Boswell Barbara - Najlepsza zemsta.pdf

(640 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boswell Barbara - Najlepsza zemsta
BARBARA BOSWELL
NAJLEPSZA ZEMSTA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Cześć, siostrzyczko, cieszę się, że jesteś! Miałem nadzieję, że cię jeszcze zastanę!
Roześmiany od ucha do ucha Ben Shaw wkroczył do małego gabinetu siostry. Wyraz
jego niebieskich oczu wyraźnie świadczył o tym, że przyszedł coś załatwić.
- Witaj, Ben. - Aleksa podniosła wzrok znad papierów i odwzajemniła uśmiech.
- Wspaniale wyglądasz! Nie, to za słabo powiedziane. Wyglądasz olśniewająco!
Ben cofnął się nieco i popatrzył na siostrę z zachwytem. Jak zwykle roztaczał swój
chłopięcy urok, by wywierać na innych korzystne wrażenie, lecz Aleksa zdążyła się już do
tego przyzwyczaić.
- Ben, zanim zdążysz o cokolwiek poprosić, moja odpowiedź brzmi: nie. Niezależnie
od tego, o co ci chodzi, nie licz na mnie.
- Ależ ty jesteś podejrzliwa! Nie mogę tak po prostu wpaść z wizytą, żebyś od razu nie
pomyślała, że kierują mną ukryte motywy?
Uśmiech Bena przygasł, a w pełnym wyrzutów głosie zabrzmiało poczucie krzywdy.
Aleksa była jednak nieporuszona.
- Rozpoznaję zdradzieckie błyski w twoich oczach, Benjaminie Shaw, i dobrze wiem,
że jeśli zgodzę się na twoją propozycję, to będę gorzko żałować.
- O czym ty mówisz? - wykrzyknął Ben z oburzeniem. - Nie mam żadnej propozycji.
Istnieje, co prawda, pewien plan, i to bardzo dobry...
- Odpowiedź brzmi: nie, odnośnie do tego planu również. - Aleksa ucięła rozmowę i
spojrzała na zegarek. - A skoro mówimy o planach, to czy masz jakieś na dzisiejszy wieczór?
W mojej lodówce stoi potrawka z kurczaka, wypożyczyłam też kasetę z najnowszym filmem
Van Damme'a. Chcesz pójść do mnie?
- Nie czekam, aż filmy znajdą się na kasetach. Oglądam je w kinie.
Ben zmarszczył brwi, wyraźnie nie akceptując stylu życia siostry.
- A na wieczór mam już plany, które dotyczą również ciebie. Jeden naprawdę świetny
facet widział u mnie twoje zdjęcie i błagał...
- Ben, wiesz chyba, co myślę o randkach w ciemno.
- To facet, którego naprawdę warto poznać, więc zarezerwowałem...
- No cóż, przykro mi. - Aleksa wzruszyła ramionami.
- Ani trochę nie jest ci przykro - rzucił zawiedzionym głosem. - Oj, nabrałaś takich
przyzwyczajeń...
34901411.001.png
- Daruj sobie ten wykład, Ben. Słyszałam go już od ciebie, od mamy, taty, Carrie i od
Tylera tyle razy, że mogę powtórzyć każde słowo.
- To wszystko wina Cassidy'ego! - wybuchnął Ben, a na jego twarzy nagle
odmalowała się wściekłość. - Zawsze kończy się na Cassidym. Niech go diabli wezmą za to,
co ci zrobił!
Przepełniony wrogością, Ben wyglądał starzej i gorzej. Zupełnie inaczej niż ten miły,
pełen uroku młody człowiek, który kilka minut temu wbiegł do gabinetu. Wystarczyło
napomknienie o byłym kochanku Aleksy, Ryanie Cassidym, by jej brat wpadał w szał.
- Ben, to było dawno temu i ja...
- Dawno, ale ciągle jeszcze nie doszłaś do siebie!
- warknął Ben. - Minęły dwa lata, odkąd ten arogancki, bezduszny typ wyciął ci taki
numer, a ciągle jesteś strasznie nieufna...
- Ben, zmieńmy temat. Po prostu nie warto o tym mówić. Nie żywię już żadnych
uczuć wobec Ryana - zmęczonym głosem odparła Aleksa.
Nie miała sił przeciwstawiać się wściekłości brata. Wymagało to zbyt dużo energii,
której pod koniec wypełnionego pracą dnia już nie miała.
- Chciałbym w to wierzyć. Ale Cassidy złamał ci serce!
Aleksa nie zaprzeczyła.
- Złamane serca można uleczyć, Ben. Moje też. Nie czuła już gniewu ani bólu, nawet
ślad nie pozostał po jej nie odwzajemnionej miłości do mężczyzny, z którym miała nadzieję
spędzić resztę życia. Niestety, Ryan Cassidy nie uprzedził, że nie marzy o dozgonnej miłości i
że znajomość z Aleksą jest w jego życiu tylko czymś przelotnym. Ale to już skończone.
Potrafiła spojrzeć w oczy gorzkiej prawdzie. Poradziła sobie ze złamanym sercem i
straconymi złudzeniami. Ben jednak ciągle żywił do Ryana nienawiść nieubłaganą i zupełnie
nie złagodzoną przez czas.
- On cię odmienił. Byłem świadkiem wszystkiego i meczy mnie myśl, że odkąd
wpadłaś w pułapkę, którą zastawił ten gad, nie jesteś już sobą.
- To śmieszne - zaprotestowała Aleksa. - Przypisujesz Ryanowi stanowczo zbyt wielką
moc, a ze mnie robisz jakąś płaczliwą wiktoriańską panienkę, która straciła chęć do życia, bo
łobuz nią wzgardził. Obrażasz mnie, Ben.
- Cassidy to bez wątpienia łotr, a ty byłaś jego niewinną ofiarą - przyznał ponuro Ben.
- Byłam głupia - poprawiła Aleksa. - I nie musisz o tym przypominać. Ale to wszystko
już dawno się skończyło. Wierz mi! Żyję teraz dokładnie tak, jak chcę. Jeśli chodzi o sprawy
34901411.002.png
zawodowe, to nigdy nie układały mi się lepiej. Dzięki Carrie i Tylerowi pracuję samodzielnie,
o czym zawsze marzyłam.
Nagle otworzyły się drzwi. Aleksa zerwała się na równe nogi.
- Dzień dobry, doktor Ellender! - wykrzyknęła, kierując się ku wysokiej, siwiejącej
kobiecie, by ją powitać.
- Mam pewien problem i chcę, byś się nim zajęła, Alekso - doktor Judith Ellender od
razu przeszła do rzeczy.
- Proszę, niech pani usiądzie. - Dziewczyna gestem dłoni wskazała lekarce wygodne
krzesło.
Ben chrząknął, domagając się uwagi dla swojej osoby, więc Aleksa przedstawiła brata
najsłynniejszej w całym okręgu waszyngtońskim specjalistce w dziedzinie chirurgii
dziecięcej.
- Bardzo się cieszę, że panią poznałem! Aleksa tak często zachwycała się panią, iż
mam wrażenie, jakbyśmy znali się od dawna! - Ben wylewnie objawiał swą radość.
Jego promienny uśmiech dawał do zrozumienia, że to spotkanie uważa za jedno z
najważniejszych w życiu. W błękitnych oczach młodego człowieka błyszczało tyle zachwytu
i ciepła, że zazwyczaj małomówna i pełna rezerwy doktor Ellender rozchmurzyła się, a nawet
dała wciągnąć w pogawędkę o nadmiernych opadach deszczu, które nawiedziły ostatnio
okolicę. Aleksa tylko podziwiała towarzyską ogładę brata.
- Czy pani wie, że Aleksa i ja jesteśmy dwojgiem z trojaczków? - z rozbrajającą
niewinnością zapytał Ben.
Mina starszej pani wyrażała tak autentyczne zdziwienie, że dziewczyna skryła
uśmiech. W trakcie pięcioletniej znajomości z doktor Ellender Aleksa nigdy nie rozmawiała z
nią o sprawach rodzinnych, a Ben poruszył je w ciągu dwóch minut.
- Tak, wszyscy troje - Aleksa, ja i nasza siostra Carrie - urodziliśmy się dwadzieścia
siedem lat temu na prima aprilis. Ja i Aleksa nie założyliśmy jeszcze rodzin, ale Carrie jest
mężatką - wyjaśniał bez skrępowania Ben. - Jej mężem jest Tyler Tremaine - z szacunkiem
wymienił nazwisko szwagra.
- Ben! - jęknęła Aleksa, rumieniąc się, bo przesadne uwielbienie dla Tylera, które
wyrażał jej brat, było naprawdę żenujące.
- Na pewno zna pani sieć drogerii i księgarń Tremaine'ów, najszybciej powiększającą
się i najbardziej dochodową w kraju - ciągnął z dumą Ben. - Ufundowali skrzydło Tremaine'a
w centrum szpitalnym. Mąż Carrie ma duże szanse zostać prezesem całego konsorcjum.
34901411.003.png
- Cóż za chwalebna lojalność wobec rodziny szwagra - z lekką drwiną skomentowała
słowa Bena doktor Ellender.
Aleksa była wdzięczna za tę uwagę. Przecież niewybaczalne samochwalstwo Bena
mogło z łatwością lekarkę urazić. Nadeszła zresztą pora, by wyprawić stąd brata. Aleksa
wzięła go za ramię i łagodnie, ale stanowczo wypchnęła za drzwi.
- Nie możemy zabierać więcej czasu doktor Ellender. Dziękuję, że wpadłeś.
- Alekso, jeśli chodzi o wieczór... - Ben nie dawał za wygraną.
- Wybacz, odpowiedź ciągle brzmi: nie - odparła Aleksa i zamknęła drzwi.
- Twój brat to czarujący młody człowiek. Trojaczki. Ależ to bardzo ciekawe. Nie
miałam pojęcia, że masz powiązania z rodziną Tremaine'ów - powiedziała lekarka.
Wydawało się, że postrzega teraz Aleksę w innym świetle, co zdarzało się
niezmiennie, gdy ktoś dowiadywał się, iż jej siostra należy do jednej z najbogatszych rodzin
w okolicy. Ta różnica w podejściu budziła u Aleksy czujność, Ben natomiast cieszył się, gdy
to dostrzegał.
- Tyler Tremaine, mój szwagier, umożliwił mi otwarcie własnego gabinetu
fizykoterapii dziecięcej. Zawsze tego pragnęłam, ale sama nie podołałabym finansowo.
- Nie musisz wyjaśniać, jak doszło do otwarcia twojej prywatnej praktyki, moja droga.
Cieszę się, że to zrobiłaś. Zawsze wiedziałam, że posiadasz wyjątkowy talent do pracy z
dziećmi. Dlatego właśnie ciągle powierzam ci moich pacjentów. Dobrze, że możesz
zajmować się wszystkimi, których ci polecam, a najważniejsze, że nie ograniczasz się do
zajęć w twoim gabinecie i odwiedzasz w domu chorych, którzy zostali już wypisani. To
właśnie sprowadza mnie dzisiaj do ciebie...
Doktor Ellender podała Aleksie gruby plik dokumentów. Dziewczyna odłożyła je na
biurko do późniejszego przejrzenia i z uwagą zaczęła słuchać historii choroby.
- Pacjentką jest dziewięcioletnia dziewczynka, która dwa i pół miesiąca temu spadła z
motocykla. Ma uszkodzony kręgosłup, a na dodatek liczne złamania kości.
- Paraliż? - Aleksa tak mocno ścisnęła trzymane w ręku pióro, że aż zbielały jej palce.
- Początkowo, ze względu na złamanie miednicy, nie byliśmy pewni rozległości
obrażeń, ale wydaje się, że mała jest sparaliżowana od kolan w dół - ze smutkiem
potwierdziła lekarka. - Od czasu umieszczenia na wyciągu bardzo zesztywniały jej biodra i
uda. Zachowało się w nich jednak czucie, toteż intensywna fizykoterapia mogłaby przywrócić
wszystko do normy.
- Czy paraliż stale się utrzymuje? - spytała cicho Aleksa.
34901411.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin