Clancy Tom - Zwiadowcy 5 - Wielki wyścig.pdf

(957 KB) Pobierz
Microsoft Word - Tom Clancy - Zwiadowcy 5 - Wielki wyscig
Tom Clancy
Przy współpracy Steve’a Pieczenika
Wielki wyścig
Cykl: Net Force. Zwiadowcy tom 5
Tłumaczyła Anna Zdziemborska
tytuł oryginału: Tom Clancy’s NET FORCE EXPLORERS: The Great Race
2
Powieści Toma Clancy’ego
Patrioci
Polowanie na „Czerwony Październik”
Kardynał z Kremla
Stan zagrożenia
Suma wszystkich strachów
Dług honorowy
Dekret
Tęcza sześć
Niedźwiedź i smok
Bez skrupułów
Czerwony Sztorm
Centrum
Centrum
Zwierciadło
Racja stanu
Casus belli
Równowaga
Oblężenie
Net Force
Net Force
Akta
Kwant
Zwiadowcy
Wandale
Śmiercionośna gra
Walka kołowa
Walkiria
3
Podziękowania
Pragniemy podziękować następującym osobom, bez których ta książka by nie powstała. Są to:
Dianę Duane, która dopracowała maszynopis; Martin H. Greenberg, Lany Segriff, Denise
Little i John Helfers z Tekno Books; Mitchell Rubenstein i Laurie Silvers z BIG
Entertainment; Tom Colgan z Penguin Putnam Inc.; Robert Youdelman, Esq.; oraz Robert
Gottlieb z William Morris Agency, agent i przyjaciel. Serdecznie dziękujemy za pomoc.
4
Nie spuszczając z oczu odczytów na pulpicie kontrolnym, Leif Anderson dmuchnął w
stronę własnego nosa w nadziei, że pozbędzie się zwisającej z niego kropli potu.
Niestety, na próżno.
Spróbował energicznego potrząsania głową. To jeszcze pogorszyło sprawę, ponieważ
kropelka oderwała się od nosa i, dzięki stanowi nieważkości, zaczęła unosić się w powietrzu,
aż rozprysła się na wewnętrznej stronie osłony kasku, rozmazując Leifowi rzędy cyfr na
ekranie.
Z gniewnym westchnieniem wciągnął powietrze przez zęby. Te odczyty były mu
niezbędne do kontrolowania procesu hamowania tej kupy złomu. W przeciwnym wypadku
nie wylądują na Marsie.
Obrzucił spojrzeniem swoich kolegów z grupy Zwiadowców Net Force, chociaż
niewiele było do oglądania, ponieważ wszyscy mieli na sobie skafandry kosmiczne. David
Gray pilotował lądownik. Leif wiedział, że ciemnobrązowa twarz przyjaciela jest teraz
napięta jak struna. Zresztą, to on polecił załodze włożenie skafandrów. W końcu
najtrudniejsza część podróży jeszcze przed nimi. Matt, chłonący brązowymi oczami wszelkie
dostępne dane, wyglądał przy pulpicie drugiego pilota jak pies gończy. Andy Moore rozparł
się wygodnie przed układem sterowania. Ale czego można się spodziewać po klasowym
wesołku?
Jeśli chodzi o Leifa, to miał teraz okazję „rozkoszować się” wszelkimi możliwymi
zapachami wydzielanymi przez osoby szczelnie zamknięte w plastikowo-metalowym kokonie
i pocące się jak mysz. Wystarczająco przykra była konieczność oddychania tym samym,
filtrowanym wciąż od nowa powietrzem oraz dzielenie niewielkiej przestrzeni z trzema
kumplami. Ale kiedy człowiek jest uwięziony sam ze sobą...
Lot na Marsa to nie bułka z masłem - już oderwanie się od Ziemi stanowiło nie lada
wyczyn. Statek kosmiczny miał masę startową rzędu 2.500 ton. I to nie licząc ciężkiego
sprzętu do cumowania, paliwa potrzebnego do umieszczenia statku na orbicie, ani takich
drobiazgów jak żywność i powietrze dla czteroosobowej załogi na dobre trzy lata.
Dodatkowym utrudnieniem w podróży były nieuniknione zmiany zachodzące w
ludzkim organizmie po miesiącach bez grawitacji. Leifowi nie podobała się postawa, jaką
przybrało jego ciało, kiedy mięśnie przeznaczone na przekór grawitacji do utrzymywania go
w pionie, straciły rację bytu. Jedynie regularny trening chronił go przed zupełnym
sflaczeniem.
Rozpoczęli lot na orbicie okołoziemskiej, skąd dotarli do Marsa i zaczęli go okrążać.
Sam manewr był wystarczająco niebezpieczny, biorąc pod uwagę, że Mars Observer zaginął
w 1993 roku podczas jego wykonywania.
Ale takie możliwości miał sprzęt sprzed dwudziestu lat. No i Mars Observer był
bezzałogowy: sterowano nim z Ziemi. W sytuacjach, w których liczą się ułamki sekund, fale
radiowe potrzebowały średnio czterech i pół minuty, żeby dotrzeć do sondy kosmicznej.
Przestrzeń kosmiczna jest ogromna, nawet jeśli coś porusza się w niej z prędkością światła.
Ta kupa złomu nie została wyposażona w silniki pozwalające osiągnąć prędkość
światła, a jedynie w staroświeckie silniki rakietowe.
Czteroosobowa załoga miała za zadanie dotrzeć lądownikiem na Marsa, zbadać
powierzchnię planety i wrócić na Ziemię. Jedyne, co musieli zrobić, to utrzymać równowagę
na strumieniu rozpalonych do białości gazów z silników odrzutowych do czasu, aż wylądują z
hukiem, ale w jednym kawałku, na powierzchni Marsa.
Leif rozpoczął kolejną sekwencję hamowania - ostatnią przed przyziemieniem - i
przygotował się na przyjęcie roli pasażera.
Odpowiedzialność za utrzymanie statku w równowadze za pomocą silników
korygujących podczas schodzenia do lądowania spadnie na Davida i Matta. Efekt pracy
silników rakietowych hamujących dał Leifowi i reszcie Zwiadowców Net Force chwilowe
5
wrażenie działania sił grawitacji. Nie trwało to jednak długo i na panelu kontrolnym przed
Leifem zapaliły się czerwone światełka. Zaczął przełączać różne przyciski i przesuwać
dźwignie, ale szło mu to dość opornie, ponieważ na dłoniach miał grube rękawice skafandra.
- Coś się dzieje z pompami paliwowymi! Przerwały pracę w połowie sekwencji! -
rzucił do mikrofonu wewnątrz hełmu.
Nie mógł im przekazać gorszej informacji. Właśnie przebijali się przez marsjańską
atmosferę. I mimo że Mars przyciągał ich z o wiele mniejszą siłą niż robiłaby to Ziemia,
poruszali się jednak z przerażającą prędkością. Jednak wyglądało na to, że silniki hamujące
nie działają. Leif usiłował wykryć usterkę systemu paliwowego, żałując w duchu, że nie może
zdjąć hełmu i wytrzeć spoconej twarzy. Wewnątrz jego skafandra zrobiło się nagle
wyjątkowo parno.
- Nie mogę ustalić przyczyny usterki! - poinformował resztę załogi, starając się nie
pokazywać po sobie paniki.
- Spróbuję ręcznie uruchomić silniki hamujące - przygotujcie się na turbulencje -
ostrzegł załogę David.
Silniki ryknęły, następnie prychnęły, ryknęły i znów prychnęły. Metalową powłoką
statku wstrząsnęła fala drgań, zwiastująca nieuniknioną katastrofę.
Nie taki dźwięk Leif pragnął usłyszeć. Spojrzał na wskaźniki prędkości. Lecą za
szybko. O wiele za szybko.
- Przerywamy misję? - usłyszeli w słuchawkach pytanie Matta. - Włączamy silniki i
wynosimy się stąd?
- Chyba... chyba nie możemy tego zrobić - odparł David, głosem nieco drżącym z
emocji. Po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji i nie bardzo wiedział, co robić.
Mijały cenne sekundy, podczas których Zwiadowcy Net Force usiłowali wszelkimi
sposobami powstrzymać spadanie statku lub uruchomić go i wrócić na orbitę.
Leif wyobraził sobie widok pod nimi. Od tygodni Mars zajmował większą część pola
widzenia na ekranach statku, niczym czerwonawa, ospowata kula, puchnąca z dnia na dzień.
Leif odnosił wrażenie, że gdyby przebił się przez powłokę ich lądownika mógłby dotknąć
planety i zamknąć ją w dłoni.
Oczywiście, gdyby to zrobił, próżnia kosmiczna wyssałaby natychmiast powietrze z
ich ciasnej przestrzeni i we wnętrzu statku zostałyby cztery zamarznięte ciała w skafandrach.
Brak powietrza, a raczej niemal całkowity brak powietrza - znajdowali się już w niezwykle
rzadkiej atmosferze Marsa - oznaczał, że widzieli każdy szczegół planety z zadziwiającą
ostrością.
Była to jednocześnie przyczyna, dla której David kazał im włożyć kompletne
skafandry kosmiczne z hełmami. Zrobił to, żeby chronić załogę w razie twardego lądowania.
Nie sądził, że sytuacja o wiele wcześniej przybierze tak dramatyczny obrót.
Nie będzie to twarde lądowanie. Kiedy uderzą w powierzchnię planety, wokół
rozlegnie się jedynie dźwięk typu „plask!”.
Leif zacisnął zęby, przerażony tą wizją.
David nie poddawał się do samego końca. Leif wyobrażał sobie tylko rudy, kamienisty
krajobraz przybliżający się coraz bardziej i bardziej...
- Mam dość! - wybuchnął nagle Andy Moore. - Pocę się jak świnia! - Podniósł
przesłonę hełmu i wytarł twarz, która była tak blada, że wyraźnie odcinały się od niej
wszystkie piegi.
David obrócił się w jego stronę na swoim fotelu. - Co ty wyprawiasz?
- Za sekundę nie będzie to już miało znaczenia - odparował wściekłym głosem Andy. -
W takiej sytuacji skafander nic nie pomoże!
David krzyknął coś ze złości albo ze strachu, a najprawdopodobniej z obydwu
powodów.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin