7 ***************************** ***2. Bhima zabija rakszas� Bak�*** ***************************** Pandawowie zamieszkali wi�c w mie�cie Ekaczakra w domu bramina poleconego im przez Wjas�, gdzie w przebraniu brami�skim prowadzili �ycie bramin�w-�ebrak�w, �ywi�c si� darami zebranymi w ci�gu dnia, kt�re co wiecz�r oddawali w r�ce swojej matki, i ona sprawiedliwie dzieli�a je mi�dzy nich wszystkich. Dzi�ki swej cnocie i prawo�ci szybko stali si� ozdob� miasta. Pewnego dnia, gdy pozostali bracia udali si� jak zwykle mi�dzy ludzi, aby zebra� po�ywienie, Bhima, kt�ry pozosta� z matk�, i jego matka Kunti, us�yszeli rozpaczliwy lament swych gospodarzy. Bramin m�wi� do swej �ony: �Niech b�dzie przekl�te �ycie na tej ziemi, gdy� jest ono pozbawione sensu, wype�nione cierpieniem, zale�no�ci� od innych i nieszcz�ciami! �y� znaczy cierpie�, gdy� �ycie jest jak gor�czka, i nie pozostaje nic innego, lecz wyb�r mniejszego z�a. Nawet je�eli cz�owiek w swym �yciu pod��a za Prawem, Zyskiem i Przyjemno�ci�, to ich nie osi�ga, co jest �r�d�em najwi�kszego cierpienia. Powiadaj�, �e aby zdoby� szcz�cie, nale�y si� wszystkiego wyrzec. Ale wyrzeczeniu nie ma ko�ca! Cierpi ten, kto czego� pragnie, i nie mo�e tego zdoby�, a ten, kto to zdobywa zanurza si� w samej piekielnej otch�ani. Gro�ba utraty tego, co posiadam i kocham sta�a si� przyczyn� mojego wielkiego cierpienia. I nie widz� wyj�cia z mej sytuacji chyba, �e uciekn� st�d, pr�buj�c znale�� bezpieczniejsze miejsce!� Kunti, poruszona do g��bi, i pe�na wsp�czucia i dobroci, nie potrafi�a pozosta� oboj�tna wobec tego lamentu, i rzek�a do Bhimy: �O synu, ju� od tak dawna �yjemy szcz�liwie w domu tego bramina, kt�ry nie pozwoli� na to, aby nas odnale�li ludzie Dritarasztry. Przez ca�y ten czas my�la�am o tym, �eby zwr�ci� mu jego dobro, gdy� dobro nale�y odp�aca� jeszcze wi�kszym dobrem. Teraz, gdy rodzina bramina pogr��y�a si� w g��bokim smutku, przyszed� w�a�ciwy czas na nasz dobry uczynek�. Bhima rzek�: �O matko, spr�bujmy odkry� przyczyn� ich smutku, i podejmijmy cho�by najwi�kszy trud, aby t� przyczyn� zlikwidowa�. Odczekawszy na odpowiedni moment, Kunti w swym brami�skim przebraniu zbli�y�a si� do zalanego �zami bramina, jego �ony, c�rki i ich malutkiego syna, i zapyta�a: �O braminie, zdrad� mi przyczyn� twej rozpaczy, to pomog� ci znale�� na ni� lekarstwo�. Bramin rzek�: �O kobieto ascetko, nikt nie potrafi uleczy� mego smutku. Jej przyczyn� jest to, �e nasz kr�l jest s�aby, i nie potrafi obroni� nas przed ��daniami pot�nego demona rakszasy o imieniu Baka, kt�ry �ywi si� ludzkim mi�sem, i kt�ry wybra� na sw� siedzib� okolice naszego miasta. B�d�c pot�nym kr�lem demon�w, broni nas przed atakiem innych demon�w i wrog�w, lecz w zamian za to ��da zap�aty w postaci wozu wype�nionego ry�em, dw�ch bawo��w i cz�owieka, kt�ry zanosi mu t� danin�. Wszyscy mieszka�cy po kolei musz� mu jej dostarcza�, i je�eli kto� jej odm�wi, demon zabija go, i zjada ca�� jego rodzin�. Bramin kontynuowa�: �Rozpaczam, gdy� tej nocy kolej przysz�a na mnie, aby przygotowa� dla demona z�aknionego ludzkiego mi�sa w�z wype�niony ry�em, dwa bawo�y i cz�owieka. Jestem zbyt biedny, abym m�g� kupi� dla niego ludzk� ofiar�, co zmusza mnie do po�wi�cenia kogo� z mojej rodziny, lecz ja nie potrafi� wybra� nikogo z nas, cho� ka�dy z nas jest gotowy po�wi�ci� si� dla dobra pozosta�ych, gdy� takie po�wi�cenie nie przynosi w konsekwencji dobra, lecz zniszczenie ca�ej rodziny. Sam jestem got�w odda� si� rakszasowi na po�arcie, lecz moja �mier� pozbawi m� rodzin� �rodk�w do �ycia, kt�rych im dostarczam, i spowoduje ich �mier� g�odow�. Z kolei po�wi�caj�c m� �on� lub c�rk� pope�ni�bym ci�ki grzech. Nie mog� po�wi�ci� mej bezgrzesznej i wiernej �ony, kt�ra zosta�a mi dana przez jej rodzic�w po to, aby razem ze mn� tworzy� rodzin�. Nie mog� te� da� na po�arcie mej nieletniej c�rki, kt�re jeszcze nie wie, co znaczy by� kobiet�, gdy� w ten spos�b zniszcz� mych przodk�w, kt�rzy czekaj� na jej syn�w. Nie mog� te� po�wi�ci� mego syna, kt�ry cho� dopiero co si� narodzi�, a ju� jest got�w broni� nas i zabi� rakszas�. Nie widz� wi�c ucieczki z tej sytuacji, i nie widz� �adnego sposobu obrony przed g�odem rakszasy. Poniewa� po�wi�cenie kogokolwiek z nas, nie uratuje naszej rodziny, przeto najlepiej b�dzie, je�eli wszyscy razem udamy si� do tego potwornego ludojada i damy si� zje��. S�ysz�c to Kunti pomy�la�a o swym synu Bhimie, i o tym, �e potrafi� on bez trudu obroni� sw� rodzin�, i zabi� rakszas� ludojada Hidimb�. Rzek�a wi�c do bramina: �O braminie, otrzyj swe �zy, gdy� znam spos�b, aby uratowa� ciebie i tw� rodzin� przed g�odem rakszasy. Mam pi�ciu syn�w, i wy�l� jednego z nich, aby zast�pi� was, i uda� si� na spotkanie z rakszas�, zawo��c mu w�z pe�en ry�u i dwa bawo�y�. Przera�ony i oburzony t� propozycj� bramin odpowiedzia�: �O dobra kobieto, nie wyobra�aj sobie, �e zgodz� si� na uratowanie w�asnego �ycia za cen� �mierci twojego syna, kt�ry jest braminem i go�ciem! Czy�by� zapomnia�a, �e �wiadome zabicie bramina jest najci�szym grzechem, kt�rego nie zma�e najci�sza pokuta? Stoj�c przed wyborem mi�dzy zabiciem samego siebie i twego syna bramina, bez wahania wybieram zabicie siebie jako mniejszy grzech. Grzech samob�jstwa nie spadnie zreszt� na mnie, gdy� to demon rakszasa pozbawi mnie �ycia. Czy�by� tak�e zapomnia�a o tym, �e zabicie go�cia, kt�ry schroni� si� w mym domu, szukaj�c obrony, by�oby aktem najwi�kszego okrucie�stwa, i �e nasi wielcy przodkowie uczyli nas, aby unika� tego, co jest z�e i okrutne?� Kunti rzek�a: �O braminie, mylisz si�, my�l�c, �e chc� po�wi�ci� mego syna, i �e kocham go mniej ni� pozosta�ych, lub �e nie znam Prawa. Oferuj� ci pomoc mego syna, gdy� jest on pot�ny, chroniony przez magiczne zakl�cia, i �aden demon rakszasa nie potrafi go pokona�. Niech on zawiezie rakszaowi w�z ry�u i dwa bawo�y, gdy� potrafi on zabi� demona, i uwolni� miasto od jego obecno�ci. Przy pomocy swej gigantycznej si�y na mych oczach zabi� ludo�erc� Hidimb�. Lecz musisz mi przyrzec, �e nie zdradzisz nikomu, �e to m�j syn zabi� demona. Nie chc�, aby ktokolwiek pr�bowa� wydrze� od niego jego tajemn� wiedz�, gdy� zdobywanie wiedzy bez zgody nauczyciela nie przyniesie nikomu �adnej korzy�ci�. Na te s�owa Kunti nieszcz�sny bramin poczu� ogromne szcz�cie, r�wne szcz�ciu bog�w pij�cych eliksir nie�miertelno�ci, i rzek�: �O dobra kobieto, niech tak si� stanie!� I gdy Kunti zapyta�a Bhim�, czy zgadza si� na wykonanie tego bohaterskiego czynu, odpowiedzia� kr�tko: �O matko, tak�. Gdy pozostali bracia wr�cili do domu, przynosz�c zebrane dary, najstarszy z braci Judisztira, wyczu�, �e jego brat Bhima przygotowuje si� do bohaterskiego czynu. Zwr�ci� si� do swej matki z pytaniem: �O matko, jakie plany ma m�j brat Bhima, na kt�re wyrazi�a� zgod�?� Kunti rzek�a: �O synu, zobowi�za�am Bhim� do pomocy braminowi, z kt�rego go�cinno�ci korzystamy, i do uwolnienia miasta od terroru demona rakszasy�. Judisztira rzek�: � O matko, jak mog�a� pope�ni� czyn tak pod�y, i zdecydowa� si� na po�wi�cenie �ycia w�asnego syna, aby uratowa� �ycie kogo� innego! Taka ofiara nie przyniesie nic dobrego, i jest przeciw naturze rzeczy. Dzi�ki jego silnym ramionom mogli�my spa� spokojnie, i my�le� o odzyskaniu naszego kr�lestwa. To jego silnych ramion boj� si� nasi wrogowie Durjodhana i �akuni. Dzi�ki jego odwadze uda�o nam si� uciec z p�on�cego pa�acu-pu�apki, zabi� Purokan�, i �y� w przekonaniu, �e uda�o nam si� przechytrzy� syn�w Dritarasztry. O matko, czy�by tw�j smutek pozbawi� ci� rozumu, �e� z w�asnej woli zdecydowa�a si� po�wi�ci� �ycie swego syna?� Kunti odpowiedzia�a: �O synu, nie straci�am rozumu, i nie martw si� o Bhim�! Czy�by� nie nabra� zaufania do jego si�, widz�c go ratuj�cego nas z p�on�cego pa�acu, i zabijaj�cego demona-ludo�erc� Hidimb�? Si�a Bhimy r�wna jest sile setek s�oni lub sile Indry zbrojnego w sw�j grzmot. Prosz�c Bhim� o zaniesienie �ywno�ci rakszasowi i uratowanie rodziny bramina od pewnej zag�ady, mia�am na uwadze jego wielk� si��. To nie zach�anno��, szale�stwo, czy te� g�upota sk�oni�y mnie ku temu, lecz Prawo. W ten spos�b odp�acimy braminowi dobrem za jego �yczliwe ochranianie nas. Poza tym, dla wojownika uratowanie bramina od pewnej �mierci wr�y powodzenie�. Us�yszawszy wyja�nienie swej matki, skruszony Judisztira rzek�: �O matko, post�pi�a� s�usznie, reaguj�c wsp�czuciem na rozpacz bramina. Bhima z ca�� pewno�ci� zabije rakszas�. Zobowi��my go jednak do milczenia, gdy� ludzie zaczn� podejrzewa�, �e jeste�my wojownikami w brami�skim przebraniu�. Wczesnym rankiem Bhima zabra� od bramina w�z pe�en ry�u i dwa bawo�y, i uda� si� na obrze�a miasta, do dzikiej d�ungli, gdzie mieszka� rakszasa-ludojad o imieniu Baka wraz z podporz�dkowanymi mu licznymi demonami. Gdy Baka us�ysza� Bhim� przywo�uj�cego go po imieniu, wybieg� mu na spotk...
Zabr7