Anatolij Rybakow - 02 - Trzydziesty piaty i pozniej 01.rtf

(2062 KB) Pobierz

Anatolij Rybakow

Trzydziesty piąty i później

(Tridcad’ piatyj i drugije gody)

    

Księga pi­erws­za

    Przełożyli: rozd­zi­ały 1-17 Mic­hał B. Jagi­­ło rozd­zi­ały 18-32 Zo­fia Gad­zi­ni­an­ka

    

1

    

    W oz­nac­zonym dniu nie przyszła pocz­ta. W nas­tępnym tygod­niu też nie. A prze­ci­eż sa­nie z Ki­eżmy przyj­eżd­żały, do­wo­ziły to­war do skle­pu Fi­edi.

    Sasza wstą­pił do skle­pu. Fi­edia nie ot­wi­erał drzwi, wpuszc­zał tylnym wejści­em przez zap­lec­ze.

    - Przywieźli ci to­war?

    - Coś tam przywieźli.

    - Nie wi­esz, co z pocz­tą?

    - A kto tam je­ich wie. Chcesz coś na kredyt?

    - Nie, dzi­ęku­ję.

    Sasza za­jr­zał też do Wsi­ewo­ło­da Si­er­gi­e­j­ewic­za. Wsi­ewo­łod Si­er­gi­e­j­ewicz le­żał na łóż­ku oku­tany barc­zat­ką gos­po­dar­za - dłu­gim ko­żuc­hem z zak­ład­ka­mi w pa­sie.

    - Choruje pan?

    - Nie, jes­tem zdrowy.

    - No to cze­mu pan leży?

    - A co in­ne­go mo­gę tu ro­bić?

    - Dlaczego nie ma poczty?

    - Poczta? Poczty się pa­nu zach­ci­ewa? Te­raz nie ta­ką pocz­tę pa­nu dos­tarc­zą…

    - Nie ro­zu­mi­em.

    - Nie ro­zu­mie pan… A to, co się dzi­e­je w kra­ju, pan ro­zu­mie? Wro­go­wie klasy ro­bot­nic­zej za­mor­do­wa­li to­warzys­za Ki­ro­wa, a pan chce, żeby tym wro­gom punk­tu­al­nie dos­tarc­zać pocz­tę. Sasza, co pan?! Wład­za mu­si przygo­to­wać się, ro­zu­mie pan, przygo­to­wać się do ta­ki­ego od­we­tu, od któ­re­go zadrży zi­emia ros­yjs­ka. Żeby raz na zaws­ze oduczyć mor­do­wa­nia wod­zów klasy ro­bot­nic­zej, żeby wro­go­wie klasy ro­bot­nic­zej, których toż­sa­mość do­pi­ero się us­ta­la, nie ośmi­ela­li się nasy­łać mor­der­ców, których toż­sa­mość też się do­pi­ero us­ta­la. A pan w chwi­li pows­zech­ne­go us­ta­la­nia toż­sa­mości za­­jców i ich mo­co­daw­ców, w chwi­li przygo­to­wań do mi­ażd­żą­ce­go od­we­tu - pan cze­ka, za przep­ros­ze­ni­em, na listy, ga­zet­ki chce się czytać! Jakie listy? Do wro­gów klasy ro­bot­nic­zej? Żeby mog­li się zma­wi­ać, jak unik­nąć pomsty za swo­ją zbrod­nię? Jakie ga­zety? Żeby mog­li zo­ri­en­to­wać się w bi­egu wydar­zeń i us­ta­lić takty­kę? O nie, mój dro­gi, ta­ki­ej moż­li­wości pan nie uzys­ka. Le­pi­ej ni­ech pan dzi­ęku­je, że pa­na nie rus­za­ją i nie ka­żą dra­ło­wać w ta­ki mróz do Kras­no­j­ars­ka.

    - No dobr­ze już, dobr­ze - ro­ześmi­ał się Sas­za. - Ni­ech pan mnie nie straszy, a prze­de wszystkim ni­ech pan nie straszy si­ebie.

    Wsiewołod Si­er­gi­e­j­ewicz wstał, usi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin