Kallysten - Po wyjęciu z pudełka (CAŁOŚĆ).docx

(4246 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kilka słów od tłumaczki

Tłumaczenie tej książki rozpoczęłam od historii pt. „Taniec ciał”, jak się potem okazało był to wierzchołek góry lodowej . Sam zbiór Po wyjęciu z pudełka liczy sobie dziesięć części i dwa opowiadania, jednak dodatkowo należy on od innej serii - Na krawędzi. Opowiadania, w których główne role odgrywają Anando i Virginia, stanowią zbiór listów pisanych do bogini miłości, opisujących spotkania ludzkiej kobiety z poznanym w klubie wampirzym kochankiem.

Virginia daje się wciągnąć wampirowi w erotyczną grę, która szybko z sypialni przenosi się na inne sfery jej życia. Kallysten pisząc te krótkie erotyki odsłoniła przed czytelnikiem wielką ilość możliwości do wykorzystania we własnej sypialni, jednocześnie tworząc emocjonalną płaszczyznę tego związku. Po przeczytaniu danych treści nasuwa się jedno pytanie, czy można się z kimś kochać i się w nim nie zakochać? Nie jest to najambitniejsza literatura, a główna bohaterka może co niektórych doprowadzić do apopleksji swoimi dogłębnymi przemyśleniami, ale ostatecznie czytelnik pragnie poznać zakończenie tej historii, co więcej postawa bohaterów sprawia, że życzy im szczęścia mając nadzieję na szybki happy end.

Pisarka obrała dla dzieła tytuł Out of the box (tłum. Po wyjęciu z pudełka), co jest żargonowym określeniem funkcji programu komputerowego lub sprzętu, możliwego do uruchomienia bez instalacji jakichkolwiek rozszerzeń sprzętowych lub programowych; można powiedzieć, że wystarczy tylko włożyć odpowiednią wtyczkę po wyjęciu urządzenia z pudełka, ponieważ właśnie charakter czysto seksualny, związek aktywujący się jedynie w wyznaczonych sytuacjach, miały mieć spotkania Virginii i Ananda, jednak, czego nawet sama Kallysten nie przewidywała, zapałali oni do siebie głębokim uczuciem.

Nadałam tej książce formę pamiętnika starając się odpowiednio rozłożyć spotkania kochanków w czasie. Daty wpisów odpowiadają datom odbytych spotkań. Obrana data pierwszej wizyty w klubie faktycznie była sobotą.

Oczywiście pomimo moich licznych starań w tekście z pewnością ukryła się masa błędów i uchybień. Nie jestem profesjonalnym tłumaczem, ba nawet nie mam duszy humanisty, ale wykonywanie tej dość ciężkiej pracy sprawiło mi wiele radości. Mam nadzieję, że pomimo zgrzytów będzie ona cieszyła wiele ciekawskich oczu, może nawet niekoniecznie tych, które mają prawo do czytania dość pikantnych treści. Jednak lepiej nie zapominać, że książka jest przeznaczona dla osób pełnoletnich.

Skoro już wyjaśniłam pokrótce najważniejsze sprawy nadszedł czas, aby podziękować także osobom, które motywowały mnie swoimi komentarzami, wymuszonymi delikatnymi aluzjami, czy też nie, do pracy nad tłumaczeniem. Naprawdę bez Was wszystkich nie byłoby tego tłumaczenia i pewnie do tej pory czułabym się osamotniona w czytaniu niektórych pikantnych opowiastek. Ponadto dziękuje osobom dzięki, którym miałam styczność z Anandem i Virginią, ponieważ czasem nie tylko ciężko jest znaleźć jakąś książkę w oryginale, ale w ogóle trafić na coś wartego uwagi. Zarówno za podsunięcie mi tego dzieła, jak i za zlitowanie się i przesłanie mi oryginału życzliwym duszyczkom dziękuje.

Sshakes


papeteria-ozdobna-2-2-2-grafika-original

 

 

Haventown, dn. 29 sierpnia  1998r.              6

Haventown, dn. 5 września 1998r.              17

Haventown, dn. 8 września 1998r.              27

Haventown, dn. 11 września 1998r.              40

Haventown, dn. 2 października 1998r.              53

Haventown, dn. 10 października 1998.              65

Haventown, dn. 16 października 1998r.              71

Haventown, dn. 24 października 1998r.              89

Haventown, dn. 31 października 1998r.              111

Nowy Jork, dn. 31 grudnia 1998r.              129

Haventown, dn. 6 luty 1999r.              151

Haventown, dn. 4 lipca 2010r.              186

 

 

 

 

 

 

 


http://www.jakoloruje.pl/img/list-b1354.jpg

Drodz Czytelnicy,

Trzy lata temu napisałam krótką opowiastkę do zbioru „Spowiedź składana bogini Wenus” wydawanego przez nieaktywne już wydawnictwo Venus Press. Wtedy Virginia i Anando niespodziewanie wkroczyli do mojego życia. Myślałam, że pozwolę im przez chwilę zawirować na parkiecie i zajmę się innymi postaciami. Jakże się myliłam...

Niedługo później ponownie usłyszałam głos Virginii. Miała więcej do powiedzenia. Dużo więcej. W miarę pisania kolejnych histori, dłuższych czy też krótszych, ani ona, ani Anando nawet na sekundę nie opuszczali mych myśli, domagając się ponownego zbliżenia. Ku memu zaskoczeniu, to co miało mieć czysto erotyczny charakter zamieniło się w ckliwe love story.

Trzy lata później, Virginia opowiedziała mi już o wszystkim; to Anando postanowił zdradzić Wam zakończenie tej spowiedzi. Mogę mieć jedynie nadzieję, że cieszyliście się tą wędrówką równie mocno, jak ja, ostatni, dziesiąty już, taniec będzie pożegnaniem.

(Kallysten, Marzec 2009)

 

 

 

 

 

Sen Ananda

 

~*~*~*~

W myślach przemierzał rodzime lasy, czując jak wiatr owiewa jego sylwetkę, słysząc szum gałęzi. Słońce ogrzewało jego twarz, nie musiał nawet mrużyć oczu. Trzymał łuk, wykonany dłonią jego ojca. Skrył się pośród drzew, modląc o ofiarę z krwi, która wyżywiłaby jego plemię.

Anando obudził się. Tym razem zapoluje na innego rodzaju ofiarę i od niej otrzyma tego samego rodzaju życie.

~*~*~*~

 

 

 

 

 

 

 


C:\Documents and Settings\marek\Pulpit\Out of the box\37074.jpg
Haventown, dn. 29 sierpnia  1998r.

Moja Droga Afrodyto,

 

Udało mi się uspokoić, kiedy wracałam do domu, pomógł mi brak jego obecności. Ale teraz, gdy wzięłam pióro do ręki, aby opisać Ci to wszystko, bojąc się, że później zapomnę o szczegółach, moje serce ponownie próbuje wyrwać się z piersi. On jest tak odmienny od wszystkich mężczyzn, którzy przewinęli się przez moje życie erotyczne. Wiedziałam, że tak będzie, oczywiście, to miało być ekscytujące przeżycie, w końcu zrobił to, czego chciałam, czego po nim oczekiwałam, to wszystko sprawiło, że zaczęłam zastanawiać się nad możliwościach, których nigdy przedtem nie brałam pod uwagę. Nie jestem pruderyjna, ale to co zobaczyłam w tym pudle...

Zgaduję, że powinnam zacząć od początku.

Ostatniej nocy poszłam do nowego klubu. Słyszałam o nim, kiedy się tu przeprowadziłam, ale musiałam zebrać w sobie odwagę, aby się tam wybrać. To było miejsce, które w szczególności upodobały sobie wampiry. Nie ma tam żadnych luster rzecz jasna, nie jest jak w zwyczajnych klubach, kiedy wiesz czy tańczysz z człowiekiem, czy z wampirem. Trudno oczywiście powiedzieć, ale twierdzę, że przynajmniej połowa wczorajszego tłumu miała kły. I druga połowa... Tak więc, większość obecnych tam ludzi nie była nieśmiała i popisywała się śladami po ugryzieniach na szyi, nadgarstkach, ramionach, to było jak, no nie wiem, chwalenie się tatuażami. Czułam się jakbym była naga nie posiadając żadnych znaków do pokazania. I tak, muszę przyznać, że to było powodem, dla którego tam się udałam.

Zawsze fascynowały mnie wampiry. Trafienie do łóż...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin