (RCA, maj 1974)
9. DAVID LIVE 2LP (RCA, październik 1974)
10. YOUNG AMERICANS (RCA, marzec 1975)
11. STATION TO STATION (RCA, styczeń 1976)
12. LOW (RCA, styczeń 1977)
13. HEROES (RCA, październik 1977)
14. STAGE 2LP (RCA, październik 1978)
15. PETER AND THE WOLF (RCA, maj 1978) Bowie występuje
w roli narratora baśni symfonicznej Prokofiewa
16. LODGER (RCA, maj 1979)
17. SCARY MONSTERS... AND SUPER CREEPS (RCA, wrzesień
1980)
18. LET'S DANCE (EMI-America, kwiecień 1983)
Składanki
1. THE WORLD OF DAVID BOWIE (pierwszy album plus dodat-
kowe nagrania z tego okresu dokonane dla Deram DECCA
marzec 1970 i 1973)
2. IMAGES 2 LP (wszystkie nagrania dokonane dla Deram
maj 1975)
3. CHANGESONEBOWIE (RCA, maj 1976)
4. THE BEST OF BOWIE (K-tell, grudzień 1980)
5. WIR KINDER VOM BANHOF ZOO (muzyka z filmu pod tym
tytułem, niemieckie wersje przebojów Bowiego, RCA, sierpień
1981)
6. CHANGESONEBOWIE (RCA, grudzień 1981)
7. RARE BOWIE (RCA, styczeń 1983)
W NUMERZE:
DAVID BOWIE — IMPERIUM KONTRATAKUJE —
Grzegorz Brzozowicz o jeszcze jednym fenomenie
rocka
NOTATNIK KOLEKCJONERA PŁYT — dla cierpliwych
Lech Maliszewski
DONOVAN — rozmawia z Jerzym Bojanowiczem, bo ma
nadal coś do powiedzenia
BUDKA SUFLERA — bardzo duży obrazek
DIGITAL — Andrzej Dąbrowski o kapitalistycznych ba-
jerach technicznych
PIERWSZY KROK W BRANŻĘ — dlaczego jest tak faj-
nie — tłumaczy Piotr Nagłowski
oraz to co zwykle, jeszcze w wakacyjnym klimacie.
DYSKOGRAFIA
2108679.003.png
DAVID BOWIE
imperium kontratakuje
David Bowie zajmuje szcze-
gólne miejsce w historii muzy-
ki współczesnej. Wpłynął na jej
bieg kilkakrotnie, co udało się
tylko niewielu twórcom. The
Rolling Stones, Dylan, Pink
Floyd czy członkowie the Bea-
tles, żyją dzięki legendom
i potencjałowi stworzonemu
przez ich wcześniejsze dzieła.
Bowie jest jedynym wykonaw-
cą rockowym, który nie dopu-
szcza do ograniczania swojej
twórczości jakimkolwiek sty-
lem, jakąkolwiek rolą czy po-
glądem. Nie można sobie wyo-
brazić, by David 83 był taki
sam jak David 72. On zmienia
się nie dlatego, by jedną kon-
wencję zastąpić drugą, lecz
dlatego, że sama zmiana jest
tym, co go najbardziej fascy-
nuje.
Bez mistrzów makijażu, bez
nietypowo ufarbowanych
i ułożonych włosów, bez eks-
trawaganckich kostiumów, Bo-
wie, po raz pierwszy w swojej
dwudziestoletniej karierze,
pojawił się zupełnie normalny
i.... wszystkich zaszokował.
Uderzające jest to, że choć ma
już trzydzieści sześć lat, nie
prezentował się nigdy dotąd
tak dobrze jak teraz.
Człowiek, który ukierunko-
wał styl lat siedemdziesiątych,
wydaniem albumu „Let's dan-
ce" udowodnił, że i osiemdzie-
siąte nie obejdą się bez niego.
Charakterystyczna jest ocena
„Paris Match", który za kul-
turalne wydarzenia tegorocz-
nego sezonu uznał wielką wy-
stawę obrazów Eduarda Ma-
neta w „Grand Palais" i wy-
stęp Bowiego w paryskim hi-
podromie. W Londynie zgło-
szono 100000 pisemnych zapo-
trzebowań na koncert zanim
otworzono pierwszą kasę. Za
występ tego lata na jednym z
kalifornijskich stadionów zao-
ferowano Bowiemu milion do-
larów (!).
„Urodziłem się 8 stycznia
1947 roku w Brixton jako
David Robert Jones. Pierw-
szy saksofon kupiłem w
1963 roku zaraz po przeczy-
taniu książki Jacka Keroua-
ca „On The Road". Chcia-
łem upodobnić się do Sal Pa-
radizo".
David Bowie i Marc Bolan
są zaliczani do grona pierw-
szych gwiazd rockowych lat
siedemdziesiątych. Obaj byli
modsami, obaj przeszli przez
ruch „flower power". Na nich
wskazywano jako na przedsta-
wicieli „glitter" lub „glam roc-
ka".
Glitter rock kojarzył się z
szokującą manierą stylistyczną
z makijażem i powrotem su-
perpopu, z histerią nastolat-
ków i modą uliczną, która po-
woli zaczynała schodzić na
drugi plan rockowej estetyki.
Wśród wykonawców glam roc-
ka nie było brodatych geniu-
szy, którzy grali niekończące
się sola i bez litości naślado-
wali wszystko począwszy od
miejskiego bluesa, a kończąc
na Musorgskim. Była to mu-
zyka nowej generacji.
Pierwszą gwiazdą glitter ro-
cka był Marc Bolan. Lecz gdy
na początku 1972 roku na sce-
nę wspiął się David Bowie,
Bolan stał się na zawsze „zesz-
2108679.004.png
łorocznym modelem". Bowie
doprowadził do uwielbiania
i szanowania nie tylko swojej
muzyki i treści piosenek, lecz
i elegancji z jaką „fabryko-
wał" postać idola. Był jedno-
cześnie wykonawcą i twórcą
własnej muzycznej koncepcji.
Wokół Bolana unosiła się
bajkowa otoczka, Bowie , był
brutalny i niedostępny. Zro-
zumiał, że scenografia rockowa
musi ulegać ciągłym zmianom.
Poznał i przetworzył reguły
rock'n'rolla na swój użytek.
Ubierał się jak pop futurysta.
Cienkie kostiumy o intensyw-
nych, metalizowanych bar-
wach przypominały stroje ko-
smonautów, super bohaterów
komiksów i seriali telewizyj-
nych. Nad całością dominowa-
ła fantazyjna fryzura i ekspre-
syjny makijaż.
Dekadencja, którą Bowie
wniósł do rocka w rzeczywi-
stości pokazała jego skłonność
do czynienia tego, co jest ogól-
nie zabronione, a jednak dla
niego atrakcyjne. Powoli, wo-
kół jego osoby wytworzyła się
atmosfera misterii i biseksual-
nych aluzji, prowokowana fo-
tografiami i okładkami płyt.
Z nadejściem Bowiego powró-
cił spektakl i rockowy teatr.
Przywrócono moc rockowej fo-
tografii, która mogła wyrazić
więcej niż słowa.
Konstrukcja taj koncepcji
rozpoczęła się wraz z wyda-
niem albumu „Hunky Dory",
który otrzymał doskonałe re-
cenzje, chociaż nie
najwyższego nakładu. Następ-
nie pojawił się „Ziggy", album
poświęcony losom ostatniego
rock idola z „Ziggy Stardusta",
który zdobył światową sławę
w momencie, gdy było wiado-
me, że Ziemia niedługo prze-
stanie istnieć.
W życiu prywatnym Bowie
był taki sam jak na scenie.
Wydawano ogromne sumy pie-
niędzy by przedstawić go jako
osobę bywającą w najlepszych
hotelach i restauracjach, ob-
racającą się w najlepszym to-
warzystwie. Jednym słowem
zachowywał się tak, jakby był
już super giwiazdą.
David Bowie stał się pierw-
szą gwiazdą rockową, która ze
swojej kariery zrobiła sztukę,
zamiast ze sztuki karierę. „Zi-
ggy" był kulminacją, po któ-
rej musiała nastąpić pustka.
Powoli zaczęła się zacierać
granica pomiędzy rzeczywi-
stością a wyobraźnią. Wymyś-
lony, bohater przejmował na
siebie cechy swego stwórcy.
Należało go zniszczyć zanim
stałoby się na odwrót.
Kolejne albumy. „Aladdin
Sane" i „Pin Ups" oznaczały
powrót do rzeczywistości
pierwszy do teraźniejszości
(impresjonistyczny szkic Ame-
ryki), drugi do przeszłości, zło-
tych lat dominacji brytyjskiej
pop music. Płyta „Diamond
Dogs" stanowiła częściowe
urzeczywistnienie scenicznego
projektu opartego na powieści
Orwella „1984". Był to najbar-
dziej kontrowersyjny album
Bowiego, nie tylko dlatego, że
definitywnie zrywał więzi z
„Ziggim", lecz głównie z powo-
du braku wszelkich iluzji i na-
dziei.
„Jestem zainteresowany
syntezą stylów. Połączenie
kilku stylów daje bardzo cie-
kawe efekty artystyczne.
Rock jest spóźniony w sto-
sunku do reszty sztuki około
dziesięciu lat. Zbiera okru-
chy i odpadki. Jestem aktu-
alny na tyle, na ile jest mi
to potrzebne, reszta wypły-
wa z retrospektywnego spoj-
rzenia na to co się już wy-
darzyło".
osiągnął
David Bowie zawsze był
osobą bardzo podatną na
wpływy, co w pewnym stopniu
wyjaśnia jego liczne muzyczne
przemiany. Gdy zmieniała się
dekoracja, to zmieniał się i on.
W 1974 roku w Filadelfii na-
grał rozczarowujący krążek
„David Live", który ostatecz-
nie przypieczętował zakończe-
nie pewnego etapu jego twór-
czości. Filadelfia była wówczas
królestwem soulu, był to czas
„Philadelphia sound", ostat-
niej wartościowej awantury
rythm and bluesa przed zale-
wem fali disco.
Bowie zrozumiał, że ogrom-
na moc soulu w środowiskach
murzyńskich wynika z jego
rytmu, który nieodparcie pro-
wokuje do tańca. Zbiegło się
to z jego chęcią tworzenia mu-
zyki dla dużo szerszego kręgu
słuchaczy niż dotychczas. Za-
fascynowany energią bijącą z
soulu, stworzył nową muzycz-
ną fizjonomię, postać „Młode-
go Amerykanina". Oczywiście
Bowie' 75 był tak samo sztucz-
ny jak sztuczną była muzyka,
którą wykonywał. Ale nie tyl-
ko on zauważył możliwości ja-
kie dawał rytm funky. W tym-
że samym, 1975 roku ukazała
się płyta, która zrodziła muzy-
kę disco — „Main Course"
grupy Bee Gees. Tym samym
Bowie i Bee Gees znaleźli się
u źródła fali disco. Podczas,
gdy bracia Gibb wykorzystali
funk ze względu na jego ko-
mercyjne możliwości, Bowie
zaadaptował go według włas-
nych standardów, jako środek
do zaspokojenia własnego ja.
Dla Bee Gees był to równo-
czesny koniec, dla Bowiego
tylko jeden z etapów kariery.
W tej atmosferze powstał
prawdopodobnie najciekawszy
2108679.005.png
album od czasów „Ziggy Star-
dusta" — „Young Americans",
Na potrzebę określenia tego
okresu w twórczości Bowiego
w 1976 roku narodził się ter-
min „plastic soul". Stworzył go
sam David, a termin ten zys-
kał dodatkowo na wartości po
ukazaniu się płyty „Station to
station" — udanej próby roz-
winięcia estetyki "młodych
Amerykanów" kładącej nacisk
na technologiczny aspekt mu-
zycznego, disco-funk mitu.
„Kontakt z soul music dawał
mi wielką satysfakcję. Po-
stawiłem obok siebie teksty,
które nie były soulowe i mu-
zykę, która była pod wiel-
kim wpływem soulu. Jest to
jeden ze stałych elementów
w moim sposobie pracy.
Gdyby mi ktoś to zagrał
przed pięciu laty i powie-
dział, że jest to rhythm and
blues, po prostu bym się
głośno zaśmiał".
David Bowie wręcz panicz-
nie bał się zaszufladkowania,
dlatego też ciągle tworzył
i tworzy nowy image, by na-
stępnie móc go niszczyć. Z tym
samym zapałem z jakim rzucił
się na unicestwienie „Ziggy-
-Aladduia", rozpoczął w 1976 .
roku budowanie swojego przy-
szłego ego.
Decyzję o tej zmianie przy-
spieszyło spotkanie z byłym
muzykiem zespołu Roxy Mu-
sic Brianem Eno. Bowie po-
stanowił zerwać nie tylko z
amerykańskim show busine-
ssem, lecz z całym rock'n'ro-
lem. Od Eno przejął sposób
tworzenia melodyjnych obra-
zów. Jego muzyczne akware-
le typu „Warszawa", „Weeping
wall" czy „Art Decade", mają
wyraźne powiązanie z takimi
albumami Eno jak „Another
Green World" i „Before And
After Science". Jednak wbrew
pozorom inspiracja muzyczna
nie była najważniejszą rolą
jaką odegrał Eno. Przede
wszystkim spełnił on funkcję
przewodnika i idealnego
współpracownika. To właśnie
Eno wyczuł, że najlepszym
miejscem do rozwoju nowego
wcielenia Bowiego będzie Ber-
lin Zachodni — miasto na
pierwszy rzut oka bardzo
żywe, w rzeczywistości cier-
piące na chroniczną klaustro-
fobię.. Jego atmosfera spowo-
dowała, że Bowie rozpoczął
podróż do wnętrza samego
siebie.
"Początkowy okres mojego
pobytu w Berlinie dopro-
wadził do nagrania albumu
„Low". Muzyka na pierwszej
stronie to skutek mojego
zamknięcia się w sobie. Na-
tomiast utwory z drugiej
strony prezentują moją re-
akcją na Europę Wschodnią,
w sposób w jaki Berlin od-
cauwa jej obecność. Nie mo-
głem wyrazić tego słowami.
Pozostała tylko muzyczna
ilustracja".
cej z podobnych poglądów es-
tetycznych. Właśnie prezento-
wana przez Kraftwerk estety-
ka była tym co go najbardziej
fascynowało. Ich twórczość
była mu o wiele bliższa niż in-
nych bardziej ekskluzywnych
niemieckich wykonawców. Bo-
wiego bardziej interesowała
muzyczna filozofia niż czysta
muzyka. Muzyka zawsze była
tylko strategią jego ja.
Tworząc z Eno płytową try-
logię, albumami: „Low", "He-
roes", „Lodger", Bowie w
twórczy sposób wykorzystał
rolę przypadku w muzyce
i udoskonalił swoją metodę
automatycznego pisania tek-
stów, technikę znaną m.in. z
twórczości amerykańskiego pi-
sarza Williama Burroughsa.
Tym razem nie stworzył żad-
nej muzycznej postaci i choć
odżegnywał się od rocka, to co
zrobił nie było niczym innym
jak właśnie rockiem.
Podsumowania twórczości
lat siedemdziesiątych Bowie
W Berlinie Bowie zetknął
się z muzykami grupy Kraft-
werk. Kontakt ten miał decy-
dujący wpływ na dalszy roz-
wój jego kariery. Wprawdzie
nigdy nie doszło miedzy nimi
do muzycznej współpracy, jak
wcześniej między Eno i zespo-
łami Cluster i Can, ale obie
strony obdarzyły się rodzajem
wzajemnej sympatii wynikają-
2108679.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin