9.Komuś zaufać - ks. Józef Pierzchalski - (Medytacje o czystości).doc

(56 KB) Pobierz

Komuś zaufać

 

Paraliżuje nas strach przed niezrozumieniem naszych problemów, uznaniem ich za banalne a nawet śmieszne. Rezygnujemy z myśli, które wcześniej zachęcały do szczerości i otwartości. Jesteśmy obciążeni dylematem: szczerość czy naiwność. Każde otwarcie się na drugiego jest wielkim ryzykiem. Obszar problemów, między którymi upływa nasze życie to wewnętrzne walki, nieumiejętność radzenia sobie z mnóstwem zahamowań, nawyków, namiętności, zachcianek, irracjonalnych oczekiwań. Patrzymy, a nie widzimy, słuchamy a nie słyszymy, podejmujemy decyzje a nie odczuwamy grożącego nam niebezpieczeństwa, wchodzimy w relacje z ludźmi a nie mamy świadomości tego, że jesteśmy manipulowani. Konieczne jest ocena tego, czy otaczający nas ludzie, są rzeczywiście tymi, których pragnie dla nas Bóg. Niezbędne okazuje się rozeznawanie tego wszystkie, co dokonuje się w nas i wokół nas. Nawet te niepokojące napięcia mogą stać się dla nas miejscem zawierania pięknych i głębokich przyjaźni.

Musimy komuś zaufać. Brak zaufania jest równoznaczny z nieumiejętnością słuchania Boga i człowieka. Należy słuchać i rozeznawać, jakim słowom możemy dać wiarę, które propozycje pochodzą od ducha dobrego a które od złego. Zaufanie komuś jest otwarciem na jego propozycje i poglądy. Jest to zgoda, aby ktoś miał wpływ na nasze przeżycia. Dajemy właśnie jemu swój czas, chcemy z nim przebywać, nie czując się przymuszonymi. Ten, któremu ufamy, ten nam towarzyszy w drodze. Poznajemy go, a przez to on poznaje nas. Pozwalamy się poznać.

Kiedy komuś zaufam, wówczas chcę i potrafię uczyć się od niego. Uczymy się od tych, których darzymy naszym zaufaniem. To, że komuś ufam staje się moją siłą do bycia czystym dla Pana. Czym jest owo uczenie się, które korzystnie wpływa na naszą czystość? Jest to nabywanie umiejętności radowania się, trwania w pokoju, dążenia do niego, szukania i podejmowania tego, co będzie służyło naszemu pokojowi. Potrzeba uczyć się modlitwy, a wraz z nią nabywać umiejętności przeżywania żalu i lęku, obojętności innych na nas i gniewu, złości i przyjmowania upadków. Ten, któremu możemy zaufać „do końca” jest tym, który nie chce nad nami panować, lecz służyć nam. Źródłem życia w czystości jest pokorna służba w zdrowiu i chorobie, w pomyślności i niepowodzeniu.

Stajemy się zdolnymi do praktykowania życia w czystości przez to, że nie usiłujemy nad nikim panować, nikomu nie okazujemy swojej wyższości. Jest to sposób, aby uzmysłowić sobie, że jesteśmy uczniami ubogiego i bezbronnego Jezusa. Radosne jest bycie ubogim i bezbronnym w Jezusie Chrystusie, z Nim i dla Niego. Usiłowanie panowania nad innymi, dominowanie w sprawach, w których odczuwamy, że nasze możliwości są większe od innych może prowadzić nas do próby kontrolowania innych, zamiast ich kochania. Niewątpliwie w miłości, a tym samym trosce o drugiego człowieka zawiera się obecność, patrzenie i czuwanie nad drugim, za którego czuję się odpowiedzialny. Rzecz jednak w tym, aby mój bliźni odczuł, że ma obok siebie brata lub siostrę, nie zaś tego, który będzie go strofował jego zagubieniu.

Możemy komuś zaufać, gdy jesteśmy zdolni do miłości. Ta zdolność jest z Boga, który pierwszy nas umiłował. Gdy jesteśmy umiłowani, wraz z całym bogactwem wartości duchowych, moralnych i uczuciowych otrzymujemy zdolność do ufności. Kochając ludzi, dając innym odczuć naszą miłość wprowadzamy ich w doświadczenie trudnego daru zaufania i umiejętności posługiwania się nim.

Czystość jest takim stanem ducha ludzkiego, w którym człowiek odczuwa pocieszenie i prowadzenie przez Boga samego. Można, nie popadając w przesadę wysunąć twierdzenie, że akty nieczyste są przez nas czynione, dlatego ponieważ nie przyjmujemy pocieszenia od Boga i nie pozwalamy się Jemu prowadzić. Pozwolić się prowadzić, to pójść Jezusową drogą pokory. Nie wiemy, co wyniknie dla nas z tego prowadzenia. Jedno jest ważne, trzeba pozwolić się prowadzić do miejsc i sytuacji dla nas nieznanych, które mogą łączyć się z naszym dużym bólem i smutkiem.

Mamy świadomość, że droga w realizowaniu czystości ewangelicznej, nie zawsze prowadzi w górę, czyli tam, gdzie się spodziewamy. W miejsce wpinania się na szczyty duchowej przemiany, mogą pojawić się doświadczenia związane ze schodzeniem w dół, po stromym zboczu połączone z bolesnymi i niezrozumiałymi dla nas upadkami. Wzrastać nie oznacza zawsze w każdej sytuacji piąć się w górę, ale schodzić w niziny. Droga rozwoju nie musi prowadzić nas w górę. Czyż Jezus nie był postrzegamy jako ten, który, gdy zawisł na krzyżu, upadł najniżej. On zszedł do swoich umiłowanych. Wraz z zejściem w dół dokonała się tajemnicza i pełna mocy wędrówka w górę, której siłą napędową stało się pragnienie wypełniania woli Ojca.

Żeby żyć w czystości serca, umysłu i działania potrzebna jest rezygnacja z ludzkiej siły. Przeświadczenie o tym, że jesteśmy w stanie sami sobie poradzić, często prowadzi do odczucia porażającego smaku porażki. Siłą wierzących Jezusowi jest pokora. On był przed Ojcem jako mocny i słaby, radosny i pełen dramatycznego lęku przed śmiercią. Jedno i drugie doświadczenie stanowi o wewnętrznej sile Jezusa i naszej. Jezus uniżył się. Siłą usprawniającą nas do bycia czystymi jest uniżanie się „aż do śmierci”. Uniżanie się wzmacnia nas, natomiast wywyższanie osłabia duchowo, moralnie i uczuciowo.

Jeśli jesteśmy zdolni pójść za Jezusem dokądkolwiek nas poprowadzi, to jest w nas także zdolność do opowiedzenia się za życiem w czystości. Wybieranie tego, co naszym zdaniem może być dla nas lepsze, korzystniejsze, wyróżniające, nobilitujące sprawia, że tracimy wewnętrzną moc, ponieważ nie wybieramy tego, co jest z Ducha Bożego, lecz to, co wynika z potrzeb naszego ciała, z pożądań.

Spotkanie człowieka, który słucha, to spotkanie przyjaciela. Dla niego jest ważne, co mówimy, ponieważ jest to istotne dla nas. Nasz przyjaciel „zdejmuje” z nas napięcie, z jakim sobie nie możemy poradzić. Takie działanie jest wstępem do uzdrowienia duchowego. Przyjazne traktowanie człowieka przez człowieka podprowadza pod odkrycie przyjaźni Boga. Jesteśmy wówczas wprowadzeni w doświadczenie czystości serca, potrzebę szczerości i otwartości dającej nam posmak duchowej wolności. Przyjaciół znajdujemy zarówno wtedy, gdy rozpiera nas radość jak i wówczas, gdy odczuwamy stres i narastającą niechęć do życia. Stajemy się przyjaciółmi innych nie tylko przez to, co miłe i, pociągające, i ujawniające naszą wewnętrzną łagodność wychowaną na rozważaniu słowa Bożego, cnotą jest nazwane , jak i przezlecz także przez mówieni ootwieranie cuchnących własnych ranach , niewierności.ach i tym Przyjaciel jest człowiekiem wolnym od gorszenia się, dziwienia i oczekiwań będącym poza obszarem naszych aktualnych możliwości. Nasza duchowa i moralna bieda jest miejscem najgłębszych spotkań z ludźmi, posiadającymi podobnie jak my doświadczenie „odradzającej i pouczającej grzeszności”.

Potrzebujemy kogoś, kto nas przyjmie w swój świat przeżyć pięknych i bolesnych, kto pokaże własne ograniczenia i przyjmie nasze, kto udzieli impulsu do pójścia dalej w szczerości i prawdzie. Jesteśmy spragnieni człowieka prawdziwego, który ucieszy się naszym życiem i dopuści do radości swoim istnieniem.

Dociera do nas, w miarę upływu lat, a w większym stopniu na miarę doświadczeń ta prawda, że nieczystość najlepiej zobrazować pokazując kondycję człowieka. Kim jest nieczysty? To człowiek ubogi, ułomny, chromy i niewidomy. Potrzebuję przyjęcia samego siebie, przez okazanie szacunku i zrozumienia dla takiej kondycji duchowej, moralnej i psychicznej, w jakiej obecnie się znajduję. Potrzebuję być najpierw przyjacielem samego siebie, aby inni mogli mnie w taki sposób postrzegać i przyjmować. Traktowanie siebie jako nieczystego pozwoli uznać w nieczystych moich braci i moje siostry.

Będąc nieczystymi możemy i powinniśmy być dla innych. Życie w takim stanie ducha i serca jest nadal życiem. Nieczystość nie jest „przerwą w życiorysie”, czasem przerwy od praktykowania odpowiedzialności. W dążeniu do stawania się czystymi potrzebujemy przyjaciela, w którym znajdziemy wsparcie w postaci patrzenia na nas nie przez pryzmat naszej nieczystości, lecz godności, jaką w sobie mamy, a której nie tracimy przez nieczystość. Jest ona jedynie osłabiona i w przyjaźni potrzebuje skutecznego wzmocnienia.

Nieczystość ujawnia w nas „zatwardziałość serca”. Szczególnie staje się to dotkliwe w relacjach z osobami najbliższymi. Podwyższona temperatura niecierpliwości, kłótliwość, tracenie szybko równowagi wewnętrznej są niekorzystnym wstępem do praktykowania nieczystości. Możemy odczuć narastający w nas opór przed innymi, ich potrzebami, poglądami i ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin