Prawda boli Rozdział 1 (FF Dary Anioła) Magnus & Alec FF.doc

(39 KB) Pobierz
♥ Mój FF Darów Anioła ♥ Alec & Magnus ♥ tytuł: „Wieczna prawda” ♥

Rozdział 1

 

W radiu leciała jakaś smętna piosenka, na dworze lało, w domu wszystkie światła były przygaszone. W salonie młody chłopak siedział na czerwonej kanapie wpatrzony w dal. Z jego intensywnie niebieskich oczu płynęły cichutko niepohamowane łzy. Żal i smutek emanował od niego jak jakaś poświata. Cierpiał. Usta lekko drgały. Policzki były zaróżowione. Zmartwiony lekko poruszył głową, po czym znowu zastygł w bezruchu. Miał na sobie stare, szare, rozciągnięte spodnie dresowe i czarny obcisły podkoszulek, podkreślający umięśnione ramiona. Wysoki, wysportowany, niezmordowany, a mimo to cierpiał.

- I to z tak głupiego powodu. – Powiedział sam do siebie.

Po prostu został zraniony, przez osobę którą kochał. I która nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Ktoś otworzył drzwi i wesoło zawołał imię chłopaka. Do domu wszedł Magnus.

 

Idąc przez zamoczone dzielnice Brooklynu Magnus rozmyślał o ostatnich tygodniach. Przypomniał sobie jak Alec dowiedział się o tym, że Camillie była jego dziewczyną. Strasznie się wtedy o to pokłócili. Lecz gdy się pogodzili zrozumieli jak bardzo pragną siebie. Ostatnimi czasy Alec praktycznie mieszkał u Bane’a. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Wystarczyło, że na siebie spojrzeli, a już nie mogli się od siebie odkleić. Gdyby seks był jedną z kategorii sportowych na olimpiadzie, wraz z Alekiem mieliby już pewne złoto. Czarownik nie mógł uwierzyć, że tak się zadurzył w niebieskookim Nocnym Łowcu. Kochał go. Na sam jego widok jego męskość była pobudzona. Uwielbiał jego czarne włosy. Kochał to jak na niego patrzył i to jak w nocy krzyczał jego imię. Jak teraz o tym myślał nie mógł uwierzyć, że udało mu się tyle lat spędzić bez Lightwooda u boku. Teraz miał tylko jeden cel w życiu. Uszczęśliwić swojego chłopaka. Bo nie potrafił znieść myśli, że mógłby go zranić. Że przez niego Alec mógłby kiedyś cierpieć, płakać. Z uśmiechem na twarzy przypomniał sobie techniki masażu ajurwedajskiego, który miał zamiar dzisiaj zastosować na Alecu. Wchodząc do domu, pragnął jedynie zobaczyć twarz ukochanego. Otworzył drzwi i zawołał imię chłopaka najnaturalniejszym tonem na jaki potrafił się zdać. Sam fakt, że mógł go na okrągło używać sprawiał mu wielką radość.

 

Alec nie zareagował. „Wróć do domu, bo czekam na ciebie już tak długo” leciało w radiu. Chłopak zaśmiał się gorzko. Owszem, czekał na Magnusa już za długo. Ale gdy ten już raczył się pojawić, Alec nagle stracił całe zainteresowanie, powoli popadając w depresję. Zaczął mocniej płakać. Nie chciał tego. I to bardzo nie chciał. Nie chciał, aby Magnus oglądał go w takim stanie. Z drugiej strony powoli miał tego dość. Miał szczerze dość ukrywania swoich emocji i uczuć. Robił już to i tak za długo.

- Boże drogi! - wykrzyknął Magnus, widząc płaczącego Aleca. – Co ci się skarbie stało? – spytał ze szczerym zmartwieniem, które odmalowało się na jego twarzy. Usiadł koło swojego chłopaka i zaczął głaskać go po policzku, co chwila powtarzając jedno zdanie: „Już dobrze.”

Alec tylko jeszcze głośniej i żałośniej zaczął płakać, ostatkiem sił próbując poskromić nagłą chęć przytulenia się do torsu ukochanego czarownika. Magnus nie zasłużył nawet na odrobinę czułości, powtarzał sobie w myślach Alec.

- Co się stało? – spytał ponownie Magnus, tym razem już poważniej.

Chłopak nie odpowiedział, tępo wpatrując się w swoje bose stopy.

- Alec?! Co się do cholery stało?! Boże, co się dzieję?! – zaczął denerwować się czarownik. Czuł się beznadziejnie. Chciał coś zrobić, ale nie miał pojęcia co. Przytulił Aleca, który od razu się odsunął, strącając rękę czarownika. Tym drobnym, niewinnym gestem Lightwood nieświadomie złamał mu prawie serce.

- Myślę.- Odpowiedział cichutko niebieskooki, po czym zamilkł.

- A mógłby mi pan Siedzę-Płaczę-I-Użalam-Się-Nad-Sobą łaskawie powiedzieć o czym pan tak długo myśli. I czemu płaczesz? – spytał delikatniej już kociooki zadowolony, że przynajmniej otrzymał odpowiedź.

- Nie twój interes. Odwal się. – To powiedziawszy, Alec wstał i z całej siły uderzył Magnusa w twarz, gdy ten chciał go objąć. Zaskoczony czarownik lekko się zachwiał po czym spojrzał na Aleca ze smutkiem. Jego zielone kocie oczy lśniły. – Po prostu się odwal. Jak przemyślę sytuację powiem ci o co chodzi. A teraz spadaj. Mam dość twojego widoku. – Alec nie wiedział dlaczego to powiedział. Po prostu musiał dać upust swojemu gniewowi i nawrzeszczeć na Magnusa. – Jesteś okropnym idiotą. Nienawidzę cię. Nienawidzę tego, że cię pokochałem. Mam nadzieję, że mi to przejdzie. Mam nadzieję, że już nie będę zakochanym w tobie chłopakiem.. Więc wynieś swoje opalone, umięśnione ciało z moich oczu. Bo nie mogę znieść twojego widoku. – Nocny Łowca powiedział to na jednym wdechu, teraz ledwo łapiąc powietrze.

- Skończyłeś? – spytał czarownik. W jego zwykle wesołych oczach kryła się złość, strach, rozczarowanie, ale przede wszystkim odrzucenie. Chciało mu się płakać. Nie płacz przy Alecu, powiedział sobie w myślach. Ostatni raz płakał chyba 300 lat temu. Już dawno nauczył się kryć z emocjami. Ale teraz coś w nim pękło. Nie potrafił się pohamować. – Dlaczego? – spytał ze smutkiem i ze spuszczoną głową odwrócił się na pięcie i wyszedł na dwór.

 

              Stanął przed domem i zaczął płakać. Popłakał się jak małe dziecko. Magnus Bane – Wielki Czarnoksiężnik Brooklynu płacze, bo jego chłopak wyrzucił go z jego własnego domu. Seksowny i nieziemsko przystojny chłopak, przypomniał sobie cicho co jeszcze bardziej pogorszyło jego humor. Wciąż stojąc na wycieraczce wyjął telefon komórkowy

i spojrzał na tapetę. Boże! Dlaczego wszędzie wsadzał sobie Aleca?! Spojrzał na wyświetlacz i zobaczył roześmianą twarz chłopaka o przenikliwych, niebieskich oczach. Tak bardzo kochanych przez niego oczach. Zaczął ryczeć. Usta mu drżały, nie mógł się uspokoić. Cały się trząsł. Wpisał kolejno 9 cyfr, które pamiętał od kiedy wynaleziono telefony komórkowe

i czekał na połączenie.

- Biedactwo. – Powiedział bez wstępów żeński głos po drugiej stronie.

- Ja go kochałem – szepnął Magnus – ja go kochaaaam – zachlipał i znowu zaczął płakać. – Dlaczego? Co ja mu zrobiłem? – nagle oprzytomniał – A ty skąd wiesz? – spytał znowu zaczynając płakać. Uspokoił się na moment słuchając odpowiedzi. - Aha. – powiedział po chwili. – Rozumiem. Dobrze. – Usłyszał jakiś szelest za sobą, ale nie zwrócił na niego uwagi. Obiecuję. Też cię kocham. Pa. – I się rozłączył.

Usiadł na wycieraczce i zaczął płakać. Po prostu. Miał dość. Jutro zrobi to o co go prosiła Izabela. Teraz był wyczerpany. Zakrył twarz dłońmi i po raz setny zaczął głośno płakać. Oparł się o drzwi i zaczął rozmyślać o swojej niedalekiej przyszłości. Nie wiedział co rozzłościło Aleca, ale uznał, że musi to być coś poważnego. Niebieskooki nigdy go nie uderzył. To znaczy nigdy nie uderzył go umyślnie w czasie rozmowy. Bo wiadomo – w łóżku robi się różne rzeczy. Uśmiechnął się przez łzy na wspomnienie tamtych chwil. Wróć za ziemię Magnus, upomniał sam siebie. Alec nigdy nie wpuści go do środka, a on nie potrafi oddalić się od ukochanego. Pozostawało mu spędzić wieczność w samotności przed własnym domem. Z włosów ściekała mu woda, ale nie przejmował się tym. Powoli zamknął powieki i zasnął myśląc o Alecu.

 

              Stał jeszcze w salonie nie potrafiąc zmusić nóg, żeby pobiegły za Magnusem. Jak on mógł na niego tak nawrzeszczeć? Przecież nawet nie upewnił się, że to o co podejrzewał Magnusa było prawdą. Stał sam przez dłuższy czas, gdy nagle usłyszał jakiś dziwny dźwięk.. Szczery, rozdzierający mu serce płacz. Od razu ruszył przed siebie i lekko uchylił drzwi. Na wycieraczce przed domem tyłem do niego stał jego ukochany. On płakał. Alec gapił się tylko na niego przez szparę w drzwiach. Nigdy nie widział czarownika płaczącego. Poczuł się beznadziejnie. Magnus Bane płakał przez niego. Miał ochotę do siebie strzelić. Już miał wyjść i go przytulić, jak zauważył dokładnie w co patrzy Magnus. W jego zdjęcie. Patrzył na to wzruszony. Łzy spływały mu po policzku. Jakie to beznadziejne, pomyślał Alec. Para ryczących chłopaków. Nagle Magnus wstał i zaczął wstukiwać jakiś numer. Przerażony Alec powoli wycofał się na korytarz, obserwując swojego ukochanego z bezpiecznej odległości. Usłyszał jakiś szmer i damski głos. Nie usłyszał co dziewczyna po drugiej stronie powiedziała, ale Magnus zaczął tylko głośniej płakać

- Ja go kochałem. – Usłyszał szept.

Serce mu się krajało. Nie mógł na to patrzeć. Oddalił się i upadł na kanapę, płacząc. Po chwili się przełamał i podszedł do drzwi.

- Obiecuję. Też cię kocham. – Usłyszał tylko. Świat mu się zamazał. Upadł niezgrabnie na podłogę, opierając się o drzwi. Wsłuchując się w głośny płacz Magnusa sam zaczął płakać. Przez drzwi czuł swojego kochanka jakby był koło niego. Myśląc o Magnusie zasnął.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin