"Z życia głogowskiego księcia" - tekst dyktanda V Wojewódzkiego Konkursu Ortograficznego
Za ósmą górą, za piętnastą rzeką leżał gród o nazwie Głogów. Władał nim od niedawna książę Sędziwój Nieduży. Przydomek miał swoje uzasadnienie w młodym wieku i niskim wzroście władcy głogowian.Jako że książę ów był jedenastoletnim jeszcze chłopcem, otaczały go niezliczone rzesze przewrażliwionych dworzan i dziesiątki zastępów straży. Nieustannie podążali oni w ślad za nim, wciąż stąpając po jego za długiej pelerynie z oficjalnego kostiumu. Duża korona opadała na ramiona i zazwyczaj stanowiła ozdobę szyi. Niekiedy to książęce insygnium zsuwało się na czcigodny nos, zasłaniając tym samym widoki aż po horyzont. Beżowe bambosze z obszytymi wokół jasnoczerwonymi pomponami niczym rozżarzone węgle rozświetlały półmrok każdego kąta holu. Nie za długie, nie za krótkie włosy księcia spięte były wsuwką, której zdjęcie z kruczoczarnych loków stanowiło nie lada problem.Nasz nieletni władca co dzień musiał spożywać przyrządzane przez hinduskiego kucharza przeogromne ilości potraw. Najczęściej były to rozgotowane jarzyny posypane świeżo ściętą rzeżuchą, hektolitry żurawinowych i porzeczkowych kompotów, a także węgierski gulasz z dodatkiem bazylii, pieprzu i cebuli. Życie księciu uprzykrzał lokaj z Himalajów, który w poobiedniej porze wachlował władcę pachnącymi chusteczkami higienicznymi. Monotonna rzeczywistość stawała się nie do zniesienia. Pewnego poranka w pałacu zawrzało. Oto wpół do szóstej nadworny ogrodnik o imieniu Heliodor wtargnął na dziedziniec krużgankowy i jednym tchem wrzasnął jak opętany, że chwasty w okamgnieniu rozrastają się do przeogromnych rozmiarów. Książę Sędziwój Nieduży bez chwili wahania wydał zarządzenie, by w tej nadzwyczajnej sytuacji mieszkańcy pałacu ruszyli na ratunek ogrodom i pobliskiej oranżerii. Uzbrojeni w narzędzia ogrodnicze dworzanie chyżo ruszyli do heroicznej walki z parzącą pokrzywą, długolistnym perzem i kłującym ostem. Po upływie półtorej godziny oczom wszystkich ukazał się uroczy pejzaż: przystrzyżone krzewy bukszpanów, pnącza herbacianych róż, rzędy hiacyntów, chabrów i białych lilii. Uroku dopełniły długonogie charty i cętkowane wyżły, które skorzystały z panującego chaosu i z gracją zasiadły na ścieżce pomiędzy tują a jałowcem.Nazajutrz okazało się, że pomocnik ogrodnika podlał wszystkie rośliny wodą z życiodajnego źródła. Tylko dlaczego zadziałała ona wyłącznie na chwasty?
Iwa.4