Lisa Bingham - Kiedy nadciąga noc.pdf

(565 KB) Pobierz
102055592 UNPDF
Lisa Bingham
Kiedy nadciąga noc
102055592.002.png
OSOBY
Elizabeth Boothe - pracuje w branży reklamowej. Nienawidzi
samolotów i panicznie boi się latać nimi. Nie sądziła, że lot do Denver
zmusi ją do tego, by zmierzyła się ze swoim strachem, a także z
uczuciem do mężczyzny, o którym nigdy nie zapomniała.
Seth Brody - pilot. Rutynowy czarter z Salt Lake City do Denver
dał mu niespodziewaną okazję do konfrontacji z byłą żoną i błędami
przeszłości.
Frankie Webb - psychopata. Skazany na śmierć seryjny morderca,
który nie ma już nic do stracenia i zrobi wszystko, żeby skorzystać z
nadarzającej się okazji i uciec pilnującym go agentom.
Stan Kowalski I Brent Caldwell - agenci FBI. Obaj poświęcili
całe życie służbie w FBI i nie zamierzają dopuścić do tego, by
przestępca, którego mają przewieźć z więzienia na salę sądową, uciekł
im w czasie podróży.
Willa Hawkes - samotna bibliotekarka. Postanowiła, że osobiście
dostarczy cenne książki i rękopisy na wystawę starodruków
organizowaną w jednym z muzeów w Denver.
Michael Nealy - naukowiec i outsider. Podejmuje podróż do
Aruby, gdzie pragnie rozpocząć nowe życie.
Peter Walsh - bankowiec. Jego bank ma zostać wystawiony na
licytację, on sam ucieka przed finansowymi kłopotami i pragnie
jedynie zyskać trochę czasu, by móc wreszcie zająć się sprawami
osobistymi.
Ernst Gallegher - biznesmen. Ma niewiele czasu i cierpliwości do
czegokolwiek poza własnymi sprawami.
Richard Brummel - sympatyczny złodziejaszek. Chwali się, że
nazywają go „Lepki Ricky". Nie wiadomo tylko, czy pożyje na tyle
długo, żeby się nacieszyć swoim ostatnim złodziejskim łupem.
102055592.003.png
PROLOG
- SOS, SOS, SOS!
Te słowa przedarły się do świadomości Elizabeth, rozerwały
otulającą ją ciepłą bańkę snu i raptownie obudziły.
Coś było nie tak.
Mimo że część jej istoty błagała o powrót do rozkosznej
nieświadomości, Elizabeth zamrugała i usiłowała się skoncentrować.
Niepewnie starała się uświadomić sobie, co takiego obudziło ją z
głębokiego snu.
- SOS, SOS, SOS!
Ledwie dotarło do niej znaczenie tych słów wypowiadanych
przez pilota, kiedy nagle jakaś siła rzuciła nią do przodu i poczuła na
piersi mocny ucisk pasa bezpieczeństwa. Z ust Elizabeth wydarł się
okrzyk i automatycznie wysunęła przed siebie ręce, opierając się o
chłodną przednią szybę. Stopniowo zaczynała dostrzegać otoczenie,
mimo że jej mózg nie funkcjonował jeszcze całkiem sprawnie.
Samolot. Leciała samolotem.
A ten samolot spadał.
Panika podeszła Elizabeth do gardła, niemalże ją dusząc. Cały
czas czuła silne dławienie w krtani. Dlaczego zasnęła? Gdyby nie
spała, mogłaby...
Co by mogła? Nie była pilotem. I w dodatku bardzo nie lubiła
latać.
- Boże jedyny, tracimy panowanie nad sterami! - wykrzyknął
ktoś za nią.
Elizabeth zerknęła przez ramię i zlokalizowała właścicielkę głosu,
starszą kobietę o krótko obciętych, siwych włosach. Kobieta ściskała
kurczowo pas, a rysy jej twarzy były wykrzywione ze strachu.
Elizabeth znała z widzenia tę kobietę. Chyba nawet rozmawiała z
nią.
Na siedzeniu nieopodal młody mężczyzna o twarzy chłopca
ściskał swój plecak. Przenikliwe, szarozielone oczy spoglądały z
bladej jak płótno twarzy. Chłopiec ten najprawdopodobniej nie zaznał
jeszcze prawdziwego strachu. Po drugiej stronie przejścia inny
mężczyzna sięgał po papierową torbę lotniczą, a kiedy to robił,
Elizabeth zauważyła błysk pistoletu pod jego pachą.
Starsza pani. Chłopiec. Agent FBI.
102055592.004.png
Myśli o tych osobach wirowały w jej głowie, nie chcąc jednak
ułożyć się w jakąś logiczną całość. Znała tych ludzi. Wzięła jednak
coś, przez co była śpiąca i oszołomiona. Tabletkę. .. może kilka
tabletek?
Dlaczego nie potrafiła się skupić?
Samolot znowu zanurkował, a ten gwałtowny ruch sprawił, że
Elizabeth mocniej oparła jedną rękę o szybę, drugą zaś o fotel.
Potrząsając głową, żeby oczyścić umysł, usiłowała zignorować to,
co się działo wokół niej. To na pewno był sen. Koszmar...
- SOS, do cholery!
Ten krzyk pilota sprawił, że spojrzała na niego. Nagle wszystko,
co wydarzyło się do tego momentu, stało się nieznośnie jasne.
Pilotem był Seth Brody.
Seth Brody.
Mężczyzna, którego poślubiła po niespełna tygodniu znajomości.
Mężczyzna, którego zostawiła po niespełna miesiącu. Człowiek,
którego unikała od ponad trzech lat.
Seth Brody pilotował samolot.
I lada chwila mieli się rozbić.
102055592.005.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Salt Lake City, Utah Wcześniej tego popołudnia
- Posłuchaj, Paul - powiedziała Elizabeth Boothe do komórki,
przerywając kazanie swojego pracodawcy. - To nie moja wina, że
Greg Russell nie pojawił się dzisiaj na naszym spotkaniu. Miał
opóźnienie w Toronto. Dzwonił rano z Kanady, bardzo wylewnie
przepraszał i oświadczył, że z pewnością przełoży nasze spotkanie na
przyszły tydzień.
- Niech to diabli, Elizabeth - westchnął Paul Burbank. - Mówiłem
ci przecież, żebyś wysłała któregoś ze swoich podwładnych na
rozmowy z Russellem. Potrzebowałem cię w biurze, a nie w jakimś
zapomnianym przez Boga zakątku Idaho.
- Utah - poprawiła go.
- Wszystko jedno. Chciałem, żebyś była tutaj i dokończyła pracę
nad kontraktem z Allied Foods.
- Już o tym rozmawialiśmy, Paul. - Elizabeth skrzywiła się z
niesmakiem. - Greg Russell proponuje nam wielomilionowy
kontrakt...
- Ale tylko wtedy, gdy zdołasz go kiedykolwiek przyszpilić i
porozmawiać.
- Po to przyjechałam do Utah.
- Ale Allied Foods...
Elizabeth westchnęła, sięgając po olbrzymi skórzany neseser,
który służył jej jednocześnie za aktówkę i torbę. Leżał obok na
siedzeniu taksówki i musiała użyć sporo siły, aby jedną ręką
przyciągnąć go i położyć sobie na kolanach.
Pierwotnie zaplanowano prezentację Allied Foods na następny
tydzień, ale kiedy pojawiły się plotki o planach konkurencji, Paul
przyspieszył termin. Dlaczego jednak nagle uznał, że powinna być w
Nowym Jorku, żeby dopracować szczegóły? Podobno to on zajmował
się tym projektem. Mimo że zostawiła mu szczegółowe notatki, plany
i tabele, chciał mieć ją u swego boku, żeby odpowiadała na te
wszystkie pytania, na które on nie potrafił odpowiedzieć. Od początku
przedstawiał jej pomysł jako swój własny...
- Paul - odezwała się ze znużeniem. - Obiecuję, że zrobię
wszystko, żeby pojawić się w Nowym Jorku jutro do południa. - I w
myślach dodała: Zrobić wszystko oznaczało niestety zarezerwowanie
miejsca na lot czarterowy.
102055592.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin