BRAT GOŁĄBEK I...ANIOŁY.doc

(28 KB) Pobierz
OKNEM DO NIEBA

BRAT GOŁĄBEK I… ANIOŁY

                             

 

     

         Czy wiecie, kogo chłopcy nazywali bratem Gołąbkiem? Tego zakonnika ze srebrną brodą i włosami, bo jak nikt inny znał się na gołębiach i miał ich naprawdę chmarę. Chłopcy przychodzili do niego na poddasze, gdzie zawsze gruchało i furkotało ileś tam bielutkich  gołębi. Brat Gołąbek siedział tam w bujanym fotelu i przez okno w dachu patrzył sobie w niebo i od tego chyba miał  takie bardzo niebieskie i pogodne oczy. Czasem opowiadał arcyciekawie o gołębiach, a czasem patrzył za tymi wyfruwającymi przez  okno i mówił, że on też któregoś dnia tak odleci, tylko dalej niż gołębie, bo strasznie mu tęskno, ale nigdy nie powiedział dokładnie za czym. Chłopcy lubili go, gdy opowiadał o gołębiach, o Aniołach, o świętych, ale o Panu Bogu opowiadać nie umiał, bo mówił, że Bóg jest niepojęty. No i że, gdy  chce Go wreszcie zobaczyć, to śnią mu się wyrastające mu skrzydła anielskie. Chłopcy woleli jednak, by brat Gołąbek żył tutaj jeszcze długo. Bo on jak nikt inny, zawsze miał dla nich czas i opowieści, a na gołębiach znał się tak, jakby sam z nimi fruwał i gruchał. Chłopcy za niebem nie tęsknili, najwyżej za lotami kosmicznymi. Może jeszcze byli na to za mali i nie dorośli do nieba? Wczoraj brat Gołąbek przyniósł farby i zaczął malować na białej ścianie Pana Jezusa, jak unosi się do otwierającego się przed Nim nieba. Gołębie siedziały w to zapatrzone i nawet nie gruchały, a brat Gołąbek uśmiechając się szeptał: „Odlecimy... tak, odlecimy”. Chłopcy zerkali nawet  czy czasem mu nie wyrastają te anielskie skrzydła, ale nie...Tylko oczy miał on coraz bardziej niebieskie i takie tęskniące. Wyszli więc potem cicho, by mu nie przeszkadzać. Dziś, gdy wracali ze szkoły, zobaczyli mnóstwo białych gołębi krążących nad klasztorem i usłyszeli dzwon. Ktoś  im powiedział, że brat Gołąbek umarł. Nie mogli w to uwierzyć. Pobiegli na poddasze. Gołębi tam nie było. Popatrzyli na ten wczorajszy obraz. Na dole, pod unoszącym się w górę Jezusem, brat Gołąbek domalował ich samych - stojących i patrzących się w niebo. Popatrzyli więc… Widać było tam odlatujące coraz wyżej i wyżej gołębie – jakby w samo słońce. – „A może to były nie gołębie, ale Anioły? – zapytał jeden z nich – I odleciały z bratem Gołąbkiem do tego jego wytęsknionego nieba?” Nikt nic nie odpowiedział. Długo jeszcze patrzyli w niebo i nie wiedzieli, dlaczego nie jest im smutno.

                                          

Zgłoś jeśli naruszono regulamin