White Tiffany - Zaproszenie in blanco.doc

(591 KB) Pobierz

 

 

 

Tiffany White

 

Zaproszenie in blanco

 

 

 


Rozdział 1

 

 

– Oczywiście zdaje sobie pani sprawę, panno Butterworth, że Kyle Fox tak potrzebuje partnerki do prowadzenia programu, jak teksaski milioner synowej bez posagu?

Łysy dyrektor generalny prywatnej stacji telewizyjnej KCNX, Noah Trent, pochylił się nieco, aby dokładniej przyjrzeć się młodej osobie siedzącej naprzeciwko.

Amanda Butterworth słyszała wiele plotek dotyczących Kyle’a Foxa. Głównie o tym, że jest narwany i zabójczo przystojny. Nie wątpiła też, że prowadzenie magazynu kulturalnego „Ekran i scena” bardzo mu odpowiada. Z jednej strony nie musiał zbyt ciężko pracować, a z drugiej zarabiał mnóstwo pieniędzy. Poza tym wszędzie otaczały go tłumy wielbicielek.

Ale, niestety, program „Ekran i scena” miał coraz gorsze notowania w sondażach opinii publicznej. Zapewne dlatego Noah Trent wpadł na pomysł, żeby ją dodatkowo zatrudnić.

Bezwiednie skubała brzeg swojego eleganckiego kostiumu. Jej wypielęgnowane dłonie zrobiły się wilgotne. Twarz miała tak bladą, jak pastelowe rajstopy, które włożyła na tę okazję.

– Być może proszę pana, ale... – zaczęła szeptem, jakby była dobrze wychowaną uczennicą ze szkółki niedzielnej;

Noah Trent podniósł swoje olbrzymie łapsko, chcąc jej przerwać. Prawą ręką otworzył teczkę, która zawierała jej recenzje z najnowszych filmów.

Z biciem serca patrzyła na jego zmarszczone czoło. Noah przeglądał papiery, czasami zatrzymując się na dłużej nad jakimś wybranym. Wzięła głęboki oddech. Niestety, niewiele to pomogło. Zaczęła nerwowo bawić się kosmykiem włosów wymykającym się ze starannie zaplecionego warkocza. Chorobliwa nieśmiałość była tym, co zmusiło ją do pracy przed kamerą. I po jakimś czasie kamera stała się prawdziwą przyjaciółką Amandy. Dzięki temu udało jej się pokonać tę uprzykrzającą życie cechę. Teraz powróciły dawne problemy. Dziewczyna próbowała sobie tłumaczyć, że nie ma powodów do zdenerwowania. Wiedziała jednak, że na niewiele się to zda. Tak bardzo pragnęła wziąć udział w tym programie!

Dyrektor w końcu zamknął teczkę i jeszcze raz uważnie przyjrzał się Amandzie. W pokoju panowała cisza. Słychać było tylko, jak Trent bębni palcami po blacie biurka.

– Tak, znakomicie panno Butterworth – zawyrokował w końcu.

Amanda odetchnęła z ulgą. Mimo to cały czas siedziała wyprostowana i w napięciu patrzyła przed siebie.

– Chociaż... – zaczął, odsuwając stare, zdezelowane krzesło.

Wstrzymała oddech. Miała wrażenie, że sufit wali jej się na głowę. Zmienił zdanie! Już nigdy nie dostanie tej pracy! Ale Trent nie podał jej dłoni na pożegnanie. Wręcz przeciwnie, odwrócił się do okna i zaczął się wpatrywać w deszczowe chmury, które pokrywały szare niebo tuż nad rzeką. Amanda przymknęła oczy i potrząsnęła głową. Dreszcz przebiegł jej po karku. Może ma jeszcze szansę? Może uda się go przekonać?

Otworzyła usta, ale przerwało jej gwałtowne stukanie do drzwi. Noah Trent wydał z siebie dźwięk, który mógł być czymś w rodzaju zaproszenia. Do biura wszedł jeden z młodszych inspicjentów.

– Słucham, Toby, o co chodzi? – Dyrektor spojrzał surowo na kudłatego młodzieńca.

– Aa... Ee... więc, proszę pana – wyjąkał chłopak – dzwonił właśnie pan Fox i... powiedział, że... no, nie przyjdzie na dzisiejsze zebranie zespołu.

Noah Trent się skrzywił.

– A czy wyjaśnił może, dlaczego nie zaszczyci nas swoją obecnością?

– Ee... mówił, że jest zmęczony, I że... no, chce trochę odpocząć. – Toby bezwiednie cofał się w kierunku drzwi.

Trent odwrócił się do okna. Zaczął obserwować barkę, która, zmagając się z prądem, płynęła w górę rzeki. Jednocześnie palcami masował swój wystający brzuch.

Amanda podejrzewała, że ma wrzód żołądka. Łatwo się było domyślić, że dyrektor generalny tak dużej stacji, jak KCNX, może cierpieć na podobne przypadłości.

Była zachwycona, kiedy parę dni wcześniej Noah zadzwonił i zaprosił ją na spotkanie. Wspomniał też, że bardzo podobał mu się jej program, który widział w lokalnej telewizji w czasie jednej ze służbowych podróży.

W ten sposób otwierały się przed nią szerokie perspektywy. Była pewna, że sobie poradzi. Nie wiedziała tylko, jak zareaguje Kyle Fox, kiedy dowie się, że nie będzie już sam prowadził programu. Ale teraz pozbyła się wszelkich wątpliwości...

Zacisnęła dłonie. Nie może pozwolić, by wymknęła jej się taka okazja. Będzie walczyć. Ostatecznie Noah musiał rzeczywiście uważać, że programowi potrzebny jest zastrzyk świeżej krwi. Inaczej by przecież do niej nie zadzwonił.

– Skontaktuj się z Kyle’em i powiedz, że chcę się z nim spotkać teraz – mruknął Noah. – I niech się pospieszy – dodał po chwili.

– Tak jest. – Głos chłopaka dobiegł do nich już zza drzwi.

Noah Trent ponownie pogrążył się w swoich myślach. Stał przy oknie i patrzył na rzekę. Robił wrażenie, jakby zupełnie zapomniał o Amandzie.

Dziewczyna postanowiła przejąć inicjatywę. Poruszyła się na krześle i chrząknęła lekko.

– Naprawdę zależy mi na tej pracy, panie Trent.

Noah odwrócił się i spojrzał na nią z powątpiewaniem. Prawą dłonią gładził swoją łysą głowę.

– Dobrze. Wierzę, że sobie pani z tym poradzi, ale.... – zawiesił głos – czy umie pani radzić sobie z mężczyznami?

Amanda sprawdzała właśnie, czynie odpięła „się broszka z kameą, spinająca koronkowy kołnierzyk jej śnieżnobiałej, lnianej bluzki.

– Co? Słucham? – spytała, zbita z tropu.

Po chwili zrozumiała, że Noah Trent oceniają po wyglądzie. Na spotkanie ubrała się jak panienka z dobrego domu. Pewnie dlatego sprawiała wrażenie niewinnego dziewczątka, które nic nie wie o życiu, a tym bardziej o... mężczyznach;

Noah wrócił na swoje miejsce i ponownie wbił w nią wzrok.

– Chodzi oto, panno Butterworth – zaczął – że ta praca wiąże się z osobą Kyle’a Foxa. To twardy facet. Gotów panią uwieść, byle tylko wszystko przebiegało po jego myśli.

– Zapewniam, że poradzę sobie z panem Foxem – odrzekła godnie Amanda, kładąc dłoń na sercu.

Jeśli ktoś tutaj myślał, że będzie ona tylko zabawką w rękach Foxa, to się mylił.

Noah zmarszczył brwi. Ogień, który dostrzegł w jej oczach, kazał mu ponownie przemyśleć całą sytuację. Więc za tym mundurkiem pensjonarki kryła się odważna dziewczyna.

– Wie pani – rzekł z pewną dozą podziwu – powoli zaczynam w to wierzyć.

Amanda zaczerpnęła powietrza.

– Więc mogę liczyć na tę pracę?

Noah sięgnął po naczynie wypełnione cukierkami i podsunął je Amandzie. Dziewczyna potrząsnęła przecząco głową. Patrzyła, jak Noah najpierw szuka miętowego cukierka, a następnie zaczyna go rozwijać z papierka.

– Właśnie rzuciłem palenie – powiedział, pakując sobie miętówkę do ust.

Amanda próbowała się uśmiechnąć przez zaciśnięte zęby. Czuła, że jeśli zaraz nie dostanie konkretnej odpowiedzi, to zacznie krzyczeć.

– Jeśli dam pani tę pracę, jak pani sobie wyobraża uatrakcyjnienie programu?

Amanda spodziewała się takiego pytania. W jej głosie nie zabrzmiała choćby nutka wątpliwości:

– Wprowadzę coś, czego brakuje „Ekranowi i scenie”, a czego pan Fox nigdy sam nie osiągnie.

Noah złożył ręce i spojrzał na nią z udawanym przestrachem.

– Wprost boję się zapytać, co to takiego. Jak do tej pory Kyle osiągną! tyle, że mam wrzody na dwunastnicy i niestrawność.

Dziewczyna machnęła ręką.

– Chodzi mi o kontrowersję, panie Trent. Jeżeli będę recenzować te same filmy i sztuki co pan Fox, to zapewniam, że będziemy mieli na ich temat zupełnie różne zdania.

– Tak, kontrowersje... – Noah bawił się tą myślą. Amanda postanowiła kuć żelazo póki gorące.

– Spory budzą zainteresowanie widzów, a to z kolei zwiększa oglądalność programu. Im więcej sporów, tym większe grono odbiorców. To właśnie kontrowersje mogą uczynić program bardziej atrakcyjnym. Wspominał pan, że wpadł pan na pomysł zaangażowania mnie po sukcesie programu Siskela i Eberta. W ich programie pełno jest przeciwstawnych poglądów, A przecież obaj są mężczyznami. Proszę sobie wyobrazić, jak wyglądałby ten program w obsadzie damsko-męskiej.

Noah pochylił się do przodu. Sprężyny krzesła, na którym siedział, jęknęły przeciągle. Przez cały czas nie spuszczał z niej wzroku;

– Skąd pewność, że nie będzie się pani zgadzać z Kyle’em?

 

Amanda tylko czekała na to pytanie. Pozbyła się już zupełnie nieśmiałości, tak charakterystycznej dla niej w życiu codziennym. Kiedy w grę wchodziły sprawy zawodowe, potrafiła walczyć jak lwica. Czuła, że na tym terenie jest nie do pokonania. Dlatego tak bardzo zależało jej na tym, by wypłynąć na szersze wody.

– Po pańskim telefonie uznałam, że powinnam obejrzeć stare taśmy z programem „Ekran i scena”. Proszę wybaczyć mi tę opinię, ale odniosłam wrażenie, że pan Fox tylko z pozoru jest intelektualistą. W rzeczywistości ma, niestety, mentalność jaskiniowca, który umie jedynie oznajmiać wrzaskiem, co mu się podoba, a co nie. Zapewniam, że dzieli nas olbrzymia przepaść – podkreśliła z nagłym błyskiem w szmaragdowych oczach. Noah znowu pogładził swój brzuch.

– No nie wiem...

Amanda nawet nie chciała tego słuchać. Nie miała zamiaru pogrzebać szansy, która spadła jej jak z nieba. Były też inne argumenty. Wiedzieli o tym oboje...

– Poza tym, panie Trent, dzięki mnie może uda się zmienić zwyczaje pana Foxa.

Noah skinął głową, ciągle jednak udawał, że zwleka z podjęciem decyzji.

– Dobrze, dam pani szansę. Ma pani trzynaście tygodni. Jeśli pod koniec tego okresu okaże się, że popularność programu wciąż spada, to... – urwał i zrobił wymowny gest ręką.

– Z pewnością pan nie pożałuje.

Amanda po raz pierwszy od momentu wejścia do biura pozwoliła sobie na lekki uśmiech. Była zdania, że takie gierki wcale nie pomagają kobietom, które chcą poważnie rozmawiać o interesach.

– Mam nadzieję. – Noah nie wyglądał na przekonanego. – W każdym razie wiem jedno. – Jego twarz rozjaśniła się. – Warto zatrudnić panią na trzynaście tygodni choćby po to, by zobaczyć wyraz twarzy Kyle’a, kiedy mu o wszystkim powiem.

Przez chwilę rozmawiali o charakterze stacji i jej zadaniach. Następnie Noah błyskawicznie wypełnił standardową umowę. Amanda sięgnęła po formularz. Pensja wystarczy na pokrycie jej wydatków w ciągu tych paru miesięcy, chociaż byk pewna, że Kyle Fox mógłby przy jej użyciu co najwyżej uregulować rachunek w kawiarni.

Ale to nie pieniądze były jej głównym zmartwieniem. Przede wszystkim obawiała się swojego przyszłego partnera. Plotki głosiły, że zmieniał kobiety tak, jak kapryśna pannica stroje. Poświęcał im też mniej więcej tyle samo uwagi. Wyglądało na to, że słowo „związek” nie istnieje w jego słowniku. Jak można z kimś takim nawiązać owocną współpracę? Po namyśle zdecydowała, że zostawi ten problem Kyle’owi. Będzie jego partnerką, czy mu się to podoba czy nie.

Skinęła głową i podpisała umowę. Ktoś ponownie zastukał do drzwi. Był to ten sam co przed kwadransem kudłaty inspicjent.

– Dzwoni pańska żona, panie Trent. Na trzeciej linii – dodał widząc, że Noah patrzy niepewnie na telefon.

– Jasne! Miała się przecież wybrać na pokaz mody. Mówiła, że zadzwoni.

Dyrektor chwycił za słuchawkę, ale jego dłoń zawisła tuż nad aparatem.

– Toby, to jest panna Butterworth, nowy pracownik naszej stacji. Będzie recenzowała filmy w programie „Ekran i scena”. Pokaż jej studio i daj wszystkie dokumenty, które powinna wypełnić.

– Tak jest, proszę pana.

– Poza tym – Noah zwrócił się do Amandy – gdy tylko skończę rozmowę z żoną, odbiję tę umowę na ksero i dam pani jej kopię. – Przez chwilę marszczył czoło jakby usiłując sobie coś przypomnieć. – Aha, Toby, czy dodzwoniłeś się do Kyle’a?

– Tak, powiedział, ze zaraz wyjeżdża Z oczu chłopaka można było wyczytać pytanie, którego nie odważył się zadać: czy to znaczy, że wyjedzie już stąd na dobre? Toby wiercił się i kręcił, nie patrząc szefowi w oczy. W końcu Noah ulitował się nad nim. Wkrótce i tak wszyscy mieli się o tym dowiedzieć.

– Panna Butterworth i pan Fox będą pracować razem w tym programie.

Oczy chłopaka zalśniły jeszcze mocniej. Ale tym razem nie była to ciekawość, ale coś na kształt niedowierzania i rozbawienia. Z całą pewnością przebywanie w KCNX stanie się niedługo bardziej interesujące.

Zgodnie z życzeniem dyrektora obejrzeli studio, w którym nagrywano „Ekran i scenę”. Następnie Toby odnalazł gdzieś wolne biurko, na którym czekała na nią odbita na ksero umowa i plik dokumentów do wypełnienia.

Amanda pochyliła głowę, szukając prawa jazdy w portfelu. Nie znosiła wypełniania urzędowych papierów. Gdy tylko kładziono przed nią jakiś formularz, cała sztywniała. W głowie miała pustkę. Nie pamiętała nawet najprostszych danych.

Wciąż ślęczała nad papierami, kiedy usłyszała trzaśniecie drzwi prowadzących na zewnątrz. Po chwili w korytarzu rozległy się głośne kroki. Nie podniosła głowy, ale nawet w tej pozycji mogła co nieco zauważyć.

Do pokoju wszedł ktoś w skórzanych butach na grubej podeszwie, ze srebrnymi ozdobami na noskach i piętach. Kątem oka uchwyciła rąbek wytartych kowbojskich dżinsów. W nozdrza uderzył ją mocny zapach wody po goleniu. Kiedy buty zniknęły gdzieś z pola widzenia, uniosła głowę. Ich właściciel był wysoki i barczysty. Z uznaniem przyglądała się dość długim, świetnie ostrzyżonym i wymodelowanym blond włosom. Nawet z tyłu nie można było pomylić Kyle’a Foxa z kimś innym. To właśnie on wszedł bez pukania do biura Trenta.

Amanda żałowała, że nie ma takiej śmiałości, jak Kyle. Tylko człowiek niezwykle pewny siebie mógł się tak ubierać i czesać. Z westchnieniem spojrzała na swoją bluzkę. Oczywiście mogłaby włożyć na to spotkanie coś modniejszego i bardziej seksownego. Bała się jednak. Zawsze wybierała najbezpieczniejszy wariant stroju, tak by nie wyróżniać się w tłumie.

Przez następnych parę minut Amanda z niepokojem wsłuchiwała się w stłumione dźwięki dobiegające zza zamkniętych drzwi. Noah i Kyle kłócili się zawzięcie.. Któryś z nich zaczął krzyczeć. Dziewczyna nie znosiła wrzasków.. Jej ojciec zawsze krzyczał na matkę. Był strasznym despotą, a matka potulną kobietą, której jedynym celem było dogadzanie mężowi. Rodzice zajmowali się przede wszystkim sobą, tak że czuła się w domu trochę jak persona non grata.

Wymyśliła swój własny świat, żeby to sobie zrekompensować. Pożywkę dla jej fantazji stanowiły filmy. Większą część dzieciństwa spędziła w kinie, zostawiając swoją nieśmiałość i kompleksy za drzwiami.

W końcu kłótnia ucichła. Amanda siedziała wyprostowana, z rękami na wypełnionych formularzach. Drzwi do biura uchyliły się. Po chwili z pokoju wyjrzał Noah Trent.

– Proszę do mnie, panno Butterworth – powiedział i spojrzał na biurko. – Aha, proszę wziąć ze sobą te papiery.

Amanda trzęsącymi się rękami zebrała formularze. Nie była przygotowana na nagłą konfrontację.

Weszła i natychmiast położyła dokumenty na biurku Trenta. Nogi miała jak z waty. W głowie jej szumiało. Rozejrzała się bezradnie po pokoju i natychmiast usiadła na najbliższym krześle.

Noah zaczął przeglądać formularze. Widocznie chciał, żeby Kyle mógł przyjrzeć się nowej partnerce. Ale on nawet nie spojrzał w jej kierunku.

Stał przy oknie i patrzył na rzekę. Wydawało się, że interesuje go tylko to, co dzieje się na zewnątrz. Amanda nie musiała nawet patrzeć w jego kierunku. Otaczała go aura męskości, którą wyczułaby nawet w ciemnościach. Niestety, jej ciało nie potrafiło pozostać na nią obojętne. Po paru minutach Noah oderwał się od papierów i z uśmiechem spojrzał na Amandę. Zamknął teczkę i włożył ją do jednej z szuflad biurka.

– Przepraszam, panno Butterworth. Powinienem was sobie przedstawić. Ten dżentelmen przy oknie, to Kyle Fox.

Amanda spojrzała na Kyle’a z wyraźną niechęcią. Rzadko zdarzało się jej reagować w taki sposób. Nawet wtedy, kiedy miała ku temu powody. Jej wzrok przesunął się na jasny prochowiec, spoczywający niedbale na sofie, w głębi pokoju. Alę ciekawość zwyciężyła i znowu zerknęła na Kyle’a. Jego wygląd przywodził na myśl reklamy papierosów i motocykli.

Znoszone dżinsy miały dziurę na prawym kolanie. Trykotowa koszulka przylegała ciasno do ciała, uwydatniając płaski i muskularny brzuch.

Amanda przestała teraz myśleć o czymkolwiek. Ciało Kyle’a całkowicie pochłonęło jej uwagę. Nagle zapragnęła ściągnąć z niego koszulkę i sprawdzić, czy rzeczywiście może dać tyle, ile obiecuje. Chciała poczuć je tuż obok i... Zagryzła wargi i zganiła się w duchu. Nie wolno jej pozwalać sobie na takie myśli.

Mimo to jeszcze przez chwilę podziwiała urodę Kyle’a, Miał długie, szczupłe nogi i mocne, zwarte pośladki opięte przez dżinsy.. Zresztą, jeśli o to chodzi, to...

Noah chrząknął.

Amanda zdała sobie sprawę, że dała się ponieść fantazji, Jak podczas długich godzin spędzanych w mrocznych kinach. Co prawda Noah nie mógł znać jej myśli, ale mimo to poczuła się głupio. Co by się stało, gdyby Kyle odwrócił się nagle od okna i spojrzał w jej zamglone oczy?

– Kyle, chciałbym cię przedstawić pannie Butterworth.

Kyle odwrócił się powoli od okna. Miał wrażenie, że uczestniczy w jakiejś farsie. Ta dziewczyna wyglądała, jakby nie potrafiła zliczyć do trzech, I ten jej kostium, tak poprawny, że aż śmieszny... Nie, Noah mógł wybrać dla niego kogoś o zdecydowanie lepszej prezencji.

Amanda, mając go teraz przed sobą zupełnie straciła rezon. Kyle Fox był niezwykle pociągającym mężczyzną. Podszedł do niej kołyszącym się krokiem marynarza.

Wstała, żeby podać mu rękę. Dotyk jego dłoni okazał się znacznie bardziej delikatny, niż przypuszczała. Natychmiast cofnęła się czując, że nie potrafiłaby mu się oprzeć. Tak zachowywała się od dziecka.

Ale Kyle nie dawał za wygraną. Ścisnął jej dłoń, tak że nie miała wyboru i musiała się poddać. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie.

Mogła mu się teraz dokładnie przyjrzeć. Zresztą zrobiła to już wcześniej, w czasie oglądania jego starych programów. Ale nawet najlepsza taśma filmowa nie była w stanie oddać pełni uroku jego błękitnych oczu. Intensywność ich barwy oszołomiła ją zupełnie. Poza tym dołek na jego brodzie wydawał się z bliska zdecydowanie bardziej pociągający. Nie spodziewała się jednak, że jego klatkę piersiową pokrywa tak gęste owłosienie, wyglądające zza mocno wyciętej koszulki. Chociaż, Bogiem a prawdą, mogła się tego domyślić, widząc grzywę jego jasnych włosów.

Ten widok nie wpłynął dodatnio na spokój jej ducha. Ale dopiero wówczas, kiedy Kyle się uśmiechnął, Amanda poczuła się naprawdę zagrożona. Po raz pierwszy zrozumiała, że Kyle Fox będzie znacznie trudniejszym przeciwnikiem, niż przypuszczała.

Wciągnęła głęboko powietrze, oblewając się rumieńcem, Ten mężczyzna mógł robić z jej ciałem, co tylko chciał. Była wprost niewiarygodnie podniecona.

Kyle zauważył jej reakcję i poczuł się w swoim żywiole. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. Amanda zacisnęła dłonie.

Pomyślała, że piękne zęby nie zrekompensują wyraźnych braków inteligencji, które u niego dostrzegła. Zresztą Kyle nie krył się z nimi. W odróżnieniu od niej, nigdy nie starał się ukrywać swoich wad. Wiedział, że publiczność wprost uwielbia przystojnych chłopaków o nieskomplikowanych poglądach.

Noah obserwował ich spokojnie spod półprzymkniętych powiek. Wiedział, że powinien dać im trochę czasu.

Kyle poczuł, że wraca mu humor. Amanda wyglądała jak królik schwytany w potrzask.

Powoli wypuścił jej dłoń. Stwierdził, że taka osoba może stanowić dla niego znakomite tło w trakcie programu. Lepiej zgodzić się na to zahukane stworzenie, niż ryzykować pojedynek z jakąś wygadaną intelektualistką.

Cofnął się trochę i zaczął się jej uważnie przyglądać. Niestety, niewiele mógł zobaczyć. Spódnica sięgała jej do połowy łydki. Nienagannie wyprasowana bluzka z koronkowym kołnierzem niemal zakrywała szyję. Co gorsza, dziewczyna miała na sobie ciemny żakiet, który nie pozwalał domyślać się kształtów. Ładna buzia była jej jedynym atutem...

Założył kciuki za szlufki spodni. W jego błękitnych oczach pojawiły się diabelskie ogniki.

– Zaraz, zaraz, niech zgadnę – powiedział, marszcząc czoło. – Pewnie przeszła pani do nas z cenzury, co?

 


Rozdział 2

 

 

Kyle zsunął na nos ciemne okulary. Ukrył się za nimi, nie zdradzając choćby odrobiny skruchy.

– Twoje dowcipy potwierdzają tylko opinię, jaką ma na twój temat panna Butterworth – warknął Noah Trent – Opinię? – powtórzył zaskoczony.

A więc stać ją było na jakieś opinie... To był pierwszy zły znak.

Amanda przypomniała sobie, że nazwała go jaskiniowcem i skurczyła się jeszcze bardziej.

– Panna Butterworth uważa, że jesteś nieokrzesany i... mało wyrobiony.

Kyle uniósł okulary i ponownie umieścił je na czubku głowy. Jego wzrok był zimny i pełen pogardy.

– No proszę – mruknął.

Amanda znowu poczuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Nie potrafiła walczyć. Zmieszana spuściła wzrok.

– Zatrudniłem pannę Butterworth na okres próbny wyjaśnił Noah. – Chcę sprawdzić, czy w tym czasie wzrośnie popularność programu. Będziecie pracować tak, jak Siskel i Ebert, to znaczy oboje będziecie mieli tyle samo czasu na antenie. Na początek proponuję, żebyście recenzowali cztery filmy tygodniowo. Jak się do siebie przyzwyczaicie, spróbujemy czegoś ciekawszego.

Noah potarł czoło i zwrócił się bezpośrednio do Amandy.

– Kyle nie ogląda filmów wcześniej, na specjalnych pokazach, ale razem z publicznością. Widzowie to lubią, nie ma więc powodów, by zmieniać ten system.

– Ale – wtrąciła Amanda – w ten sposób reakcja widzów może wpływać na moje opinie. Nie wiem, jak w takich warunkach zachować obiektywizm...

– No, na to trzeba być profesjonalistą. – Kyle błysnął zębami. – Mnie się to zawsze udaje. Czasami jestem jedyną osobą w kinie, której film się podobał. Mówię o tym w moich programach. Nie trzeba mi żadnej partnerki.

Noah skinął głową.

– Muszę się zgodzić z Kylem, Jeśli nie będzie pani odpowiadać ten system, porozmawiamy o tym później.

Kyle promieniał. Uwielbiał takie małe potyczki. Zwłaszcza gdy wychodził z nich zwycięsko...

– Aha, Kyle – Noah spojrzał na niego wymownie – byłoby dobrze, gdybyście chodzili na te same seanse. W ten sposób robilibyście sobie dodatkową reklamę.

– Tak, w kronice policyjnej – wymamrotał do siebie Kyle, oczami duszy widząc jak morduje Amandę w mrocznej sali kinowej.

Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej słodko.

Noah sięgnął do szuflady i wyjął z niej buteleczkę wypełnioną jakimiś tabletkami. Wytrzasnął kilka z nich na dłoni jeszcze raz spojrzał na Kyle’a.

– Mam nadzieję, że pomożesz pannie Butterworth.

Opowiedz jej o programie i o najbliższych premierach. Poza tym jutro musicie być razem w kinie. Kyle zmierzał właśnie w kierunku sofy, na której leżał jego prochowiec, nie mogli więc dojrzeć jego miny.

– Czy to już wszystko? – spytał. – Czy też może masz dla mnie jakieś dobre wieści?

Noah wciąż trzymał w dłoni tabletki, którymi zaczął się bawić, zapominając o ich przeznaczeniu.

– Nie. To wszystko. Daruję ci nawet dzisiejsze zebranie, jeśli obiecasz, że będziesz miły dla panny Butterworth.

Kyle przerzucił nonszalancko prochowiec przez ramie i uśmiechnął się szeroko. Nie mógł sobie odmówić drobnej złośliwości.

– Może najpierw zabiorę ją na zakupy. Trzeba zrobić królewnę z tego kopciuszka. Będzie musiała pokazać odrobinę biustu, jeśli chce, żeby ludzie zaczęli nas... hm, oglądać.

– Jeszcze czego – syknęła Amanda przez zaciśnięte zęby. Kyle posłał jej niewinny uśmiech, który miał świadczyć o jak najlepszych intencjach.

– Kyle, zależy mi na tym, żebyś zachowywał się przyzwoicie – ostrzegł Noah. – Panna Butterworth powinna czuć się u nas naprawdę dobrze.

Kyle zerknął uwodzicielsko na Amandę i cmoknął. W jego głosie wyczuwało się tłumione napięcie:

– Noah, będę tak miły, że panna Butterworth zatęskni za mną, kiedy po okresie próbnym wyląduje gdzieś daleko stąd na swojej małej pupie.

Wziął miętówkę z naczynia stojącego na biurku szefa i spojrzał na tę pastylkę jak na obiekt najwyższego pożądania. Następnie przeniósł wzrok na Amandę. Dziewczyna poczuła ciarki na plecach. Jednocześnie wiedziała, że powinna się obrazić.

Kyle był świadomy tego, że uważa go za atrakcyjnego mężczyznę. Była wściekła, że dała to po sobie poznać.

Chciała zrobić na nim jak najlepsze wrażenie, ale jak do tej pory, jedynie go rozbawiła. Pomyślała, że powinna się raczej zająć swoim debiutem w KCNX. Przynajmniej na tym polu będzie mogła dorównać Kyle’owi.

Rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do pokoju wsunął się Toby. Znowu dzwoniła żona szefa Noah skinął głową.

– To wszystko – powiedział i machnął ręką, chcąc ich wyprosić z pokoju.

Kiedy wyszli, Amanda odszukała na korytarzu automat z wodą sodową. Czuła, że gardło ma zupełnie wyschnięte. Toby opowiedział Kyle’owi jakiś dowcip. Po chwili korytarz rozbrzmiewał tubalnym śmiechem. Mimowolnie odwróciła się w stronę mężczyzn. Toby już znikał za drzwiami z napisem: „Wejście tylko dla personelu”. Kyle zaczął rozwijać papierek miętówki, którą wziął z biurka szefa Nagle uniósł głowę. Ich oczy spotkały się na chwilę.

Serce zaczęło walić jej jak młotem. Dziewczyna westchnęła.

Kyle demonstracyjnie zawijając ponownie cukierka w papierek zbliżał się do niej powoli ze złym błyskiem w oku. Amanda nieświadomie cofała się aż pod ścianę. Dopiero kiedy poczuła na plecach chłód muru, stwierdziła, że znalazła się w pułapce.

Kyle oparł się lewą ręką o ścianę, a prawą wyciągnął przed siebie i pogłaskał ją po policzku. Tuż obok znajdował się automat z wodą sodową. Mężczyzna pochylił się nieco. Jego usta znajdowały się niebezpiecznie blisko jej warg.

– Mam ochotę na coś słodkiego – wyszeptał. – Czy jesteś tak słodka, na jaką wyglądasz, Amando?

Przymknęła oczy. Nie była w stanie nic powiedzieć. Ich usta zetknęły się. Amanda nie potrafiła się bronić. Może, gdyby wcześniej się przygotowała... Z trudem udało jej się zmusić Kyle’a, by włożył w pocałunek odrobinę uczucia... Po chwili oderwał się od jej ust i potrząsnął głową.

– Cóż, jesteś trochę za słodka. Będziemy musieli nad tym popracować w przyszłości.

Amanda wyczuła w jego głosie coś na kształt obietnicy. Kyle ponownie rozwinął papierek cukierka, włożył miętówkę do ust i odszedł gwiżdżąc.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin