Dłoń Dangara.docx

(14 KB) Pobierz

         W dawnych czasach, kiedy opowieści były snute przez usta, a nie papier, żył pewien człowiek. Zwano go Dangar Okrutnik. Był on znakomitym wojownikiem, najlepszym wśród plemienia Gromoru. Każdy jego cios plamił ziemię krwią tych, którzy stanęli mu na drodze. Swój przydomek zyskał przez notoryczne znęcanie się nad swoimi ofiarami, które nieraz pozbawiał kończyn i zostawiał same korpusy na pastwę leśnych kreatur. Miał też zwyczaj psychicznego znęcania się nad ofiarami, aż oszaleją i same spróbują zakończyć swój żywot. Lubił patrzeć, jak odbierają sobie życie. Sprawiało mu to dziwne uczucie przyjemności i władzy nad śmiercią. Jego agresja i nienawiść były jedyne w swoim rodzaju, budziły fascynację oraz lęk.

Jego okrutne metody działania zyskały sławę za czasów wojen między plemionami. Wielu zginęło wtedy z rąk Dangara, a opowieści z frontu wojennego opisywały go jako demona lub zwierzę, a nie człowieka. Lecz jego prawdziwa legenda zaczęła się, kiedy jego plemię szykowało się do ataku na Tash’Kar, jedną z zapomnianych przez czas pradawnych wiosek, która słynęła ze swych uzdolnionych magicznie mieszkańców. Pewien Mroczny Mag Tash’Karu, którego imię zniknęło w piaskach czasu, postanowił pozbawić wojska najeźdźcy chęci do walki poprzez zabijanie ich z ręki ich własnego legendarnego wojownika. Mag zakradł się nocą do obozu i bez problemu znalazł namiot Dangara, umazany krwią u wejścia. Wyjął ze swej sakwy flakonik z czarną substancją i polał nią czoło Dangara. Zielona poświata zabłysła, wojownik był zupełnie nieruchomy, jego myśli były tak chaotyczne, że nie mógł wysnuć z nich żadnego sensu ani nic innego zrobić, czuł jednak, jak jego nienawiść rośnie w siłę.
– Teraz ja będę mówił, kogo zabijesz, teraz ja mam kontrolę nad Twoją nienawiścią, która sprawia, że ktokolwiek, kogo tkniesz, zginie. - Powiedział Mag i szyderczo uśmiechnął się do leżącego wojownika, po czym pochylił się nad nim i dodał: - A teraz powstań i zabij wszystkich ze swego plemienia, kiedy śpią.

Dangar tak też uczyni, powstał i od namiotu do namiotu cicho, niczym lis czyhający na swoją ofiarę, podchodził i zwykłym dotknięciem swej dłoni zabijał każdego we śnie.  Do rana pół obozu było martwe, a Dangar został zaatakowany, lecz kogokolwiek dotknął lub kto tknął jego, padał martwy. Sam Dangar poległ po długiej walce, w której zabił ponad 40 wojowników. Mimo że on już był w świecie martwych, każdy kto tknął jego ciała padał bez tchu.

Po naradzie plemię Gromoru uznało, że trzeba spalić ciało w miejscu, w którym leży. Kiedy już dym i płomień opadły, wszyscy Gromorańczycy opuścili ziemię Tash'Karu, ku zadowoleniu jej mieszkańców, by nigdy do niej nie wrócić.

Popioły Dangara zostały rozwiane przez wiatr, a gdziekolwiek by nie upadły, tam życia nie było. Istnieje jednak plotka, że podczas walki Dangar Okrutnik stracił swą lewą dłoń, która upadła na ziemię zapomniana przez wszystkich prócz bezimiennego Maga. Zawinął ją w magiczny materiał, podniósł i ukrył w swym domu.

Mimo że od zwycięstwa nad Gromorem nie minęło tak wiele czasu Tash’Kar, upadł. Pewnego dnia spadł deszcz…

Zgłoś jeśli naruszono regulamin