A.Moir, D. Jessel - Plec Mozgu.doc

(1239 KB) Pobierz
Plec Mozgu

biblioteka myśli współczesnej

 

Anne MOIR

David JESSEL

 

płeć mózgu

 

 

o prawdziwej różnicy między mężczyzną a kobietą

 

 

 

Przełożyła

Nina Kancewicz-Hoffman

Państwowy Instytut Wydawniczy

Tytuł oryginału

BRAIN SEX. THE REAL DIFFERENCE BETWEEN

MEN AND WOMEN

Okładkę projektował MACIEJ URBANIEC

Copyright © Anne Moir & David Jessel, 1989 The moral right of the author has been asserted

© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy 1993

 

 

ISBN 83-06-02321-8

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PODZIĘKOWANIA

 

Nasza książka oparta jest na badaniach prowadzonych przez wielu naukowców z całego świata. Bez ich zapału w dążeniu do poznania prawdy nie mogłaby w ogóle powstać. To przede wszystkim im winniśmy naszą wdzięczność. Szczególnie pragniemy podziękować tym uczonym, którzy cierpliwie odpowiadali na nasze pytania lub przysyłali nam wyniki swoich ostatnich badań. Są to: dr Camilla Benbow, dr Anke Ehrhart, dr Helen Fisher, dr Robert Goy, dr Roger Górski, prof. Lauren Julius Harris, dr Melissa Hines, prof. Doreen Kimura, dr Jane Lancaster, dr Jerry Levy, dr Seymour Levine, dr Ca­therine Mateer, dr Bruce McEwen, dr Dianne McGuiness, dr Jeanette McGlone, dr Heino Meyer-Bahlburg, prof. Julian Stanley, dr June Reinisch, dr Richard Restak, dr Alice Rossi, prof. Walter Stumpf, prof. Lionel Tiger, prof. David Taylor, dr Sandra Witleson i dr Glen Wilson. Nieżyjąca już dr Corinne Hutt, pionierka w ba­daniach odmienności między płciami, najbardziej się nie­gdyś przyczyniła do zainteresowania mnie (A. M.) tą kwestią.

Dla tych wszystkich, którzy sami chcieliby się dalej zająć tą problematyką, książka zawiera na końcu szcze­gółową bibliografię. Obejmuje ona listę pozycji podstawo­wych oraz opracowania cytowane w przypisach.

Opisane w książce przykłady to nie tyle indywidualne przypadki, ile uogólnienia wynikające z bardzo licznych badań szczegółowych.

Umieszczony na końcu rozdziału trzeciego test na płeć mózgu oparty jest na naukowej analizie różnic między kobietami a mężczyznami. Testowi poddano statystycznie znaczącą liczbę osób i jego wiarygodność została potwier­dzona. Za wypełnienie pierwszej wersji testu i dostarcze­nie nam trafnych komentarzy, które doprowadziły do powstania poprawionej wersji ostatecznej, wdzięczni jes­teśmy żołnierzom z jednostki Blue Boar w Aldbourne, pracownikom Canadian Broadcasting Corporation oraz współpracownikom Jenni Turner z Financial Planning Service.

Pragniemy również podziękować Bernardowi Cornwellowi i Serinie Dilmot za ich celne i pomocne uwagi doty­czące ostatecznej wersji maszynopisu. Zasadniczy wkład do tej książki wniosła osoba, która pragnie jednak pozo­stać anonimowa.

Szczególna wdzięczność należy się Susan Watt, redak­torowi naczelnemu wydawnictwa Michael Joseph, która od samego początku entuzjastycznie wspierała nasze przedsięwzięcie. Nader wnikliwie czytała ona każdą kolej­ną wersję maszynopisu i przysyłała nam całe stosy traf­nych uwag, które ogromnie przyczyniły się do udoskona­lenia naszej pracy.

Ostatecznie jednak ta książka to nasze dzieło i cała odpowiedzialność za wszystkie zawarte w niej błędy spo­czywa wyłącznie na nas.

 

 

Anne Moir i David Jessel

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

PRZEDMOWA

 

Około dwudziestu lat temu Annę Moir, pracująca wów­czas nad swoją rozprawą doktorską, przysłuchiwała się wykładowi doktor - teraz już Lady - Mary Warnock, najwyższego autorytetu w intelektualnych sferach Oksfor­du. Tezą wykładu było stwierdzenie, że nie ma już dzisiaj żadnego powodu, by kobiety nie osiągały najwyższej dos­konałości w matematyce, która do tej pory - nieważne, z jakich przyczyn - stanowiła teren wyłącznie męski.

Pod koniec wykładu Annę Moir wstała i powiedziała, że wszystko, na co natrafia we własnej pracy, prowadzi do wniosku, że kobiety są genetycznie skazane na to, by być gorszymi matematykami - nawet najlepsze kobiety będą zawsze gorsze od najlepszych mężczyzn.

Jej wypowiedź przyjęta została przez kobiece audyto­rium z pogardą, kpinami i nie skrywaną wrogością. Annę Moir obudziła się w środku nocy z rewoltującym pode­jrzeniem, że jej płeć ustępuje mężczyznom nie tylko w matematyce, ale w działalności umysłowej w ogóle.

Wkrótce udoskonaliła tę tezę w sposób następujący: jeżeli mamy dowody na różnice uzdolnień między męż­czyznami a kobietami, to negowanie ich jest intelektualną nieuczciwością. Oczywiście, przede wszystkim trzeba było wystarczająco udokumentować wstępną przesłankę - że można naukowo i klinicznie udowodnić występowanie różnic między mózgami mężczyzn i kobiet.

I tak rozpoczęło się, częściowo jako hobby, częściowo z ciekawości, zbieranie danych naukowych z całego świa­ta.

Dziesięć lat temu Annę Moir była producentem w dzia­le aktualności telewizji BBC. David Jessel był tam repor­terem. Pewnego nudnawego popołudnia, rozważając roz­maite pomysły, Annę Moir wspomniała, że ciekawie było­by zrobić program o różnicach między mężczyznami a kobietami.

David Jessel przyznał, że pierwszy raz słyszy, iż - po­minąwszy anatomię i funkcje prokreacyjne - jakiekolwiek różnice istnieją. Przyznał też, że jeśli tylko takie różnice naprawdę zostały odkryte, taka nowość z pewnością war­ta byłaby uwagi.

Dane na ten temat pojawiają się co jakiś czas w róż­nych miejscach - wyjaśniła Annę Moir. Niektórzy nauko­wcy wydają się niemal przestraszeni swymi odkryciami. Bagatelizują ich wagę, obawiając się tego, co one ozna­czają. Przede wszystkim dlatego, że z badań tych zdaje się wynikać, iż umysły kobiet i mężczyzn są różne. A to nigdy nie zostanie wszak zaakceptowane. Niektórzy no­watorscy autorzy łączą już ze sobą poszczególne wątki, przybywają jednak wciąż nowe dane, a całościowy obraz wyłania się stopniowo...

Jessel był zaintrygowany, ale jego typowo dziennikar­skie myślenie na krótki dystans sprawiło, że zapomniał wkrótce o tej rozmowie.

Niemal dziesięć lat później, w podobnie nudnawe po­południe, rozglądając się za pomysłem na program telewi­zyjny przypomniał scbie o Annę Moir. Przeszła ona tym­czasem do pracy w telewizji transatlantyckiej. Eksploatu­jąc bezlitośnie telefon BBC ze świadomością, że to nie on będzie płacił rachunek, David Jessel tropił Annę Moir z Londynu... do Toronto... i znów do Londynu, gdzie bjla teraz redaktorem odpowiedzialnym za sprawy europejskie w Canadian Broadcasting Corporation. Okazało się, że mieszka wraz z mężem 150 metrów od londyń­skiego mieszkania Jessela.

Spotkali się na lunchu. Annę Moir nadal interesowała się badaniami nad mózgiem. W ostatnim czasie nastąpił gwałtowny rozwój tej dziedziny. Wyniki są uderzające i mają rozstrzygający charakter. Naukowcy mogą teraz dowieść w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, że miedzy mózgiem męskim a żeńskim występują różnice.

Wie o tym zaledwie paru naukowców i paru specjali­stów pisujących na te tematy, ale informacje są dostępne dla każdego, kto tylko zechce i potrafi je zebrać. Strych Annę Moir przepełniony jest kserokopiami prac, czasami niepojęcie wręcz uczonych, napisanych przez wybitnych ludzi.

Czy umiałabyś wytłumaczyć to wszystko laikowi? - za­pytał David Jessel, którego zainteresowanie biologią i wiedza z tej dziedziny wyparowały w dniu, kiedy kazano mu zrobić sekcję zakonserwowanego karalucha.

Annę Moir odpowiedziała, że chyba tak. Jako osobę z wykształceniem przyrodniczym niepokoiło ją jednak to, co z tych odkryć wynika dla wyjaśnienia naszych - kobie­cych i męskich - zachowań.

Zawarli umowę. Annę Moir będzie Davidowi Jesselowi wyjaśniała wyniki badań naukowych. Następnie razem będą dyskutować, w jaki sposób badania te mogą tłuma­czyć rozmaite aspekty zachowań ludzkich. A potem Annę Moir powróci do publikacji naukowych, żeby sprawdzić, czy ich pomysły są uzasadnione.

Przez rok, co miesiąc, Ahne Moir przekazywała Davi­dowi Jesselowi stertę teczek wypełnionych artykułami naukowymi oraz własną opinię, które z nich uważa za najważniejsze, najbardziej znaczące odkrycia. Jessel prze­kazywał jej potem 30 stron, na których wyjaśniał, co to wszystko w jego rozumieniu znaczy.

Oboje byli zaintrygowani tym, czego się w trakcie tej pracy dowiadywali. Były tam wszystkie składniki dobrego programu telewizyjnego. A tymczasem okazało się, że napisali książkę.

Mężczyźni różnią się od kobiet. Obie płcie są sobie równe jedynie ze względu na wspólną przynależność do tego samego gatunku - Homo sapiens. Utrzymując, że ich skłonności, uzdolnienia czy zachowania są takie same, budujemy społeczeństwo oparte na biologicznym i nauko­wym kłamstwie.

Płcie są od siebie odmienne, ponieważ mózgi kobiet i mężczyzn różnią się od siebie. Mózg, narząd najważniej­szy tak dla ludzkich emocji, jak i działań, jest u nich skonstruowany odmiennie. Przetwarza on informacje w różny sposób, co daje w efekcie odmienne postrzeżenia, preferencje i zachowania.

W ciągu ostatnich dziesięciu lat nastąpiła eksplozja ba­dań naukowych nad tym, co różni obie płcie. Lekarze, przyrodnicy, psychologowie i socjologowie pracując nie­zależnie od siebie dokonali wielu odkryć, które zebrane razem tworzą zadziwiająco spójny obraz. A jest to obraz uderzającej wręcz asymetrii płciowej.

Uzyskaliśmy w końcu odpowiedź na gorzki lament - dlaczego kobieta nie może być nieco bardziej podob­na do mężczyzny? Nadszedł czas, by zburzyć społeczny mit, że kobieta i mężczyzna mogą się wymieniać rolami, bo są pod każdym względem tacy sami. Nie we wszyst­kim są tacy sami.

Do niedawna różnice w zachowaniu miedzy płciami wyjaśniane były uwarunkowaniami społecznymi - oczeki­waniami rodziców, których postawy odzwierciedlały z ko­lei oczekiwania społeczeństwa. Małym chłopcom wciąż mówi się, że nie powinni płakać i że droga na szczyt hierarchii społecznej zależy od ich męskiej siły przebicia i agresywności. Ignorowano biologiczny punkt widzenia, wedle którego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, ze względu na sposób, w jaki jesteśmy zbudowani. Dzisiaj zbyt wiele jest już dowodów na różnice biologiczne między kobietą a mężczyzną, aby argumentacja socjologiczna mogła być rozstrzygająca. Argumentacja biologiczna dostarcza teraz gruntownych i naukowo uzasadnionych podstaw pozwa­lających nam zrozumieć, dlaczego jesteśmy tym, kim jes­teśmy.

Skoro wyjaśnienie soqologiczne jest niewystarczające, tym bardziej przekonywająca wydaje się argumentacja biochemiczna - że to hormony determinują nasz swoisty, stereotypowy sposób zachowania. Jak jednak zobaczymy, same hormony nie dostarczają odpowiedzi. Różnica po­wstaje z wzajemnego oddziaływania hormonów i mózgu mężczyzny lub kobiety, już z góry specyficznie ukształ­towanego, by mógł z nimi wchodzić w reakcję.

To, co przeczytacie w tej książce o różnicach między kobietami a mężczyznami, może jednych i drugich roz­złościć lub dać im powody do samozadowolenia. Obie reakqe są niewłaściwe. Jeżeli kobiety mają jakiś powód do wściekłości, to nie dlatego, że nauka zlekceważyła ich z trudem wygraną walkę o równouprawnienie. Swój gniew powinny skierować przede wszystkim przeciwko tym, którzy starali się zafałszować, a nawet zanegować samą istotę kobiecości. Wiele kobiet w ciągu ostatnich trzydziestu lub czterdziestu lat wychowywano w przeko­naniu, że są, albo powinny być, „równie dobre jak każdy mężczyzna”. A próbując to osiągnąć, dotkliwie i niepotrzebnie cierpiały, przeżywały frustracje i rozczarowania. Wpojono im przekonanie, że gdy tylko zrzucą pęta mę­skich uprzedzeń i zniewolenia - uznawanych za przyczynę ich statusu obywateli drugiej kategorii - bramy Ziemi Obiecanej równości staną przed nimi otworem. Kobiety w końcu staną się wolne i będą się mogły wspinać na najwyższe szczyty kariery zawodowej.

Jednakże, mimo większej emancypacji, w kategoriach wykształcenia, szans życiowych i postaw społecznych ko­biety nie są dziś w sytuacji znacząco lepszej niż trzydzie­ści lat temu. Pani Thatcher jest nadal wyjątkiem potwier­dzającym regułę. Więcej było kobiet w rządzie brytyjskim w latach trzydziestych naszego wieku, niż jest ich obecnie. Liczba członkiń parlamentu nie wzrosła znacząco w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Dostrzegając, że płci żeńskiej nie udało się zbliżyć do założonego ideału proporcjonalnego udziału we władzy, wiele kobiet ma wrażenie, że to one zawiodły. Tymczasem po prostu nie udało im się cał­kowicie upodobnić do mężczyzn.

Mężczyźni, z drugiej strony, nie mają żadnego powodu, by świętować w poczuciu zadowolenia z siebie, choć bez wątpienia niektórzy znajdą w tym potwierdzenie swoich męskich uprzedzeń. To prawda, na przykład, że więk­szość kobiet nie umie czytać mapy tak dobrze jak męż­czyzna. Ale kobiety umieją lepiej odczytać charakter lu­dzki. A ludzie są ważniejsi niż mapy. (W tym momencie męski umysł poszuka wyjątków od tego twierdzenia.)

Niektórzy naukowcy są szczerze przestraszeni tym, co odkryli. Pewne ich odkrycia zostały jeśli nie wręcz zatajo­ne, to w każdym razie po cichu odłożone na półkę ze względu na potencjalne skutki społeczne. Ale zazwyczaj lepiej za podstawę działania przyjąć prawdę, niż z najlep­szą wolą utrzymywać, że prawda nie ma prawa być prawdą.

Lepiej także wzajem się uzupełniające odmienności ko­biet i mężczyzn uznać i wykorzystać. Lepiej, by kobiety wnosiły do społeczeństwa swoje specyficznie kobiece ta­lenty, niż traciły energię w dążeniu do pseudomęskości. Bardziej rozwinięta wyobraźnia kobiety może rozwiązać trudne problemy - tak zawodowe, jak i domowe - szyb­ko i tylko z pozoru intuicyjnie.

Za uznaniem różnic między kobietami a mężczyznami najmocniej przemawia jednak przekonanie, że zapewne uczyni nas to szczęśliwszymi. Przyznając, na przykład, że seks ma odmienne źródła, motywację i znaczenie w kon­tekście budowy i funkcjonowania mózgu kobiety i męż­czyzny, że małżeństwo jest dla biologii mężczyzny czymś głęboko nienaturalnym - możemy stać się lepszymi, roz-ważniejszymi mężami i żonami. Rozumiejąc, że role ma­tki i ojca nie są identyczne - możemy stać się lepszymi rodzicami.

Największą różnicą w zachowaniach między mężczyz­nami a kobietami jest naturalna, wrodzona agresywność mężczyzn, co w dużym stopniu wyjaśnia ich historyczną dominację w obrębie naszego gatunku. Mężczyźni nie nauczyli się agresji jako jednej z taktyk w wojnie płci. Naszych synów nie uczymy agresywności; tak naprawdę

- bezskutecznie próbujemy ich tego oduczyć. Nawet naj­bardziej niechętni uznaniu różnic międzypłciowych nau­kowcy zgadzają się, że jest to cecha męska i że nie można jej wytłumaczyć uwarunkowaniem społecznym.

Pisarz H. H. Monro - „Saki” - napisał pouczające opowiadanie o liberalnej rodzinie, w której rodzice starali się stłumić naturalną męską agresję swojego syna odma­wiając mu kompletu ołowianych żołnierzyków. Zamiast tego podarowali mu komplet ołowianych urzędników i nauczycieli. Wszystko szło, w ich przekonaniu, dobrze

- aż do momentu, kiedy zakradli się do jego pokoju i zobaczyli, że właśnie przygotował walną bitwę między regimentami swoich zabawkowych nauczycieli i biurokra­tów. Na szczęście dla dziecka rodzice zdali sobie w końcu sprawę, że próba uczynienia z niego kogoś, kim nie jest i być nie może, nigdy nie będzie skuteczna.

Jesteśmy aroganckim gatunkiem. Uważamy, że nasza wyższość nad innymi zwierzętami wyrażająca się w zdolności do rozumowania i rozróżniania obiektów czyni nas bliższymi aniołom niż szympansom. Być może to powo­duje, iż myśląc o sobie jako o panach własnego losu ignorujemy myśl, że podlegamy przecież biologicznym im­peratywom własnego ciała. Zapominamy, że w ostatecz­nym rozrachunku - tak samo jak u innych zwierząt - to, jacy jesteśmy i jak się zachowujemy, jest w znacznej części podyktowane komunikatami, które kształtują i informują nasz mózg.

Kobiety i mężczyźni mogą żyć szczęśliwiej, lepiej się rozumieć, bardziej kochać i urządzić świat z lepszym skutkiem, gdy zaakceptują swą odmienność. Będziemy wówczas mogli budować nasze życie na bliźniaczych, ale odmiennych filarach osobowości obu płci. Nadszedł już czas, by odrzucić fałszywą tezę, że kobiety i mężczyźni stworzeni zostali identyczni. Tak nie jest. I ani największy idealizm, ani najbujniejsza fantazja nie zmienią tego fak­tu. Mogą co najwyżej stworzyć napięcie w stosunkach między płciami.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin