Flanagan John_Zwiadowcy_07_Okup za Eraka.rtf

(49304 KB) Pobierz
Flanagan John_Zwiadowcy_07_Okup za Eraka

http://www.nexto.pl/oimg?p=34448&t=11



Dla Rachel Skinder

(Mam nadzieję, że nie spadniesz z krzesła,

kiedy się o tym dowiesz).



 

 

 

Strażnik, bacznie obserwujący okolicę, nie dostrzegł odzianej na czarno sylwetki skradającej się w ciemnościach ku zamkowi Araluen.

Nadchodząca postać wtapiała się w materię nocy, utkaną z najmroczniejszej ciemności i jasnych plam, z cieni drzew i chmur wędrujących po niebie oraz świetlistych przestrzeni rozjaśnionych sierpem księżyca. Postać przemieszczała się w rytmie wiatru pędzącego obłoki i kołyszącego gałęziami drzew.

Wartownik pełnił straż na przedmurzu potężnego zamczyska, opodal południowowschodniej wieży. Za posterunkiem rozpościerała się szeroka fosa; powierzchnię wody marszczył wietrzyk, więc odbijające się w czarnej toni gwiazdy drgały i migotały tysiącami światełek. Zamek otaczała rozległa równina, na której utworzono wspaniały park ze starannie przystrzyżonymi trawnikami, obsadzony owocowymi i ozdobnymi drzewami, które zapewniały cień w skwarne dni.

Zamek wznosił się na niewysokim wzgórzu. Parkowe zarośla i niewielkie altanki usytuowane wzdłuż stoków zapewniały dworzanom, przebywającym tu parami czy samotnie, miłe chwile wytchnienia. Zadbano jednak starannie, by owe oazy cienia oddzielić od siebie wolnymi przestrzeniami żeby nie zdołał ukryć się pośród nich żaden większy oddział atakującego wroga. W ten sposób pogodzono potrzebę rozrywki mieszkańców zamku z wymaganiami dyktowanymi przez względy obronności, których w tych niespokojnych czasach żadną miarą nie należało lekceważyć. Niespodziewana napaść zdarzyć się mogła w każdej chwili.

Trzydzieści metrów w lewo od pozycji strażnika znajdowało się miejsce, które dworzanie upodobali sobie na pikniki pod gołym niebem. Stał tam stół, zrobiony ze starego wozu drabiniastego, oparty jedną stroną o pień ściętego drzewa, wokół zaś ustawiono proste drewniane ławy. Dla dopełnienia całości posadzono też małe drzewko zapewniające biesiadnikom cień w porze, gdy upał dokuczał najbardziej. Rycerze ze swymi damami chętnie ściągali do przytulnego zakątka, roztaczał się stąd bowiem piękny widok na zielone połacie parku, ciągnące się po linię horyzontu, gdzie ciemną smugą odcinała się puszcza. Popularności owemu miejscu przydawał zresztą fakt, że słońca nie brakowało tu przez cały rok oczywiście, o ile pogoda sprzyjała.

Skradająca się postać zmierzała właśnie w stronę.

Jak nieuchwytny cień dała nura, znikając w plamie czerni niewielkim zagajniku rosnącym czterdzieści metrów od piknikowego stołu po czym padła na ziemię. Jeszcze jedno badawcze spojrzenie dla oceny sytuacji i przybysz wychynął z cienia, pełzając twarzą w dół ku następnej kryjówce, za którą obrał sobie już piknikowy stół.

Kimkolwiek była...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin