Czy hipnoza jest pomocna przy rozwijaniu inner-game.doc

(36 KB) Pobierz

Czy hipnoza jest pomocna przy rozwijaniu inner-game?

 

Z tematem hipnozy zetknąłem się kilka lat temu. Zafascynowała mnie możliwość szybkiego dostępu do ludzkiej podświadomości, wprowadzania w niej zmian lub tworzenia nowych przekonań. Naturalnie sprawdzałem też przydatność hipnozy w kontekście uwodzenia - pozbywania się lęków, tworzenia tożsamości uwodziciela, zmiany przekonań, etc. Sprawdzałem również co się dzieje ze mną i we mnie i obserwowałem co się dzieje z innymi uczestnikami szkoleń.

 

Byłem w międzyczasie na szkoleniach, na których za pomocą hipnozy próbowano tworzyć "stan uwodziciela", "tożsamość Jamesa Bonda", "stan feromonowy", "magnes seksualny", oraz serię innych które z nieśmiałych czy niepewnych siebie mężczyzn miały stworzyć bestie, które niczym wspomniany James Bond będą magnetycznie oddziaływać na kobiety.

 

Efekty były zdumiewające - uśmiechnięte twarze, błyszczące oczy, emocjonalny "hype" i motywacja do podchodzenia do kobiet. Ale... efekty były też krótkotrwałe. W przeciągu 2-4 tygodni wszystko potrafiło wrócić do stanu wyjściowego. U kursantów pojawiało się poczucie dyskomfortu. Zupełnie jak w "Seksmisji" - "... a miało być tak pięknie, wywiady... wizyty w zakładach pracy...". Ów dyskomfort motywował do powrotu na to samo szkolenie, tylko po to, żeby znowu poczuć się tak samo dobrze. Czy miało to związek z podniesieniem własnych umiejętności? Przypatrując się z boku - można było zauważyć jedynie nadmuchane Ego i chyba nic poza nim.

 

Przyjrzałem się tematowi szerzej. Czy dzieje się tak w kontekście relacji z kobietami czy może jest szersza skala tego zjawiska. Często osoby które zetknęły się z neurolingwistyką i hipnozą nabierają poczucia, że otrzymały tajemną magiczną pigułkę która uczyni ich władcami w ich własnym świecie. Przekonanie że za pomocą neurolingwistyki i hipnozy można stworzyć całkowicie nowe kompetencje było tak duże, że pomijały całkowicie element rozwoju osobistego, porządkowania własnych przekonań itp.

 

Rozróżnijmy do celów tego artykułu dwie sprawy - zdobywanie nowych kompetencji, oraz poprawianie własnego nastroju i uzyskiwanie dobrego nastawienia. Z moich doświadczeń - tylko druga z nich jest możliwa do osiągnięcia przy zabawach z hipnozą i neurolingwistyką. Nawet jeżeli uzyskasz naprawdę rewelacyjne samopoczucie i nastawienie, to na drodze rozwoju wciąż stoisz w tym samym punkcie.

 

Należę do osób dla których skuteczność działań mierzona jest ich efektami. Z obserwacji wielu osób (w tym siebie jakiś czas temu) wniosek był następujący: Prawdziwe kompetencje możesz uzyskać jedynie w działaniu, przy wejściu głęboko w temat którego chcesz się nauczyć, oraz po serii prób i błędów. Z osiąganych w ten sposób rezultatów (porażek i sukcesów) może wynikać coraz głębsza i coraz bardziej autentyczna wiara we własne możliwości, a z niej - prawdziwa pewność siebie i zaufanie do siebie. A naiwna jest wiara że kompetencje da się od zera stworzyć "automagicznie" podczas transu hipnotycznego.

 

Patrząc z drugiej strony - hipnoza i neurolingwistyka są rewelacyjnym narzędziem terapeutycznym. Usuwanie fobii, wyciąganie ludzi z depresji, bądź ingerencje na głębszym poziomie, potrafią mieć efekt o wiele szybszy i lepszy niż wizyty u psychologów czy psychoterapeutów (którzy w większości reagują na neurolingwistykę i hipnozę krzyżem, czosnkiem i wodą święconą).

 

Weźmy pod uwagę umiejętności które są przez ludzi często pożądane - uwodzenie, negocjacje, przemówienia publiczne, bycie liderem, sprzedaż. Osobiście na każdym z tych pól odniosłem porażkę polegającą na braku przyrostu moich umiejętności, kiedy znałem tylko hipnozę i neurolingwistykę. Owszem, pozbyłem się częściowo strachu przed rozmowami z klientem, przed wystąpieniami publicznymi i przed podchodzeniem do kobiet - ale to nie dało mi żadnych nowych umiejętności. Dopiero kiedy zacząłem masowo spotykać się z klientami, odbyłem serię wystąpień publicznych, oraz zacząłem rozmawiać z kobietami - odczułem że rosnę, że zaczynam ruszać z miejsca i nabierać tempa. Początkowo powolnego, bo w każdej z tych dziedzin potykałem się jeszcze o własne nogi, ale z czasem krzywa uczenia się była krzywą geometryczną. Praktycznie przestałem sięgać po metody neurolingwistyczne. Autentyczność moich sukcesów wynikających z determinacji była dla mnie wielką nagrodą.

 

Tematy hipnozy i neurolingwistyki są w kontekście rozwoju bardzo popularne. Według mojej osobistej opinii dzieje się tak, gdyż obiecują szybkie efekty bez większego wysiłku. Ludzki mechanizm żądania szybkiej gratyfikacji jest zaspokojony. Jest to bardzo kuszące. Ale jednocześnie łatwo popaść w pułapkę. Działanie w życiu wyłącznie w oparciu o schematy neurolingwistyczne (poznałem ludzi którzy tak działają) pod kątem długotrwałych i pozytywnych rezultatów bywa tak samo efektywne i męczące jak bieganie za własnym ogonem.

 

Nabieranie dojrzałości, którą nazwę dojrzałą inner game, może się odbyć w oparciu o dobrze wyznaczone cele, determinację i realne doświadczenia. Uczenie się nowych emocji i przekonań za pomocą majstrowania przy własnej podświadomości bywa krótkowzroczne, a już na pewno krótkoterminowe. Bo skąd miałbyś precyzyjnie wiedzieć jakie emocje są Ci jeszcze potrzebne? Jaki nowy system przekonań będzie się sprawdzał w przyszłym działaniu, ale także w Twoim życiu i jego ekologii? Precyzja emocji jest tutaj niesamowicie istotna. Nie wystarczy sobie powiedzieć np. "Chciałbym być bardziej pewny siebie". Jest to zbyt duży poziom ogólności. Przy upartym dążeniu do celu, życie potrafi pisać najlepsze scenariusze i uczyć Ciebie umiejętności precyzyjnie takich, jakich będziesz potrzebował.

 

Ale żeby tak się stało... należy podnieść tyłek z fotela i zacząć działać... Samo się nie zrobi... :)

 

Brian Tracy, Warren Buffet, Frank Bettger, oraz inni wielcy zgodnie twierdzili, że sukces osiągają niekoniecznie ci z ponadprzeciętną inteligencją, czy z ponadprzeciętną komunikatywnością, czy urodą, ale przede wszystkim ci z ponadprzeciętną wytrwałością.

 

A więc... do dzieła!

 

Tupak

Zgłoś jeśli naruszono regulamin