NON STOP 1983.06.pdf

(2746 KB) Pobierz
2108274 UNPDF
W środku
ISSIAEL
ELEKTRICNI ORGAZAM
Z KASETY DO GAZETY
Wkrótce
JIM MORRISON
2108274.002.png
W NUMERZE:
Na okładce:
ISSIAEL — Pozytywna wibracja
Romek Rogowtecki
x x x — Rastafar
Z ZAGRANICY TELEGRAFICZNIE —
ISSIAEL
— Roman Waschko
Z KASETY — DO GAZETY
Grupa Issiael powstała
marca 1983 r. Issiael to: Ro-
bert De Stroyer (gitara, bas,
melodica, głos), Salomon
Kelner (gitara, bas, fletnia pa-
na, głos), Chłodny Orzeł (per-
kusja) Ginter Geszeftke (sak-
sofon). Issiael to także kwar-
tet wokalno-perkusyjny o na-
zwie Zona, który tworzą: Mi-
lo (conga) oraz Irene Shmidt,
Viola Nczela i Julia Romeo.
Issiael jest kontynuacją dzia-
łalności dwóch warszawskich
grup — Brygady Kryzys i
Deuter.
Oficjalny debiut sceniczny
grupy Issiael miał miejsce 25,
kwietnia 1983 r. w warszaw-
skim klubie Hybrydy.
ELEKTRICNI ORGAZAM — Grzegorz Brzozowicz
RELACJA Z PEWNEGO KONCERTU PUNKOWEGO
— Marek Niedźwiedzki
Ale czegoś mi BRAK - Rafał Szczęsny
Wagnerowski
VIDEO PRZYSZŁOŚCI - Andrzej Dąbrowski
Klaus Schultze nadchodzi
MUDDY WATERS 1915 — 1983 — J.C.
Pop Foto — PRINCE
FATHA NIE ŻYJE — Wojciech Soporek
Z KRAJU JEDNYM TCHEM — Jerzy Bojanowicz
Między Wrocławiem a Warszawą — KTO NAJ-
LEPSZY W TYM ROCKU? — Jerzy Bojanowicz
KALENDARIUM — RW
ROZMAWIAMY Z CZYTELNIKAMI
LISTA PRZEBOJÓW
2108274.003.png
POZYTYWNA WIBRACJA
Niewielka pakamera klubu
Hybrydy przybrała w zwod-
niczym, intymnym świetle wy-
gląd zupełnie dużego pomie-
szczenia. Spoglądający ze ścia-
ny Bob Marley oraz trójkolo-
rowa flaga, wszystko to upe-
wniło mnie w przekonaniu, że
Babilon zostaj gdzieś za ścia-
ną, gdzieś bardzo daleko.
Zgodnie z wcześniejiszą umo-
wą, grupa Issiael była go-
towa do rozmowy. Chłodny
Orzeł delikatnie wystukiwał
rytm na perkusji, zaś Robert,
w nieodłącznych czarnych,
skórzanych spodniach, wygod-
nie usiadł na krześle i zapro-
ponował, abym zrobił to samo.
W chwili, kiedy miałem za-
miar wcisnąć klawisz magne-
tofonu, powstrzymał mnie sło-
wami — „Tylko nie gniewaj
się. Ja (po prostu nie mogę od-
powiadać na pytania, których
nie czuję. Teraz możemy za-
czynać".
Mimo pewnych obaw, nie mo-
glern w takiej rozmowie nie
nawiązać do czasów, dziś
wręcz legendarnego, Kryzysu.
Obszerny (jak na nasze wa-
runki) materiał w szacownym,
amerykańskim tygodniku mu-
zycznym Billboard, entuzja-
styczne recenzje, wydanej we
Francji płyty, na łamach fa-
chowych pism brytyjskich,
przy równoczesnym ignorowa-
niu zespołu przez rodzimych
dziennikarzy rockowych. Jak
Robert wspomina ten począ-
tkowy okres swojej kariery,
sploduje, twierdząc — „Fani
Brygady muszą uwierzyć w
Issiael, bo to jest autentycz-
ne, stary. Chyba, że są całko-
wicie ślepi, ale my wiemy, że
tacy nie są". Dotychczas bar-
dzo spokojny Ginter Geszef-
tke, z delikatnym afektem w
głosie, popiera Kelnera —
„Jak pamiętają nas z tamtych
czasów Brygady, to muszą, to
będą widzieć, że teraz jest dal-
szy ciąg tego, co się wtedy
działo". Teraz z kolei Robert
podejmuje ten temat. „Coś ci
powiem, wiesz. Ci, którzy są
naprawdę z nami, to oni od
początku wiedzą, że nasza
droga jest od początku praw-
dziwa. Razem się wszyscy
przebijamy, razem się wszy-
scy pilnujemy. Mamy wspólne
ja — dla nas wszystkich,
Wiesz, to, to nas wiąże, nie
mamy z tym żadnych proble-
mów. Wszyscy wiedzą, że to
co robimy jest prawdziwe" —
kończy swój nieco mglisty, ale
utrzymany w poważnym tonie
wywód. Niemalże naty-
chmiast Kelner dodaje — „Tu
się nikt nie bawi w modę".
Doskonale, samorzutnie wy-
pływa sprawa mody. Obstaję
więc przy tym, że reggae jest
obecnie bardzo modne. Wy-
gląda więc na to, że Issiael
gra coś modnego.
Ginter Geszeftke kulturalnie
wyprowadza mnie z błędu —
„Jest tak jak powiedziałeś. To
tylko zbitka w czasie — moda
czy w ogóle go pamięta? „Nie,
no jest to przeszłość, a ja nie
wracam do przeszłości" —
słowa płyną powoli, dobitnie.
„Wiem na pewno, na pewno, że
wszystko to było O. K. Był
to bardzo mocny ruch, cały
czas do przodu, była to twór-
cza progresja. Wolę rozma-
wiać o tym, co jest teraz, o
Issiaelu. Jeszcze w Kryzysie,
czy w Brygadzie Kryzys zau-
ważyłem, że wszyscy chcą
nas tylko wykorzystać. Wiem,
i na to się zgadzamy, bo nas
to nie interesuje, jesteśmy po-
za tymi sprawami".
Zupełnie podobnego zdania
jest w tym momencie Kelner,
który natychmiast uzupełnia
wypowiedź Roberta — „Wiesz,
ja myślę, że jestem poza tym
światem. Rozumiesz, jakieś
opinie, coś co rzutuje, kiedyś
to rozumiałem, ale teraz jest
mi to zupełnie obce".
Być może, dla obserwatorów
rozgrywek na warszawskiej
scenie nowofalowej, pojawie-
nie się Kelnera w Issiaelu by-
ło pewnym zaskoczeniem. On
sam jednak uważa to za na-
turalny krok. „Od dawna wie-
działem, że kiedyś taki mo-
ment nadejdzie. To nie było
ukartowane, tak musiało się
stać". Dawny leader grupy
Deuter jest bardziej zapalczy-
wy w swoich wypowiedziach,
niż jego koledzy. Z chwilą po-
ruszenia autentyczności po-
czynań Issiaela, niemalże ek-
2108274.004.png
na reggae i to, że akurat te-
raz gra reggae Issiael",
W tym momencie w sukurs
przychodzi mu Chłodny Orzeł
— „Reggae to nie jest, moda
Reggae daje coś ukrytego.
I jest tak, że albo tego słu-
chasz i słuchasz coraz więcej,
i więcej, i więcej, albo prze-
chodzisz obok. A kiedy zaczy-
nasz słuchać reggae więcej, to
widzisz, że t o nie jest moda.
To jest droga".
Ta wiara w reggae wszystkich
muzyków Issiaela prowokuje
zupełnie oczywiste wątpliwo-
ści. Skoro, ponoć, biały nie
może dobrze grać i rozumieć
bluesa, czy nie jest podobnie
w przypadku reggae, tym bar-
dziej, że jest to muzyka reli-
gijna? Po momencie wahania
pierwszy
Kelner — „Nie nazywamy re-
ggae muzyką religijną, ta mu-
zyka jest częścią życia. Ci
biali, czarni. Ja nie wiem o co
chodzi". Z rozbrajającą szcze-
rością Ginter Geszftke zau-
waża — „Nie ma białych
i czarnych". Ostatnie słowo
znowu należy do Roberta, któ-
ry zdecydowanie twierdzi —
„To bzdurna rzecz, ten po-
dział. Wiadomo, że jak ktoś
czegoś bardzo chce, to to osią-
gnie. Wiadomo, że tak jest.
Jah cały czas wpływa na nas".
Sekundę zawahania Roberta
wykorzystuje Ginter Geszef-
tke — „Muzyka towarzyszy
modlitwie, zawsze". „My się
modlimy cały czas" — kon-
tynuuje poprzednią myśl Ro-
bert. Kelner nie może dłużej
czekać i przerywa koledze —
„Reggae nie jest muzyką reli-
gijną, jest muzyką, którą się
człowiek modli". Robert nie-
wzruszenie ciągnie dalej —
„Słowa, słowa są tu po prostu,
za mało, mają za mało zna-
czeń, żeby określić to wszy-
stko. To jest bardzo magiczna
sprawa, bardzo magiczna i mo-
żesz mi wierzyć". W nadziei
na dalsze rozważania, nie mó-
wię nic. Czekam. „Reggae jest
naszym życiem" — sumuje
Robert. „Życiem" — odzywa
się niczym echo Kelner, zaś
Ginter Geszeftke idzie dalej
— „Dla mnie reggae jest na
przykład rytmem mojego, ser-
ca, stary, dokładnie. Kultura
europejska jest nieco dalej od
naturalnych możliwości od-
krycia reggae, tak w środku.
Stąd mówi się, że tylko czar-
ni grają reggae". Tym razem
Kelner bez ogródek oświadcza
— „Kultura europejska jest
całkowicie zdegenerowana".
„Słuchaj" — odzywa się na-
dal bardzo poważny Robert
„my z tą cywilizacją nie ma-
my nic wspólnego i dlatego
nie gramy tak jak muzycy, co
mają z nią wiele wspólnego.
Nie możemy tworzyć tej cy-
wilizacji, bo wiesz, jej twór-
czość to niszczenie. My zaś
tworzymy wszystko w oparciu
o prawdę, głosimy prawdę. Po
prostu świat żyje w kłam-
stwie, wiesz, a my głosimy
prawdę" (ssyt) Nieco przera-
żony zasięgiem tych dywaga-
cji próbuję sprowadzić roz-
mowę na nieco inne tory. Cho-
dzi mi o Babilon.
Kelner z trudem zaczyna wy-
jaśniać — „To, co jest w Ba-
bilonie, to zupełnie coś inne-
go niż my. Właściwie Babilon
nas dotyczy, bo w nim żyjemy,
ale — trudno mi to wyjaśnić
tak od razu". „To jest tak" —
oferuje swoją pomoc Frantz
(ne Lipiński, dawny gitarzy-
sta Brygady, bardzo zaprzyja-
źniony z Issiaelem). „Jesteś
mały, rośniesz, widzisz rzeczy
naokoło. I tak masz inteli-
gencję i rozważasz (mówiąc,
Frantz jest non stop w ruchu,
niczym perypatetyk). Jedno
podejmuje temat
2108274.005.png
bierzesz, drugie odrzucasz. I
teraz to, co bracie bierzesz ja-
ko swoje, to cię kształtuje. Jak
bierzesz rzeczy dobre, to je-
steś dobrym człowiekiem
(ssyt). Ale kierujesz się zaw-
sze własnym sumieniem".
„Tylko bez oszukiwania się"
— wtrąca gorączkowo Kelner
— „bo ludzie ciągle się oszu-
kują". Niespodziewanie Ro-
bert grobowym głosem mówi
— „GRZESZĄ". „Właśnie,
grzeszą" — kontynuuje nieco
spokojniej Kelner". „Ktoś kto
zacznie, znajdzie usprawiedli-
wienie na swoje błędy, złe ru-
chy, ten jest w tym momen-
cie skończony". „Wiadomo, że
każdy człowiek chce być szczę-
śliwy" — Frantz nadal mówi
i chodzi"— „Nikt nie chce cier-
pieć". Tam dokąd my idziemy
spotykają się ludzie, którzy
się dobrze czują razem, ko-
chają się, nie szkodzą sobie".
Robert znowu budzi się z po-
zornego letargu — „Jak jest
dużo ludzi razem, którzy ma-
ją pozytywne nastawienie,
wiesz, cały czas chcą wszy-
stko zmieniać na pozytywnie.
Właśnie pozytywna wibracja
może sprawić, że będziemy
wszyscy to robili".
Zegarek nieubłaganie wskazu-
je prawdziwą godzinę, Babi-
lon wzywa mnie z powrotem.
Issiael wyraźnie zaczął się
rozkręcać. Wszyscy są zdania,
że dopiero teraz można by ro-
bić wywiad. Na pożegnanie
Kelner wyciąga z teczki kawa-
łek kolorowo pomalowanej
kartki, na której znajduje się
cytat: „Stoimy twarzą w
twarz ze środowiskiem wyso-
ko
która nie może trwać—musi
wpaść, ponieważ nie ma du-
chowego fundamentu; cywili-
zacji, która jest występna,
chytra, nieuczciwa, niemoral-
na, areligijna i przekupna.
Marcus Mosiah Garvey"
rozwiniętej
cywilizacji,
„Znalem to, zanim znalazłem
się w Issiaelu. Może teraz zro-
zumiesz, że reggae to nie jest
moda. a my nie musimy już
nic więcej szukać" — dodaje
na koniec Kelner.
ROMEK ROGOWIECKI
Recenzja
Np. „Jak długo, Jah, Jah, będzie-
my tak cierpieć? Dopóki nie
skończy się ostatnia wojna dobra
ze złem — ta, która trwa teraz".
Polskie kapele są niedobre, bo
grają dla szmalu oraz piją
wódkę (poważne oskarżenie), a
także szybko dostają się w łapy
chciwych
w takie rzeczy mają rację czy
nie.
Ci, którzy podśmiewają się. z
tekstów Issiaeia, mówiących o
Babilonie, chyba nigdy nie słu-
chali, o czym śpiewał Marley i
inni. Wszystkie pytania o czystość
formalną muzyki Issiaela są bez-
sensowne, jak się to okazało już
kilka razy w historii muzyki.
Członkowie zespołu nie mówią, że
grają reggae. Może trochę żarto-
bliwie, ale jednak bardzo słusznie,
mówią, że grają punkreggae. To
nam rozwiązuje sprawę wokali
czy perkusji. Że Afa gra na gi-
tarze jak Hendrix — no to co? A
jak grał Al Anderson na koncer-
tach z Babylon By Bus? Nie ma
żadnych norm, do których Issiael
musi się stosować. Ich muzyka i
przekaz muszą mieć wewnętrzną
spójność.
Kiedy wszedłem do Hybryd i u-
słyszałem, co gra i śpiewa Issiael,
a także kiedy wcześniej usłysza-
łem kilka utworów na próbie, mi-
mo wcześniejszego sceptycyzmu
powiedziałem sobie „To jest to".
Co wcale nie polega na tym, że
Issiael gra „tak jak należy", tak
jak ten czy inny. Muzyka Issiaela
to reggae przełożone na nasze re-
alia — tu jest zimno i biednie i
ostro, a przetrwanie i zachowanie
zdrowia psychicznego wymaga
czasem religijnego zapału. I taka
jest ta muzyka.
Nigdy bym nie uwierzył, że kon-
cert Issiaela może wywołać ja-
kieś kontrowersje wykraczające po-
za „mnie się podobało" — „mnie
się nie podobało''. Kontrowersje
natomiast, owszem pojawiły się,
wyrażane wątpliwościami np. co
do tego, czy „Gruszka" gra na
perkusji, a Afa na gitarze tak jak
w reggae należy. Inne wątpliwoś-
ci dotyczyły tekstów piosenek, to
znaczy całego treściowego, ideolo-
gicznego przekazu Issiaela. „Jaki
Babilon, jaki Jah? To ma być o
Polsce, o tym, co tu się dzieje?".
Pamiętam niedawny wywiad z
członkami zespołu. Zadawano róż-
ne pytania typu: Co radzicie pol-
skiej młodzieży, by ułatwić roz-
wiązanie jej problemów", ,,które
polskie zespoły uważacie za dob-
re"? itd. Dziennikarz prowadzący
ten wywiad (który prawdopodob-
nie nigdy nigdzie się nie ukaże)
wyszedł zirytowany istotnie dość
niezwykłymi odpowiedziami mu-
zyków, np. „Nie ma dobrych pol-
skich zespołów (poza Issiaelem),
problemy typu czekanie 20 lat na
mieszkanie są nieistotne, w pol-
skich piosenkach ciągle pojawiają
się pytania typu „co robić, jak
żyć", a my wiemy. Kiedy zadaję
pytanie w piosence, jednocześnie
od razu mogę, podać odpowiedź.
piją wódkę".
Ten dziennikarz nie zadał jed-
nego istotnego pytania. Reggae
jest muzyką religijną. Religia
przez nią wyrażana jest złożona
z różnych elementów Starego i
Nowego Testamentu, odbieranego
selektywnie i krytycznie. Bzdurą
byłoby wypytywanie Mahalii
Jackson o jej poglądy na życie.
Wiadomo było, że jest chrześci-
janką, a mniej więcej wiemy, o
co chodzi w religii chrześcijań-
skiej, nieprawdaż?
Co mają kapele rockowe w
swoich pakamerach? Sprzęt, bu-
telki i egzemplarze Non-Stopu, Na
Przełaj i innych „pism rocko-
wych". W pakamerze Issiaela
jest sprzęt, nie ma butelek, i jest
egzemplarz Biblii — bardzo uważ-
nie przeczytany i czytany pewnie
ciągle od nowa. Członkowie zespo-
łu deklarują się jako Rastamani.
Jeśli ktoś uważa to za śmieszne,
nierealistyczne, oderwane od rze-
czywistości — to jego sprawa. Nie
jest sprawą krytyki muzycznej za-
stanawianie się czy Armageddon
nadejdzie i czy Babilon spłonie —
a zwłaszcza, czy ludzie wierzący
którzy
Rastafor — II
impresariów,
2108274.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin